Wesprzyj Wolne Lektury 1,5% podatku — to nic nie kosztuje! Wpisz KRS 00000 70056 i nazwę fundacji Wolne Lektury do deklaracji podatkowej. Masz czas tylko do końca kwietnia :)

Przekaż 1,5%

Przekaż 1,5% podatku na Wolne Lektury KRS 00000 70056
Ufunduj darmowe książki dla tysięcy dzieciaków.
WIĘCEJ

Szacowany czas do końca: -
Jacek Podsiadło, Wychwyt Grahama, Wielkanoc, koniec wieku. "Byłem tobą"
Pozytywka → ← Kilka przypuszczeń dotyczących natury śniegu

Spis treści

      Jacek PodsiadłoWychwyt GrahamaWielkanoc, koniec wieku. „Byłem tobą”

      Żyli w celibacie, nie palili tytoniu ani nie pili alkoholu. Było oczywiste,
      że podlegają jakimś parazakonnym regułom, ale w tym sąsiedztwie,
      gdzie każdy żyje swoim własnym życiem, nikt się nimi nie interesował.

      Gazeta Wyborcza, 28 III 1997.

      Lecz słowa te wydały im się niczym baśnie, i nie dawali im wiary.

      Łuk. 24, 11

      1
      Zawsze to samo. Trudności z otwarciem ust.
      „Ale było, nie? Zabiło siedem osób,
      a u mnie koło kościoła zwaliło świeży mur!” Na granicy miasta
      przestawia taksometr na metrum heksametru.
      5
      Wycieraczka maże nocne pejzaże malowane na szkle,
      w torbie na kolanach list Magdy. „Twoja ruda zdobycz”,
      tak się podpisała. „Ale ekstra widać tę kometę,
      nie? Szkoda, że teraz pada”. Łypie we wsteczne lusterko, widzi, że szkoda gadać,
      sapie i skupia się na skrywanej radości z niezłego kursu nad ranem.
      10
      (Ta kometa, fakt. Z grubym rudym warkoczem, doskonale widoczna.
      Pod przybranym imieniem zachłannych Ojców chrzestnych,
      Hale'a i Boppa, mknie przez warstwy kosmosu płonąc, płonąc, płonąc.
      Przyznaję, też lubię wieczorem wyjść z domu i się gapić.
      Bryła
      15
      brudnego
      lodu.
      A za nią pięćdziesiąt milionów kilometrów ogona gazów i pyłów.
      I, że za dwa tysiące lat pojawi się znowu. Nadzieja, że ktoś tutaj
      będzie jeszcze wierszował. Albo jeszcze nie:
      20
      może planetą będą władały zielonookie anusy
      uodpornione na bakcyl, który zmiecie mocarstwa i oszalałe narody;
      sympatyczne jak czterdzieścioro samobójców z San Diego,
      którzy katapultowali się za pomocą barbituranów na podążający śladem komety
      pojazd kosmiczny Ti, gdy był najbliżej Ziemi. Albo ta wichura.
      25
      Ponad sto na godzinę. W mieście pełno szkła i potłuczonej dachówki.
      Czasem sucha gałąź frunęła z wysoka jak młody pterodaktyl,
      który wypadł z gniazda. Przewracali się ludzie
      na żenujących dwu nogach).
      „O tu tu, w lewo!” — przemogłem gwałtem szczękościsk. „Zapomniałem uprzedzić”.
      30
      „Spokojnie, spokojnie, pamiętam, już kiedyś wiozłem pana”.
      Dwa tysiące lat temu. „Wesołych świąt”. Trzaśnięcie, warkot silnika,
      mżawka. Symetria wody i ognia. Więc jak to było? Było
      jeszcze ciemno. Magdalena spojrzała na odsunięty kamień.
      Zaalarmowany zastępca szeryfa ujrzał leżące prześcieradła
      35
      i chustę na głowę zwiniętą osobno na jednym miejscu.
      „Odór był tak silny, że policjanci musieli założyć maski”.
      Wszyscy się rozeszli, lecz Magdalena trwała na zewnątrz i płakała.
      Ktoś stanął za jej plecami, zapytał, co się zdarzyło.
      „Był dobry, taki łagodny, wypędził siedem demonów
      40
      z mojego ciała, i za co!” „Wytrzyj łzy, przestań szlochać”.
      Kątem oka dostrzegła, że stoi w jednym — i to pół — bucie.
      „Zabili go”, wyszeptała zbielałymi wargami, „zabili go”. „I uciekł?”
      x