Potrzebujemy Twojej pomocy!

Na stałe wspiera nas 454 czytelników i czytelniczek.

Niestety, minimalną stabilność działania uzyskamy dopiero przy 500 regularnych darczyńców. Dorzucisz się?

Przypisy

Pierwsza litera: wszystkie | 0-9 | A | B | C | D | E | F | G | H | I | J | K | L | M | N | O | P | Q | R | S | T | U | V | W | X | Y | Z

Według typu: wszystkie | przypisy autorskie | przypisy redaktorów Wolnych Lektur | przypisy źródła | przypisy tłumacza

Według kwalifikatora: wszystkie | angielski, angielskie | białoruski | biologia, biologiczny | botanika | chemiczny | czeski | dawne | francuski | grecki | gwara, gwarowe | hebrajski | hiszpański | holenderski | ironicznie | łacina, łacińskie | liczba mnoga | matematyka | medyczne | mineralogia | mitologia | mitologia grecka | mitologia rzymska | muzyczny | niemiecki | poetyckie | pogardliwe | portugalski | potocznie | prawo, prawnicze | przenośnie | przestarzałe | regionalne | religijny, religioznawstwo | rodzaj męski | rosyjski | rodzaj żeński | rzadki | staropolskie | starożytny | turecki | ukraiński | węgierski | włoski | wojskowy | żartobliwie

Według języka: wszystkie | English | français | Deutsch | lietuvių | polski


Znaleziono 7927 przypisów.

Cendrars, Blaise — właśc. Frédéric-Louis Sauser (1887–1961) francuski poeta i prozaik szwajcarskiego pochodzenia. [przypis edytorski]

Ce n'est pas du temps des Maures? (fr.) — Nie jest z czasów Maurów? [przypis edytorski]

ce n'est pas encore fini (fr.) — jeszcze nie koniec. [przypis edytorski]

ce n'est pas mon fait (fr.) — to nie moja rzecz. [przypis redakcyjny]

Ce n'est pas ton affaire (fr.) — To nie twoja sprawa. [przypis edytorski]

Ce n'est que le premier pas qui coute (fr.) — tylko pierwszy krok kosztuje; odpowiednik przysłowiowego: najtrudniejszy pierwszy krok. [przypis edytorski]

Ce n'est qu'une surprise (fr.) — To tylko niespodzianka. [przypis edytorski]

ce n'est rien (fr.) — to nic. [przypis edytorski]

C'en est trop (fr.) — Tego już za wiele. [przypis edytorski]

cenić się mniej niż się jest wartym, to, wedle Arystotelesa, nikczemność i małoduszność — Arystoteles, Etyka nikomachejska, IV, 7. [przypis tłumacza]

Cenis, co z dziewki chłopcem wprzód musiała zostać — Tesalkę Cenis Neptun zamienił w Ceneusza. Młodzieniec zginął w walce z Centaurami. [przypis edytorski]

cenobici — pustelnicy żyjący w zakonie. [przypis edytorski]

Cenotaf — nagrobek po grecku. [przypis autorski]

censura candidatorum (łac.) — kontrola, ocena kandydatów. [przypis edytorski]

censuram grubianitatis (łac.) — w naganę grubiaństwa. [przypis redakcyjny]

Centaura płomienista szata — nawiązanie do opowieści z mit. gr.; szata zanurzona we krwi centaura Nessosa przez Dejanirę, żonę Herkulesa, miała zapewnić wierność małżeńską, jednakże założywszy ją, Herkules zginął w potwornych mękach; był to podstęp Nessosa, który za próbę porwania Dejaniry został zabity przez Herkulesa; koszula a. szata Dejaniry stanowi symbol ogromnego cierpienia, od którego nie można się uwolnić. [przypis edytorski]

Centaur — Centaurowie byli okrutni ludzie, którzy iż najpierwej na koniech jeździe poczęli, przeto o nich poetowie bajali, żeby zady końskie mieli (przypis źródła). [przypis edytorski]

centaur (mit. gr.) — stworzenie z końskimi nogami i tułowiem, na którym znajduje się ludzki tors i głowa. [przypis edytorski]

centaur (mit. gr.) — stworzenie z ludzkim tułowiem na końskim korpusie. [przypis edytorski]

centaur (mit. gr.) — stworzenie z ludzkim tułowiem na końskim korpusie. [przypis edytorski]

Centaurowie (mit. gr.) — rasa pół ludzi a pół koni. [przypis edytorski]

Centaur — w mit. gr. istota o końskim ciele, lecz z ludzkim torsem i głową w miejsce szyi i głowy końskiej. [przypis redakcyjny]

