A oto wygnańcy owi w szopie śniegowéj, w niebytności Szamana, kłócić się zaczęli
pomiędzy sobą i podzielili się na trzy gromady; a każda z nich myślała o
zbawieniu ojczyzny.
Więc pierwsza na czele miała Grafa Skir, który utrzymywał stronę tych, co się
przebiorą w kontusze i nazywać się będą szlachtą, jakby z Lachem na nowo przybyli
do kraju pustego.
A druga miała na czele żołnierza chudego, imieniem Skartabellę, który chciał
ziemię podzielić i ogłosić wolność chłopów i równość szlachty z Żydami i z
Cyganami.
A trzecia na czele swojem miała księdza Bonifata, który chciał kraj zbawić
modlitwą i na ocalenie kraju podawał sposób jedyny: iść i ginąć, nie broniąc się,
jak męczennicy.
Te więc trzy gromady zaczęły być między sobą niezgodne w duchu i kłócić się
poczęły o zasady.
A oto druga owa gromada, uzbroiwszy się w siekiery, wyszła w pole, odgrażając
się, że u pierwszych dowie się, jaka jest krew, drugim zaś da to, czego żądają:
męczeństwo.
Lecz nim przyszło do walki, a umysły już były rozgrzane, zgodzono się za poradą
któregoś z tych, co był z trzeciéj gromady, aby rzecz tę przez sąd Boga
rozstrzygnąć.
I rzekł do nich ów doradzca: oto postawmy trzy krzyże na naśladownictwo męki
Pana naszego, i na tych trzech drzewach przybijmy po jednemu z najmocniejszych w
każdéj gromadzie rycerzy; a kto najdłużéj żyć będzie, przy tym zwycięztwo.
A że umysły tych ludzi były jakoby w stanie pijanym, znaleźli się trzej rycerze,
którzy za swoje przekonanie śmierć ponieść chcieli i być ukrzyżowanymi, jako
Chrystus Pan przed wiekami.
Postawiono więc trzy krzyże z najwyższego, jakie było w tym kraju, drzewa i
wystąpili trzej męczennicy po jednemu z każdéj gromady; wszakże nie wybrani
losem, lecz z własnéj woli. Nie byli to gromad wodzowie, lecz jedni z
najmniejszych.
Kiedy więc cieśle postawili krzyże na wysokiém wzgórzu śniegowém, odezwał się
głos z nieba jakoby wicher, pytając: co czynicie? Lecz go ci ludzie nie
przelękli się.
I zawieszono na krzyżach ludzie owe obłąkane, i przybito im ręce ćwiekami; a ten,
co był na prawo, krzyczał: równość! a ten co był z lewéj, krzyczał: krew! wiszący
zaś pośrodku mówił: wiara!