ZBIÓRKA KRYZYSOWA
Potrzebujemy 125 tys. zł do końca 2024 roku, żeby móc dalej funkcjonować. Dlaczego?

Przypisy

Pierwsza litera: wszystkie | 0-9 | A | B | C | D | E | F | G | H | I | J | K | L | M | N | O | P | Q | R | S | T | U | V | W | X | Y | Z

Według typu: wszystkie | przypisy autorskie | przypisy redaktorów Wolnych Lektur | przypisy źródła | przypisy tłumacza | przypisy tradycyjne

Według kwalifikatora: wszystkie | dawne | gwara, gwarowe | łacina, łacińskie | portugalski | włoski

Według języka: wszystkie | English | français | polski


Znaleziono 523 przypisów.

ćmaje (gw.) — udaje, kłamie, ćmi. [przypis autorski]

Črtьogъ wywodzi Berneker za Miklosichem, który owo pierwotne słuszne zdanie odmienił, z turecko-persk. čartak (cztery balkony dosłownie). Ależ tureckie čardak przejęli wschodni Słowianie istotnie jako čerdak i čardak; natomiast tureckie čar-tak jest może tylko zmyśleniem słownikarskim, jak Korsz przepuszcza. Naturalnie i jemu wydaje się črьtogъ pożyczką, z jakiegoś „alańskiego” Kartaka — co powstało z fińskiego karta-, co znowu z aryjskiego gordo-, garda-, sfińszczono (!). Dodam, że obok g, ż pojawia się acz rzadko dublet zg, odmianka czysto fonetyczna, np. drebezg (drobiazg) od dreb (drebnyj, drobny) jak młodzież od młod-; meluzga drobiazg. Inne przykłady — łaczuga, bieługa, chapuga piczuga, pijanczuga; bułyga, zabułdyga; biedniaga, portniaga, koriaga (nie ma stopnia kor-n!): kovriga i szemliga (żemła) itd. [przypis autorski]

Ćwiczenia gimnastyczne, ustanowione przez Greków — Gimnastyka dzieliła się na dwie części: taniec i walkę. Widziało się na Krecie strojne tańce Kuretów, w Lakonii tańce Kastora i Polluksa; w Atenach zbrojne tańce Pallady, bardzo sposobne dla tych, którzy jeszcze nie są w wieku, aby iść na wojnę. Zapasy są obrazem wojny, powiada Platon (Prawa, VIII). Chwali starożytnych, iż ustanowili tylko dwa tańce: pokojowy i pyrryjski. Patrzcie, jak ten ostatni taniec nadaje się do sztuki wojennej (Platon, ibid.). [przypis autorski]

ćwiczenia, tak snadno zdolne uczynić człowieka twardym i dzikim — Arystoteles powiada, iż dzieci lacedemońskie, które zaczynały te ćwiczenia od najmłodszego wieku, nabierały w nich zbyt wielkiego okrucieństwa, Polityka VII, 4. [przypis autorski]

cachorro — pies po portugalsku. [przypis autorski]

C. A. Greco, Copyright Protection and Radio Broadcasting, „La. L. Rev.” (1940), http://digitalcommons.law.lsu.edu/lalrev/vol3/iss1/18, (dostęp 10.04.2014), s. 206; M. F. Makeen, From „Communication in Public”…, s. 76. [przypis autorski]

C. A. Greco, Copyright Protection and Radio Broadcasting, „La. L. Rev.” (1940), http://digitalcommons.law.lsu.edu/lalrev/vol3/iss1/18, (dostęp 10.04.2014), s. 200. [przypis autorski]

C. A. Greco, Copyright Protection…, s. 205-206. [przypis autorski]

C. A. Greco, Copyright Protection…, s. 206. [przypis autorski]

Cała Brazylia się klepie — zwyczaj z dawnych czasów, kiedy witający się wzajemnie doszukiwali się broni. [przypis autorski]

Cała natura nie zna szczęścia (…) napięcie bólu — S. Przybyszewski, Na drogach duszy, s. 87. [przypis autorski]

„cała nie mogła” — zaniemogła. [przypis autorski]

cała powszednia nasza rzeczywistość jest naszym nieustannym dziełem — S. Brzozowski, Idee, s. 217. [przypis autorski]

cała różnica duszy i mózgu (…) ten sam destrukcyjny charakter — J. Żuławski, Prolegomena, Kraków 1902, s. 85 (Teoria sztuki „nagiej duszy”). [przypis autorski]

Całe stanowisko Przybyszewskiego wypływało z tego dominującego przeżycia, jakie zawarł on w słowach: „my późno urodzeni przestaliśmy wierzyć w prawdę” — S. Brzozowski, Głosy wśród nocy, Lwów 1912, s. 112. [przypis autorski]

Całe szeregi (…) faktów, które nauka dziś dopiero stwierdzać poczyna — Z. Przesmycki, Wstęp do Wyboru pism dramatycznych Maeterlincka, Warszawa 1894, s. LXXX–LXXXI. [przypis autorski]

Całe to młode pokolenie wzrosło studiując poglądy na życie i świat (…) tworzyło to pokolenie poglądy o poglądach, w jakich innym ukształtował się był świat — W. Dilthey, Leben Schleiermachers, s. 262. [przypis autorski]