Centaur — W mit. gr. pół koń, pół człowiek. [przypis edytorski]

centaury synowie chmury — Iksion, czyhając na Junonę, objął chmurę, mającą postać tej bogini i spłodził centaurów. [przypis edytorski]

cent fois grandeur naturelle (fr.) — powiększony stokrotnie; tu: stokroć większy od wszystkich osób z jego otoczenia. [przypis edytorski]

cent fois grandeur naturelle (fr.) — stokrotnie powiększone. [przypis edytorski]

centifolia — gatunek róż. [przypis autorski]

centimanos (łac.) — sturęcy; w mit. gr. Kottosi (Ajgajon, Kottos i Gyges), olbrzymy sturękie. [przypis redakcyjny]

centim — francuska drobna moneta, 1/100 franka. [przypis redakcyjny]

centnar, cetnar (z łac.) — jednostka masy stosowana od średniowiecza. W dawnej Polsce to 100 kg; w krajach anglosaskich, stosowana również obecnie, wynosi 50 kg. [przypis edytorski]

centnar — daw. jednostka masy, równa ok. 50 kg. [przypis edytorski]

centnar — daw. miara wagi, równa w Polsce od 50 do niemal 65 kg. [przypis edytorski]

centnar — jednostka masy o zróżnicowanej lokalnie wielkości. [przypis edytorski]

centnar — jednostka masy wynosząca ok. 50 kg. [przypis edytorski]

centnar — jednostka wagi, 50 kg. [przypis redakcyjny]

centnar (z łac. centum: sto) — dawna jednostka wagi wynosząca 100 funtów (w Wielkiej Brytanii od roku 1835: 112 funtów), tj. ok. 50 kg. [przypis edytorski]

Cent Nouvelles — fr.: Sto opowieści, zbiór opowiadań francuskich wydany w 1455. [przypis edytorski]

centony — modne naówczas utwory, składane z wierszy wyjętych z jednego lub wielu klasycznych autorów. [przypis tłumacza]

Centralblatt — tu: „Literarisches Centralblatt für Deutschland”, niem. czasopismo wydawane w Lipsku w l. 1850–1944. [przypis edytorski]

Central Café — znana kawiarnia wiedeńska, w Pałacu Ferstel; ulubiona przez Petera Altenberga. [przypis edytorski]

Centralny Komitet Obywatelski — organizacja społeczna działająca w od września 1914 w Królestwie Polskim, zajmująca się pomocą ludności poszkodowanej przez wojnę; rozwiązana we wrześniu 1915 przez niemieckie władze okupacyjne. [przypis edytorski]

Central Office (ang.) — centralne biuro, prawdopodobnie fikcyjna agencja wywiadowcza. [przypis edytorski]

Centralwings — polskie linie lotnicze działające w okresie 2005–2009. [przypis edytorski]

centr (daw.) — centrum, ośrodek. [przypis edytorski]

Centre Universitaire de Nice, (…) uroczysty wykład doktora Charlesa Merciera, niezwykle uczonego Płaza z portu w Tulonie, (…) na temat teorii krzywej stożkowej w geometrii nieeuklidesowej — W zbiorach Povondry zachowało się felietonistyczne, dosyć powierzchowne opisanie tej uroczystości, w dodatku tylko połowiczne, jako że druga część gdzieś się zapodziała.

Nicea, 6 maja

W pięknym, jasnym budynku Instytutu Studiów Śródziemnomorskich na Promenade des Anglais panuje dziś ożywienie. Dwaj agents de police utrzymują na chodniku przejście dla zaproszonych osobistości, które kroczą po czerwonym dywanie do urokliwego, przyjemnie chłodnego amfiteatru. Widzimy uśmiechniętego mera Nicei, prefekta w cylindrze, generała w błękitnym mundurze, panów z czerwoną baretką Legii Honorowej, damy w dojrzałym wieku (dominuje modna w tym roku terakota), wiceadmirałów, dziennikarzy, profesorów i dostojnych staruszków wszelkich nacji, których na Côte d'Azur jest zawsze pełno. Nagle drobny incydent: pomiędzy tą całą elitą nieśmiało i niepostrzeżenie stara się prześliznąć dziwne stworzonko. Jest od głowy do ziemi zakryte jakąś długą czarną peleryną lub dominem, na oczach ma ogromne czarne okulary i pospiesznie, niepewnie podąża do przepełnionego westybulu. „Hé, vous! — krzyknął jeden ze strażników. — Qu'est-ce que vous cherchez ici? [Hé, vous (…) cherchez ici? (fr.) — Halo, czego pan/pani tu szuka?; przyp. tłum.]” Ale w tym momencie do wystraszonego przybysza podchodzą uniwersyteccy dostojnicy i cher docteur tu, cher docteur tam. A więc to jest doktor Charles Mercier, uczony Płaz, który dziś ma wygłosić wykład przed śmietanką Lazurowego Wybrzeża! Szybko do środka, żebyśmy jeszcze upolowali miejsce w uroczyście podekscytowanym audytorium!

