Wesprzyj Wolne Lektury 1,5% podatku — to nic nie kosztuje! Wpisz KRS 00000 70056 i nazwę fundacji Wolne Lektury do deklaracji podatkowej. Masz czas tylko do końca kwietnia :)

Przypisy

Pierwsza litera: wszystkie | 0-9 | A | B | C | D | E | F | G | H | I | J | K | L | M | N | O | P | Q | R | S | T | U | V | W | X | Y | Z

Według typu: wszystkie | przypisy autorskie | przypisy redaktorów Wolnych Lektur | przypisy źródła | przypisy tłumacza

Według kwalifikatora: wszystkie | angielski, angielskie | chiński | dawne | francuski | grecki | gwara, gwarowe | hiszpański | łacina, łacińskie | literacki, literatura | niemiecki | portugalski | potocznie | regionalne | rosyjski | staropolskie | włoski

Według języka: wszystkie | English | français | Deutsch | lietuvių | polski


Znaleziono 8470 przypisów.

B. Varmer, Limitations on Peforming Rights, „Copyright Law Revision Studies” no. 16, October 1958, http://www.copyright.gov/history/studies/study16.pdf (dostęp 26.04.2014), s. 85. [przypis autorski]

B. Varmer, Limitations on Peforming Rights…, s. 82. [przypis autorski]

Być (…) ibsenistą należy tu obecnie wraz z nietzscheanizmem do niezbędnych rynsztunków każdego ducha „wolnego” (…) dziesiąte cudo świata — J. W. [L. Krzywicki], Nowy utwór Ibsena, „Prawda” 1893, nr 1, s. 5. Ten „nowy utwór” to Budowniczy Solness. Nie wywołał on w czasopismach polskich szerszego odgłosu; oprócz artykułu Krzywickiego można wskazać jedynie: W. Bugiel, „Budowniczy Solness”, „Myśl” 1893, nr 11–12. Cytowany wywód Krzywickiego wykazuje zastanawiające podobieństwo do analizy związków między stanowiskiem ideowym Ibsena a charakterem społecznym Norwegii, jaką w liście do P. Ernsta, datowanym 5 VI 1890, przeprowadził F. Engels (K. Marks i F. Engels, O literaturze i sztuce. Wybór tekstów, Warszawa 1958, s. 20–21): „Chłop norweski nie zaznał nigdy poddaństwa, i to, podobnie jak w Kastylii, kształtuje zupełnie inaczej tło ogólnego rozwoju. Norweski drobnomieszczanin jest synem wolnego chłopa i reprezentuje w tych warunkach męski typ w przeciwieństwie do zdegenerowanego niemieckiego mieszczucha. Tak samo norweska drobnomieszczanka stoi o całe niebo wyżej od żony niemieckiego drobnomieszczanina. I cokolwiek można by powiedzieć o błędach np. dramatów Ibsena, to przecież odzwierciedlają one świat wprawdzie drobnego i średniego mieszczaństwa, ale jakże odmienny od niemieckiego, świat, w którym ludzie mają jeszcze charakter i inicjatywę i działają samodzielnie, jakkolwiek postępowanie ich może się niekiedy obcemu obserwatorowi wydawać dosyć dziwne”. Wydaje się zupełnie niemożliwe, ażeby piszący w r. 1893 o Ibsenie Krzywicki mógł znać ten list, ale nie jest wykluczone, że w związku z prawdopodobną u niego lekturą polemiki literackiej ([por.] K. Marks i F. Engels, O literaturze i sztuce. Wybór tekstów, Warszawa 1958, s. 239–240), której jednym z ogniw był ów list Engelsa, jakieś echa cytowanej interpretacji doszły uszu młodego socjologa polskiego. Osoby Paula Ernsta Krzywicki w swoich Wspomnieniach nie wymienia. [przypis autorski]

Być skazanym na to (…) zawsze rozbolały nerw wszelkiej miłości — W. Berent, Pisma, III, s. 109 (Próchno). [przypis autorski]

być wciąż zwilżony rosą i szczypać trawę z ziemi…Daniel V [tj. biblijna Księga Daniela (Dn 5, 21; por. Dn 4, 28–30), o królu Nabuchodonozorze, który za karę za swoją pychę został zdetronizowany i wygnany spośród ludzi, przez siedem lat żył wśród zwierząt i żywił się trawą jak wół; red. WL]. [przypis autorski]

być zupełnie obcym wszelkiemu współczuciu lub móc wytracić cały rodzaj ludzki — okrucieństwo jest jeno obolałą sympatią. Władza dlatego jest, po miłości, największym szczęściem, że zdaje się nam, iż jesteśmy w stanie nakazać sympatię. [przypis autorski]

By „current view”, I mean such as is to be found in text-books and n passing remarks, scattered through economic and ethnological literature. As a matter of fact, Economics is a subject very seldom touched upon either in theoretical works on Ethnology, or in accounts of field-work. I have enlarged n this deficiency in the article on Primitive Economics, published in the „Economic Journal”, March, 1921. The best analysis of the problem of savage economy is to be found, in spite of its many shortcomings, in K. Bűcher's Industrial Evolution, English Translation, 1901. On primitive trade, however, his views are inadequate. In accordance with his general view that savages have no national economy, he maintains that any spread of goods among natives is achieved by non-economic means, such as robbery, tributes and gifts. The information contained in the present volume is incompatible with Bucher's views, nor could he have maintained them, had he been acquainted with Barton's description of the Hiri (contained in Seligman's Melanesians.) A summary of the research done on Primitive Economics, showing ncidentally, how little real, sound work has been accomplished, will be found in Pater W. Kopper's Die Ethnologische Wirtschaftsforschung in „Anthropos”, X XI, 1915–16, pp. 611–651, and 971–1079. The article is very useful, here the author summarises the views of others. [przypis autorski]

byczyć się — puszyć się. [przypis autorski]

By dokładnie wyrazić swoją syntezę (…) rymu pełnego ukrytej płynności etc. — P. Martino, Parnasse et symbolisme, Paris 1930, s. 151–152. [przypis autorski]

By jego poseł, jak Krywejty goniec — u starożytnych Litwinów był rząd po części teokracki. Kapłani wielki wpływ mieli. Najstarszy z nich zwał się Kriwe Kriwejto lub Kirwejto. Kronikarze, którzy Litwę od Rzymian lub Greków wyprowadzać chcieli, upatrywali w tytule kapłana wyraz grecki Κυρίος, Κυρίοτατος. Mieszkanie tego naczelnika religijnego było niedaleko miasta Romowe w Prusach, gdzie potem wieś Heiligenbeil. Tam pod świętym dębem odbierał ofiary i stamtąd ogłaszał swoją wolę, rozsyłając po kraju wajdelotów i sygonotów uzbrojonych laską na znak pełnomocnictwa wielkiego kapłana. Ob.[acz] Guagnini Alexandri: Rerum Polonicarum tomi III, Francofurti 1584, v. II. p. 107 i w zbiorze Elzewirów p. 321; Kotzebue, t. I, p. 81; Cromeri Martini, Polonia sive de originibus et rebus gestis Polonorum libri XXX, Coloniae Agrippinae, a. MDLXXXIX (libro III, p. 42). [przypis autorski]