Całość, postać, struktura jest dopiero tym, co wyznacza nowy charakter swoich członów w sposób jednowartościowy (…) organiczne wbudowanie ich w nową całość charakteryzuje je jednoznacznie w sposób swoisty, co do własności i co do stosunków wzajemnych — J. Metallmann, Problemat struktury i jego dominujące stanowisko w nauce współczesnej, „Kwartalnik Filozoficzny” 1933, s. 340. [przypis autorski]

całun z amiantu dla popiołów — Żeby rozeznać po spaleniu na stosie popioły ciała od popiołów stosu, starożytni zwykli trupy obwijać w koszule utkane z włókien kamienia zwanego asbest. Takie włókna prząść się dają i zowią się amiantem. [przypis autorski]

cały dwór klasnął — wyrażenie europejskie. W duchu wschodnim należałoby powiedzieć: „cały dwór włożył do ust otwartych milczenia palec podziwu”. [przypis autorski]

Calvisius Sabinus po 100,000 sestercyj zapłacił za Greków przywiezionych z Athen, co Homera i Hesioda na pamięć umieli — Seneca [Listy moralne do Lucyliusza 27]. [przypis autorski]

Camera degli Sposi (wł.) — Komnata związków małżeńskich. [przypis autorski]

Canal Grande (wł.) — Kanał Wielki. [przypis autorski]

[Cancel]liere — parę liter z papierem wydartych. [przypis autorski]

Canja e muito, muito cha! (port.) — Rosół z kury i dużo, dużo herbaty! [przypis autorski]

canna — trzcina cukrowa. [przypis autorski]

capado — kastrowany wieprz. [przypis autorski]

caprać się — pluskać się, rzucać się. [przypis autorski]

Caput mortuum… (łac.) — Martwa głowo! Niechaj ci rozkaże Pan przez żywego i poświęconego węża!… Cherubie! Niechaj ci rozkaże Pan przez Adama-Jotchavah! Orle błędny! Niech ci rozkaże Pan przez skrzydła Byka!.. Wężu! Niech ci rozkaże Pan w znaku tetragramu przez anioła i lwa! Michale! Gabrielu! Rafaelu! Anaelu! Niechaj spłynie wilgoć przez ducha Eloim. — Niechaj trwa susza ziemi przez Adama-Jotchavahl — Niech się stanie przeźrocze niebios przez Jahve-Zebaoth. — Niech się stanie sąd przez ogień w mocy Michała! [przypis autorski]

caramba — przekleństwo hiszpańskie. [przypis autorski]

casa de barbeiro — golibroda. [przypis autorski]

Castellano di Vilna — Kasztelan wileński, Michał Radziwił. [przypis autorski]

castellum (łac.) — zamczysko. [przypis autorski]

Castle in the air – Zamek w powietrzu. [przypis autorski]

causa enormis — wyrażenie ówczesne. [przypis autorski]

cava il felze (wł.) — odsłoń kabinę. [przypis autorski]

caveant (łac.) — niechaj baczą. [przypis autorski]

Celari — Celary Jan Paweł, b. generał-major piechoty. [przypis autorski]

Celem „Pałuby” jest wykazanie, że wszelkie uczuciowe, nastrojowe motywacje i przeżycia, wszelkie liryczne formy poetyzowania, wszelkie typy stosunków międzyludzkich mogą i powinny być sprowadzone do form intelektualnych i analitycznych (…) wówczas zyskują rangę najwyższej pozycji — „W ostatniej instancji (…) sensacyjna, silnie erotyczna, ustępami kryminalna sprawa Angeliki przedstawia się nie jako kwestia zmysłów lub serca, ani jako kwestia społeczna, moralna lub estetyczna, lecz tylko jako kwestia intelektualna albo może naukowa, zawiła, nudna, bo trudna, sczepiona z siecią rachunków, w których gubi się oko. Moim zdaniem do tej instancji dochodzi każda sprawa, jeśli się ją na serio bada…” (Pałuba, Lwów 1903, s. 391–392). [przypis autorski]

cel związku „Snów Marii Dunin” z „Pałubą”: ukonkretnienie problemu ramowego, ogólnikowego — „Dotychczasowym błędem było, że sięgano albo za płytko, albo — przeskakując całe życie zastępcze — za głęboko, tj. tam, gdzie już nic być nie może, i robiono rzekome wizje kosmiczne zamiast uprawiać introspekcję. Mnie się zdaje, że zbadać warstwę na kilkaset metrów pod tzw. powierzchnią duszy — to może wystarczy, nie trzeba nadiru” (Pałuba, s. 403). [przypis autorski]

Cenotaf — nagrobek po grecku. [przypis autorski]

centifolia — gatunek róż. [przypis autorski]

Centre Universitaire de Nice, (…) uroczysty wykład doktora Charlesa Merciera, niezwykle uczonego Płaza z portu w Tulonie, (…) na temat teorii krzywej stożkowej w geometrii nieeuklidesowej — W zbiorach Povondry zachowało się felietonistyczne, dosyć powierzchowne opisanie tej uroczystości, w dodatku tylko połowiczne, jako że druga część gdzieś się zapodziała.

Nicea, 6 maja

W pięknym, jasnym budynku Instytutu Studiów Śródziemnomorskich na Promenade des Anglais panuje dziś ożywienie. Dwaj agents de police utrzymują na chodniku przejście dla zaproszonych osobistości, które kroczą po czerwonym dywanie do urokliwego, przyjemnie chłodnego amfiteatru. Widzimy uśmiechniętego mera Nicei, prefekta w cylindrze, generała w błękitnym mundurze, panów z czerwoną baretką Legii Honorowej, damy w dojrzałym wieku (dominuje modna w tym roku terakota), wiceadmirałów, dziennikarzy, profesorów i dostojnych staruszków wszelkich nacji, których na Côte d'Azur jest zawsze pełno. Nagle drobny incydent: pomiędzy tą całą elitą nieśmiało i niepostrzeżenie stara się prześliznąć dziwne stworzonko. Jest od głowy do ziemi zakryte jakąś długą czarną peleryną lub dominem, na oczach ma ogromne czarne okulary i pospiesznie, niepewnie podąża do przepełnionego westybulu. „Hé, vous! — krzyknął jeden ze strażników. — Qu'est-ce que vous cherchez ici? [Hé, vous (…) cherchez ici? (fr.) — Halo, czego pan/pani tu szuka?; przyp. tłum.]” Ale w tym momencie do wystraszonego przybysza podchodzą uniwersyteccy dostojnicy i cher docteur tu, cher docteur tam. A więc to jest doktor Charles Mercier, uczony Płaz, który dziś ma wygłosić wykład przed śmietanką Lazurowego Wybrzeża! Szybko do środka, żebyśmy jeszcze upolowali miejsce w uroczyście podekscytowanym audytorium!

