Krzysztof Kamil BaczyńskiŚwiętość
 1
RzekaPocząłem cię w marmurach światła
 
i w drzewie wonnych sosen,
moja ty rzeko nieodgadła
dłutami wioseł.
 
 5
Potem cię wiodłem z gór mocarnych,
z przestworów pełnych głosu,
gdzie noże siklaw
[1] śniegi darły
 
Śpiewi dzwonił śpiew jak mosiądz.
 
 
Łuskałem ciebie z jabłek tęgich
 10i ziarnem gradu z chmury,
wiodłem cię z łodyg ruchem ręki
jak blasku sznury.
 
I wyciosałem, wyprosiłem
sercem łomocąc w dłuto,
 15a dłutem w głaz, i mam cię — siło!
mam cię — pokuto!
 
Gdzie stąpnę — tętnisz żywą strugą
i jak organy śpiewasz,
i widzę jeszcze we śnie długo —
 20płynące w tobie drzewa.
 
A w twojej grzywie iskier złotych
nocą nużają krwawe pyski
rude szakale, ludzie-młoty,
miecze i ślepiów błyski.
 
 25
I z nich to rosną nocą w tobie
kręte gałęzie trupich ramion,
upiory czarne, serca w grobie,
co sercom kłamią.
 
RzekaI oto mam cię, rzeko święta
 
 30jak konar w ciebie wrosły
rzeko zbrukana, z chmur poczęta,
nieodgadniona wiosłem.