Na podium zasiada Monsieur le Maire, Monsieur Paul Mallory, wielki poeta, Mme Maria Dimineanu jako delegatka Międzynarodowego Instytutu Współpracy Intelektualnej, rektor Instytutu Studiów Śródziemnomorskich i inne oficjalne osobistości. Z boku podium jest pulpit dla wykładowcy, a za nim… ależ tak, to prawdziwa blaszana wanna! Zwyczajna blaszana wanna, jakie bywają w łazienkach. Dwaj funkcjonariusze wprowadzają na podium nieśmiałe stworzenie zakryte długą kapą. Rozlegają się oklaski, w których daje się odczuć zakłopotanie publiczności. Doktor Charles Mercier kłania się wstydliwie i rozgląda się niepewnie, gdzie ma usiąść. „Voila, Monsieur — szepcze jeden z funkcjonariuszy i wskazuje blaszaną wannę. — To dla pana”. Doktor Mercier ewidentnie bardzo się wstydzi, nie wie, jak odwrócić od siebie uwagę. Usiłuje w miarę możliwości dyskretnie zająć miejsce w wannie, ale zaplątuje się w długą pelerynę i z głośnym pluskiem wpada do wanny, opryskując przy tym obficie panów na podium, którzy jednak udają, że nic się nie stało. W audytorium ktoś zaśmiał się histerycznie, ale panowie z pierwszych rzędów oglądają się karcąco i syczą „psst”! W tej chwili powstaje Monsieur le Maire et Depute i prosi o głos.

— Panie i panowie — mówi — mam zaszczyt powitać na terenie pięknego miasta Nicea doktora Charlesa Merciera, wybitnego przedstawiciela życia naukowego naszych bliskich sąsiadów, mieszkańców morskich głębin. (Doktor Mercier wynurza się do połowy ciała z wody i kłania się głęboko). Po raz pierwszy w dziejach cywilizacji morze i ziemia podają sobie ręce na gruncie współpracy intelektualnej. Dotychczas życie duchowe napotykało nieprzekraczalną granicę: były nią oceany. Mogliśmy je przebyć, mogliśmy po nich pływać naszymi statkami we wszystkich kierunkach, ale pod ich powierzchnię, panie i panowie, cywilizacja nie mogła przeniknąć. Ten mały kawałek lądu, na którym żyje ludzkość, był aż dotąd otoczony morzem dziewiczym i dzikim. Były to wspaniałe ramy, ale była to także odwieczna granica: z jednej strony krocząca cywilizacja, z drugiej zaś wieczna i niezmienna przyroda. Ta granica, moi drodzy słuchacze, zostaje teraz przekroczona. (Oklaski) My, dzieci tej wielkiej doby, mamy to niezwykłe szczęście, iż jesteśmy naocznymi świadkami tego, jak rośnie nasza duchowa ojczyzna, jak przekracza własne brzegi, zstępuje do morskich odmętów, dociera do głębin i przyłącza do starej, wykształconej ziemi ocean nowoczesny i cywilizowany. Jakież to wspaniałe widowisko! (Brawo!) Panie i panowie, dopiero dzięki narodzinom kultury oceanicznej, której wybitnego przedstawiciela mamy zaszczyt powitać dziś wśród nas, nasza planeta stała się planetą naprawdę i w całości cywilizowaną. (Entuzjastyczna owacja. Doktor Mercier wstaje w wannie i kłania się).

— Drogi doktorze i wielki naukowcu — zwrócił się następnie Monsieur le Maire et Député do doktora Merciera, który opierał się o brzeg wanny, z przejęciem i ciężko poruszając skrzelami — zechce pan przekazać swym krajanom i przyjaciołom na dnie morza nasze gratulacje, nasz podziw i wyrazy naszej najgorętszej sympatii. Proszę im powiedzieć, że w was, naszych morskich sąsiadach, pozdrawiamy awangardę postępu, która będzie krok po kroku kolonizować bezkresne obszary morskie i na dnie oceanu założy nowy kulturalny świat. Widzę już, jak w morskich głębinach wyrastają nowe Ateny i nowy Rzym. Widzę tam rozkwitający nowy Paryż z podmorskim Luwrem i Sorboną, z podmorskim Łukiem Triumfalnym i Grobem Nieznanego Żołnierza, z teatrami i bulwarami. I pozwólcie mi wyrazić także mą najtajniejszą myśl: mam nadzieję, że naprzeciw naszej drogiej Nicei wyrośnie w błękitnych falach śródziemnomorskich nowa sławna Nicea, wasza Nicea, która będzie swymi wspaniałymi alejami, sadami i promenadami obrębiać nasze Lazurowe Wybrzeże. Chcemy was poznać i chcemy, żebyście wy poznali nas. Osobiście jestem przekonany, że bliższe kontakty naukowe i społeczne, które dziś pod tak szczęśliwymi auspicjami inaugurujemy, poprowadzą nasze narody do coraz bliższej współpracy kulturalnej i politycznej w interesie całej ludzkości, w interesie światowego pokoju, dobrobytu i postępu. (Długotrwała owacja).

