Przyjaciele Wolnych Lektur otrzymują dostęp do specjalnych publikacji współczesnych autorek i autorów wcześniej niż inni. Zadeklaruj stałą wpłatę i dołącz do Towarzystwa Przyjaciół Wolnych Lektur.
- Honoré de Balzac (1)
- Charles Baudelaire (1)
- Karol Irzykowski (1)
- Zygmunt Krasiński (1)
- Adam Mickiewicz (1)
- Michel de Montaigne (1)
- Izabela Moszczeńska-Rzepecka (1)
- Henryk Sienkiewicz (1)
- Stefan Żeromski (1)
- Other:
- Adolf Abrahamowicz
- Ajschylos
- Dante Alighieri
- Edmondo de Amicis
- Władysław Anczyc
- Hans Christian Andersen
- Jerzy Andrzejewski
- Sz. An-ski
- Karol Bołoz Antoniewicz
- Guillaume Apollinaire
- Ludovico Ariosto
- Arystofanes
- Arystoteles
- Szymon Askenazy
- Adam Asnyk
- Ferdinand Avenarius
- Izaak Babel
- Krzysztof Kamil Baczyński
- Michał Bałucki
- Théodore de Banville
- Antanas Baranauskas
- Pedro Calderon de la Barca
- Justyna Bargielska
- Henry Bataille
- Pierre Beaumarchais
- Władysław Bełza
- Wacław Berent
- Jean-Marc Bernard
- Aloysius Bertrand
- Miłosz Biedrzycki
- Dominik Bielicki
- August Bielowski
- Jonas Biliūnas
- Rudolf G. Binding
- Józef Birkenmajer
- Björnstjerne Björnson
- Józef Bliziński
- Giovanni Boccaccio
- Teresa Bogusławska
- Wacław Bojarski
- Tadeusz Boy-Żeleński
- Mieczysław Braun
- Anatole Le Braz
- Feliks Brodowski
- Aleksander Brückner
- Stanisław Brzozowski
- Stefania Buda
- Justyna Budzińska-Tylicka
- Georg Büchner
- Kazimiera Bujwidowa
- Władysław Bukowiński
- Michaił Bułhakow
- Frances Hodgson Burnett
- George Gordon Byron
- Karel Čapek
- Louis le Cardonnel
- Sébastien-Roch Nicolas de Chamfort
- François-René de Chateaubriand
- Anna Chuda
- Sylwia Chutnik
- Anna Cieśla
- Joseph Conrad
- Pierre Corneille
- Jan Niecisław Baudouin de Courtenay
- Charles Cros
- James Oliver Curwood
- Maria Cyranowicz
- Anton Czechow
- Józef Czechowicz
- Wiktor Czermak
- Maria Dąbrowska
- Ignacy Dąbrowski
- Theodor Däubler
- Gustaw Daniłowski
- Karol Darwin
- Zofia Daszyńska-Golińska
- Zofia Emilia Daszyńska-Golińska
- Max Dauthendey
- Zdzisław Dębicki
- Daniel Defoe
- Julien Offray de La Mettrie
- Casimir Delavigne
- Demostenes
- Deotyma
- Tristan Derème
- Antoine de Saint-Exupéry
- Marceline Desbordes-Valmore
- René Descartes (Kartezjusz)
- Benedykt de Spinoza
- Léon Deubel
- Charles Dickens
- Denis Diderot
- Liudvika Didžiulienė-Žmona
- Tadeusz Dołęga-Mostowicz
- Antonina Domańska
- Michalina Domańska
- Arthur Conan Doyle
- Elżbieta Drużbacka
- Aleksander Dumas (ojciec)
- Aleksander Dumas (syn)
- Gustaw Ehrenberg
- Max Elskamp
- Eurypides
- Fagus
- Felicjan Faleński
- Maria De La Fayette
- Alojzy Feliński
- Julia Fiedorczuk
- Gustaw Flaubert
- Darek Foks
- Anatole France
- Aleksander Fredro
- Wacław Gąsiorowski
- Tadeusz Gajcy
- Louis Gallet
- Joachim Gasquet
- Konstanty Gaszyński
- Stefan George
- Zuzanna Ginczanka
- Karl Gjellerup
- Konrad Gliściński
- Zygmunt Gloger
- Johann Wolfgang von Goethe
- Oliver Goldsmith
- Wiktor Teofil Gomulicki
- Maksim Gorki
- Seweryn Goszczyński
- Guido Gozzano
- Stefan Grabiński
- Jan Grabowski
- Władysław Grabski
- Kenneth Grahame
- Jacob i Wilhelm Grimm
- Maria Grossek-Korycka
- Artur Gruszecki
- Mariusz Grzebalski
- Wioletta Grzegorzewska
- Charles Guérin
- Motiejus Gustaitis
- Ludovic Halévy
- Czesław Halicz (właśc. Czesława Endelmanowa-Rosenblattowa)
- Julius Hart
- Jaroslav Hašek
- Gerhart Hauptmann
- Fryderyk Hebbel
- Heinrich Heine
- Paul Heyse
