Potrzebujemy Twojej pomocy!

Na stałe wspiera nas 473 czytelników i czytelniczek.

Niestety, minimalną stabilność działania uzyskamy dopiero przy 500 regularnych darczyńców. Dorzucisz się?

Przekaż 1,5%

Przekaż 1,5% podatku na Wolne Lektury KRS 00000 70056
Ufunduj darmowe książki dla tysięcy dzieciaków.
WIĘCEJ

Szacowany czas do końca: -
Tadeusz Miciński, W mroku gwiazd, Noce polarne, Msza żałobna
Już świt → ← Zamek duszy

Spis treści

      Tadeusz MicińskiNoce polarneMsza żałobna

      1
      Idę nad brzegiem zamarzłego morza
      [o Matko Święta, zmiłuj się nad nami] —
      wydęte — głuche — lodowe bezdroża
      [o Matko Święta, zmiłuj się nad nami] —
      5
      z czarnych rozpadlin wylatuje śnieg —
      i z dzikim świstem uderza na brzeg.
      Tu skały groźne — tam oślizgłe jary —
      kłębią się — wyją — na powietrzu mary;
      wody rzegocą głucho pod stopami —
      10
      [o Matko Święta, zmiłuj się nad nami].
      Ja niegdyś Rogier — król normanów —
      z pychy sławiony i czarnego męstwa —
      wielem dokonał przy woli szatanów,
      wieże na gwiazdach budując i księstwa —
      15
      Choremu niosę grzechów odpuszczenie,
      ale z mej duszy któż mię wyratuje?
      słyszę w głębinach niepojęte drżenie —
      morze swój kaftan szalonego pruje.
      Na turni kościół, a w podziemiach blask —
      20
      słyszę anielski śpiew i lodów trzask.
      Wejdę na chwilę pomodlić się Bogu —
      wściekły mię wicher odtrąca od progu;
      ale przez okno widzę złoty tron —
      w światłach tęczuje mi lecący szron —
      25
      a w tęczach widzę rozśpiewany chór —
      na tronie rycerz — mój pośmiertny wtór.
      Włos czarny mu w połowie zakrył trupią twarz —
      z sześciorga skrzydeł płynie krew do czasz.
      Na harfie niemej gra — szatański zawtórzył śmiech
      30
      tej męce. Rzekłem: pieśń Twoja odpuszcza Ci grzech.
      Z gór się olbrzymich bory łamały wśród łkań —
      rzekłem: rycerzu, ty się zorzą stań.
      Tysiące nad nim złotych rozbłysnęło piór,
      księżyc, jak kielich czerwony wśródd chmur.
      35
      Drzewa szły za nim — i krze — i ptastwo — i mogilny głaz —
      i aniołowie w blasku swych nieziemnych kras —
      i czarne smugi dziko rozkrakanych wron —
      w pustym kościele ktoś uderzył w dzwon.
      [O czarna męko moja, o morze — wyjące pod krami —!…]
      40
      rzekłem, odchodząc: duchy, pokój z wami.
      x