Na podium zasiada Monsieur le Maire, Monsieur Paul Mallory, wielki poeta, Mme Maria Dimineanu jako delegatka Międzynarodowego Instytutu Współpracy Intelektualnej, rektor Instytutu Studiów Śródziemnomorskich i inne oficjalne osobistości. Z boku podium jest pulpit dla wykładowcy, a za nim… ależ tak, to prawdziwa blaszana wanna! Zwyczajna blaszana wanna, jakie bywają w łazienkach. Dwaj funkcjonariusze wprowadzają na podium nieśmiałe stworzenie zakryte długą kapą. Rozlegają się oklaski, w których daje się odczuć zakłopotanie publiczności. Doktor Charles Mercier kłania się wstydliwie i rozgląda się niepewnie, gdzie ma usiąść. „Voila, Monsieur — szepcze jeden z funkcjonariuszy i wskazuje blaszaną wannę. — To dla pana”. Doktor Mercier ewidentnie bardzo się wstydzi, nie wie, jak odwrócić od siebie uwagę. Usiłuje w miarę możliwości dyskretnie zająć miejsce w wannie, ale zaplątuje się w długą pelerynę i z głośnym pluskiem wpada do wanny, opryskując przy tym obficie panów na podium, którzy jednak udają, że nic się nie stało. W audytorium ktoś zaśmiał się histerycznie, ale panowie z pierwszych rzędów oglądają się karcąco i syczą „psst”! W tej chwili powstaje Monsieur le Maire et Depute i prosi o głos.

— Panie i panowie — mówi — mam zaszczyt powitać na terenie pięknego miasta Nicea doktora Charlesa Merciera, wybitnego przedstawiciela życia naukowego naszych bliskich sąsiadów, mieszkańców morskich głębin. (Doktor Mercier wynurza się do połowy ciała z wody i kłania się głęboko). Po raz pierwszy w dziejach cywilizacji morze i ziemia podają sobie ręce na gruncie współpracy intelektualnej. Dotychczas życie duchowe napotykało nieprzekraczalną granicę: były nią oceany. Mogliśmy je przebyć, mogliśmy po nich pływać naszymi statkami we wszystkich kierunkach, ale pod ich powierzchnię, panie i panowie, cywilizacja nie mogła przeniknąć. Ten mały kawałek lądu, na którym żyje ludzkość, był aż dotąd otoczony morzem dziewiczym i dzikim. Były to wspaniałe ramy, ale była to także odwieczna granica: z jednej strony krocząca cywilizacja, z drugiej zaś wieczna i niezmienna przyroda. Ta granica, moi drodzy słuchacze, zostaje teraz przekroczona. (Oklaski) My, dzieci tej wielkiej doby, mamy to niezwykłe szczęście, iż jesteśmy naocznymi świadkami tego, jak rośnie nasza duchowa ojczyzna, jak przekracza własne brzegi, zstępuje do morskich odmętów, dociera do głębin i przyłącza do starej, wykształconej ziemi ocean nowoczesny i cywilizowany. Jakież to wspaniałe widowisko! (Brawo!) Panie i panowie, dopiero dzięki narodzinom kultury oceanicznej, której wybitnego przedstawiciela mamy zaszczyt powitać dziś wśród nas, nasza planeta stała się planetą naprawdę i w całości cywilizowaną. (Entuzjastyczna owacja. Doktor Mercier wstaje w wannie i kłania się).

— Drogi doktorze i wielki naukowcu — zwrócił się następnie Monsieur le Maire et Député do doktora Merciera, który opierał się o brzeg wanny, z przejęciem i ciężko poruszając skrzelami — zechce pan przekazać swym krajanom i przyjaciołom na dnie morza nasze gratulacje, nasz podziw i wyrazy naszej najgorętszej sympatii. Proszę im powiedzieć, że w was, naszych morskich sąsiadach, pozdrawiamy awangardę postępu, która będzie krok po kroku kolonizować bezkresne obszary morskie i na dnie oceanu założy nowy kulturalny świat. Widzę już, jak w morskich głębinach wyrastają nowe Ateny i nowy Rzym. Widzę tam rozkwitający nowy Paryż z podmorskim Luwrem i Sorboną, z podmorskim Łukiem Triumfalnym i Grobem Nieznanego Żołnierza, z teatrami i bulwarami. I pozwólcie mi wyrazić także mą najtajniejszą myśl: mam nadzieję, że naprzeciw naszej drogiej Nicei wyrośnie w błękitnych falach śródziemnomorskich nowa sławna Nicea, wasza Nicea, która będzie swymi wspaniałymi alejami, sadami i promenadami obrębiać nasze Lazurowe Wybrzeże. Chcemy was poznać i chcemy, żebyście wy poznali nas. Osobiście jestem przekonany, że bliższe kontakty naukowe i społeczne, które dziś pod tak szczęśliwymi auspicjami inaugurujemy, poprowadzą nasze narody do coraz bliższej współpracy kulturalnej i politycznej w interesie całej ludzkości, w interesie światowego pokoju, dobrobytu i postępu. (Długotrwała owacja).