- Fryderyk Hölderlin
- E. T. A. Hoffmann
- Klementyna z Tańskich Hoffmanowa
- Hugo von Hofmannsthal
- Tadeusz Hollender
- Homer
- Alexander von Humboldt
- Henryk Ibsen
- Stanisław Jachowicz
- Max Jacob
- Francis Jammes
- Pjotr Janicki
- Jerzy Jarniewicz
- Alfred Jarry
- Bruno Jasieński
- Roman Jaworski
- Cezary Jellenta
- Julia Duszyńska
- Klemens Junosza
- Alter Kacyzne
- Adam Kaczanowski
- Zygmunt Kaczkowski
- Gustave Kahn
- Eleonora Kalkowska
- Immanuel Kant
- Franciszek Karpiński
- Światopełk Karpiński
- Jan Kasprowicz
- Bożena Keff
- Ellen Key
- Dōgen Kigen
- Andrzej Kijowski
- Rudyard Kipling
- Heinrich von Kleist
- Barbara Klicka
- Jan Kochanowski
- Wespazjan Hieronim Kochowski
- Maria Konopnicka
- Szczepan Kopyt
- Stanisław Korab-Brzozowski
- Wincenty Korab-Brzozowski
- Janusz Korczak
- Julian Kornhauser
- Wincenty Korotyński
- Julian Korsak
- Karl Arnold Kortum
- Franciszek Kowalski
- Paweł Kozioł
- Krystyna Krahelska
- Michał Dymitr Krajewski
- Anna Libera (Anna Krakowianka)
- Ignacy Krasicki
- Józef Ignacy Kraszewski
- Antanas Kriščiukaitis-Aišbė
- Juliusz Krzyżewski
- Ksenofont
- Zofia Kucharczyk
- Paulina Kuczalska-Reinschmit
- Vincas Kudirka
- Władysław Łoziński
- Pierre Choderlos de Laclos
- Selma Lagerlöf
- Antoni Lange
- Jan Lemański
- Teofil Lenartowicz
- Charles Van Lerberghe
- Bolesław Leśmian
- Julie de Lespinasse
- Gotthold Ephraim Lessing
- Edward Leszczyński
- Stefan Leszno
- Karol Libelt
- Jerzy Liebert
- Detlev von Liliencron
- Otto zur Linde
- Elżbieta Lipińska
- Leo Lipski
- Oskar Loerke
- Pierre Louÿs
- Niccolo Machiavelli
- Maironis
- Antoni Malczewski
- Bronisław Malinowski
- Karol Maliszewski
- Stéphane Mallarmé
- Subcomandante Marcos
- Marek Aureliusz
- Pierre de Marivaux
- Karol Marks
- Michał Matys
- Guy de Maupassant
- Prosper Mérimée
- Wojciech B. Mencel
- Stuart Merrill
- Gustav Meyrink
- Bolesław Miciński
- Tadeusz Miciński
- Zygmunt Miłkowski
- Krystyna Miłobędzka
- Franciszek Mirandola
- Andrzej Frycz Modrzewski
- Joseph Mohr
- Mendele Mojcher-Sforim
- Molière (Molier)
- Charles de Montesquieu (Monteskiusz)
- Lucy Maud Montgomery
- Zuzanna Morawska
- Kazimierz Morawski
- Jean Moréas
- Jan Andrzej Morsztyn
- Adam M-ski
- Joanna Mueller
- Alfred de Musset
- Daniel Naborowski
- Tadeusz Nalepiński
- Edith Nesbit
- Julian Ursyn Niemcewicz
- Andrzej Niemojewski
- Friedrich Nietzsche
- Autor nieznany
- Cyprian Kamil Norwid
- Novalis
- Klara Nowakowska
- Patrycja Nowak
- Franciszek Nowicki
- Artur Oppman
- Łukasz Orbitowski
- Władysław Orkan
- Eliza Orzeszkowa
- Ferdynand Ossendowski
- Bronisława Ostrowska
- Rodrigues Ottolengui
- Owidiusz
- Helena Janina Pajzderska
- Mykolas Palionis
- Joanna Papuzińska
- Blaise Pascal
- Jan Chryzostom Pasek
- Edward Pasewicz
- Friedrich Paulsen
- Maria Pawlikowska-Jasnorzewska
- Icchok Lejb Perec
- Jehoszua Perle
- Włodzimierz Perzyński
- Bolesław Piach
- Vincas Pietaris
- Pietro Aretino
- August von Platen
- Platon
- Plaut
- Marta Podgórnik
- Jacek Podsiadło
- Edgar Allan Poe
- Wincenty Pol
- Ludwik Ksawery Pomian-Łubiński
- Wacław Potocki
- Praca zbiorowa
- Marcel Proust
- Bolesław Prus
- Kazimierz Przerwa-Tetmajer
- Zygmunt Przybylski
- Stanisław Przybyszewski
- Aleksander Puszkin
- François Rabelais
- Jean Baptiste Racine
- Justyna Radczyńska-Misiurewicz
- Šatrijos Ragana
- Radek Rak
- Henri de Régnier
- Edward Redliński
- Mikołaj Rej
- Adolphe Retté