Teraz powstaje doktor Charles Mercier i stara się w kilku słowach podziękować panu merowi i deputowanemu nicejskiemu, ale po pierwsze jest nazbyt wzruszony, a po drugie ma dość szczególną wymowę. Z jego przemówienia wychwyciłem jedynie kilka z trudem wypowiedzianych słów; o ile się nie mylę, było to: „bardzo zaszczycony”, „kontakty kulturalne” i „Victor Hugo”. Po czym wyraźnie stremowany uczony z powrotem schował się w wannie.

Głos zabiera Paul Mallory. To, co wygłasza, nie jest mową, lecz poetyckim hymnem przesiąkniętym głęboką filozofią.

— Dziękuję losowi — powiada — że dożyłem spełnienia się i potwierdzenia jednego z najpiękniejszych mitów całej ludzkości. Jest to potwierdzenie i spełnienie przedziwne: zamiast mitycznej zatopionej Atlantydy widzimy z zachwytem nową Atlantydę, która się z głębin wynurza. Drogi kolego Mercier, pan, będący poetą geometrii przestrzennej, i pańscy uczeni przyjaciele, jesteście pierwszymi wysłannikami tego nowego świata, który wyłania się z morza. Nie zrodzona z piany Afrodyta, ale Pallas Anadiomene. Jednak o wiele dziwniejsze i bez porównania bardziej tajemnicze jest to, że do tego… (brakuje zakończenia).

[przypis autorski]

centrifugą — aparatas, skiriantis mišinį į atskiras dalis, pvz.: atskiriantis pieną ir grietinėlę. [przypis edytorski]

centrina — inaczej brązosz (Oxynotus centrina); ryba rekinokształtna, której ciało w przekroju poprzecznym jest trójkątne, stąd porównanie do pryzmatu. [przypis edytorski]

Centrolabium sp., popr.: Centrolobium sp. (łac.) — gatunek (łac. species) roślin z rodziny Centrolobium; łaciński skrót „sp.” używany jest po nazwie rodzajowej, kiedy nie ma pewności co do gatunku. [przypis edytorski]

Centrum owego handlu i swego rodzaju giełdą Płazów był Salamander Building w Singapurze — Por. obszerny i obiektywny opis, sygnowany inicjałami e. w., z 5 października:

S-Trade

Singapur, 4 października. Leading 63. Heavy 317. Team 648. Odd Jobs 26, 35. Trash 0,08. Spawn 80–132.

Taką informację może czytelnik znaleźć codziennie w rubryce swojej gazety między telegramami z ceną bawełny, cyny lub pszenicy. Czy wiecie jednak, co oznaczają te zagadkowe liczby i słowa? No tak, handel Płazami czyli S-Trade. Ale jak ten handel naprawdę wygląda, o tym większość czytelników ma dosyć mgliste pojęcie. Prawdopodobnie wyobrażają sobie wielki targ rojący się tysiącami Płazów, gdzie przechadzają się kupcy w tropikalnych nakryciach głowy, oglądają oferowany towar i w końcu wskazują palcem na dobrze rozwiniętą, zdrową, młodą Salamandrę, mówiąc: „Chciałbym kupić tę sztukę. Ile kosztuje?”.

W rzeczywistości giełda Płazów wygląda zupełnie inaczej. W singapurskiej marmurowej siedzibie S-Trade nie zobaczycie ani jednego Płaza, a jedynie uprzejmych i eleganckich urzędników w białych ubraniach, przyjmujących telefoniczne zlecenia. „Tak, proszę pana. Leading kosztuje sześćdziesiąt trzy. Ile? Dwieście sztuk? Dobrze, proszę pana. Dwadzieścia Heavy i sto osiemdziesiąt Team. Okey, rozumiem. Statek wypływa za pięć tygodni. Right? Thank you, sir”. Cały pałac S-Trade huczy od rozmów telefonicznych. Sprawia on raczej wrażenie urzędu albo banku, niż jakiegoś targu. A jednak ten biały, szlachetnie wyglądający budynek z jońskimi kolumnami od frontu jest targiem bardziej światowym niż bagdadzki bazar za czasów Haruna ar-Raszída.