Teraz powstaje doktor Charles Mercier i stara się w kilku słowach podziękować panu merowi i deputowanemu nicejskiemu, ale po pierwsze jest nazbyt wzruszony, a po drugie ma dość szczególną wymowę. Z jego przemówienia wychwyciłem jedynie kilka z trudem wypowiedzianych słów; o ile się nie mylę, było to: „bardzo zaszczycony”, „kontakty kulturalne” i „Victor Hugo”. Po czym wyraźnie stremowany uczony z powrotem schował się w wannie.

Głos zabiera Paul Mallory. To, co wygłasza, nie jest mową, lecz poetyckim hymnem przesiąkniętym głęboką filozofią.

— Dziękuję losowi — powiada — że dożyłem spełnienia się i potwierdzenia jednego z najpiękniejszych mitów całej ludzkości. Jest to potwierdzenie i spełnienie przedziwne: zamiast mitycznej zatopionej Atlantydy widzimy z zachwytem nową Atlantydę, która się z głębin wynurza. Drogi kolego Mercier, pan, będący poetą geometrii przestrzennej, i pańscy uczeni przyjaciele, jesteście pierwszymi wysłannikami tego nowego świata, który wyłania się z morza. Nie zrodzona z piany Afrodyta, ale Pallas Anadiomene. Jednak o wiele dziwniejsze i bez porównania bardziej tajemnicze jest to, że do tego… (brakuje zakończenia).

[przypis autorski]

Centrum owego handlu i swego rodzaju giełdą Płazów był Salamander Building w Singapurze — Por. obszerny i obiektywny opis, sygnowany inicjałami e. w., z 5 października:

S-Trade

Singapur, 4 października. Leading 63. Heavy 317. Team 648. Odd Jobs 26, 35. Trash 0,08. Spawn 80–132.

Taką informację może czytelnik znaleźć codziennie w rubryce swojej gazety między telegramami z ceną bawełny, cyny lub pszenicy. Czy wiecie jednak, co oznaczają te zagadkowe liczby i słowa? No tak, handel Płazami czyli S-Trade. Ale jak ten handel naprawdę wygląda, o tym większość czytelników ma dosyć mgliste pojęcie. Prawdopodobnie wyobrażają sobie wielki targ rojący się tysiącami Płazów, gdzie przechadzają się kupcy w tropikalnych nakryciach głowy, oglądają oferowany towar i w końcu wskazują palcem na dobrze rozwiniętą, zdrową, młodą Salamandrę, mówiąc: „Chciałbym kupić tę sztukę. Ile kosztuje?”.

W rzeczywistości giełda Płazów wygląda zupełnie inaczej. W singapurskiej marmurowej siedzibie S-Trade nie zobaczycie ani jednego Płaza, a jedynie uprzejmych i eleganckich urzędników w białych ubraniach, przyjmujących telefoniczne zlecenia. „Tak, proszę pana. Leading kosztuje sześćdziesiąt trzy. Ile? Dwieście sztuk? Dobrze, proszę pana. Dwadzieścia Heavy i sto osiemdziesiąt Team. Okey, rozumiem. Statek wypływa za pięć tygodni. Right? Thank you, sir”. Cały pałac S-Trade huczy od rozmów telefonicznych. Sprawia on raczej wrażenie urzędu albo banku, niż jakiegoś targu. A jednak ten biały, szlachetnie wyglądający budynek z jońskimi kolumnami od frontu jest targiem bardziej światowym niż bagdadzki bazar za czasów Haruna ar-Raszída.

Wróćmy jednak do cytowanej informacji na temat notowań giełdowych, z jej handlowym żargonem. Leadings to są po prostu specjalnie wybrane, inteligentne, z reguły trzyletnie Płazy, starannie przyuczone do tego, by zostać dozorcami i kierownikami w koloniach robotniczych Płazów. Sprzedawane są pojedynczo, bez względu na wagę ich ciała; ceni się jedynie ich inteligencję. Singapurskie Leadings, mówiące dobrą angielszczyzną, uważane są za pierwszorzędne i najbardziej spolegliwe. Sporadycznie oferowane są także inaczej oznaczone kierownicze Płazy, na przykład tak zwani Capitanos, Inżynierzy, Malayan Chiefs, Foremanders i inne, ale Leadings są cenione najwyżej. Dzisiaj ich cena oscyluje w okolicach sześćdziesięciu dolarów za sztukę.

Heavies to cięższe, bardziej atletycznie zbudowane, zazwyczaj dwuletnie Płazy, których waga waha się od stu do stu dwudziestu funtów. Sprzedawane są jedynie w drużynach (tzw. bodies) po sześć osobników. Są wyćwiczone do najcięższych prac fizycznych, jak kruszenie kamieni, usuwanie skał i tym podobnych. Jeśli w przytoczonej informacji jest napisane „Heavy 317”, oznacza to, że za drużynę (body) składającą się z sześciu ciężkich Płazów trzeba zapłacić trzysta siedemnaście dolarów. Na każdą drużynę przypada z reguły jeden Leading jako kierownik i nadzorca.

Teams to zwykłe pracujące Płazy o wadze od osiemdziesięciu do stu funtów, które są sprzedawane wyłącznie w zespołach (teamach) po dwadzieścia sztuk. Są przeznaczone do prac zespołowych i używa się ich chętnie do bagrowania, budowania nasypów albo tam i tym podobnych rzeczy. Na każdy team liczący dwudziestu osobników przypada jeden Leading.