- Władysław Stanisław Reymont
- Jean Richepin
- Rainer Maria Rilke
- Georges Rodenbach
- Maria Rodziewiczówna
- Zofia Rogoszówna
- Bianka Rolando
- Wacław Rolicz-Lieder
- Edmond Rostand
- Józef Roth
- Jean-Jacques Rousseau
- Józef Ruffer
- Lucjan Rydel
- Henryk Rzewuski
- Jacek Świdziński
- Wacław Święcicki
- Aleksander Świętochowski
- Miguel de Cervantes Saavedra
- Safona
- Saint-Pol-Roux
- Emilio Salgari
- Albert Samain
- Fryderyk Schiller
- Maurycy Schlanger
- Christof Schmid
- Artur Schnitzler
- Artur Schopenhauer
- Bruno Schulz
- Marcin Sendecki
- William Shakespeare (Szekspir)
- Marceli Skałkowski
- Maria Skłodowska-Curie
- Edward Słoński
- Juliusz Słowacki
- Sofokles
- Paweł Sołtys
- Piotr Sommer
- Andrzej Sosnowski
- Carl Spitteler
- Johanna Spyri
- Barbara Sroczyńska
- Stanisław Staszic
- Stendhal
- Jan Sten
- Robert Louis Stevenson
- Zdzisław Stroiński
- Andrzej Strug
- Maciej Stryjkowski
- Rajnold Suchodolski
- Jonathan Swift
- Władysław Syrokomla
- Mikołaj Sęp Szarzyński
- Józef Szczepański
- Ziemowit Szczerek
- Taras Szewczenko
- Władysław Szlengel
- Szolem-Alejchem
- Maciej Szukiewicz
- Rabindranath Tagore
- Władysław Tarnowski
- Torquato Tasso
- William Makepeace Thackeray
- Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki
- Andrzej Trzebiński
- Magdalena Tulli
- Mark Twain
- Kazimierz Twardowski
- Zofia Urbanowska
- Jan Vaihinger
- Motiejus Valančius
- Émile Verhaeren
- Jules Gabriel Verne
- Francis Vielé-Griffin
- François Villon
- Voltaire (Wolter)
- Cecylia Walewska
- Edmund Wasilewski
- Otto Weininger
- Jerzy Kamil Weintraub-Krzyżanowski
- Herbert George Wells
- Wergiliusz
- Adam Wiedemann
- Oscar Wilde
- Bruno Winawer
- Radosław Wiśniewski
- Stanisław Ignacy Witkiewicz (Witkacy)
- Stanisław Witkiewicz
- Stefan Witwicki
- Władysław Witwicki
- Bogdan Wojdowski
- Agnieszka Wolny-Hamkało
- Maryla Wolska
- Wacław Wolski
- Spiridion Wukadinović
- Józef Wybicki
- Zofia Wydro
- Kazimierz Wyka
- Stanisław Wyspiański
- William Butler Yeats
- Žemaitė
- Narcyza Żmichowska
- Jerzy Żuławski
- Zofia Żurakowska
- Adam Zagajewski
- Gabriela Zapolska
- Kazimiera Zawistowska
- Henryk Zbierzchowski
- Marian Zdziechowski
- Zgromadzenie Ogólne Ligi Narodów
- Zgromadzenie Ogólne ONZ
- Emil Zola
- Other:
- Aforyzm
- Akt prawny
- Anakreontyk
- Artykuł
- Artykuł naukowy
- Bajka
- Bajka ludowa
- Ballada
- Baśń
- Dedykacja
- Dialog
- Dramat
- Dramat antyczny
- Dramat historyczny
- Dramat niesceniczny
- Dramat poetycki
- Dramat romantyczny
- Dramat szekspirowski
- Dramat wierszowany
- Dramat współczesny
- Dziennik
- Epigramat
- Epos
- Epos rycerski
- Epos satyryczny
- Erotyk
- Farsa
- Felieton
- Fraszka
- Gawęda
- Gawęda szlachecka
- Humoreska
- Hymn
- Idylla
- Komedia
- Kronika
- Lament
- Legenda
- Manifest
- Melodramat
- Motto
- Nowela
- Oda
- Odczyt
- Odezwa
- Opowiadanie
- Pamiętnik
- Pieśń
- Poemat
- Poemat alegoryczny
- Poemat dygresyjny
- Poemat heroikomiczny
- Poemat prozą
- Pogadanka
- Powiastka filozoficzna
- Powieść epistolarna
- Powieść poetycka
- Praca naukowa
- Proza poetycka
- Przypowieść
- Psalm
- Publicystyka
- Reportaż podróżniczy
- Rozprawa
- Rozprawa polityczna
- Satyra
- Sielanka
- Sonet
- Tragedia
- Tragifarsa
- Traktat
- Tren
- Wiersz sylabotoniczny
↓ Expand fragment ↓Pośród nieocenionych rozkoszy kawalerskiego życia, każdy mężczyzna stawia na pierwszym miejscu nieograniczoną swobodę wstawania z...
