Jacek PodsiadłoWychwyt Grahama*** [Dotykany wszędzie szarym mydłem zmierzchu…]
1Dotykany wszędzie szarym mydłem zmierzchu,
ani drgnę. I przynajmniej z wierzchu
czysty sięgam po kartkę, by jak pies do zwierza
przymierzać się do niej. Magda mi się zwierza
5w liście zza Sandomierza: „Ubieram się ciepło, zwłaszcza
lubię mocno się ściskać paskiem płaszcza,
to jest jak twój uścisk”. I dalej: „Nie palę po kiblach, alkoholizuję
się tylko przy tobie, do kina chodzę sama,
wieczory spędzam w domu, co za życie! Nawet się obywam
10bez narkotyków”. Przelatuję wzrokiem jeszcze raz te zdania,
czuję się wymyślony jak Hamlet i Dania, dziwny amalgamat
życia i martwoty. Gdy język mnie uśmierca, ożywia mnie dotyk.