Odd Jobs są klasą samą dla siebie. Są to Płazy, które z różnych powodów nie przeszły zbiorowego i specjalistycznego szkolenia, na przykład dlatego, że dorastały poza wielkimi, fachowo zarządzanymi jaszczurczymi farmami. Są to właściwie na wpół dzikie, ale często bardzo uzdolnione Płazy. Kupuje się je po jednej sztuce albo po tuzinie i używa się do różnych prac pomocniczych lub drobniejszych zadań, do których nie warto odkomenderowywać całych drużyn czy zespołów. Jeśli Leadings możemy uważać za elitę wśród Płazów, to Odd Jobs stanowią coś w rodzaju drobnego proletariatu. W ostatnim czasie są chętnie kupowane jako jaszczurczy surowiec, który poszczególni przedsiębiorcy dalej hodują i dzielą na Leadings, Heavies, Teams lub Trash.

Trash czyli śmieci (odpadki) to mniej wartościowe, słabe albo niepełnosprawne Płazy, których nie sprzedaje się pojedynczo ani w określonych partiach, lecz zbiorowo na wagę, zwykle całymi dziesiątkami ton; kilogram żywej wagi kosztuje dzisiaj od siedmiu do dziesięciu centów. Nie wiadomo właściwie, do czego służą i w jakim celu są kupowane — może do jakichś lżejszych prac w wodzie. Żeby nie doszło do nieporozumienia, przypominamy, że Płazy są dla ludzi niejadalne. Ten Trash kupują niemal na pniu chińscy handlarze; dokąd je wywożą, nie wiadomo.

Spawn to po prostu narybek Płazów, a dokładniej rzecz biorąc, kijanka maksymalnie roczna. Sprzedaje i kupuje się je całymi setkami i cieszą się one dużym popytem, głównie dlatego, że są tanie i ich transport jest najmniej kosztowny. Dopiero na miejscu dostawy hoduje się je nadal do czasu, aż będą zdolne do pracy. Spawn transportuje się w beczkach, bowiem kijanki nie opuszczają wody, tak jak to muszą czynić codziennie dorosłe Płazy. Często bywa tak, że ze Spawn wyrastają jednostki niezwykle uzdolnione, przewyższające nawet standardowy typ Leading. Dzięki temu handel narybkiem bywa szczególnie interesujący. Najbardziej uzdolnione Płazy sprzedawane są potem po kilkaset dolarów za sztukę. Amerykański milioner Denicker zapłacił nawet dwa tysiące dolarów za Płaza, który płynnie mówił dziewięcioma językami, i polecił przetransportować go specjalnym statkiem do Miami; sam transport kosztował prawie dwadzieścia tysięcy dolarów. Ostatnimi czasy narybek Płazów jest chętnie kupowany dla tak zwanych stajni, gdzie wybiera się i trenuje szybkie, sportowe Płazy. Zaprzęga się je potem trójkami do płytkich łodzi w kształcie muszli. Zawody muszli ciągniętych przez Płazy są obecnie bardzo modne i stanowią ulubioną zabawę młodych Amerykanek w Palm Beach, Honolulu czy na Kubie; noszą one nazwę Triton-Races albo Regaty Wenus. W lekkiej, ozdobnej muszli, ślizgającej się po powierzchni morza, stoją zawodniczki w jak najpiękniejszych i najbardziej powabnych strojach kąpielowych i trzymają w rękach jedwabne lejce potrójnego zaprzęgu Płazów. Rywalizuje się o tytuł Wenus. Mr J. S. Tinker, zwany Królem Konserw, kupił dla swej córeczki zaprzęg zawodniczych Płazów — Posejdona, Hengista i King Edwarda za co najmniej trzydzieści sześć tysięcy dolarów. To wszystko jednak wykracza już poza ramy właściwego S-Trade, który ogranicza się do tego, że dostarcza całemu światu solidnych pracujących Leadings, Heavies i Teams.

Wspomnieliśmy już o farmach Płazów. Niech czytelnik nie wyobraża sobie ogromnych stajni hodowlanych i zagród. Jest to kilka kilometrów pustego wybrzeża, na którym są rozrzucone domki z blachy falistej. Jeden domek jest przeznaczony dla weterynarza, jeden dla kierownika, a pozostałe dla personelu dozorującego. Dopiero podczas odpływu widać, że od brzegu biegną w morze długie tamy, dzielące wybrzeże na kilka basenów. Jeden jest dla narybku, drugi dla klasy Leading i tak dalej. Każdy rodzaj jest karmiony i ćwiczony oddzielnie, w nocy. Po zmierzchu Płazy wychodzą ze swych nor na brzeg i gromadzą się wokół nauczycieli; są to zazwyczaj emerytowani żołnierze. Najpierw jest lekcja mówienia. Nauczyciel odczytuje Płazom słowa, na przykład „kopać”, i wyjaśnia im obrazowo ich znaczenie. Potem ustawia je czwórkami i uczy maszerować. Teraz następuje półgodzinna gimnastyka i odpoczynek w wodzie. Po przerwie Płazy uczą się obchodzenia z różnymi narzędziami i bronią, po czym mniej więcej przez trzy godziny, pod nadzorem nauczycieli, wykonują praktyczne zajęcia z zakresu budownictwa wodnego. Później wracają do wody i są karmione specjalnymi sucharami, które zawierają głównie mąkę kukurydzianą i łój; Leadings i Heavies są dokarmiane mięsem. Lenistwo i nieposłuszeństwo karze się pozbawieniem jedzenia, innych kar cielesnych nie ma; zresztą wrażliwość Salamander na ból jest znikoma. Wraz ze wschodem słońca na farmach Płazów nastaje martwa cisza. Ludzie idą spać, a Płazy znikają pod wodą.

