Potrzebujemy Twojej pomocy!

Na stałe wspiera nas 474 czytelników i czytelniczek.

Niestety, minimalną stabilność działania uzyskamy dopiero przy 500 regularnych darczyńców. Dorzucisz się?

Przekaż 1,5%

Przekaż 1,5% podatku na Wolne Lektury KRS 00000 70056
Ufunduj darmowe książki dla tysięcy dzieciaków.
WIĘCEJ

Szacowany czas do końca: -
Tadeusz Miciński, W mroku gwiazd, Strąceni z niebiosów, Kallypso
Korsarz → ← Kain

Spis treści

      Tadeusz MicińskiStrąceni z niebiosówKallypso

      1
      Oh, brylantowe iskry na czarnym szafirze
      niebiosów — oh, serca mojego łabędzie….
      grobowce straszą mnie, cyprysy w kirze,
      a jego niema, nie będzie….
      5
      Lira mi pękła na grani ołtarza
      gdybym chciała serce wypłakać swym śpiewem.
      Na górach pali się wulkanów żarza,
      jak kiedy leżał rozbitek pod drzewem.
      W bronzowej twarzy, okolonej mrokiem,
      10
      paliły się oczy straszliwe:
      skrzydlate słońca gdzieś w jarze głębokim,
      dumne, szalone, złe a razem tkliwe.
      Raz — kiedy Centaur konał z mego noża —
      (poznaję teraz — kara boża….)
      15
      Agralu! owoś pędził obłąkany
      po kamienistych puszczach i uroczną pieśnią
      zakląłeś gwiazdy, Kocytu szatany,
      abym ja była z tych, co w mękach nie śnią,
      powieki mając kleszczami obcięte —
      20
      dni moje — jako trawy zżęte….
      Bóg mi się zjawiał w czerwonym piorunie,
      za miłość moją darząc tron z niebiosów —
      lecz jam wolała wśród lilij i wrzosów
      słuchać rapsodu na śpiżowej strunie:
      25
      noc — pożar — wyrżnięte narody
      i obłąkane widziadłem dziewice….
      Leciały do mnie duchów korowody
      za swą królowę biorąc — Osmętnicę;
      więc czarodziejskie tworzyłam im raje —
      30
      kwieciste, wonne zapomnień ruczaje.
      Był zmierzch. A na dnie groty gwiazdy się w jeziorze
      złociły, jak połamane w hieroglif miesiące —
      on — na samotnej skale, wychodzącej w morze
      płakał — i słowa rzucał gorejące —
      35
      krzyk przeraźliwy, niby orła w klatce —
      wnętrza zadrgały we mnie — a już w matce.
      …. Płyń! do ojczyzny tęsknisz pewnie —
      płyń!… nogi całowałam rzewnie.
      Z wichrem poleciał w burzliwej zawiei
      40
      straszydła ścigać i lądy nieznane.
      Fal słucham morskich, zapatrzona w pianę,
      jako w trujący blady kwiat nadziei.
      O ty, co ziemne okrążasz padoły
      samotny ogniu! w zagrobowej ciszy
      45
      siejący marzeń srebrnych asfodele —
      oto ofiarne ci składam jemioły —
      powiedz tej Mocy, która serc nie słyszy,
      że tak się zetli, jak serce — w popiele.
      x