Wesprzyj Wolne Lektury 1,5% podatku — to nic nie kosztuje! Wpisz KRS 00000 70056 i nazwę fundacji Wolne Lektury do deklaracji podatkowej. Masz czas tylko do końca kwietnia :)

Przekaż 1,5%

Przekaż 1,5% podatku na Wolne Lektury KRS 00000 70056
Ufunduj darmowe książki dla tysięcy dzieciaków.
WIĘCEJ

Szacowany czas do końca: -
Edward Pasewicz, Dolna Wilda, Puch
Nieskończone okna → ← Pani Michałowska

Spis treści

      Edward PasewiczDolna WildaPuch

      1
      Miasto niczym punkt programu w kiepskim przedstawieniu.
      Nieobecne już od godziny w monologu faceta z piwem.
      Jednak już za chwilę będziemy je mieli, proste jak kazanie
      o niegodziwym koledze kradnącym kurtkę z szatni szkoły,
      5
      do której chodziliśmy dniem i nocą, dniem i nocą bez ustanku.
      Oszukując za każdym razem, gdy wywoływano nas do tablicy.
      Mam tylko nazwisko bez ciała i jestem ciałem bez imienia.
      Tlenionej nauczycielce w kusej spódniczce, która skromnie tańczyła
      na każdej imprezie, to właśnie mówiłeś, aż przecierała oczy,
      10
      aż na jej twarzy wykwitał uśmieszek, jak pleśń zabarwiająca kawy,
      które sto lat temu zostawili rodzice w filiżankach białych jak puch gęsi,
      delikatnych jak śmierć, mocnych jak gęsta rzęsa na jeziorze. Słowem:
      żadnego nowego wrażenia, tylko ten plastik szczęśliwy i gadzi
      uśmiech, złoto zabawiające się z rajfurem, błękitny kryształ
      15
      w piździe kochanki. Nie pamiętam kiedy otworzyła drzwi
      prosząc nas: spadajcie.
      Nieważne są te rzeki i strumienie, w których ukrywa się ciernik,
      z gniazdem ze śliny, puchu i kamieni, ani błoto wysychające na podeszwie
      buta, którego już nie włożysz, bo wkradł się demon, pękły szwy,
      20
      poszło w cholerę całe lustro. Jedynie pociąg, pocięte siedzenia, skaj i trawa
      palona w półmroku i postać w rozkroku, która za chwilę cię uderzy.
      Usta z sączącym się monologiem, wszystkie świąteczne słowa, zagadki
      i pytania, których nie zadałbym wcale, gdyby nie okno, zakurzona framuga,
      pył naprowadzający stale na jedną i tę samą metaforę, opadającą
      25
      jak świetlisty refren, kadencje w muzyce.
      Akord bez początku.
      Wszystko co brudne zmieniające się w czyste.
      x