Ten bieg rzeczy zmienia się w ciągu roku tylko dwa razy. Raz w okresie parzenia, gdy Płazy przez czternaście dni są pozostawione same sobie, i powtórnie — gdy na farmę przypływa statek Syndykatu Płazów i przywozi kierownikowi polecenia, ile Płazów poszczególnych klas ma zostać zabranych. Rekrutacja odbywa się w nocy; oficer okrętowy, kierownik farmy i weterynarz siedzą przy stoliku z lampą, podczas gdy dozorcy i załoga statku zamykają Salamandrom odwrót do morza. Potem jeden Płaz za drugim podchodzi do stolika i zostaje uznany za zdatnego lub nie. Wybrane Płazy wsiadają następnie do łodzi, które odwożą je na statek. Robią to na ogół dobrowolnie, to znaczy na sam ostry rozkaz; tylko czasem trzeba użyć delikatnej przemocy, jaką jest związanie. Spawn czyli narybek jest łowiony za pomocą sieci.

Podobnie w sposób humanitarny i higieniczny odbywa się transport Płazów na statku-cysternie; co drugi dzień wymienia się im pompami wodę w basenach i są one obficie karmione. Śmiertelność podczas transportu wynosi poniżej dziesięciu procent. Na życzenie Towarzystwa Ochrony Zwierząt na każdym tankowcu obecny jest kapelan okrętowy, który czuwa nad ludzkim traktowaniem Salamander i co noc wygłasza do nich kazanie, w którym zaszczepia im w sercach zwłaszcza szacunek do ludzi oraz pełne wdzięczności posłuszeństwo i miłość w stosunku do ich przyszłych pracodawców, którzy nie pragną niczego innego, jak tylko po ojcowsku troszczyć się o ich pomyślność. Oczywiście bardzo trudno jest wytłumaczyć Płazom, na czym polega ojcowska troska, nie znają one bowiem pojęcia ojcostwa. Wśród bardziej wykształconych Salamander przyjęło się nazywać kapelanów okrętowych Papa Płaz. Bardzo sprawdziły się także filmy edukacyjne, za pomocą których pokazuje się Płazom podczas transportu z jednej strony cuda ludzkiej techniki, z drugiej zaś ich przyszłe prace i obowiązki.

Są ludzie, którzy skrót S-Trade (Salamander-Trade) tłumaczą jako Slave-Trade, czyli handel niewolnikami. Otóż, jako bezstronni obserwatorzy możemy powiedzieć, że gdyby dawny handel niewolnikami był tak dobrze zorganizowany i tak doskonale pod względem higienicznym prowadzony jak dzisiejszy handel Płazami, moglibyśmy niewolnikom tylko gratulować. Zwłaszcza droższe Salamandry traktuje się bardzo przyzwoicie i oszczędnie, już choćby dlatego, że kapitan i załoga statku ręczą swoim wynagrodzeniem za życie powierzonych im Płazów. Autor tego artykułu był świadkiem, jak bardzo nawet ci najtwardsi marynarze na tankowcu Syndykatu Płazów byli przejęci, gdy dwieście czterdzieści pierwszorzędnych Płazów w jednym zbiorniku dostało ostrej biegunki. Chodzili im się przyglądać z oczami niemal pełnymi łez i dawali swym ludzkim uczuciom ujście we właściwy sobie szorstki sposób: „Diabli nam te ścierwa nadali!”.

[przypis autorski]

Centrum zagadnienia stanowi dążenie, by na podstawie biologicznego prawa o ograniczonym trwaniu życia ludzkiego i następstwie wieku ustalić ogólne prawo rytmiki historycznej. (…) by znaleźć naturalny początek, w którym można by dokonać w historii przekroju, od jakiego należałoby zacząć liczyć pokolenia — K. Mannheim, Das Problem der Generationen, „Kölner Vierteljahrshefte für Soziologie” 1928, s. 159–160. [przypis autorski]

cesarze osłabili te prawa przez przywileje nadające prawa męża, ojca dzieci i ojca trojga dzieci — P. Scypio, cenzor, w swojej mowie do luda o obyczajach, skarży na nadużycie, które już się wkradło, że syn adoptowany dawał te same przywileje, co syn naturalny. [przypis autorski]

Cesellius Bassus rodem Kartagińczyk… — Tacyt [Roczniki] XVI, 1. [przypis autorski]

Cesia, Julcio, Henryczek i Edwardek — Cecylia hr. Jabłonowska. Julian, ożeniony z hr. Krasińską, młodo umarł. Henryk, porucznik 1. pułku ułanów, adiutant jenerała Umińskiego. Edward, rotmistrz 6. pułku ułanów (Dzieci Warszawskich), ciężko ranny pod Kałuszynem. Obydwa ozdobieni złotym krzyżem Virtuti Militari. [przypis autorski]

ces ravins, ces abîmes sans fond — en Russie, presque à chaque village, on trouve des sources ou puits que le peuple regarde comme insondables. En outre, chacun de ces gouffres est illustré par quelque récit merveilleux, et visité de temps en temps par les esprits (Malczewski) [la Russie signifie ici les terrains de l'Ukraine; Red. WL]. [przypis autorski]

c'est la plus grande moitié du génieDes devoirs littéraires des chrétiens (Oeuvres, VII, 152). [przypis autorski]

Cf. C. G. Seligman, op. cit., p. 5. [przypis autorski]

Cf. Professor C. G. Seligman, Chapters XXXVII and XXXVIII. [przypis autorski]