↑ Hide fragment ↑Pośród nieocenionych rozkoszy kawalerskiego życia, każdy mężczyzna stawia na pierwszym miejscu nieograniczoną swobodę wstawania z łóżka. Kapryśne fantazje powolnego przebudzenia wynagradzają melancholię samotnego układania się do spoczynku. Możesz kręcić się w swoim łóżku na wszystkie strony, ziewać jakby cię kto mordował, wydawać okrzyki, z których mógłby cię ktoś posądzić o jakieś niezdrowe radości. Możesz łamać najświętsze zobowiązania z dnia poprzedniego, zostawiać płonący ogień na kominku i niezagaszoną świecę w lichtarzu, możesz wreszcie zasypiać na nowo, na przekór najpilniejszym zajęciom. Wolno ci jest złorzeczyć twoim trzewikom przygotowanym przy łóżku, które zieją ku tobie otwartymi paszczami i podnoszą nastawione uszy, wolno ci być ślepym na migotanie promieni słonecznych wdzierających się przez szparę firanek, głuchym na donośne napomnienia natrętnego zegara; przeciągać się w swoim łóżku, mówiąc do siebie: „No tak, wczoraj ta sprawa mogła być pilną, ale dziś już nie jest. WCZORAJ jest szaleńcem, DZIŚ jest mędrcem, ponieważ przedziela je noc, noc, która przynosi z sobą dobrą radę, noc, która oświeca… No tak, miałem iść, miałem załatwić, przyrzekłem… Jestem leniwy, lekkomyślny… Ale jak oprzeć się pokusom ciepłego łóżka? Nogi mam jak bezwładne, muszę być jakiś niezdrów, a zresztą za dobrze mi jest tutaj… Chcę jeszcze zanurzyć się w fantastyczny świat moich snów, chcę jeszcze odnaleźć na chwilę te nieporównane kobiety, te postacie skrzydlate i urocze. Wreszcie udało mi się pochwycić garstkę soli, aby nią posypać ogon tego ptaka, który wiecznie uchodził przede mną. Zdołałem wreszcie wziąć na lep tę zwodnicę, trzymam ją wreszcie”…
↓ Expand fragment ↓W czasach, kiedy natury potęgi niesforneCo dzień rodziły na świat dzieci jej potworne,Chciałbym...
↑ Hide fragment ↑W czasach, kiedy natury potęgi niesforneCo dzień rodziły na świat dzieci jej potworne,Chciałbym u stóp olbrzymki pięknej, białośnieżnej,Żyć jak u stóp królewny młody kot lubieżny.I widzieć jak rozkwita jej dusza w jej ciele,I patrzeć na jej igrzysk straszliwe wesele,I zgadywać, czy serce jej gotuje gromyPo wilgotnej mgle w oczu błękitach widomej.I obiegać jej ciało od nocy do rana,I wpełzać na olbrzymie, krągłe jej kolana,I czasem, gdy znużona skwarami letnimiWzdłuż pola — do spoczynku kładzie się na ziemiUsnąć niedbale — w cieniu piersi jej lubieżnej,Niby wzgórze spokojne — u stóp góry śnieżnej.
↑ Hide fragment ↑I tak np. nie zdarzyło się, żeby kiedy ona jego z własnego popędu w rękę pocałowała — aż raz sam to na niej wymógł, gdy niby to żartem rzucił ją przed sobą na kolana i kazał powiedzieć, że uznaje się za jego niewolnicę. Za to lubowała się Ola w komedii, w której te role były odwrócone — bo tak przecież wypadało, by ona była damą, a on rycerzem, to odpowiadało szablonowi, który przejęła podczas swego wychowania. Nie znała też np. sztuki czy potrzeby wabienia go przez rozpuszczenie włosów — a miała ładne włosy — nie zdarzyło się też, żeby ona jemu napraszała się ze swymi uściskami, wreszcie nie pozwalała widzieć siebie samej, tłumacząc mu, że to jest niepotrzebne i że tak daleko jego prawa nie idą.
↓ Expand fragment ↓O, gdybym choć raz mógł na jawie obaczyć wszystkie moje ukryte żądze, sklejone w ciało...
↑ Hide fragment ↑O, gdybym choć raz mógł na jawie obaczyć wszystkie moje ukryte żądze, sklejone w ciało, ubrane w formę! Ponieważ jestem mężczyzna, ta forma musiałaby być kobietą. Nie byłby to posąg Pigmaliona, ale ona, utworzona z żebra duszy mojej; poznałaby mnie, byłaby mną i sobą zarazem. O, wtedy, sam na sam ukląkłbym przed jej śnieżnem ciałem! Nie byłaby to Wenus grecka, owszem, w jej urodzie przebijałaby powaga Apollina belwederskiego, ale ta uroda wzniosła, ta duma wzroku, to panowanie nad wszystkimi w łzy by się rozpłynęło przede mną. Dla mnie ona by śpiewała piosenkę dziecinną, dla innych straszną pieśń natchnienia.
