Potrzebujemy Twojej pomocy!

Na stałe wspiera nas 478 czytelników i czytelniczek.

Niestety, minimalną stabilność działania uzyskamy dopiero przy 500 regularnych darczyńców. Dorzucisz się?

Przekaż 1,5%

Przekaż 1,5% podatku na Wolne Lektury KRS 00000 70056
Ufunduj darmowe książki dla tysięcy dzieciaków.
WIĘCEJ

Szacowany czas do końca: -
Bożena Keff, Nie jest gotowy, Razem, osobno, Solo Berkeley (drugie)
Nosferatu, wampir → ← Solo Berkeley (solipsystyczne)

Spis treści

      Bożena KeffNie jest gotowySolo Berkeley (drugie)

      1
      Czekałam w jego mieszkaniu: kuchnia
      z balkonowym oknem, uchylone drzwi do pokoju, cień.
      Z blatu stołu wzrok zszedł na deski podłogi
      i niżej, za okno, na chodnik. Gęste drzewa, ławki.
      5
      Na niebie czerwonawe słońce i mgławy, przejrzysty
      księżyc.
      Zaparzyłam herbaty,
      nalałam do szklanki, której nie umył po sobie. Piłam.
      Piłam, robiło się ciemno i chłodno. Zamknęłam okno.
      10
      Kuchnia
      zwarła się: ściany objęły zlew, stół, duży
      ciemny kredens. Granatowy prostokąt szyby
      odbijał to wszystko
      a ja, patrząc w ten zaciemniony, pomniejszony
      15
      obraz
      nieruchomiałam — żeby go nie mącić. Zatracająca się gdzieś
      kopia wnętrza kabiny.
      Pojazd rozsypany w przestrzeni.
      Pamiątka. Smutna
      20
      jak blaszany dźwięk zawieszony nad pustą drogą.
      Ciągnące,
      straszne pragnienie przywołania kogoś, kto znał
      naszą cywilizację, czas, miejsca. Sens. Ach, bliskość,
      bliźnię —
      25
      W pokoju zapaliłam lampę. Wszystkie rzeczy
      pojawiły się nie stykając się ze mną:
      — Czy wyrzekacie się jej? — Wyrzekamy. — Człowieku,
      opuść te stworzenia —
      Włączyłam telewizor i wlazłam
      30
      na niepościelony tapczan. I jakbym tkwiła w próżni.
      Na ekranie
      frunęły
      wyniośle zarzucone włosy. Przegięte plecy, szarpnięcie tyłkiem klaśnięcie —
      odkopnięte mocno falbany sukni
      35
      opadają powoli. Stopy drobno uderzające
      w podłogę. Przerwa: napięta i wysoka wieża. Przerwa:
      jęk — pchnięcie — jęk —
      Hiszpańska tancerka
      powiedziałam głośno. Nie zrozumiałam
      40
      co mówię. Z Andaluzji — pomyślałam. Z musującą od niepokoju drętwotą
      napisałam w myślach: Co ja robię? Co —
      zdejmujesz ze świata warstwy
      sens, los, ciągłość, ruch; wszystko
      do gołej kości
      45
      własnej czaszki. Której też nie uwierzysz. Osiągasz
      zero wyobraźni. Zamknij
      uroczne oczy. Zamknęłam. Naciągnęłam kołdrę,
      było mi zimno. Wtedy trzasnęły drzwi. Przyszedł.
      Zlazłam
      50
      z tapczanu, otarłam spocone dłonie o spódnicę,
      zajrzałam do kuchni: pił swojo-moją herbatę
      na stojąco, z torbą w ręku. W szybie odbijała się kabina
      kuchni z nim i ze mną, z głębi pokoju
      promieniował
      55
      obraz tancerki. Odwrócił się i powiedział
      coś:
      ratuj
      albo
      ratunek.
      x