Wróćmy jednak do cytowanej informacji na temat notowań giełdowych, z jej handlowym żargonem. Leadings to są po prostu specjalnie wybrane, inteligentne, z reguły trzyletnie Płazy, starannie przyuczone do tego, by zostać dozorcami i kierownikami w koloniach robotniczych Płazów. Sprzedawane są pojedynczo, bez względu na wagę ich ciała; ceni się jedynie ich inteligencję. Singapurskie Leadings, mówiące dobrą angielszczyzną, uważane są za pierwszorzędne i najbardziej spolegliwe. Sporadycznie oferowane są także inaczej oznaczone kierownicze Płazy, na przykład tak zwani Capitanos, Inżynierzy, Malayan Chiefs, Foremanders i inne, ale Leadings są cenione najwyżej. Dzisiaj ich cena oscyluje w okolicach sześćdziesięciu dolarów za sztukę.

Heavies to cięższe, bardziej atletycznie zbudowane, zazwyczaj dwuletnie Płazy, których waga waha się od stu do stu dwudziestu funtów. Sprzedawane są jedynie w drużynach (tzw. bodies) po sześć osobników. Są wyćwiczone do najcięższych prac fizycznych, jak kruszenie kamieni, usuwanie skał i tym podobnych. Jeśli w przytoczonej informacji jest napisane „Heavy 317”, oznacza to, że za drużynę (body) składającą się z sześciu ciężkich Płazów trzeba zapłacić trzysta siedemnaście dolarów. Na każdą drużynę przypada z reguły jeden Leading jako kierownik i nadzorca.

Teams to zwykłe pracujące Płazy o wadze od osiemdziesięciu do stu funtów, które są sprzedawane wyłącznie w zespołach (teamach) po dwadzieścia sztuk. Są przeznaczone do prac zespołowych i używa się ich chętnie do bagrowania, budowania nasypów albo tam i tym podobnych rzeczy. Na każdy team liczący dwudziestu osobników przypada jeden Leading.

Odd Jobs są klasą samą dla siebie. Są to Płazy, które z różnych powodów nie przeszły zbiorowego i specjalistycznego szkolenia, na przykład dlatego, że dorastały poza wielkimi, fachowo zarządzanymi jaszczurczymi farmami. Są to właściwie na wpół dzikie, ale często bardzo uzdolnione Płazy. Kupuje się je po jednej sztuce albo po tuzinie i używa się do różnych prac pomocniczych lub drobniejszych zadań, do których nie warto odkomenderowywać całych drużyn czy zespołów. Jeśli Leadings możemy uważać za elitę wśród Płazów, to Odd Jobs stanowią coś w rodzaju drobnego proletariatu. W ostatnim czasie są chętnie kupowane jako jaszczurczy surowiec, który poszczególni przedsiębiorcy dalej hodują i dzielą na Leadings, Heavies, Teams lub Trash.

Trash czyli śmieci (odpadki) to mniej wartościowe, słabe albo niepełnosprawne Płazy, których nie sprzedaje się pojedynczo ani w określonych partiach, lecz zbiorowo na wagę, zwykle całymi dziesiątkami ton; kilogram żywej wagi kosztuje dzisiaj od siedmiu do dziesięciu centów. Nie wiadomo właściwie, do czego służą i w jakim celu są kupowane — może do jakichś lżejszych prac w wodzie. Żeby nie doszło do nieporozumienia, przypominamy, że Płazy są dla ludzi niejadalne. Ten Trash kupują niemal na pniu chińscy handlarze; dokąd je wywożą, nie wiadomo.

Spawn to po prostu narybek Płazów, a dokładniej rzecz biorąc, kijanka maksymalnie roczna. Sprzedaje i kupuje się je całymi setkami i cieszą się one dużym popytem, głównie dlatego, że są tanie i ich transport jest najmniej kosztowny. Dopiero na miejscu dostawy hoduje się je nadal do czasu, aż będą zdolne do pracy. Spawn transportuje się w beczkach, bowiem kijanki nie opuszczają wody, tak jak to muszą czynić codziennie dorosłe Płazy. Często bywa tak, że ze Spawn wyrastają jednostki niezwykle uzdolnione, przewyższające nawet standardowy typ Leading. Dzięki temu handel narybkiem bywa szczególnie interesujący. Najbardziej uzdolnione Płazy sprzedawane są potem po kilkaset dolarów za sztukę. Amerykański milioner Denicker zapłacił nawet dwa tysiące dolarów za Płaza, który płynnie mówił dziewięcioma językami, i polecił przetransportować go specjalnym statkiem do Miami; sam transport kosztował prawie dwadzieścia tysięcy dolarów. Ostatnimi czasy narybek Płazów jest chętnie kupowany dla tak zwanych stajni, gdzie wybiera się i trenuje szybkie, sportowe Płazy. Zaprzęga się je potem trójkami do płytkich łodzi w kształcie muszli. Zawody muszli ciągniętych przez Płazy są obecnie bardzo modne i stanowią ulubioną zabawę młodych Amerykanek w Palm Beach, Honolulu czy na Kubie; noszą one nazwę Triton-Races albo Regaty Wenus. W lekkiej, ozdobnej muszli, ślizgającej się po powierzchni morza, stoją zawodniczki w jak najpiękniejszych i najbardziej powabnych strojach kąpielowych i trzymają w rękach jedwabne lejce potrójnego zaprzęgu Płazów. Rywalizuje się o tytuł Wenus. Mr J. S. Tinker, zwany Królem Konserw, kupił dla swej córeczki zaprzęg zawodniczych Płazów — Posejdona, Hengista i King Edwarda za co najmniej trzydzieści sześć tysięcy dolarów. To wszystko jednak wykracza już poza ramy właściwego S-Trade, który ogranicza się do tego, że dostarcza całemu światu solidnych pracujących Leadings, Heavies i Teams.