↓ Expand fragment ↓Śród ptaszych głów sterczały główki ludzkie małe,Odkryte; włosy na nich krótkie, jak len białe...
↑ Hide fragment ↑Śród ptaszych głów sterczały główki ludzkie małe,Odkryte; włosy na nich krótkie, jak len białe;Szyje nagie do ramion; a pomiędzy nimiDziewczyna głową wyższa, z włosami dłuższymi.Tuż za dziećmi paw siedział i piór swych obręczeSzeroko rozprzestrzenił w różnofarbną tęczę,Na której główki białe, jak na tle obrazku,Rzucone w ciemny błękit, nabierały blasku.Obrysowane wkoło kręgiem pawich oczuJak wiankiem gwiazd, świeciły w zbożu jak w przezroczu,Pomiędzy kukuruzy złocistymi laski,I angielską trawicą posrebrzaną w paski,I szczyrem koralowym, i zielonym ślazem;Których kształty i barwy mieszały się razemNiby krata ze srebra i złota pleciona,A powiewna od wiatru jak lekka zasłona.Nad gęstwą różnofarbnych kłosów i badylówWisiała jak baldachim jasna mgła motylów,Zwanych babkami, których poczwórne skrzydełkaLekkie jak pajęczyna, przejrzyste jak szkiełka,Gdy w powietrzu zawisną, zaledwo widome,I chociaż brzęczą, myślisz, że są nieruchome.Dziewczyna powiewała podniesioną w rękuSzarą kitką, podobną do piór strusich pęku;Nią zdała się oganiać główki niemowlęceOd złotego motylów deszczu. W drugiej ręceCoś u niej rogatego, złocistego świeci,Zdaje się, że naczynie do karmienia dzieci:Bo je zbliżała dzieciom do ust po kolei;Miało zaś kształt złotego rogu Amaltei.Tak zatrudniona, przecież obracała głowęNa pamiętne szelestem krzaki agrestowe,Nie wiedząc, że napastnik już z przeciwnej stronyPrzybliżył się, czołgając jak wąż przez zagony,Aż wyskoczył z łopuchu. Spojrzała — stał blisko,O cztery grzędy od niej, i kłaniał się nisko.Już głowę odwróciła i wzniosła ramiona,I zrywała się lecieć jak kraska spłoszona,I już lekkie jej stopy wionęły nad liściem,Kiedy dzieci, przelękłe podróżnego wniściemI ucieczką dziewczyny, wrzasnęły okropnie.Posłyszała, uczuła, że jest nieroztropnieDziatwę małą, przelękłą i samą porzucić:Wracała, wstrzymując się, lecz musiała wrócić,Jak niechętny duch, wróżka przyzwany zaklęciem,Przybiegła z najkrzykliwszym bawić się dziecięciem,Siadła przy nim na ziemi, wzięła je na łono;Drugie głaskała ręką i mową pieszczoną;Aż się uspokoiły, objąwszy w rączętaJej kolana i tuląc główki jak pisklętapod skrzydło matki. Ona rzekła: «Czy to pięknieTak krzyczeć? Czy to grzecznie? Ten pan się zalęknie.Ten pan nie przyszedł straszyć; to nie dziad szkaradny,To gość, dobry pan, patrzcie tylko jaki ładny».Sama spojrzała: Hrabia uśmiechnął się mile,I widocznie był wdzięczny jej za pochwał tyle;Postrzegła się, umilkła, oczy opuściłaI jako róży pączek cała się spłoniła.W istocie był to piękny pan: słusznej urody,Twarz miał pociągłą, blade lecz świeże jagody,Oczy modre, łagodne, włos długi, białawy;Na włosach listki ziela i kosmyki trawy,Które Hrabia oberwał pełznąc przez zagony,Zieleniły się jako wieniec rozpleciony.«O ty — rzekł — jakimkolwiek uczczę cię imieniem,Bóstwem jesteś czy nimfą, duchem czy widzeniem!Mów: własna li cię wola na ziemię sprowadza,Obca li więzi ciebie na padole władza?Ach, domyślam się, — pewnie wzgardzony miłośnik,Jaki pan możny, albo opiekun zazdrośnik,W tym cię parku zamkowym jak zaklętą strzeże!Godna, by o cię bronią walczyli rycerze,Byś została romansów heroiną smutnych!Odkryj mi, piękna, tajnie twych losów okrutnych!Znajdziesz wybawiciela. Odtąd twym skinieniem,Jak rządzisz sercem moim, tak rządź mym ramieniem».Wyciągnął ramię.Ona z rumieńcem dziewiczym,Ale z rozweselonym słuchała obliczem.Jak dziecię lubi widzieć obrazki jaskraweI w liczmanach błyszczących znajduje zabawę,Nim rozezna ich wartość: tak