- Polityka: 1
- Przemoc: 1
- Seks: 1
Tadeusz Boy-ŻeleńskiPiosenki „Zielonego Balonika”Opowieść dziadkowa o zaginionej hrabinie[1]
1Straśna okropność w Warszawie się stała,
Jak opisuje nasza prasa cała,
Zjadły hrabinę jakieś ludożerce,
Srogie morderce.
5Coś upatrzyły sobie te bandyty
Do nieszczęśliwej bezbronnej kobity,
Nic jej nie pomógł bilet pirszej klasy:
Okropne czasy!
Wlazła ci za nią jedna z drugą świnia,
10Jak zacznie kurzyć paskudne Wirdżinia,
Za małą chwilę wszytko w kupie spało,
Tak ci śmierdziało!
Dalejże zbóje do onej niebogi,
Bidną hrabinę wywlekli za nogi,
15Nos jej skrwawili, podbili jej oka,
Płynie posoka.
Wnet ułatwiwszy sprawę bez hałasu,
Tak po kamieniach wlekły ją do lasu,
Ledwie że czasem który okiem łypie,
20Czy jeszcze zipie…
Ściągnęły ci z niej do koszuli syćko,
I nie baczęcy na płacze i jęki,
Wzięni na męki.
25Takie historie pisały gazety —
Myślałek sobie: szkoda ci kobiety;
Naraz się wielga oschodzi nowina,
Że jest hrabina!
Wszystko się pyta, jak beło w tym lesie?
30Beło — nie beło, nikt dziś nie dowie się;
Bo swojej krzywdy ta kobita święta
Nic nie pamięta.
Diabeł nie dońdzie, jak ta sprawa ma się;
Może i prawda, co pisało w „Czasie”,
35Że to pewnikiem beł socjalistyczny
Gwałt polityczny…