- Bóg: 1
- Ciało: 1
- Duch: 1
- Klęska: 1
- Obraz świata: 1
- Obrzędy: 1
- Ogień: 1
- Potwór: 1
- Przemoc: 1
- Rewolucja: 1
- Sługa: 1
- Szatan: 1
- Walka: 1 2
- Wampir: 1
- Władza: 1
- Żebrak: 1 2
Jan KasprowiczW ciemności schodzi moja duszaVIII[1]
1
Wiarę mą trawił twój żołądek wraży
[2]!
Dziś moja miłość już zgiąć się nie umie
Na stopniach twoich bezbożnych ołtarzy.
5Dziś z resztką siły poszedłem w bluźnierce
[3],
Ma dłoń słabnąca dziś twój bałwan kruszy,
WampirKrwawy Molochu
[4], coś pożarł me serce,
Jak wampir wyssał drogi szpik mej duszy!
Królu w łachmanach, siedzący na tronie,
10Z którego zdarto bisior
[5] i złocenia!
Ogniem zawiści twoje oko płonie,
Chciwość twe usta w wstrętną paszczę zmienia.
Wytrzeszczasz straszne bazyliszka oczy,
Albo je chytrze przysłaniasz obłudą,
15Wabiąc zwierzynę, która we krwi broczy
Pod twym pazurem, pod twą ręką chudą.
Żer w twe koryto ciągłe znoszą wieki,
Wnętrzności swoje rzucają–ć pod nogi,
Ty, od nasyceń wieczyście daleki,
20Wściekłyś z pragnienia, — jak żbik, z głodu–ś srogi.
Myśli, uczucia, prorocze ekstazy,
Czystość poświęceń, rycerskie porywy,
Modły zachwytne, dyscyplinne razy
[6],
Krwi stygmatycznej święty strumień żywy —
25Gwoździe, co sine przebijają ręce,
Ciernie, co kłują blado–żółte skronie —
Wszystko to ginie w twej potwornej szczęce,
Wszystko to brzuch twój w swoich bezdniach chłonie.
30Bose, zziębnięte w śnieżystej wichurze,
I dusza moja już litością płacze,
I już ci cały, jak pachołek, służę…
Przyszedłeś ku mnie, ty płazie człowieczy,
Z odgniotem jarzma na schylonym grzbiecie,
35I już ma dusza ciemiężcom złorzeczy,
Już w twej obronie bicz rzemienny plecie…
Przyszedłeś ku mnie, dzierżycielu pięści,
I pokazując nabrzmiałe ramiona —
„Glob się z tej mocy rozpadnie na części,
40Świat zła — krzyknąłeś — pod tym gromem skona!”
Jak nie uwierzyć w żelazne ryskale
[7],
Co w pył wiekowe opoki rozkruszą?!
I bałwochwalcze już kadzidła palę
Tobie, o tłumie, żeś owładł mą duszą!
45
Skórzane mają u pasa fartuchy…
Tylcami młotów walą w świątyń cegły,
Przestwór wypełnia huk i łoskot głuchy!…
Widzę: centaury przebiegają ziemię,
50Miast łuków, dzierżą płomienne pochodnie!
Kopyta w iskrach!… Gdzież ta siła drzemie,
Co łun powstrzyma rozszalałą zbrodnię?
Są w twojej piersi wulkaniczne ognie!
Ale stracony, kto się od nich zajmie!
55Serce swe spali, duszę swoją pognie,
Jak ćma, tak spłonie w twym służalczym najmie.
To jest konieczność: padł, orząc twe łany,
Ty go przygnieciesz swym cielskiem kosmatem,
Brutalny zwierzu! Ty, bożku miedziany,
60Runiesz na niego całym swoim — światem…
Na którą padło to przekleństwo boże,
Będziesz już brzuch swój wypasał do woli,
Nienasycony, stugębny potworze!
65
Zdeptałeś kwiaty, które dłoń posiała
Bożego siewcy: na zwiędłem pustkowiu
Straszny dla duchów stawiasz ogrom ciała!
ObrzędyGdzieś dawnych bożnic zburzył fundamenty,
70Tam nowy kościół dla ciebie powstanie,
O nieskalany! o boski! o święty!
O ty mocarzu! królu i kapłanie!
Jest wielki ołtarz! cały złotem błyszczy!
Na nim twe ścierwo rozpiera się tłuste,
75Między pierwszemi najpierwsze z bożyszczy,
Na swych kolanach pieszczące Rozpustę!
Dziki Molochu, coś pożarł me serce?
Aż śród piekielnej obedrą cię wrzawy
80Jadła i picia spragnieni odzierce
[8].
Żebrak cię zwali, zziębnięty i bosy,
Ten, co swą nędzą aż do łez poruszy!
Sługa jarzemny
[9] rozstrzygnie twe losy,
Wampirze, ssący drogi szpik mej duszy!
85Dzierżyciel pięści w twoją pierś uderzy,
Na karku twoim swą stopę położy,
Zdrajco, coś ze mnie zdarł zbroję szermierzy,
Więżąc mnie w swojej dławiącej obroży!…