Spis treści
Biała książkaPiekłoPieśń dwudziesta pierwsza. Rosetta
1
Wywinięta wnętrzem na zewnątrz zobaczyłam się
Wstyd ogarnął mnie wielki, rozpacz powłóczysta
Ktoś pytał głosem mej córki Rosy nieumiejącej mówić
Wystraszyłam się rozpoznania trującego zapachu
5Skurczyłam się w histerii, w wywyższeniu swoim
Drzwi piekła się zatrzasnęły za mną z hukami ciężaru
Zobaczyłam na ich odwrotnej stronie narysowane koło
To była rosetta
Witraż wybity przeze mnie w kształcie kwiatu umarłego
10Zostałam wtłoczona siłą w najmniejszy detal tej układanki
Skazałam się na ciągłe podzielanie się, ściśnięcie jednoczesne
Wszystkie te ramki ołowiane pełne były goryczy ściętej
po tym, co się mogło kiedyś stać, a się nie stało przez kolec skryty
Nie było żadnego prześwitu, okno dekoracyjne na mrok
15tylko mrok się w nim odbijał pojedynczym kolorem moim
Zgnieciona do nawetniemilimetrów
byłam fragmentem rysunku potępionego w katedrze ciemnej
Odwrócona katedra iglicami w nas wpięta, ból perfekcyjny
Mogę myśleć tylko o niej, inne myśli zostały mi podcięte
20Nie mogę odwrócić oczu, tylko szczegółowo trwam w śmierci
Tylko ja wypełniam jedno pole tej konstrukcji, reszta jest pusta
Nigdy ich nie wypełnię żadnym niedostępnym mi lekarstwem
ukradzionym od boga lub z apteczki diabła najniższego
W pustych polach dookoła czuję obecność Innych, pląsających
25Ustawiają miliony luster, bym się sama wciąż potępiała
Te lustra płatkami błyszczą we mnie, mój płacz nade mną
a one śmieją się jej głosem i mają jej echa w sobie, odbicia
Śpiewają pieśni tortury; skonstruowane przez Lukrecja™
wielce szanowna i potężna w swej figurze z pęknięciem
głosem Rosy[1]
30
piękna jest ta róża w ciemności hodowana
w piwnicach przechowywana wraz z zimnymi włosami porów
oto działka, hodowla amatorska warzyw umarłych
oto grządki rozkopane równomiernie i cicho, by nie słyszano
ten kwiat podziemny, podlewamy rosą bolesną
35nie stępił się jego przepiękny widok, nastrój w tobie
patrz na nas, na lustra wszystko widzące ostro, dostrzegające
wyolbrzymiają teraz twą rozpacz, smutek skulony w miazdze
stałaś się nieważnym kawałkiem, którego śmierć obwieszczamy
psujesz całą kompozycję, jej urok, ciągle odrzucaną za smak
40nakarmimy cię papkami, których jeszcze nie znasz w boleści
specjalizujemy się w tym tajnym ziołolecznictwie od wieków
przez wieczność trucizna w tobie będzie nabrzmiewać
lecz nigdy tego segmentu nie rozsadzi, nie uwolni cię
no, to nasza ukochana lukrecjo, może jeszcze jedną łyżeczkę
45za córeczkę