Dzisiaj aż 13,496 dzieciaków dzięki wsparciu osób takich jak Ty znajdzie darmowe książki na Wolnych Lekturach.
Dołącz do Przyjaciół Wolnych Lektur i zapewnij darmowy dostęp do książek milionom uczennic i uczniów dzisiaj i każdego dnia!

Przekaż 1,5%

Przekaż 1,5% podatku na Wolne Lektury KRS 00000 70056
Ufunduj darmowe książki dla tysięcy dzieciaków.
WIĘCEJ

Szacowany czas do końca: -
Bianka Rolando, Biała książka, Czyściec, Pieśń trzydziesta druga. Bok
Pieśń trzydziesta trzecia. Rysunek II → ← Pieśń trzydziesta pierwsza. Pas graniczny

Spis treści

      Bianka RolandoBiała książkaCzyściec Pieśń trzydziesta druga. Bok

      1
      W szarości skóry jęczmiennej
      plączę swe nogi, stepując jednocześnie
      trochę nierytmicznie mi to wychodzi
      Wzrasta przede mną bok w miarę uderzeń
      5
      konstrukcja z czarnego grafitu, magnezu
      W belkach konstrukcyjnych i wspornikach
      wielopiętrowe mieszkalnictwo komunalne
      Wybijane kamieniami otwory drzwiowe
      wilgotne ościeżnice w przeciągach
      10
      Podwiewa mi sukienkę chłód dziwny
      Uderzasz mnie mocno w bok, przechodzę
      W ciemnym korytarzu ramiona powtórzone
      Piętra te same, podzielone tak samo na porcje
      Bądź teraz, szukaj mnie, teraz ty mnie
      15
      Brudzę się grafitem ścian i rysuję na czarno
      z ołowianym połyskiem łapię jeszcze błyski
      Ślizgają się na mnie te larwy przejrzyste
      zależne od źródła macierzystego, zależne
      Piętro po piętrze biegnę po laur ściśnięty
      20
      Po korytarzach wlekę swoje ciało za rękę
      ono opiera się siłą i się wyrywa do wyjścia
      Uderzasz mnie mocno w bok, przechodzę
      Jestem w ostatnim wolnym pokoju z rezerwacją
      Czuję mnożącą się obecność, tysiące nad i pod
      25
      z boku i zewsząd czuję ich niecierpliwość
      Przede mną tylko okno, w którym ustawiam się
      we właściwym miejscu, pod właściwym kątem
      Posłusznie, z spuszczoną głową patrzę w dół
      w przepaści głębokie i tęskne, tak tęskne
      30
      Topnieje tu popiół zmiatany pod rogi dywanu
      Kto tu zagląda zgięty do środka, ten tak wygląda
      Uderzasz mnie mocno w bok, przechodzę
      W milionach okien stoją poeci z otwartymi usty
      żadnych dźwięków samodzielnie nie wydają już z siebie
      35
      Zgarniani, zbawiani grupowo w pośpiechu przypływów
      Rozgrzeszenie w tłumie przeoczą ich dawne pozdrowienia
      dla szatana z wakacji, listy, które wysyłali spod swych ud
      bo się im dziwnie pomylił adresat, może to wina poczty
      Ramionami tak szerokimi zbierani z głębokich wykopów
      40
      wyżłobionych w wapieniach przybrzeżnych, podmytych
      w ramach stawki, którą zabiera zwycięzca za partię
      gry w kości za kości
      Uderzasz mnie mocno w bok, przechodzę
      x