Wolne Lektury potrzebują pomocy...

Dzieciaki korzystające z Wolnych Lektur potrzebują Twojej pomocy!
Na stałe wspiera nas jedynie 418 osób.

Aby działać, potrzebujemy 1000 regularnych darczyńców. Dorzucisz się?

Wybierz kwotę wsparcia
Tym razem nie pomogę
Dołącz

Dzisiaj aż 15 770 dzieciaków dzięki wsparciu osób takich jak Ty znajdzie darmowe książki na Wolnych Lekturach — dołącz do Przyjaciół Wolnych Lektur i zapewnij darmowy dostęp do książek milionom uczennic i uczniów dzisiaj i każdego dnia [kliknij, by dowiedzieć się więcej]

x
Pieśń dwudziesta pierwsza. Bianca kręci się czwarty raz wokół → ← Pieśń dziewiętnasta. -500 stopni

Spis treści

      Bianka RolandoBiała książkaCzyściec Pieśń dwudziesta. Odmrożone usta śpiewają

      1
      Niesamowite to uczucie usłyszeć swój głos, znów
      pełen stęknięć, cichych jęków wewnętrznych
      Jestem istnieniem schowanym w lodowatej powłoce
      Lód z warstwy moich łez mnie otacza i skrywa
      5
      ich słoność rzeźbi mnie powoli, ulegam korozji
      stopniowemu rozwarstwieniu na 500 części
      Jestem produktem o przedłużonym terminie istnienia
      przed potępieniem wstawionym do zamrażarki
      Mija czas, przeterminowuję się z czasem w czyśćcu
      10
      Zniweczony, wraz z lodem i owocami kruszon
      Zostałem wyróżniony i wrzucony w głębokość
      Teraz liż mnie, liż, bym się ocieplił stopniowo
      swym ciepłym językiem pełnym słodyczy i ciepła
      Ciepło twe czuję w powietrzu, o przybyszu z daleka
      15
      Nie jestem męski ani żeński, jestem przedostatni
      Nie pamiętam już nic ze swego pachnącego życia
      krwią i kałem pachnącego życia, 500 obrazów zostało
      Mieszkałem chyba lub mieszkałam w bloku szarym
      wykonywałem z jakąś piekielną regularnością pracę
      20
      nie przypominam sobie jakiejś rodziny mdłej w tle
      Za ścianą mego mieszkania ponumerowanego
      przez lata, za tą ścianą była bita kobieta i dziecko
      Łamał na nich meble, żelazka jakiś pijaczyna ohydny
      Ja popijałem wtedy herbatę lekko już wystudzoną
      25
      patrzyłem w brudne okna, nie reagując na ich płacz
      nawoływania ratunku jakieś osoby mieszkającej obok
      Tak sobie siedziałem z zimną herbatą i myślałem o nich
      Te ich piski ścierały się ze mną, ja tylko patrzyłem
      Z czasem nawet na mych ustach pojawiał się uśmiech
      30
      taki pasujący do tej boskiej komedii za kurtynami
      Pewnego dnia z nudy, z cynizmu zacząłem liczyć ich ból
      500 razy krzyczała, płakała wraz z dzieckiem, liczyłem
      z pietyzmem, z delikatnym uśmiechem prawie że szaleńca
      Już byłem w połowie tysiąca, gdy nagle zmarłem
      35
      Śmierć przez poparzenie nieszczelną instalacją elektryczną
      Me ciało przebiegały jeszcze mocne wstrząsy i wielki ból
      gdy spytano mnie płaczliwym głosem tego dziecka
      Pełen konwulsji, nagłego żalu, zrozumienia chowałem się
      już chciałem się potępić i skazać na wieczne ukrycie
      40
      gdy wielka litość zmieszana z pogardą, przyfrunęła
      na 500 skrzydłach skonstruowanych z niczego
      wskazała mi wielką chłodnię, możliwość zapomnienia
      Pokuta dla mnie jest znaczona przeterminowaniem
      Moje potępienie i zbawienie wtedy za ścianą walczyło
      45
      Wszystko przez tę chłodną herbatę, co ją piłem
      ustami zmrożonych głęboko, w ostatniej warstwie
      w ostatniej warstwie magazynowej zamrażarki
      Zamknij
      Proszę czekać…
      x