Dzisiaj aż 13,496 dzieciaków dzięki wsparciu osób takich jak Ty znajdzie darmowe książki na Wolnych Lekturach.
Dołącz do Przyjaciół Wolnych Lektur i zapewnij darmowy dostęp do książek milionom uczennic i uczniów dzisiaj i każdego dnia!

Przekaż 1,5%

Przekaż 1,5% podatku na Wolne Lektury KRS 00000 70056
Ufunduj darmowe książki dla tysięcy dzieciaków.
WIĘCEJ

Szacowany czas do końca: -
Bianka Rolando, Biała książka, Piekło, Pieśń ósma. Bruna nasłuchuje bóstw spokrewnionych
Pieśń dziewiąta. Pseudohelios wyje → ← Pieśń siódma. Pieśń ściśnięta

Spis treści

      Bianka RolandoBiała książkaPiekłoPieśń ósma. Bruna nasłuchuje bóstw spokrewnionych

      1
      Daleko i blisko pod mym ramieniem słyszę popiskiwanie
      Żałosne, nerwowe moje drapanie w tym miejscu, gdzie swędzi
      Głos spokrewniony usłyszałam wbity we mnie, tak daleki
      Śpiewak fałszujący drżał, srał w majtki bawełniane z domieszką
      5
      po nogawkach rajstop ściekał mu mocz ze strachu przed sobą
      Wciśnięcia w głębokości nieodkryte przez żadne wehikuły
      Byliśmy dawno napełnieni ambrozją i nektarem kradzionym
      Szeleszczą części skołtunione mocno, pod spodami
      Słyszę świsty jak pieśni powlekane żałością wyczynową
      10
      Bóstwa spokrewnione tłoczą się w tym niemiejscu, we mnie
      Przekrzykiwania na ścianach przepaści, noszę ją w sobie
      Nienawidzę ich, a oni mojej obecności, jednakże zmuszeni
      Skóry po nas zostają, po bóstwach leśnych, prehistorycznych
      Posłyszałam głos pojedynczy, zdał mi się jakoś rozpoznawalny
      15
      Szepcząc w mym uchu, umiejscowił się jak w niewygodnej pufie
      Ten pisk, syczący torturował precyzyjnie dźwiękiem nieznośnym
      Jego głos, trzeszcząca dźwignia kości zginająca, kości zrywająca
      Zasypcie grubą warstwą żwiru to gnojowisko smrodem oszałamiane
      Wszystko od niego ucieka, nawet on od siebie ucieka lękliwie
      20
      To gardło jest tu tak zwężone, nie ma przełykania i oddychania
      Nie wbijesz w to rurki, by uratować mu życie, by mu uratować śmierć
      by uratować jego pieśni charczące przed każdorazową destrukcją
      po szepnięciu jednostajnym, od razu niszczone są przez połykających
      To najmniejsze terytorium bóstw zapomnianych w starych mitologiach
      25
      Zaśpiewaj mi swą piosnkę zdolnego szambiarza uwikłanego w zagadkę
      Nadchodzisz, w mordzie trzymając swe kości zmiażdżone jak puchar
      twym własnym pyskiem i tonowym naciskiem na siebie samego
      Twój wątek przeplata się gdzieś we mnie rozpiętej i zgniecionej
      mieni się w okolicy, dając znać, że się jawił kiedyś jako Pseudohelios
      30
      okrutnie biczujący swymi promieniami twarze pobielone rozpaczą
      rytmicznie uderzając w ich skóry, jak w bębny bolesno-dźwięczne
      x