Wspomnieliśmy już o farmach Płazów. Niech czytelnik nie wyobraża sobie ogromnych stajni hodowlanych i zagród. Jest to kilka kilometrów pustego wybrzeża, na którym są rozrzucone domki z blachy falistej. Jeden domek jest przeznaczony dla weterynarza, jeden dla kierownika, a pozostałe dla personelu dozorującego. Dopiero podczas odpływu widać, że od brzegu biegną w morze długie tamy, dzielące wybrzeże na kilka basenów. Jeden jest dla narybku, drugi dla klasy Leading i tak dalej. Każdy rodzaj jest karmiony i ćwiczony oddzielnie, w nocy. Po zmierzchu Płazy wychodzą ze swych nor na brzeg i gromadzą się wokół nauczycieli; są to zazwyczaj emerytowani żołnierze. Najpierw jest lekcja mówienia. Nauczyciel odczytuje Płazom słowa, na przykład „kopać”, i wyjaśnia im obrazowo ich znaczenie. Potem ustawia je czwórkami i uczy maszerować. Teraz następuje półgodzinna gimnastyka i odpoczynek w wodzie. Po przerwie Płazy uczą się obchodzenia z różnymi narzędziami i bronią, po czym mniej więcej przez trzy godziny, pod nadzorem nauczycieli, wykonują praktyczne zajęcia z zakresu budownictwa wodnego. Później wracają do wody i są karmione specjalnymi sucharami, które zawierają głównie mąkę kukurydzianą i łój; Leadings i Heavies są dokarmiane mięsem. Lenistwo i nieposłuszeństwo karze się pozbawieniem jedzenia, innych kar cielesnych nie ma; zresztą wrażliwość Salamander na ból jest znikoma. Wraz ze wschodem słońca na farmach Płazów nastaje martwa cisza. Ludzie idą spać, a Płazy znikają pod wodą.

Ten bieg rzeczy zmienia się w ciągu roku tylko dwa razy. Raz w okresie parzenia, gdy Płazy przez czternaście dni są pozostawione same sobie, i powtórnie — gdy na farmę przypływa statek Syndykatu Płazów i przywozi kierownikowi polecenia, ile Płazów poszczególnych klas ma zostać zabranych. Rekrutacja odbywa się w nocy; oficer okrętowy, kierownik farmy i weterynarz siedzą przy stoliku z lampą, podczas gdy dozorcy i załoga statku zamykają Salamandrom odwrót do morza. Potem jeden Płaz za drugim podchodzi do stolika i zostaje uznany za zdatnego lub nie. Wybrane Płazy wsiadają następnie do łodzi, które odwożą je na statek. Robią to na ogół dobrowolnie, to znaczy na sam ostry rozkaz; tylko czasem trzeba użyć delikatnej przemocy, jaką jest związanie. Spawn czyli narybek jest łowiony za pomocą sieci.

Podobnie w sposób humanitarny i higieniczny odbywa się transport Płazów na statku-cysternie; co drugi dzień wymienia się im pompami wodę w basenach i są one obficie karmione. Śmiertelność podczas transportu wynosi poniżej dziesięciu procent. Na życzenie Towarzystwa Ochrony Zwierząt na każdym tankowcu obecny jest kapelan okrętowy, który czuwa nad ludzkim traktowaniem Salamander i co noc wygłasza do nich kazanie, w którym zaszczepia im w sercach zwłaszcza szacunek do ludzi oraz pełne wdzięczności posłuszeństwo i miłość w stosunku do ich przyszłych pracodawców, którzy nie pragną niczego innego, jak tylko po ojcowsku troszczyć się o ich pomyślność. Oczywiście bardzo trudno jest wytłumaczyć Płazom, na czym polega ojcowska troska, nie znają one bowiem pojęcia ojcostwa. Wśród bardziej wykształconych Salamander przyjęło się nazywać kapelanów okrętowych Papa Płaz. Bardzo sprawdziły się także filmy edukacyjne, za pomocą których pokazuje się Płazom podczas transportu z jednej strony cuda ludzkiej techniki, z drugiej zaś ich przyszłe prace i obowiązki.