się słuch jej pieściZ dźwięcznymi słowy, których nie pojęła treści.Na koniec zapytała: «Skąd tu pan przychodzi?I czego tu po grzędach szuka pan dobrodziéj?»Hrabia oczy roztworzył. Zmieszany, zdziwiony,Milczał; wreszcie, zniżając swej rozmowy tony:«Przepraszam — rzekł — panienko! Widzę, żem pomieszałZabawy! Ach, przepraszam: jam właśnie pośpieszałNa śniadanie: już późno, chciałem na czas zdążyć;Panienka wie, że drogą trzeba wkoło krążyć,Przez ogród zdaje mi się jest do dworu prościéj».Dziewczyna rzekła: «Tędy droga jegomości;Tylko grząd psuć nie trzeba. Tam, między murawąŚcieżka». — «W lewo — zapytał Hrabia — czy na prawo?»Ogrodniczka, podniósłszy błękitne oczęta,Zdawała się go badać ciekawością zdjęta:Bo dom o tysiąc kroków widny jak na dłoni,A Hrabia drogi pyta? Ale Hrabia do niéjChciał koniecznie coś mówić i szukał powoduRozmowy: «Panna mieszka tu? blisko ogrodu?Czy na wsi? Jak to było, żem panny we dworzeNie widział? czy niedawno tu? przyjezdna może?»Dziewczę wstrząsnęło głową. — «Przepraszam, panienko,Czy nie tam pokój panny, gdzie owe okienko?»Myślił zaś w duchu: jeśli nie jest heroinąRomansów, jest młodziuchną, prześliczną dziewczyną.Zbyt często wielka dusza, myśl wielka ukrytaW samotności, jak róża śród lasów rozkwita;Dosyć ją wynieść na świat, postawić przed słońcem,Aby widzów zdziwiła jasnych barw tysiącem!Ogrodniczka tymczasem powstała w milczeniu,Podniosła jedno dziecię zwisłe na ramieniu,Drugie wzięła za rękę, a kilkoro przodemZaganiając jak gąski, szła dalej ogrodem.Odwróciwszy się rzekła: «Czy też pan nie możeRozbiegłe moje ptastwo wpędzić nazad w zboże?»«Ja, ptastwo pędzać?» krzyknął Hrabia z zadziwieniem;Ona tymczasem znikła, zakryta drzew cieniem.Chwilę jeszcze z szpaleru, przez majowe zwoje,Przeświecało coś na wskroś jakby oczu dwoje.Samotny Hrabia długo jeszcze stał w ogrodzie.Dusza jego, jak ziemia po słońca zachodzie,Ostygała powoli, barwy brała ciemne;Zaczął marzyć, lecz sny miał bardzo nieprzyjemne.Zbudził się, sam nie wiedząc, na kogo się gniewał:Niestety, mało znalazł! nadto się spodziewał!Bo gdy zagonem pełzał ku owej pasterce,Paliło mu się w głowie, skakało w nim serce;Tyle wdzięków w tajemnej nimfie upatrywał,W tyle ją cudów ubrał, tyle odgadywał!Wszystko znalazł inaczej: prawda, że twarz ładną,Kibić miała wysmukłą, ale jak nieskładną!A owa pulchność liców i rumieńca żywość,Malująca zbyteczną, prostacką szczęśliwość!Znak, że myśl jeszcze drzemie, że serce nieczynne!I owe odpowiedzi, tak wiejskie, tak gminne!«Po cóż się łudzić — krzyknął — zgaduję po czasie:Moja nimfa tajemna pono gęsi pasie!»Z nimfy zniknieniem, całe czarowne przezroczeZmieniło się. Te wstęgi, te kraty uroczeZłote, srebrne: niestety! więc to była słoma?Hrabia z załamanymi poglądał rękomaNa snopek uwiązanej trawami mietlicy,Którą brał za pęk strusich piór w ręku dziewicy.Nie zapomniał naczynia: złocista konewka,Ów rożek Amaltei, była to marchewka!Widział ją w ustach dziecka pożeraną chciwie:Więc było po uroku! po czarach! po dziwie!Tak chłopiec, kiedy ujrzy cykoryi kwiaty,Wabiące dłoń miękkimi, lekkimi bławaty,Chce je pieścić, zbliża się, dmuchnie: i z podmuchemCały kwiat na powietrzu rozleci się puchem,A w ręku widzi tylko badacz zbyt ciekawyNagą łodygę szarozielonawej trawy.Hrabia wcisnął na oczy kapelusz i wracałTamtędy, kędy przyszedł; ale drogę skracał,Stąpając po jarzynach, kwiatach i agreście,Aż, przeskoczywszy parkan, odetchnął nareście!Adam Mickiewicz, Pan Tadeusz, czyli ostatni zajazd na Litwie
↓ Expand fragment ↓Przejeżdżając przez Vitry-le-François, widziałem człowieka, któremu biskup z Soissons dał na bierzmowaniu imię Germana, a...