Cf. Professor C. G. Seligman, op. cit., Chapters XL and XLII. [przypis autorski]

Cf. Professor C. G. Seligman. Op. cit, Chapter XLIV. [przypis autorski]

Cf. Professor C. G. Seligman. Op. cit., p. 584. [przypis autorski]

Cf. Professor C. G. Seligman, The Melanesians, Chapter LIV, Burial and Mourning Ceremonies (among the natives of the Trobriand Islands, of Woodlark and the Marshall Bennetts). [przypis autorski]

Cf. The Father in Primitive Psychology (1926), originally published in „Psyche”, vol. iv, No. 2. [przypis autorski]

Cf. The Mailu, by B. Malinowski, in „Transactions of the R. Society f S. Australia”, 1915; Chapter iv. 4, pp. 612 to 629. [przypis autorski]

Cf. the writer's op. cit. Argonauts of the Western Pacific. [przypis autorski]

chałat — suknia wierzchnia, okładana zwykle sobolami, którą w dowód łaski szach ofiarowywa książętom krwi lub dygnitarzom. [przypis autorski]

chalkolit sztuczny według sposobu Debray'a (…) — [por.] Debray, „Annales de chimie et de physique”, seria 3, tom LXI, s. 145. [przypis autorski]

chana zawołgskiego wyprowadzili Tatarowie z Polski aż za Kijów — „Jeszcze zasławnoj pameti Korola Zygmunta otca Naszeho J. M., z Carom Zawolskim, prowadeczy Jeho z Państwa naszeho Wielikoho Kniażestwa Lituwskoho za Kijew”. [przypis autorski]

Ch. Anderson, Za darmo. Przyszłość najbardziej radykalnej z cen, Kraków 2011, s. 51. [przypis autorski]

Charakter Chińczyków tworzy inną mieszaninę, która jest przeciwieństwem charakteru Hiszpanów. Niepewność ich życia sprawia, iż rozwijają oni nadzwyczajną czynność — wskutek natury klimatu i ziemi. [przypis autorski]

Charakter Hertforda — Młody król okazywał najwyższe przywiązanie do swego wuja Hertforda, który był człowiekiem nader umiarkowanym i uczciwym. [Hume, Historia Anglii, tom III, str. 324]. Jeżeli oburzające mogło być z jego (protektora) strony, że nadał sobie tyle godności, to jednak zasłużył sobie na wielką pochwałę przez prawa przeprowadzone na tej sesji, a łagodzące niezmiernie poprzednie ustawy karne i dające niejaką rękojmię swobód konstytucyjnych. Zniesiono wszelkie prawa, które definiowały zbrodnie zdrady stanu szerzej niżeli statut wydany na dwudziestopięciolecie panowania Edwarda III, wszelkie prawa o zbrodni buntu wydane podczas ubiegłego panowania, wszelkie dawniejsze prawa, skierowane przeciwko lollardom [lollardowie — członkowie ruchu plebejsko-religijnego w Anglii XIV–XVI w., powstałego pod wpływem nauk Johna Wycliffe'a, głoszący hasła równości społecznej i nawołujący do likwidacji wielkich majątków, zwłaszcza kościelnych; wywołali groźne powstanie w r. 1381; red. WL] i innym heretykom wraz z ustawą Sześciu Artykułów. Nikt nie mógł już być oskarżony za słowa, o ile od ich wypowiedzenia minął miesiąc. Postanowienia te unieważniły wiele z najokrutniejszych praw, jakie posiadała Anglia, stając się dla ludu zwiastunami pierwszej jutrzenki wolności zarówno obywatelskiej, jak i religijnej. Unieważniono też owo prawo, które sprzeciwia się wszelkim zasadom prawnym, że mianowicie edykty królewskie mają moc równą ustawie. [Tamże, tom III, str. 339]. [przypis autorski]

charakter księcia de Lauzun — wyniosłość i odwaga w rzeczach wielkich, ale czujność na rzeczy drobne; temperament gwałtowny i żółciowy. Jego zachowanie z panią de Monaco (Saint-Simon, V, 383); jego przygoda pod łóżkiem pani de Montespan, gdy król był u niej. Bez tych drobiazgów charakter ów jest niepojęty dla kobiet. [przypis autorski]

charakter, który posiadam (…)Na marginesie: Uzupełnić. W sprawie mojego charakteru. Ktoś może mi powiedzieć: „Czy pan jest księciem albo Emilem, żeby jakiś Jan Jakub Rousseau miał sobie zadać trud zgłębiania pańskiego charakteru i kierowania nim?”. Odpowiem na to: „Cała rodzina brała udział w moim wychowaniu. Raz popełniwszy tę wielką nieostrożność, że po śmierci mojej matki zupełnie przestali się tym zajmować, teraz widzieli we mnie jedyną rozrywkę dla siebie i napełniali mnie całą tą nudą, od której ich uwalniałem. Nigdy nie rozmawiać z dziećmi w moim wieku!”. Pisanie: myśli mi pędzą galopem; jeżeli ich prędko nie notuję, uciekają. Co robić, żeby pisać prędko? W taki to sposób, panie Colomb, uczę się źle pisać. Omar, thirtyest december 1835, wracając z San Gregorio i Foro Boario. [przypis autorski]

Charakter rewolucyjny strajki wogóle od dawna już straciły. W Rosyi również prawa reklamacyjne nadanemi robotnikom zostały. [przypis autorski]