Była krótka przerwa, w której próbowałem się ogłuszać (…) a poza tym nie dochodziłem nigdy do żadnej pewności — Z. Krasiński, Pisma, Kraków 1912, VIII (cz. 2), s. 227–228 (Dziennik umierającego). [przypis autorski]

byłam wtedy usposobienia jakiegoś dziwnie ociężałego (…) ospała — Były to, zdaje się, następstwa przebytej w dzieciństwie choroby, zapalenia mózgu. [przypis autorski]

… była to pieśń Rygi. — Sławny hymn powstańców, napisany przez Rygę, zaczyna się od słów: Deute, paides ton Hellenon. [przypis autorski]

był drukowany w „Bluszczu” (…) — Później ukazał się ów pamiętnik w pełniejszym tekście w „Przeglądzie Narodowym”, 1910. [przypis autorski]

był [Dzierżyński] olbrzymem pracy; nikt go w tym nie prześcignął… — Essad Bey, op. cit., s. 192–194. [przypis autorski]

Byłem kiedyś przed wojną na Cejlonie i w Australii, jako też oglądałem fotografie meksykańskich świątyń, ale nic nie usprawiedliwia tej dokładności widzenia realnego przechodzącego o nieskończoność najdokładniejsze wspomnienia z tylko co widzianych rzeczy. [przypis autorski]

byłem kimś do pewnego stopnia znanym, a jednocześnie nieuznanym i posądzanym (…) o blagę, nabieranie na powagę wymyślnych, udanych teorii — jeśli kiedy będzie w historii literatury przeprowadzona rewizja, to dostanie się za takie opinie niektórym porządnie. Tak Grzymała-Siedlecki albo i sam Irzykowski między innymi smutne sobie wystawili umysłowe świadectwo, uznając za zupełne baje rzeczy, nad którymi trzeba było tylko trochę pomyśleć, no i dla których zrozumienia trzeba było coś samemu umieć. [przypis autorski]

byłoby to krzywdą uczynioną zacnemu zmarłemu…Rocznik Kolegium Polskiego w Rzymie, 1902. [przypis autorski]

Byłoby to własną moją winą, gdybym z tego, co powinienem zaliczyć do zjawiska, czynił tylko złudę — orzeczenia zjawiska mogą być przyznane samemu przedmiotowi w stosunku do naszego zmysłu, np. róży barwa czerwona albo zapach; ale złuda nigdy nie może być przyznana przedmiotowi jako orzeczenie, właśnie dlatego, że co się do niej odnosi tylko w stosunku do zmysłów czyli w ogóle do podmiotu, to się przyznaje przedmiotowi samemu w sobie, jak np. dwa obłęki [Henkel] przyznawane początkowo Saturnowi [Galileusz, spostrzegłszy pierwszy raz przez swoją skromną lunetę postać osobliwą Saturna, pisał 13 listopada 1610 do posła toskańskiego Juliana de Medici, że ta planeta ukazywała mu się w takim kształcie, jakby po obu jej stronach były mniejsze kule, niejako „dwaj służący, co podpierają starego pana”. Następnie Galileusz widział Saturna w postaci eliptycznej i sądził, że poprzednie jego obserwacje były złudzeniem. Potem obserwowali tęż planetę w XVII w. Fontana, Gassendi, Heweliusz i in. i każdy z nich już to spostrzegał owe osobliwe obłąkowate nasady, które u Kanta nazywają się Henkel, już to brak ich czasowy. Dopiero Huygens 1655, dzięki swoim doskonalszym narzędziom optycznym, rozstrzygnął zagadkę i doszedł do wniosku, że Saturn otoczony jest pierścieniem swobodnym oraz że rozmaite zmiany jego postaci (obserwowane przez poprzedników) wyjaśnić można rozmaitymi, zmieniającymi się w czasie, położeniami Ziemi i Słońca względem płaszczyzny pierścienia (S. Dickstein w liście do tłumacza, 13 lutego 1903. Zob. także art. S. Kramsztyka pt. Pierścień Saturna, „Biblioteka Warszawska” 1903, t. I, 299–316); przyp. tłum.]. Co się nie znajduje w przedmiocie samym w sobie, ale zawsze tylko w jego stosunku do podmiotu i nierozdzielnie łączy się z wyobrażeniem pierwszego, to jest zjawiskiem; to też orzeczenia przestrzeni i czasu słusznie przyznawane są przedmiotom zmysłów jako takim, i w tym nie ma wcale złudzenia. Przeciwnie, gdybym róży samej w sobie czerwoność, Saturnowi obłęki albo wszystkim przedmiotom zewnętrznym rozciągłość samą w sobie przyznawał, nie bacząc na określony stosunek tych przedmiotów do podmiotu i nie ograniczając na tym swego sądu, wówczas dopiero powstałaby złuda. [przypis autorski]

Byłoby (…) w towianizmie — Interesującym jest że w ostatnich czasach księża mariawici starają się nawiązać swą naukę do towianizmu. Kiedy odwiedzałem księży mariawitów w Felicjanowie, ujrzałem przy łóżku arcybiskupa Kowalskiego pełne wydanie turyńskie Pism Towiańskiego. Świeżo wprowadzoną instytucję kapłanek wywodzą mariawici z koncepcji Mickiewicza. [przypis autorski]

„było mu tak, jakby” „ten smutek” wystąpił z brzegów (…) „było mu tak, jak gdyby” ta woda pokrywała „jakieś krajobrazy jego duszy” — [Komentarz autora z Uwag.] Podobnie i [w rozdz. V, por.: „Przerzucał na zewnątrz to, co się w nim samym odbywało (…) jakby do grzechu namawiało go otoczenie: »rozumiał« głosy przyrody”; red. WL]: Strumieński znajduje w objawach przyrody niejako aprobatę swych zamiarów. Albo odbywa się w nim podejrzenie o związek, np. że skoro w przyrodzie zaszła zmiana żywiołowa, to i w duszy powinna nastąpić taka sama zmiana, a może już i nastąpiła. Albo też zachodzi tu mimowolny błąd umysłowy przez upodobnienie: jak woda pokrywa pagórki, tak pokrywa wyżyny jego smutku. Albo wreszcie odbywa się w nim takie działanie myślowe: te łąki, pola itd., które były świadkiem jego smutku, są teraz usunięte, więc on nie potrzebuje już… itd. Mnogość sposobów rozwikłania owego kłębka uczuciowego tłumaczy się tym, że ów kłębek należy do stanów, jakie opisałem w [rozdziale] Trio [autora] pod [numerem] 6. [przypis autorski]

