Potrzebujemy Twojej pomocy!

Na stałe wspiera nas 472 czytelników i czytelniczek.

Niestety, minimalną stabilność działania uzyskamy dopiero przy 500 regularnych darczyńców. Dorzucisz się?

Przekaż 1,5%

Przekaż 1,5% podatku na Wolne Lektury KRS 00000 70056
Ufunduj darmowe książki dla tysięcy dzieciaków.
WIĘCEJ

Szacowany czas do końca: -
Bianka Rolando, Biała książka, Czyściec, Pieśń dwudziesta szósta. Obsługująca zakład spalania odpadów śpiewa
Pieśń dwudziesta siódma. Ostatnie odwrócenie. Hiperbola → ← Piesń dwudziesta piąta. Zakład utylizacji odpadów higienicznych

Spis treści

      Bianka RolandoBiała książkaCzyściecPieśń dwudziesta szósta. Obsługująca zakład spalania odpadów śpiewa

      1
      Czy już dobrze teraz widzisz mnie?
      Czy już dobrze słyszysz mnie?
      Między bandażami jestem rozkopana
      Tutaj uczę się segregować jak grabarz
      5
      mak od piasku, zafajdane pościele, bandaże
      Muszę je przekładać pieczołowicie na kupki
      wrzucać do odpowiednich pieców gotowych
      Układam z nich różne rzeźby i wzory
      szukając nieustannie jakieś reguły
      10
      porządkującej ten smród, utrapienie
      Me kiedyś delikatne i pachnące dłonie
      pokryły się trądem, bąblami pełnymi trucizny
      Przypominam sobie teraz me pukle włosów
      włosów spadających na ciepłe ramiona
      15
      były obwinięte pachnącymi szalami
      Pamiętam, jak szłam w pełnym słońcu
      po Oranienstrasse w popołudnie, na obcasach
      z błękitnego zamszu, lekko i swobodnie
      wszyscy patrzyli wtedy na mnie
      20
      na piękno, na mą młodość w błękicie
      a ja miałam głowę podniesioną wysoko
      Wiesz, to było bardzo dawno temu
      ledwo pamiętam te moje filmy zerwane
      Lubiłam segregować już wtedy ludzi
      25
      przebywałam tylko w miłym towarzystwie
      pachnących, nacieranych olejami bogactwa
      Podobali mi się tacy wysocy blondyni
      zajmują się oni typowymi polowaniami
      w ustach mają waniliowe lody i smaki
      30
      Wraz z mym mężem mieliśmy piękny dom
      wszystko było takie jasne, pastelowe
      tylko jedna rzecz nam nie pasowała do końca
      nasza służąca, która tak dziwnie patrzyła
      Prowokowała moje rumienienie, wstyd nagły
      35
      Miała czarne włosy spięte i brodę wystającą
      Czarne oczy pachnące doszczętną spalenizną
      Podczas jednego z przyjęć, kiedy degustowaliśmy
      kuleczki z orzechami i markowy koniak
      znajomi nasi zwrócili uwagę, że jest to żydówka
      40
      tylko udaje blondynkę o niebieskich oczach
      Brudne jej ciało, myśli brudne, a tam, gdzie brud
      przyda się Tisztitószer[1], co rozpuści i w niwecz obróci
      te dziwne problemy w kuchni
      Jakoś się tak złożyło, że zaczynała się wojna
      45
      korzystając z wywozu śmieci, pozbyliśmy się jej
      za pomocą Tisztitószerów, tej czarnookiej dziwaczki
      Potem z radości płodziliśmy naszych potomków
      W sumie zmarłam ze starości, w domu starców
      obsługiwana przez piękną blond dziewczynę
      50
      noszącą błękitne obcasiki do jasnych sukienek
      Me słabe serce zgasło, gdy oglądałam program
      w jaki bestialski sposób transportowane są zwierzęta
      zwierzęta hodowlane, tak było mi przykro wtedy
      Umieranie trwało chwilę mojej nieuwagi
      55
      Zerwałam się jak napięta struna, jednym uderzeniem
      obśliniona, zsikana poczułam smród spalenizny
      Spytano mnie w dziwnym miejscu, w jakimś holu
      po żydowsku, ale ja nie rozumiałam tego języka
      Gdybym wtedy miała przy sobie moją dawną służkę
      60
      to by mi wytłumaczyła te dziwnie skręcone zdania
      Znalazłam ucieczkę przed popiołem tutaj
      spalając te śmieci pełne wojennych historii
      dawnych zranień zewnętrznych, wewnętrznych
      Ciągle widzę w palenisku ten przerażony wzrok
      65
      dziewczyny, co kusiła, co ją odrzuciłam za oczy
      za to, że musiałam się wstydzić przed znajomymi
      na przyjęciu, na którym podawane były kuleczki
      z orzechami, z koniakiem w małych kieliszkach
      z cienką nóżką, prawie drżącą na tle płomienia
      70
      Teraz segreguję, śmierdzę zgnilizną słoną
      od łez, wylewów, nagłych potopów łzawych
      Kiedy oddzielę te wszystkie rzeczy od siebie
      okaże się, że wszystkie są tym samym skrawkiem
      ubrudzonym w tym samym miejscu, tak samo
      75
      Wtedy może ktoś z litości wrzuci mnie do pieca
      bym się spaliła ze wstydu i zapłonęła rumieńcem
      jeszcze raz

      Przypisy

      [1]

      Tisztitószer — z węgierskiego: płyn do czyszczenia. [przypis autorski]

      x