Są ludzie, którzy skrót S-Trade (Salamander-Trade) tłumaczą jako Slave-Trade, czyli handel niewolnikami. Otóż, jako bezstronni obserwatorzy możemy powiedzieć, że gdyby dawny handel niewolnikami był tak dobrze zorganizowany i tak doskonale pod względem higienicznym prowadzony jak dzisiejszy handel Płazami, moglibyśmy niewolnikom tylko gratulować. Zwłaszcza droższe Salamandry traktuje się bardzo przyzwoicie i oszczędnie, już choćby dlatego, że kapitan i załoga statku ręczą swoim wynagrodzeniem za życie powierzonych im Płazów. Autor tego artykułu był świadkiem, jak bardzo nawet ci najtwardsi marynarze na tankowcu Syndykatu Płazów byli przejęci, gdy dwieście czterdzieści pierwszorzędnych Płazów w jednym zbiorniku dostało ostrej biegunki. Chodzili im się przyglądać z oczami niemal pełnymi łez i dawali swym ludzkim uczuciom ujście we właściwy sobie szorstki sposób: „Diabli nam te ścierwa nadali!”.

[przypis autorski]

Centrum zagadnienia stanowi dążenie, by na podstawie biologicznego prawa o ograniczonym trwaniu życia ludzkiego i następstwie wieku ustalić ogólne prawo rytmiki historycznej. (…) by znaleźć naturalny początek, w którym można by dokonać w historii przekroju, od jakiego należałoby zacząć liczyć pokolenia — K. Mannheim, Das Problem der Generationen, „Kölner Vierteljahrshefte für Soziologie” 1928, s. 159–160. [przypis autorski]

centryfuga (daw.) — wirówka, narzędzie służące do rozdzielania zawiesin i emulsji. [przypis edytorski]

centryfuga — wirówka do rozdzielania mieszanin złożonych ze składników różnej gęstości. [przypis edytorski]

centryfuga — wirówka. [przypis edytorski]

cent — tu: nowy krajcar, pieniądz o wartości 1/100 złotego reńskiego (guldena austriackiego). [przypis edytorski]

centuria (bot.) — tysiącznik, roślina z rodziny goryczkowatych. [przypis edytorski]

centuria — jednostka taktyczna wojska rzymskiego licząca stu piechurów. [przypis edytorski]

centurion — dowódca centurii, oddziału złożonego ze stu żołnierzy. [przypis edytorski]

centurion — w armii rzym. dowódca stuosobowego oddziału, wchodzącego w skład kohorty; dziesięć kohort (5–6 tys. żołnierzy) stanowiło legion. [przypis edytorski]

centurion — w armii rzymskiej dowódca centurii, oddziału złożonego ze stu żołnierzy; sześć centurii tworzyło kohortę, dziesięć kohort (5–6 tys. żołnierzy) stanowiło legion. [przypis edytorski]

centurion — w armii rzymskiej dowódca stuosobowego oddziału. [przypis edytorski]

centurion — w armii rzymskiej dowódca stuosobowego oddziału, wchodzącego w skład kohorty; dziesięć kohort (5000–6000 żołnierzy) stanowiło legion. [przypis edytorski]

centym — dawna drobna moneta francuska o wartości 1/100 franka. [przypis edytorski]

centym — drobna moneta francuska, wartości 1/100 franka. [przypis edytorski]

ceny stu wołów — wartość przedmiotu często przeliczano na ilość zwierząt, jakie można za nie nabyć. [przypis edytorski]

Cenzorinus — tu: Gajusz Marcjusz Rutilus, syn pierwszego plebejskiego dyktatora i cenzora starożytnego Rzymu, noszącego to samo imię; trybun ludowy (311 p.n.e.) i konsul (310 p.n.e.); przydomek Cenzorinus otrzymał, gdy po raz drugi pełnił wysoki urząd cenzora (294 i 265 p.n.e.), wprowadzony w Rzymie pół wieku po wygnaniu Koriolana. Do głównych obowiązków cenzora należało przeprowadzanie spisów obywateli i czuwanie nad obyczajnością, a także zawieranie kontraktów na roboty publiczne. [przypis edytorski]