Był on tak mało erotycznie usposobiony, iż nie miał nawet potrzeby podróżowania — Zaznaczonego w tych słowach związku między potrzebą erotyczną a nałogiem podróżowania nie mogli dopatrzeć się niektórzy czytelnicy, którzy, zdziwieni, żądali ode mnie wyjaśnienia. Przede wszystkim mamy tu to, że potrzeba ta musi wypływać z pewnego rodzaju niezadowolenia, pewnej nieokreślonej tęsknoty. Antycypować co prawda muszę wyłuszczoną poniżej teorię erotyki, jeśli chcę tu podjąć się głębszej analizy pojęciowej. Podobnie jak czas przedłużamy w nieskończoność, ponieważ wszelka czasowość jest czymś skończonym, a człowiek stara się ujść skończoności, tak również myślimy sobie z tego samego powodu przestrzeń, drugą formę zmysłowości, jako nieskończoną. Wyzwolenie jednak od czasu nie polega na jakimś, choćby największym, nieskończonym przedłużaniu linii czasu, ale na jego negacji. Wieczność nie jest to najdłuższy czas, lecz raczej najkrótszy; jest ona zupełnym zniesieniem czasu. Temu niepoprzestawaniu na żadnym określonym czasie, na czasowości w ogóle, odpowiada u człowieka niepoprzestawanie na idei oznaczonej przestrzeni, a pragnieniu wieczności w tamtej dziedzinie odpowiada tu tęsknota za właściwą ojczyzną człowieka, której on sobie nigdzie, na żadnym konkretnym punkcie wszechświata nie wyobraża, a przecież ciągle ją gdzieś szuka i znaleźć nie może. Tak powstaje nieskończoność przestrzeni, gdyż u żadnej rubieży nie ma tu odpoczynku i zatrzymania się. Tylko dlatego człowiek porzuca każde poszczególne miejsce, wędrując do coraz to nowych okolic, podobnie jak przezwycięża wszelki poszczególny czas swoją wolą życia. Co prawda dążenie jego i tutaj jest daremne; przestrzeń rozszerza się w nieskończoność, pozostając przecież przestrzenią i wszelkie jazdy i podróże prowadzą tylko z jednej ograniczonej siedziby do drugiej. Brak wolności człowieka polega na ograniczoności przestrzennej nie mniej jak na czasowej; obie są tylko wolą przezwyciężenia funkcjonalizmu, wolą do wolności. Jakkolwiek jednak heroiczne jest życie wolnościowe, także jako dążenie do przezwyciężenia przestrzeni, musi i ono tragicznie się skończyć, jeśli przejawia się tak zewnętrznie pojęte jak w potrzebie podróżowania; także i ta zatem miłość jest zarówno bohaterska, jak nieszczęśliwa. [przypis autorski]

byłość i teraźniejszość — w jaki sposób trwania przyszłe mogą być w (OT), da się określić dopiero w dalszej analizie pojęcia (AT). [przypis autorski]

Było zwyczajem większości miast greckich powierzać cudzoziemcom urządzenie swych zwyczajów prawnych (…) tak samo uczyniła republika genewska, i dobrze na tym wyszła — ci, którzy uważają Kalwina tylko za teologa, źle znają rozmiary jego geniuszu. Redakcja mądrych naszych edyktów, w której miał walny udział, przynosi mu taki sam zaszczyt, jak jego Instytucje. Jakiekolwiek zmiany mógłby przynieść czas w naszym kulcie, dopóki miłość ojczyzny i wolności wśród nas nie wygaśnie, nie przestaniemy nigdy błogosławić pamięci tego wielkiego człowieka. [Jan Kalwin (1509–1564): francuski reformator religijny; główne jego dzieło Institutio christianae religionis (druk. 1536, tekst francuski 1541), zawierające wykład jego religijnej nauki, jest uważane za jedno z arcydzieł literatury francuskiej epoki odrodzenia. Od 1541 r. stale działający w Genewie, zaprojektował reorganizację tamtejszego kościoła zreformowanego. Nadała ona ustrojowi Genewy teokratyczne piętno, poddając obywateli ścisłej kontroli ze strony władz kościelnych i wyposażając te ostatnie w uprawnienia politycznej natury, m.in. w prawo wydawania edyktów normujących obyczaje ludności; przyp. tłum.]. [przypis autorski]

był plebanem kiernowskim (…) Maurus Rojzjusz Hiszpan, ulubieniec Zygmunta Augusta, przyjaciel Jana Kochanowskiego — nie znajdujemy o tém wzmianki w Ossolińskim, lecz ponieważ Rojzjusz długo się dobijał o archiprezbiterię św. Jana w Wilnie, a Zygmunt August dla wiadomych sobie powodów od jutra do jutra rzecz odkładał, być może, aby zbyć natręta, dał mu tymczasowo bogate probostwo kiernowskie. [przypis autorski]

„Był to geniusz (…) wszystkich” — F. Boissard str. 77. [przypis autorski]

Był to kometa pierwszej wielkości i mocy — Pamiętny kometa roku 1811 [kometa: dziś wyraz r.ż.; red. WL.]. [przypis autorski]

Był tu przed laty (…) — ob[acz:] „Wiadomości Brukowe”, rok 1818, nr 66. [przypis autorski]

były to czynniki sprzeczne (…) czy tylko na pozór? — [Komentarz autora z Uwag.] W rozstrzygnięciu tego pytania szło mi przede wszystkim o tzw. niepoprzebijane ścianki; a jednak nie wyczerpuje to kwestii, zostawiłem bowiem całkiem na boku następującą jej część: oto, jak wiadomo, każdy, przyciśnięty do muru, umie pogodzić swoje logiczne sprzeczności, na zawołanie wypełniając jako tako człony pośrednie. Subiektywnie nie czuje się sprzeczności, bo ma się w swoim „ja” jakby ciemne źródło wszelkich pogodzeń. Z tego samego powodu zdarza się, że jeżeli w dyspucie przekonasz przeciwnika, to on ci na końcu powie, że właściwie obaj mówiliście to samo. [przypis autorski]

Były wtedy przez osiem dni misje w kościele parafialnym w Miechocinie… — wspomniane misje odbyły się w r. 1869 w dniach 25 września do 3 października. Przeprowadzone były przez oo. Jezuitów przy współudziale okolicznego duchowieństwa. W czasie tych misji odbyły się w parafii dwie wielkie procesje do Chmielowa i Stalów, gdzie na błoniach pod namiotem odprawione były msze św. W czasie misji rozdano 97 tysięcy komunikantów. (Kronika parafialna w Miechocinie). [przypis autorski]