↑ Hide fragment ↑Przejeżdżając przez Vitry-le-François, widziałem człowieka, któremu biskup z Soissons dał na bierzmowaniu imię Germana, a którego wszyscy tameczni mieszkańcy znali i widzieli jako dziewczynę, aż do dwudziestu dwu lat, imieniem Maria. I był w owym czasie silnie zarosły na brodzie, stary i nieżonaty. Powiadał, iż gdy się natężył przy jakimś skoku, ujawniły się u niego męskie członki: i jest jeszcze w użyciu między tamecznymi dziewczętami piosenka, w której przestrzegają się przed czynieniem zbyt szerokich skoków z obawy, by się nie zmienić w chłopaków, jak Maria German. Nie ma w tym nic dziwnego, iż tego rodzaju wypadki zdarzają się często; jeżeli bowiem wyobraźnia może coś w takich rzeczach, toć tak ustawicznie i pilnie kręci się koło owego przedmiotu, iż, aby nie musieć tak często wracać do tej samej myśli i żarliwości pożądania, łatwiej daje sobie z tym radę, raz na zawsze wcielając tę męską cząstkę dziewczętom.
↓ Expand fragment ↓Jakkolwiek bowiem miłość nie rozważa i nie rozumuje, nie brak dowodów i na to, że...
↑ Hide fragment ↑Jakkolwiek bowiem miłość nie rozważa i nie rozumuje, nie brak dowodów i na to, że na możność zakochania się w tym lub owym człowieku wpływają bardzo potężnie nasze ogólne poglądy, przyzwyczajenia, przesądy, to wszystko, co się na nasze życie umysłowe składa. Wiemy przecież bardzo dobrze, że jest rzeczą rzadką, by panna z wyższej towarzyskiej sfery zakochała się w mężczyźnie, który np. palcami nos obciera i rąk nie myje. Panny z prowincji, na wsi wychowane, darzą najchętniej swą sympatią młodzież, która zręcznie konno jeździ, celnie strzela i zgrabnie tańczy. Choćby młodzieniec posiadał wiedzę mędrca, a serce apostoła, pozbawiony tych zalet wydałby im się przeważnie tylko śmieszną, niezdarną kreaturą.
Natomiast panny żyjące w kole inteligencji miejskiej uważają czasem za niemożliwość zakochanie się w człowieku, który nie kończył uniwersytetu.
Ponieważ nie znają życia, ani istoty małżeńskiego stosunku, ulegają pierwszej lepszej podniecie ze sfery tych wyobrażeń, które im są najbliższe i najlepiej znane. Reszty przymiotów dopożycza ukochanemu wyobraźnia panieńska, a całą treść ich miłości stanowi rozbudzenie zmysłów.
Izabela Moszczeńska-Rzepecka, Co każda matka swojej dorastającej córce powiedzieć powinna
↓ Expand fragment ↓— Azja szaleje za Ewką!
— Jak ja za tobą! — odrzekł mały rycerz obejmując ją mocniej.
Tego...
↑ Hide fragment ↑— Azja szaleje za Ewką!
— Jak ja za tobą! — odrzekł mały rycerz obejmując ją mocniej.
Tego samego dnia i pan Zagłoba, i Ewka Nowowiejska wiedzieli jak najdokładniej o całej rozmowie z Azją. Panieńskie serce oddało się teraz zupełnie słodkiemu uczuciu i biło jak młotem na myśl o pierwszym spotkaniu, a jeszcze bardziej na myśl o tym, co będzie, gdy z czasem zdarzy się jakoweś sam na sam? I widziała już smagławą twarz Azji u swoich kolan, i czuła już jego pocałunki na swoich rękach i ową omdlałość, w czasie której głowa panieńska pochyla się na ukochane ramię, a usta szepcą:
— I ja kocham!
Tymczasem ze wzruszenia i niepokoju całowała sama gwałtownie ręce Basine i co chwila spoglądała ku drzwiom, czy nie ujrzy w nich mrocznej, lecz pięknej postaci Tuhaj-bejowicza.
↓ Expand fragment ↓Czy to była dusza inna, czy może tylko zdolna do ślepej łatwowierności? W moim dawnym...
↑ Hide fragment ↑Czy to była dusza inna, czy może tylko zdolna do ślepej łatwowierności? W moim dawnym świecie nie było ani jednej osoby, do której czułabym odrazę. Dzisiaj ileż jest takich! Na przykład ten jakiś kuzyn u Blumów, który zawsze drzwi mi otwiera i pomaga zdjąć okrywkę. Czekam z cierpliwością, że mię kiedyś w tym korytarzu zechce zaczepić w sposób licujący z jego wejrzeniami. Wydaje mu się apetyczną ta nauczycielka przychodząca do jego kuzynek… Nie mogę przecie żądać, żeby mi drzwi nie otwierał i nie pomagał zdejmować mantyli, ale darzę go taką odrazą, jakbym patrzyła na stonogę albo na brudny gęsty grzebień. Dziwię się, że on nie odczuwa tego afektu. Zdaje mi się, że to ze mnie promieniuje. A może w miłości tego rodzaju, jaką on ma na myśli, uczucia wstrętu strony słabszej nie wchodzą wcale w rachubę… Nie powinno mię to wszystko wcale obchodzić. Mam zupełną możność traktowania tej osoby z taką przedmiotowością jak, dajmy na to, barana albo innego reprezentanta fauny, ale nie mogę… W ogóle trochę za dużo interesuję się tą sprawą, tyle o tym piszę, że to budzi podejrzenie. Czy tylko w tej „odrazie” nie kryje się krzyna jakiej satysfakcji?
