Wesprzyj Wolne Lektury 1,5% podatku — to nic nie kosztuje! Wpisz KRS 00000 70056 i nazwę fundacji Wolne Lektury do deklaracji podatkowej. Masz czas tylko do końca kwietnia :)

Przekaż 1,5%

Przekaż 1,5% podatku na Wolne Lektury KRS 00000 70056
Ufunduj darmowe książki dla tysięcy dzieciaków.
WIĘCEJ

Szacowany czas do końca: -
Bianka Rolando, Biała książka, Piekło, Pieśń trzydziesta ósma. Rysunek III
Pieśń trzydziesta dziewiąta. Domknięcie Piekła → ← Pieśń trzydziesta ósma. Pieśń interpunkcyjna bruny

Spis treści

      Bianka RolnadoBiała książkaPiekło Pieśń trzydziesta ósma. Rysunek III

      1
      Zagadka rysunku trzeciego przed nami
      którego punkty nie tworzą żadnej całości
      Wszystkie linie rysunkowe zwiędły
      jak je połączyć ornamentami w czytelny rysunek?
      5
      Poprośmy, może ktoś z widowni nam pomoże
      może komuś uda się to, uda się to uczynić ręcznie
      zgadnąć cokolwiek z domniemanego rysunku
      Trzy szkice w teczkach woskowych noszę
      spoglądam sobie na nie czasem nerwowo
      10
      Próbowałam łączyć te paprochy, te zabrudzenia
      w solidne całości, ale umyka wszystko śpiesznie
      Tych gwiazd w żadne gwiazdozbiory nie złożysz
      umieralność ich największa w przestrzeniach
      Z trzecim rysunkiem były same problemy
      15
      wpierw został zgnieciony, potem zapomniany
      Kryję w spoconych dłoniach jego przechowywanie
      Oto rysunek niemożliwy, lękliwie uciekający
      uciekający samochodami dalekobieżnymi w dal
      Rysunek rwie się, napinany do granic nieprzekraczalnych
      20
      lepi się do wszystkiego, pieczętuje swoją obecnością
      Me pisaki są tu porzucone, wielki śmietnik ustników
      W ogniu pieśni zakrywają swe śpiewne oblicza przed sobą
      wobec tego brunatnego nowotworu tu ulokowanego
      Paczki dobrze sklejone dochodzą do piekła w trzy dni
      25
      Mamo, prześlij mi, proszę, te ciepłe kapcie uszyte z wełny
      do grobu prześlij mi je, bym mogła szurać po parkietach
      woskowanych na wysoki połysk z okazji śmierci wiecznej
      Rysowanie rozpada się mi w rękach, one też się rozpadają
      Nic tu nie bywa odcinkami, odległości uciekły zawstydzone
      30
      Już w sumie próbowałam ciężki rysunek nanosić na ziemię
      za pomocą schodołazu, chodzików dziecięcych, starczych
      za pomocą swych niewidocznych podpórek szkicować jakiś kres
      wszystkie były pokryte białym aksamitem i czekoladą
      tym bardziej były luksusowymi materiałami plastycznymi
      35
      Patrzę przez ich nieszczelne struktury na mą słabość
      na moje potykanie się, czołganie ze wzrokiem ku ziemi
      Chodzę z głową gniecioną do dołu, przyglądając się wykopom
      Te linie prowadzone na końce jak zagony gnilne, zmrożone
      rytmicznie i równo rozkopywane ze znikomymi śladami pulchności
      40
      Zagony rytmiczne umykają teraz już pomału, w zaciemnieniu
      zachodzą z blaskiem słońc schowanych za horyzontami
      liniami się w nas wrysowują, dzieląc nas ozdobnie w okolicach zera
      x