Były z pewnością dawniejsze wydania tego pisma. Wietor w przedmowie zapisuje, że w kilka lat po zgonie Erazma (zm. 1536) „napadłem na książki Erazma Rotterodama, Niemca dolnego… o języku, z łacińskiego na polskie dosyć dwornie a foremnie wyłożone”. [przypis autorski]

byliśmy zmuszeni przedsięwziąć przerób wielu ton odpadków minerału uranowego (…) cała ta praca jest długa, mozolna i kosztowna — jesteśmy wielce obowiązani osobom, które w tej pracy przyszły nam z pomocą. Serdecznie dziękujemy pp. Mascartowi i Michel-Lévy'emu za ich życzliwe poparcie. Wskutek łaskawego wstawiennictwa profesora Suessa, rząd austriacki oddał do naszej dyspozycji tonę odpadków (pochodzących z zakładów państwowych w Jachimowie (Joachimsthal) w Czechach). Akademia Umiejętności w Paryżu, Towarzystwo Zachęty Przemysłu narodowego („Societe d'Encouragement pour l'Industrie nationale”), wreszcie jakiś, nieznany nam z nazwiska, ofiarodawca, dostarczyli nam środków na przerobienie pewnej ilości produktu. Przyjaciel nasz, p. Debierne, zajął się organizacją przerobu materiału, czego dokonano w fabryce Towarzystwa Centralnego Przetworów Chemicznych („Societe centrale de Produits chimiques”). Towarzystwo to bezinteresownie pozwoliło na przerób materiału. Wszystkim składamy nasze serdeczne podziękowania. Ostatnio l'Institut de France przeznaczył do naszego rozporządzenia sumę 20 000 fr. na cele ekstrakcji substancji radioaktywnych. Korzystając z tej sumy mogliśmy rozpocząć przerabianie 5 ton minerału. [przypis autorski]

byśmy go na krzyżu rozbili — Najohydniejszą śmiercią u starożytnych była śmierć na krzyżu, to samo co u nas na szubienicy. [przypis autorski]

Byty pcha w górę doskonaleń rozwój (…) Łamie konieczność — A. Lange, Poezje, I, s. 139. [przypis autorski]

Bywałem już na podobnym festynie u Ksisutra, króla Tracji — Berossos, autor chaldejski, podaje w istocie, że Ksisutrowi, królowi Tracji, zdarzyła się ta sama przygoda, a nawet cudowniejsza, gdyż arka jego miała pięć staj długości na dwie szerokości. Wszczął się wielki spór między uczonymi nad tym, kto jest dawniejszy, czy król Ksisutr czy Noe. [Berossos, zhellenizowany kapłan babiloński z IV/III w. p.n.e., w swoim napisanym po grecku dziele Babyloniaka, znanym z cytatów i skrótów u późniejszych autorów antycznych; Ksisutra był jednak królem w Mezopotamii, a nie Tracji; jego imię jest grecką formą imienia Ziusudry, bohatera sumeryjskiej opowieści o potopie; najbardziej znana mezopotamska wersja tego opowiadania pochodzi z odkrytego w XIX w. Eposu o Gilgameszu, gdzie bohater nosi imię Utnapisztim; obecnie nie budzi wątpliwości, że biblijna opowieść o potopie powstała na podstawie znacznie wcześniejszych tradycji mezopotamskich; red. WL]. [przypis autorski]

bzduczeć — narzucać się. [przypis autorski]

ćmaje (gw.) — udaje, kłamie, ćmi. [przypis autorski]

Črtьogъ wywodzi Berneker za Miklosichem, który owo pierwotne słuszne zdanie odmienił, z turecko-persk. čartak (cztery balkony dosłownie). Ależ tureckie čardak przejęli wschodni Słowianie istotnie jako čerdak i čardak; natomiast tureckie čar-tak jest może tylko zmyśleniem słownikarskim, jak Korsz przepuszcza. Naturalnie i jemu wydaje się črьtogъ pożyczką, z jakiegoś „alańskiego” Kartaka — co powstało z fińskiego karta-, co znowu z aryjskiego gordo-, garda-, sfińszczono (!). Dodam, że obok g, ż pojawia się acz rzadko dublet zg, odmianka czysto fonetyczna, np. drebezg (drobiazg) od dreb (drebnyj, drobny) jak młodzież od młod-; meluzga drobiazg. Inne przykłady — łaczuga, bieługa, chapuga piczuga, pijanczuga; bułyga, zabułdyga; biedniaga, portniaga, koriaga (nie ma stopnia kor-n!): kovriga i szemliga (żemła) itd. [przypis autorski]

Ćwiczenia gimnastyczne, ustanowione przez Greków — Gimnastyka dzieliła się na dwie części: taniec i walkę. Widziało się na Krecie strojne tańce Kuretów, w Lakonii tańce Kastora i Polluksa; w Atenach zbrojne tańce Pallady, bardzo sposobne dla tych, którzy jeszcze nie są w wieku, aby iść na wojnę. Zapasy są obrazem wojny, powiada Platon (Prawa, VIII). Chwali starożytnych, iż ustanowili tylko dwa tańce: pokojowy i pyrryjski. Patrzcie, jak ten ostatni taniec nadaje się do sztuki wojennej (Platon, ibid.). [przypis autorski]

ćwiczenia, tak snadno zdolne uczynić człowieka twardym i dzikim — Arystoteles powiada, iż dzieci lacedemońskie, które zaczynały te ćwiczenia od najmłodszego wieku, nabierały w nich zbyt wielkiego okrucieństwa, Polityka VII, 4. [przypis autorski]

cachorro — pies po portugalsku. [przypis autorski]

C. A. Greco, Copyright Protection and Radio Broadcasting, „La. L. Rev.” (1940), http://digitalcommons.law.lsu.edu/lalrev/vol3/iss1/18, (dostęp 10.04.2014), s. 206; M. F. Makeen, From „Communication in Public”…, s. 76. [przypis autorski]

C. A. Greco, Copyright Protection and Radio Broadcasting, „La. L. Rev.” (1940), http://digitalcommons.law.lsu.edu/lalrev/vol3/iss1/18, (dostęp 10.04.2014), s. 200. [przypis autorski]

C. A. Greco, Copyright Protection…, s. 205-206. [przypis autorski]

C. A. Greco, Copyright Protection…, s. 206. [przypis autorski]

Cała Brazylia się klepie — zwyczaj z dawnych czasów, kiedy witający się wzajemnie doszukiwali się broni. [przypis autorski]

Cała natura nie zna szczęścia (…) napięcie bólu — S. Przybyszewski, Na drogach duszy, s. 87. [przypis autorski]

„cała nie mogła” — zaniemogła. [przypis autorski]

cała powszednia nasza rzeczywistość jest naszym nieustannym dziełem — S. Brzozowski, Idee, s. 217. [przypis autorski]

cała różnica duszy i mózgu (…) ten sam destrukcyjny charakter — J. Żuławski, Prolegomena, Kraków 1902, s. 85 (Teoria sztuki „nagiej duszy”). [przypis autorski]

Całe stanowisko Przybyszewskiego wypływało z tego dominującego przeżycia, jakie zawarł on w słowach: „my późno urodzeni przestaliśmy wierzyć w prawdę” — S. Brzozowski, Głosy wśród nocy, Lwów 1912, s. 112. [przypis autorski]

Całe szeregi (…) faktów, które nauka dziś dopiero stwierdzać poczyna — Z. Przesmycki, Wstęp do Wyboru pism dramatycznych Maeterlincka, Warszawa 1894, s. LXXX–LXXXI. [przypis autorski]

Całe to młode pokolenie wzrosło studiując poglądy na życie i świat (…) tworzyło to pokolenie poglądy o poglądach, w jakich innym ukształtował się był świat — W. Dilthey, Leben Schleiermachers, s. 262. [przypis autorski]