18 listopada.
Na Waliców tramwajem. Kiedy wsiadłam do przedziału i już zapłaciłam konduktorowi, dopiero spostrzegłam, że w rogu siedzi ten śliczny jegomość w cylindrze. To już trzeci raz go spotykam. Ścierał co chwila ręką parę i wyglądał przez oczyszczony kawałek szyby. Na co on czekał? Jeżeli to miała być kobieta, to jakaż jest szczęśliwa! Kto on jest? Co robi? Jak mówi? Jakie też myśli kryją się w tej prześlicznej, w tej arcygłowie? Mam ciągle w oczach jego twarz zamyśloną i wyobrażenie całej postaci. Dziś na lekcji u F. bezwiednie i bez żadnego wysiłku, na pół wiedząc o tym, co kreślę, zrobiłam ten profil o bardzo subtelnej kombinacji rysów, pełen harmonii i jakiejś walecznej siły. Jak to dobrze, że sobie wyskoczył na rogu Ciepłej, bo, kto wie, może bym się była w nim zakochała. Przez cały dzień ciągle było mi bez żadnego powodu przyjemnie, jakoś tak radośnie, jak gdyby za chwilę miało mię spotkać coś nad wyraz miłego. Gdym usiłowała zrozumieć, co mi się dobrego zdarzyło, płynęła z ciemności jego twarz — i te oczy szukające czegoś za szybą.
Niech go spotka w życiu wszystko dobre…
19 listopada.
„Najzacniejsza pieśń Salomonowa” mówi: „I któż to jest, który wychodzi z puszczy, jako słupy dymu, kurząc się od mirry, od kadzidła i od wszystkich prochów wonnych…”
Najzacniejsze słowo! Jest to realny opis uczucia… Tego, które przychodzi z puszczy… Słowa bez sensu tłumaczą istotę uczucia tak ściśle jak algebra.
20 listopada.
„Na łożu moim w nocy szukałam tego, którego serdecznie miłuję, szukałam go, alem go nie znalazła. A przeto teraz wstanę, a obejdę miasto, będę szukać po ulicach i po miejscach przestronnych, tego którego z duszy miłuję. Szukałam go, alem go nie znalazła…”
Nieskromne, upokarzające!… Te słowa — to rumieniec. Każda litera pali się ze wstydu. Cóż, kiedy prawda, cóż, kiedy prawda…
22 listopada.
Znowu ten kuzyn ze swoim uśmiechem przyklejonym do warg gumą arabską! Kiedy on staje we drzwiach w chwilę po naciśnięciu przeze mnie dzwonka, jestem wprost bezsilna. Czuję od razu, że robię się czerwona jak burak. I żebym nie wiem jak usiłowała zblednąć — wszystko darmo. Tracę władzę nad głupim czerwienieniem się, ręce mi drżą. Ten frant gotów pomyśleć, że wywiera na mnie tak piorunujące wrażenie, a on mi tylko ubliża. Czemuż to nie jest tamten z Pieśni nad pieśniami? Rumienić się w towarzystwie osób dobrych i delikatnych nie jest wcale tak bardzo przykro. Jest to wówczas, jakby się nie chciało wymawiać pewnych słów ordynarnych, ciapać wargami albo patrzeć na rzeczy nieprzyzwoite. Ale tu! Czytałam gdzieś, że w Egipcie sprzedawano talizmany, które miały strzec kupującego od uroków. Mówiono wtedy: „Od spojrzeń dziewczyn, ostrzejszych niż ukłucie szpilką, od oczu kobiet, ostrzejszych niż noże, od spojrzeń chłopców, bardziej bolesnych niż uderzenie batem, od spojrzeń mężczyzn, cięższych niż uderzenie siekierą”. Jakżebym chciała być zabezpieczoną od ostatnich spojrzeń, od „tych” spojrzeń!…
Stefan Żeromski, Ludzie bezdomni, Ludzie bezdomni, tom pierwszy
Motif: Marzenie
Jest to być może jedna z ważniejszych czynności w ludzkim życiu: pozwala myśli zarzucać kotwicę w przeszłości (stąd melancholia), przyszłości (stąd wszelka nadzieja) lub jakimkolwiek ,,gdzie indziej" (źródło idealizmu) i dzięki temu pozwala przetrwać sytuacje nie do wytrzymania. Wiele znajdziemy marzeń zapisanych w literaturze, sporo też refleksji na temat samej czynności marzenia.
Motif: Mężczyzna
Uzupełniający (i często przeciwstawny) do motywu kobiety. Najczęściej fragmenty dotyczące kobiet i mężczyzn stanowią zapis oczekiwań społecznych stawianych wypełniającemu rolę określaną tym mianem (oczekiwań pseudonimowanych wypowiedziami o ,,naturze” płci).