Dzisiaj aż 13,496 dzieciaków dzięki wsparciu osób takich jak Ty znajdzie darmowe książki na Wolnych Lekturach.
Dołącz do Przyjaciół Wolnych Lektur i zapewnij darmowy dostęp do książek milionom uczennic i uczniów dzisiaj i każdego dnia!

Przekaż 1,5%

Przekaż 1,5% podatku na Wolne Lektury KRS 00000 70056
Ufunduj darmowe książki dla tysięcy dzieciaków.
WIĘCEJ

Szacowany czas do końca: -
Tadeusz Miciński, W mroku gwiazd, Strąceni z niebiosów, Orland Szalony
Czarne Xięstwo → ← Kolloseum

Spis treści

      Tadeusz MicińskiStrąceni z niebiosówOrland Szalony

      1
      Kwiat purpurowy marznie w lodowni
      w upiornych snach —
      dusza się błąka z zarzewiem głowni,
      by odgnać strach.
      5
      Tam — na Golgoty krzyżu zawisnął
      skrwawiony kruk —
      harfa gra cicho — skrzydłami błysnął —
      u Jego nóg.
      A więc ty dziki śmiechu zwątpienia
      10
      składasz Mu łzy?
      lecz to kość ludzką gryzły wśród cienia
      zgłodniałe psy.

      *

      Hej, z maurytańskich śpiewnych sal
      wybiega do mnie hurysa —
      15
      czarny płomienny jedwabny szal
      z nagiego łona się zwisa.
      Cyprysy — księżyc — fontann szmer —
      zaczarowane ganki —
      oddałem wszystkie gwiazdy sfer
      20
      za uścisk — Maurytanki.

      *

      Newady śnieżne zimne szczyty,
      gdzie orły z wrzaskiem krążą głodne,
      sosen pachnących malachity,
      mórz turkusowych szlaki wodne —
      25
      — widzę — czerwony mam puginał
      i krwi na ciele mojem plama,
      gdym ją w uścisku już przeginał
      ona o śmierć prosiła sama.

      *

      Na szafirowej snów głębinie
      30
      toną żałobne gwiazd mych łodzie.
      A cień olbrzymi jest na wodzie
      od chmury, która za mną płynie.
      . . . . . . . . . . . . . . . . . .
      Oh, w ciemnym borze
      35
      słowiki nucą —
      oh, na przestworze
      gwiazdy!
      Polecę — polecę — polecę —
      i umrę — u Twoich nóg —
      40
      w głębokiej zimnej rzece —
      śniąc, że u Twych nóg.
      Dusza jak płomień biały
      przez morza leci w dal —
      ja rycerz Boga — lecz o skały
      45
      zmiażdżyłem święty Gral.
      W przydrożnej wisiał iwie
      skrwawiony za mnie Mistrz —
      ja mam ran więcej! — orły żywię
      mem sercem — burzo świszcz!

      *

      50
      Ach, w modrzewiowym dworze
      gdzie na kominku płonie żar
      (obroń tej myśli, Boże!)
      podejdę w ciemny jar —
      — — wilkołak! będę pił twą krew —
      55
      i twoje dziatki — —
      wydrę im z trzew
      ten jęk — co serce opiekielni —
      matki!
      — — — Zawyje wicher, zawierucha —
      60
      i ujrzysz mojego ducha,
      jak twojego męża głowę
      będę wlókł —
      i uderzę nią o przydrzwia bronzowe.
      . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
      65
      i ujrzysz mię wśród zamieci,
      jak będę go wlókł i krwawił —
      i wyć będziesz — ty — i twoje dzieci —
      a szatan będzie z borów błogosławił
      tej mocnej — jak śmierć — zemście.
      x