Całość, postać, struktura jest dopiero tym, co wyznacza nowy charakter swoich członów w sposób jednowartościowy (…) organiczne wbudowanie ich w nową całość charakteryzuje je jednoznacznie w sposób swoisty, co do własności i co do stosunków wzajemnych — J. Metallmann, Problemat struktury i jego dominujące stanowisko w nauce współczesnej, „Kwartalnik Filozoficzny” 1933, s. 340. [przypis autorski]

całun z amiantu dla popiołów — Żeby rozeznać po spaleniu na stosie popioły ciała od popiołów stosu, starożytni zwykli trupy obwijać w koszule utkane z włókien kamienia zwanego asbest. Takie włókna prząść się dają i zowią się amiantem. [przypis autorski]

cały dwór klasnął — wyrażenie europejskie. W duchu wschodnim należałoby powiedzieć: „cały dwór włożył do ust otwartych milczenia palec podziwu”. [przypis autorski]

Calvisius Sabinus po 100,000 sestercyj zapłacił za Greków przywiezionych z Athen, co Homera i Hesioda na pamięć umieli — Seneca [Listy moralne do Lucyliusza 27]. [przypis autorski]

Camera degli Sposi (wł.) — Komnata związków małżeńskich. [przypis autorski]

Canal Grande (wł.) — Kanał Wielki. [przypis autorski]

[Cancel]liere — parę liter z papierem wydartych. [przypis autorski]

Canja e muito, muito cha! (port.) — Rosół z kury i dużo, dużo herbaty! [przypis autorski]

canna — trzcina cukrowa. [przypis autorski]

capado — kastrowany wieprz. [przypis autorski]

caprać się — pluskać się, rzucać się. [przypis autorski]

Caput mortuum… (łac.) — Martwa głowo! Niechaj ci rozkaże Pan przez żywego i poświęconego węża!… Cherubie! Niechaj ci rozkaże Pan przez Adama-Jotchavah! Orle błędny! Niech ci rozkaże Pan przez skrzydła Byka!.. Wężu! Niech ci rozkaże Pan w znaku tetragramu przez anioła i lwa! Michale! Gabrielu! Rafaelu! Anaelu! Niechaj spłynie wilgoć przez ducha Eloim. — Niechaj trwa susza ziemi przez Adama-Jotchavahl — Niech się stanie przeźrocze niebios przez Jahve-Zebaoth. — Niech się stanie sąd przez ogień w mocy Michała! [przypis autorski]

caramba — przekleństwo hiszpańskie. [przypis autorski]

casa de barbeiro — golibroda. [przypis autorski]

Castellano di Vilna — Kasztelan wileński, Michał Radziwił. [przypis autorski]

castellum (łac.) — zamczysko. [przypis autorski]

Castle in the air – Zamek w powietrzu. [przypis autorski]

causa enormis — wyrażenie ówczesne. [przypis autorski]

cava il felze (wł.) — odsłoń kabinę. [przypis autorski]

caveant (łac.) — niechaj baczą. [przypis autorski]

Celari — Celary Jan Paweł, b. generał-major piechoty. [przypis autorski]

Celem „Pałuby” jest wykazanie, że wszelkie uczuciowe, nastrojowe motywacje i przeżycia, wszelkie liryczne formy poetyzowania, wszelkie typy stosunków międzyludzkich mogą i powinny być sprowadzone do form intelektualnych i analitycznych (…) wówczas zyskują rangę najwyższej pozycji — „W ostatniej instancji (…) sensacyjna, silnie erotyczna, ustępami kryminalna sprawa Angeliki przedstawia się nie jako kwestia zmysłów lub serca, ani jako kwestia społeczna, moralna lub estetyczna, lecz tylko jako kwestia intelektualna albo może naukowa, zawiła, nudna, bo trudna, sczepiona z siecią rachunków, w których gubi się oko. Moim zdaniem do tej instancji dochodzi każda sprawa, jeśli się ją na serio bada…” (Pałuba, Lwów 1903, s. 391–392). [przypis autorski]

cel związku „Snów Marii Dunin” z „Pałubą”: ukonkretnienie problemu ramowego, ogólnikowego — „Dotychczasowym błędem było, że sięgano albo za płytko, albo — przeskakując całe życie zastępcze — za głęboko, tj. tam, gdzie już nic być nie może, i robiono rzekome wizje kosmiczne zamiast uprawiać introspekcję. Mnie się zdaje, że zbadać warstwę na kilkaset metrów pod tzw. powierzchnią duszy — to może wystarczy, nie trzeba nadiru” (Pałuba, s. 403). [przypis autorski]

Cenotaf — nagrobek po grecku. [przypis autorski]

centifolia — gatunek róż. [przypis autorski]

Centre Universitaire de Nice, (…) uroczysty wykład doktora Charlesa Merciera, niezwykle uczonego Płaza z portu w Tulonie, (…) na temat teorii krzywej stożkowej w geometrii nieeuklidesowej — W zbiorach Povondry zachowało się felietonistyczne, dosyć powierzchowne opisanie tej uroczystości, w dodatku tylko połowiczne, jako że druga część gdzieś się zapodziała.

Nicea, 6 maja

W pięknym, jasnym budynku Instytutu Studiów Śródziemnomorskich na Promenade des Anglais panuje dziś ożywienie. Dwaj agents de police utrzymują na chodniku przejście dla zaproszonych osobistości, które kroczą po czerwonym dywanie do urokliwego, przyjemnie chłodnego amfiteatru. Widzimy uśmiechniętego mera Nicei, prefekta w cylindrze, generała w błękitnym mundurze, panów z czerwoną baretką Legii Honorowej, damy w dojrzałym wieku (dominuje modna w tym roku terakota), wiceadmirałów, dziennikarzy, profesorów i dostojnych staruszków wszelkich nacji, których na Côte d'Azur jest zawsze pełno. Nagle drobny incydent: pomiędzy tą całą elitą nieśmiało i niepostrzeżenie stara się prześliznąć dziwne stworzonko. Jest od głowy do ziemi zakryte jakąś długą czarną peleryną lub dominem, na oczach ma ogromne czarne okulary i pospiesznie, niepewnie podąża do przepełnionego westybulu. „Hé, vous! — krzyknął jeden ze strażników. — Qu'est-ce que vous cherchez ici? [Hé, vous (…) cherchez ici? (fr.) — Halo, czego pan/pani tu szuka?; przyp. tłum.]” Ale w tym momencie do wystraszonego przybysza podchodzą uniwersyteccy dostojnicy i cher docteur tu, cher docteur tam. A więc to jest doktor Charles Mercier, uczony Płaz, który dziś ma wygłosić wykład przed śmietanką Lazurowego Wybrzeża! Szybko do środka, żebyśmy jeszcze upolowali miejsce w uroczyście podekscytowanym audytorium!

