Eugeniusz Tkaczyszyn-DyckiLXXXI. Przebudzenie
1dzisiaj znowu śniłem
twoją śmierć jeżeli można śnić
na stancji pani Mościckiej
to dzisiaj znowu widziałem
5twoją śmierć o ile to nie była
pani Mościcka cała w swej ozdobie
i mogłem wykrzyknąć ach to ty to ty
skąd się wziąłeś nie mówiąc
nic i skąd się weźmiesz jutro gdy się
10zdziwię to ty to ty a co ty masz
do powiedzenia że mi się przyśniłeś
bez ust albo że ci z ust śmierdzi