cenzor — wyższy urzędnik rzymski, odpowiedzialny m. in. za przeprowadzanie spisów obywateli oraz dbający o obyczajność. [przypis edytorski]

cenzor — wyższy urzędnik rzymski, odpowiedzialny m. in. za przeprowadzanie spisów obywateli. [przypis edytorski]

cenzor — wyższy urzędnik w republice rzymskiej, odpowiedzialny m.in. za przeprowadzanie spisów obywateli oraz dbający o obyczajność. [przypis edytorski]

cenzura a. cenzurka (daw.) — tu: świadectwo szkolne. [przypis edytorski]

cenzura (daw.) — tu: świadectwo szkolne [przypis edytorski]

cenzura duchowna kazała usunąć scenę z żebrakiem w lesie — w scenie tej don Juan proponuje żebrakowi dukata, jeśli ten wypowie jakieś przekleństwo. Żebrak nie ulega jednak pokusie i don Juan daje mu w końcu tę jałmużnę „przez miłość ludzkości”. [przypis redakcyjny]

cenzura — tu daw.: świadectwo szkolne. [przypis edytorski]

cenzura — tu: krytyka, nagana. [przypis redakcyjny]

cenzura — tu: nagana. [przypis redakcyjny]

cenzurować — krytykować. [przypis redakcyjny]

cenzusowiec — w odniesieniu do wojskowych termin ten oznacza osobę mającą cenzus, czyli pewien stopień wykształcenia ogólnego (zazwyczaj jest to matura). [przypis edytorski]

cenzus — podział obywateli na grupy społeczne mające różne prawa i obowiązki w państwie, w szczególności prawa wyborcze lub prawa w sprawowaniu w urzędów, zwykle ze względu na majątek, pochodzenie, płeć, wykształcenie, wyznanie. [przypis edytorski]

ce pacte scellé, où l'âme s'est incorporé une autre âme (fr.) — przypieczętowany układ, w którym dusza wciela się w drugą duszę. [przypis redakcyjny]

cepak — pachołek miejski, którego zadaniem było łapanie przestępców i sprowadzanie ich do więzienia. [przypis edytorski]

cepcule — zakonnice a. uczennice szkoły zakonnej (Boy wykorzystuje tu przezwisko uczennic Szkoły Domowej Pracy generałowej Jadwigi Zamoyskiej w Kuźnicach, pochodzące od wymawianego z góralska słowa „czepiec”). [przypis edytorski]

ceper — określenie używane przez górali do nazwania osób pochodzących z terenów nizinnych. Również obraźliwe określenie niewprawnych (zdaniem mówiącego) turystów. [przypis edytorski]

ceper (reg.) — nie góral. [przypis edytorski]

ceperski — przym. od ceper, w gw. podhalańskiej: człowiek z nizin. [przypis edytorski]

cepiny (gw.) — czepiny, oczepiny: główna część obrzędu weselnego, polegająca na zdjęciu pannie młodej wieńca, a nałożeniu czepca, oznaki mężatki. Odbywały się około północy, towarzyszyły im obrzędowe pieśni, potem weselnicy ze świecami obchodzili „młodą” dokoła (por.: „to pódzies w kółecko”). [przypis redakcyjny]

cep — narzędzie do młócenia ziarna, zbudowane z dwóch pałek połączonych rzemieniem lub łańcuchem; tu: miało posłużyć do zatłuczenia niedołężnego bociana. [przypis edytorski]

cep — narzędzie do ręcznego młócenia zboża w celu wyłuskania ziaren z kłosów; cep zbudowany był z dwóch połączonych ze sobą przegubem (z rzemienia lub z dwóch ogniw łańcucha) kijów, z których jeden, dłuższy, służył za uchwyt i zwany był dzierżakiem, zaś drugi, zwany bijakiem, krótszy i wykonany zazwyczaj z twardszego drewna, służył do uderzania w kłosy ułożone na twardym podłożu (klepisku). [przypis edytorski]

cep — narzędzie do ręcznego młócenia zboża w celu wyłuskania ziaren z kłosów, zbudowane z dwóch pałek połączonych rzemieniem lub łańcuchem. [przypis edytorski]

cepowaty — podobny do cepa, czyli drewnianego narzędzia używanego dawniej do młócenia zboża w celu wytrząśnięcia uderzeniami ziaren z kłosów. [przypis edytorski]

cep — proste narzędzie służące do młócenia zboża, zbudowane z dwóch połączonych ze sobą rzemieniem lub łańcuchem kijów, z których dłuższy (dzierżak) służył jako uchwyt, a krótszy (bijak) do uderzania w zboże, ułożone na twardym podłożu; dzięki umiejętnemu uderzaniu (bijak powinien spadać płasko, a nie na sztorc) oddziela się ziarno od plew i słomy. [przypis edytorski]