Na podium zasiada Monsieur le Maire, Monsieur Paul Mallory, wielki poeta, Mme Maria Dimineanu jako delegatka Międzynarodowego Instytutu Współpracy Intelektualnej, rektor Instytutu Studiów Śródziemnomorskich i inne oficjalne osobistości. Z boku podium jest pulpit dla wykładowcy, a za nim… ależ tak, to prawdziwa blaszana wanna! Zwyczajna blaszana wanna, jakie bywają w łazienkach. Dwaj funkcjonariusze wprowadzają na podium nieśmiałe stworzenie zakryte długą kapą. Rozlegają się oklaski, w których daje się odczuć zakłopotanie publiczności. Doktor Charles Mercier kłania się wstydliwie i rozgląda się niepewnie, gdzie ma usiąść. „Voila, Monsieur — szepcze jeden z funkcjonariuszy i wskazuje blaszaną wannę. — To dla pana”. Doktor Mercier ewidentnie bardzo się wstydzi, nie wie, jak odwrócić od siebie uwagę. Usiłuje w miarę możliwości dyskretnie zająć miejsce w wannie, ale zaplątuje się w długą pelerynę i z głośnym pluskiem wpada do wanny, opryskując przy tym obficie panów na podium, którzy jednak udają, że nic się nie stało. W audytorium ktoś zaśmiał się histerycznie, ale panowie z pierwszych rzędów oglądają się karcąco i syczą „psst”! W tej chwili powstaje Monsieur le Maire et Depute i prosi o głos.

— Panie i panowie — mówi — mam zaszczyt powitać na terenie pięknego miasta Nicea doktora Charlesa Merciera, wybitnego przedstawiciela życia naukowego naszych bliskich sąsiadów, mieszkańców morskich głębin. (Doktor Mercier wynurza się do połowy ciała z wody i kłania się głęboko). Po raz pierwszy w dziejach cywilizacji morze i ziemia podają sobie ręce na gruncie współpracy intelektualnej. Dotychczas życie duchowe napotykało nieprzekraczalną granicę: były nią oceany. Mogliśmy je przebyć, mogliśmy po nich pływać naszymi statkami we wszystkich kierunkach, ale pod ich powierzchnię, panie i panowie, cywilizacja nie mogła przeniknąć. Ten mały kawałek lądu, na którym żyje ludzkość, był aż dotąd otoczony morzem dziewiczym i dzikim. Były to wspaniałe ramy, ale była to także odwieczna granica: z jednej strony krocząca cywilizacja, z drugiej zaś wieczna i niezmienna przyroda. Ta granica, moi drodzy słuchacze, zostaje teraz przekroczona. (Oklaski) My, dzieci tej wielkiej doby, mamy to niezwykłe szczęście, iż jesteśmy naocznymi świadkami tego, jak rośnie nasza duchowa ojczyzna, jak przekracza własne brzegi, zstępuje do morskich odmętów, dociera do głębin i przyłącza do starej, wykształconej ziemi ocean nowoczesny i cywilizowany. Jakież to wspaniałe widowisko! (Brawo!) Panie i panowie, dopiero dzięki narodzinom kultury oceanicznej, której wybitnego przedstawiciela mamy zaszczyt powitać dziś wśród nas, nasza planeta stała się planetą naprawdę i w całości cywilizowaną. (Entuzjastyczna owacja. Doktor Mercier wstaje w wannie i kłania się).

— Drogi doktorze i wielki naukowcu — zwrócił się następnie Monsieur le Maire et Député do doktora Merciera, który opierał się o brzeg wanny, z przejęciem i ciężko poruszając skrzelami — zechce pan przekazać swym krajanom i przyjaciołom na dnie morza nasze gratulacje, nasz podziw i wyrazy naszej najgorętszej sympatii. Proszę im powiedzieć, że w was, naszych morskich sąsiadach, pozdrawiamy awangardę postępu, która będzie krok po kroku kolonizować bezkresne obszary morskie i na dnie oceanu założy nowy kulturalny świat. Widzę już, jak w morskich głębinach wyrastają nowe Ateny i nowy Rzym. Widzę tam rozkwitający nowy Paryż z podmorskim Luwrem i Sorboną, z podmorskim Łukiem Triumfalnym i Grobem Nieznanego Żołnierza, z teatrami i bulwarami. I pozwólcie mi wyrazić także mą najtajniejszą myśl: mam nadzieję, że naprzeciw naszej drogiej Nicei wyrośnie w błękitnych falach śródziemnomorskich nowa sławna Nicea, wasza Nicea, która będzie swymi wspaniałymi alejami, sadami i promenadami obrębiać nasze Lazurowe Wybrzeże. Chcemy was poznać i chcemy, żebyście wy poznali nas. Osobiście jestem przekonany, że bliższe kontakty naukowe i społeczne, które dziś pod tak szczęśliwymi auspicjami inaugurujemy, poprowadzą nasze narody do coraz bliższej współpracy kulturalnej i politycznej w interesie całej ludzkości, w interesie światowego pokoju, dobrobytu i postępu. (Długotrwała owacja).

Teraz powstaje doktor Charles Mercier i stara się w kilku słowach podziękować panu merowi i deputowanemu nicejskiemu, ale po pierwsze jest nazbyt wzruszony, a po drugie ma dość szczególną wymowę. Z jego przemówienia wychwyciłem jedynie kilka z trudem wypowiedzianych słów; o ile się nie mylę, było to: „bardzo zaszczycony”, „kontakty kulturalne” i „Victor Hugo”. Po czym wyraźnie stremowany uczony z powrotem schował się w wannie.

Głos zabiera Paul Mallory. To, co wygłasza, nie jest mową, lecz poetyckim hymnem przesiąkniętym głęboką filozofią.

— Dziękuję losowi — powiada — że dożyłem spełnienia się i potwierdzenia jednego z najpiękniejszych mitów całej ludzkości. Jest to potwierdzenie i spełnienie przedziwne: zamiast mitycznej zatopionej Atlantydy widzimy z zachwytem nową Atlantydę, która się z głębin wynurza. Drogi kolego Mercier, pan, będący poetą geometrii przestrzennej, i pańscy uczeni przyjaciele, jesteście pierwszymi wysłannikami tego nowego świata, który wyłania się z morza. Nie zrodzona z piany Afrodyta, ale Pallas Anadiomene. Jednak o wiele dziwniejsze i bez porównania bardziej tajemnicze jest to, że do tego… (brakuje zakończenia).

[przypis autorski]

Centrum owego handlu i swego rodzaju giełdą Płazów był Salamander Building w Singapurze — Por. obszerny i obiektywny opis, sygnowany inicjałami e. w., z 5 października:

S-Trade

Singapur, 4 października. Leading 63. Heavy 317. Team 648. Odd Jobs 26, 35. Trash 0,08. Spawn 80–132.

Taką informację może czytelnik znaleźć codziennie w rubryce swojej gazety między telegramami z ceną bawełny, cyny lub pszenicy. Czy wiecie jednak, co oznaczają te zagadkowe liczby i słowa? No tak, handel Płazami czyli S-Trade. Ale jak ten handel naprawdę wygląda, o tym większość czytelników ma dosyć mgliste pojęcie. Prawdopodobnie wyobrażają sobie wielki targ rojący się tysiącami Płazów, gdzie przechadzają się kupcy w tropikalnych nakryciach głowy, oglądają oferowany towar i w końcu wskazują palcem na dobrze rozwiniętą, zdrową, młodą Salamandrę, mówiąc: „Chciałbym kupić tę sztukę. Ile kosztuje?”.

W rzeczywistości giełda Płazów wygląda zupełnie inaczej. W singapurskiej marmurowej siedzibie S-Trade nie zobaczycie ani jednego Płaza, a jedynie uprzejmych i eleganckich urzędników w białych ubraniach, przyjmujących telefoniczne zlecenia. „Tak, proszę pana. Leading kosztuje sześćdziesiąt trzy. Ile? Dwieście sztuk? Dobrze, proszę pana. Dwadzieścia Heavy i sto osiemdziesiąt Team. Okey, rozumiem. Statek wypływa za pięć tygodni. Right? Thank you, sir”. Cały pałac S-Trade huczy od rozmów telefonicznych. Sprawia on raczej wrażenie urzędu albo banku, niż jakiegoś targu. A jednak ten biały, szlachetnie wyglądający budynek z jońskimi kolumnami od frontu jest targiem bardziej światowym niż bagdadzki bazar za czasów Haruna ar-Raszída.

Wróćmy jednak do cytowanej informacji na temat notowań giełdowych, z jej handlowym żargonem. Leadings to są po prostu specjalnie wybrane, inteligentne, z reguły trzyletnie Płazy, starannie przyuczone do tego, by zostać dozorcami i kierownikami w koloniach robotniczych Płazów. Sprzedawane są pojedynczo, bez względu na wagę ich ciała; ceni się jedynie ich inteligencję. Singapurskie Leadings, mówiące dobrą angielszczyzną, uważane są za pierwszorzędne i najbardziej spolegliwe. Sporadycznie oferowane są także inaczej oznaczone kierownicze Płazy, na przykład tak zwani Capitanos, Inżynierzy, Malayan Chiefs, Foremanders i inne, ale Leadings są cenione najwyżej. Dzisiaj ich cena oscyluje w okolicach sześćdziesięciu dolarów za sztukę.

Heavies to cięższe, bardziej atletycznie zbudowane, zazwyczaj dwuletnie Płazy, których waga waha się od stu do stu dwudziestu funtów. Sprzedawane są jedynie w drużynach (tzw. bodies) po sześć osobników. Są wyćwiczone do najcięższych prac fizycznych, jak kruszenie kamieni, usuwanie skał i tym podobnych. Jeśli w przytoczonej informacji jest napisane „Heavy 317”, oznacza to, że za drużynę (body) składającą się z sześciu ciężkich Płazów trzeba zapłacić trzysta siedemnaście dolarów. Na każdą drużynę przypada z reguły jeden Leading jako kierownik i nadzorca.

Teams to zwykłe pracujące Płazy o wadze od osiemdziesięciu do stu funtów, które są sprzedawane wyłącznie w zespołach (teamach) po dwadzieścia sztuk. Są przeznaczone do prac zespołowych i używa się ich chętnie do bagrowania, budowania nasypów albo tam i tym podobnych rzeczy. Na każdy team liczący dwudziestu osobników przypada jeden Leading.

Odd Jobs są klasą samą dla siebie. Są to Płazy, które z różnych powodów nie przeszły zbiorowego i specjalistycznego szkolenia, na przykład dlatego, że dorastały poza wielkimi, fachowo zarządzanymi jaszczurczymi farmami. Są to właściwie na wpół dzikie, ale często bardzo uzdolnione Płazy. Kupuje się je po jednej sztuce albo po tuzinie i używa się do różnych prac pomocniczych lub drobniejszych zadań, do których nie warto odkomenderowywać całych drużyn czy zespołów. Jeśli Leadings możemy uważać za elitę wśród Płazów, to Odd Jobs stanowią coś w rodzaju drobnego proletariatu. W ostatnim czasie są chętnie kupowane jako jaszczurczy surowiec, który poszczególni przedsiębiorcy dalej hodują i dzielą na Leadings, Heavies, Teams lub Trash.

Trash czyli śmieci (odpadki) to mniej wartościowe, słabe albo niepełnosprawne Płazy, których nie sprzedaje się pojedynczo ani w określonych partiach, lecz zbiorowo na wagę, zwykle całymi dziesiątkami ton; kilogram żywej wagi kosztuje dzisiaj od siedmiu do dziesięciu centów. Nie wiadomo właściwie, do czego służą i w jakim celu są kupowane — może do jakichś lżejszych prac w wodzie. Żeby nie doszło do nieporozumienia, przypominamy, że Płazy są dla ludzi niejadalne. Ten Trash kupują niemal na pniu chińscy handlarze; dokąd je wywożą, nie wiadomo.

Spawn to po prostu narybek Płazów, a dokładniej rzecz biorąc, kijanka maksymalnie roczna. Sprzedaje i kupuje się je całymi setkami i cieszą się one dużym popytem, głównie dlatego, że są tanie i ich transport jest najmniej kosztowny. Dopiero na miejscu dostawy hoduje się je nadal do czasu, aż będą zdolne do pracy. Spawn transportuje się w beczkach, bowiem kijanki nie opuszczają wody, tak jak to muszą czynić codziennie dorosłe Płazy. Często bywa tak, że ze Spawn wyrastają jednostki niezwykle uzdolnione, przewyższające nawet standardowy typ Leading. Dzięki temu handel narybkiem bywa szczególnie interesujący. Najbardziej uzdolnione Płazy sprzedawane są potem po kilkaset dolarów za sztukę. Amerykański milioner Denicker zapłacił nawet dwa tysiące dolarów za Płaza, który płynnie mówił dziewięcioma językami, i polecił przetransportować go specjalnym statkiem do Miami; sam transport kosztował prawie dwadzieścia tysięcy dolarów. Ostatnimi czasy narybek Płazów jest chętnie kupowany dla tak zwanych stajni, gdzie wybiera się i trenuje szybkie, sportowe Płazy. Zaprzęga się je potem trójkami do płytkich łodzi w kształcie muszli. Zawody muszli ciągniętych przez Płazy są obecnie bardzo modne i stanowią ulubioną zabawę młodych Amerykanek w Palm Beach, Honolulu czy na Kubie; noszą one nazwę Triton-Races albo Regaty Wenus. W lekkiej, ozdobnej muszli, ślizgającej się po powierzchni morza, stoją zawodniczki w jak najpiękniejszych i najbardziej powabnych strojach kąpielowych i trzymają w rękach jedwabne lejce potrójnego zaprzęgu Płazów. Rywalizuje się o tytuł Wenus. Mr J. S. Tinker, zwany Królem Konserw, kupił dla swej córeczki zaprzęg zawodniczych Płazów — Posejdona, Hengista i King Edwarda za co najmniej trzydzieści sześć tysięcy dolarów. To wszystko jednak wykracza już poza ramy właściwego S-Trade, który ogranicza się do tego, że dostarcza całemu światu solidnych pracujących Leadings, Heavies i Teams.

Wspomnieliśmy już o farmach Płazów. Niech czytelnik nie wyobraża sobie ogromnych stajni hodowlanych i zagród. Jest to kilka kilometrów pustego wybrzeża, na którym są rozrzucone domki z blachy falistej. Jeden domek jest przeznaczony dla weterynarza, jeden dla kierownika, a pozostałe dla personelu dozorującego. Dopiero podczas odpływu widać, że od brzegu biegną w morze długie tamy, dzielące wybrzeże na kilka basenów. Jeden jest dla narybku, drugi dla klasy Leading i tak dalej. Każdy rodzaj jest karmiony i ćwiczony oddzielnie, w nocy. Po zmierzchu Płazy wychodzą ze swych nor na brzeg i gromadzą się wokół nauczycieli; są to zazwyczaj emerytowani żołnierze. Najpierw jest lekcja mówienia. Nauczyciel odczytuje Płazom słowa, na przykład „kopać”, i wyjaśnia im obrazowo ich znaczenie. Potem ustawia je czwórkami i uczy maszerować. Teraz następuje półgodzinna gimnastyka i odpoczynek w wodzie. Po przerwie Płazy uczą się obchodzenia z różnymi narzędziami i bronią, po czym mniej więcej przez trzy godziny, pod nadzorem nauczycieli, wykonują praktyczne zajęcia z zakresu budownictwa wodnego. Później wracają do wody i są karmione specjalnymi sucharami, które zawierają głównie mąkę kukurydzianą i łój; Leadings i Heavies są dokarmiane mięsem. Lenistwo i nieposłuszeństwo karze się pozbawieniem jedzenia, innych kar cielesnych nie ma; zresztą wrażliwość Salamander na ból jest znikoma. Wraz ze wschodem słońca na farmach Płazów nastaje martwa cisza. Ludzie idą spać, a Płazy znikają pod wodą.

Ten bieg rzeczy zmienia się w ciągu roku tylko dwa razy. Raz w okresie parzenia, gdy Płazy przez czternaście dni są pozostawione same sobie, i powtórnie — gdy na farmę przypływa statek Syndykatu Płazów i przywozi kierownikowi polecenia, ile Płazów poszczególnych klas ma zostać zabranych. Rekrutacja odbywa się w nocy; oficer okrętowy, kierownik farmy i weterynarz siedzą przy stoliku z lampą, podczas gdy dozorcy i załoga statku zamykają Salamandrom odwrót do morza. Potem jeden Płaz za drugim podchodzi do stolika i zostaje uznany za zdatnego lub nie. Wybrane Płazy wsiadają następnie do łodzi, które odwożą je na statek. Robią to na ogół dobrowolnie, to znaczy na sam ostry rozkaz; tylko czasem trzeba użyć delikatnej przemocy, jaką jest związanie. Spawn czyli narybek jest łowiony za pomocą sieci.

Podobnie w sposób humanitarny i higieniczny odbywa się transport Płazów na statku-cysternie; co drugi dzień wymienia się im pompami wodę w basenach i są one obficie karmione. Śmiertelność podczas transportu wynosi poniżej dziesięciu procent. Na życzenie Towarzystwa Ochrony Zwierząt na każdym tankowcu obecny jest kapelan okrętowy, który czuwa nad ludzkim traktowaniem Salamander i co noc wygłasza do nich kazanie, w którym zaszczepia im w sercach zwłaszcza szacunek do ludzi oraz pełne wdzięczności posłuszeństwo i miłość w stosunku do ich przyszłych pracodawców, którzy nie pragną niczego innego, jak tylko po ojcowsku troszczyć się o ich pomyślność. Oczywiście bardzo trudno jest wytłumaczyć Płazom, na czym polega ojcowska troska, nie znają one bowiem pojęcia ojcostwa. Wśród bardziej wykształconych Salamander przyjęło się nazywać kapelanów okrętowych Papa Płaz. Bardzo sprawdziły się także filmy edukacyjne, za pomocą których pokazuje się Płazom podczas transportu z jednej strony cuda ludzkiej techniki, z drugiej zaś ich przyszłe prace i obowiązki.

Są ludzie, którzy skrót S-Trade (Salamander-Trade) tłumaczą jako Slave-Trade, czyli handel niewolnikami. Otóż, jako bezstronni obserwatorzy możemy powiedzieć, że gdyby dawny handel niewolnikami był tak dobrze zorganizowany i tak doskonale pod względem higienicznym prowadzony jak dzisiejszy handel Płazami, moglibyśmy niewolnikom tylko gratulować. Zwłaszcza droższe Salamandry traktuje się bardzo przyzwoicie i oszczędnie, już choćby dlatego, że kapitan i załoga statku ręczą swoim wynagrodzeniem za życie powierzonych im Płazów. Autor tego artykułu był świadkiem, jak bardzo nawet ci najtwardsi marynarze na tankowcu Syndykatu Płazów byli przejęci, gdy dwieście czterdzieści pierwszorzędnych Płazów w jednym zbiorniku dostało ostrej biegunki. Chodzili im się przyglądać z oczami niemal pełnymi łez i dawali swym ludzkim uczuciom ujście we właściwy sobie szorstki sposób: „Diabli nam te ścierwa nadali!”.

[przypis autorski]

Centrum zagadnienia stanowi dążenie, by na podstawie biologicznego prawa o ograniczonym trwaniu życia ludzkiego i następstwie wieku ustalić ogólne prawo rytmiki historycznej. (…) by znaleźć naturalny początek, w którym można by dokonać w historii przekroju, od jakiego należałoby zacząć liczyć pokolenia — K. Mannheim, Das Problem der Generationen, „Kölner Vierteljahrshefte für Soziologie” 1928, s. 159–160. [przypis autorski]

cesarze osłabili te prawa przez przywileje nadające prawa męża, ojca dzieci i ojca trojga dzieci — P. Scypio, cenzor, w swojej mowie do luda o obyczajach, skarży na nadużycie, które już się wkradło, że syn adoptowany dawał te same przywileje, co syn naturalny. [przypis autorski]

Cesellius Bassus rodem Kartagińczyk… — Tacyt [Roczniki] XVI, 1. [przypis autorski]

Cesia, Julcio, Henryczek i Edwardek — Cecylia hr. Jabłonowska. Julian, ożeniony z hr. Krasińską, młodo umarł. Henryk, porucznik 1. pułku ułanów, adiutant jenerała Umińskiego. Edward, rotmistrz 6. pułku ułanów (Dzieci Warszawskich), ciężko ranny pod Kałuszynem. Obydwa ozdobieni złotym krzyżem Virtuti Militari. [przypis autorski]

ces ravins, ces abîmes sans fond — en Russie, presque à chaque village, on trouve des sources ou puits que le peuple regarde comme insondables. En outre, chacun de ces gouffres est illustré par quelque récit merveilleux, et visité de temps en temps par les esprits (Malczewski) [la Russie signifie ici les terrains de l'Ukraine; Red. WL]. [przypis autorski]

c'est la plus grande moitié du génieDes devoirs littéraires des chrétiens (Oeuvres, VII, 152). [przypis autorski]

Cf. C. G. Seligman, op. cit., p. 5. [przypis autorski]

Cf. Professor C. G. Seligman, Chapters XXXVII and XXXVIII. [przypis autorski]

Cf. Professor C. G. Seligman, op. cit., Chapters XL and XLII. [przypis autorski]