Charakteryzuje je to, że nie oznaczają one luźnego udziału (…) ściśle z sobą powiązanych jednostek, znajdujących się w określonym położeniu pokoleniowym — K. Mannheim, Das Problem der Generationen, „Kölner Vierteljahrshefte für Soziologie” 1928, s. 312. [przypis autorski]

charakteryzuje „najświeższy zwrot w literaturze europejskiej” (…) Waleria Marrené-Morzkowska (…) — W. Marrene-Morzkowska, Neoromantyzm, „Przegląd Poznański” 1895, nr 34–35. Ta sama autorka pisała w artykule Współczesny mistycyzm („Przegląd Tygodniowy” 1892, nr 1) o „grupach neoromantyków, którzy w piątym dziesiątku bieżącego wieku zajaśnieli żywym, choć efemerycznym blaskiem”, doszukując się szczególnych podobieństw między „nową szkołą francuską” a twórczością Norwida. „Poezje jego nie są wprawdzie tak wykończone co do formy, o której wówczas, u nas szczególnie, bardzo mało myślano, ale mają coś nieodpowiedzialnego z umysłu czy konieczności, co jest właściwością całej grupy symbolistów. A przy tym panteizm, metempsychoza, neobuddyzm wyzierają niemal z każdego wiersza”. (Tamże, nr 16). [przypis autorski]

charas — specjalny tytoń hinduski derwiszów. [przypis autorski]

Chardin, [Jean] (1643–1713) — podróżnik francuski, autor najobszerniejszego dzieła o Persji, pełnego ciekawych szczegółów o życiu i obyczajach narodu. [przypis autorski]

Charicles (…) rękę (…) ujął tak zręcznie, by dobijającego ostatków życia pulsu namacać. Tyberyusz (…) odgadł myśl jego… — historyczne [Tacyt, Roczniki VI, 50]. [przypis autorski]

Charles Dickens — pisarz angielski XIX w. Klasyczny przedstawiciel specyficznego humoru angielskiego. [przypis autorski]

Charles-Joseph Panckoucke, cytat za: C. Hesse, Publishing and cultural politics in revolutionary Paris, 1789–1810, Berkeley, Los Angeles, Oxford, 1991, http://publishing.cdlib.org/ucpressebooks/view?docId=ft0z09n7hf;brand=ucpress, (dostęp 16.02.2014), s. 114. [przypis autorski]

chattri — wielki parasol nad krematorium, gdzie kapłani odprawiają ostatnie obrzędy. [przypis autorski]

Chciałbym choć raz w życiu być „dobroczyńcą ludzkości” bezpośrednio i może mi się to uda, o ile myśl moja o groźności małych pozornie truciznek codziennego życia zostanie należycie zrozumiana, a prośby o wglądnięcie w zakamary własnych niemytych dusz wysłuchane — na zarzut pewnej „działaczki”, że nie pora babrać się w psychologicznych subtelnostkach, gdy dom się pali lub trzeba ratować tonących, odpowiem: właściwie dom się pali i toniemy od samego tzw. „zarania” ludzkości. A rzeczy, o których mówię, ważne są w każdym ustroju społecznym; wymienione świństewka mogą zatruć życie w dowolnie doskonałej strukturze społeczeństwa. [przypis autorski]

Chciał odbudować pałac Polykratesa w Samos, wznieść mieszkanie niedostępne na Alp wierzchołku i międzymorze Koryntskie przekopać… — Swetoniusz [Żywot Kaliguli 21]. [przypis autorski]

Chciano membra putrida leczyć, nie wycinać (… ) — słowa historyczne Żółkiewskiego. [przypis autorski]

chcieli upierać się przy nieuznawaniu żadnego innego boga prócz swojego, odmowa ta (…) ściągnęła na nich prześladowania (…) których nie ma żadnego innego przykładu przed chrześcijaństwem — jest jak najbardziej oczywistą rzeczą, że wojna fokijska, nazwana wojną świętą, wcale nie była wojną religijną; miała ona na celu ukaranie świętokradców, a nie ukorzenie niewiernych [wojna fokijska (356–346 p.n.e.) była toczona między siłami Amfiktionii Delfickiej, do których dołączył później macedoński król Filip II, a Związkiem Fokijskim; kiedy Amfiktionia Delficka (związek miast-państw greckich zawarty w celu ochrony sanktuariów Apollina w Delfach i Demeter w pobliżu Termopil) z powodu uprawiania przez Fokijczyków pól będących własnością boga Apollina nałożyła na nich grzywnę, w odpowiedzi Fokijczycy zajęli Delfy, co stało się przyczyną ogłoszenia przeciwko nim świętej wojny; red. WL]. [przypis autorski]

Ch. Dickens w liście do J. Foster z kwietnia 1967 r., za: R. Deazley, Whats new about the Statut of Anne, [w:] L. Bently, U. Suthersanem, P. Torremas, Global Copyright. Three hundred years since the Statute of Anne, from 1709 to cyberspace, s. 41, przypis 54. [przypis autorski]

Chęć zerwania zamieniła się w przypomnienie, a raczej wytwarzała je w mózgu jako swoją podstawę — [Komentarz autora z Uwag.] Podobnie [rozdział XII „Kiedy Ola wyszła za mąż, udawał, że musi pić, ażeby się oszołomić, że musi się wdawać w miłostki, (…) aby się pocieszyć. Oficjalna nieszczęśliwa miłość była pokrywką wybryków, a jednak gdy Gasztold zamianował ją tak ważnym czynnikiem w swoim życiu, wchłonęła w siebie wszystkie inne ujemne pierwiastki z tego życia i zaczęła działać tak dobrze, jakby na serio”; rozdział XIII „(…) gdy rozważała zajścia ex post, pod zabarwieniem wynikłej już wskutek nich złości do Gasztolda, to przeszłość jej sama się fałszowała, szczegóły przemieniały się w jej pamięci na takie, jakimi je Ola mieć chciała” i „(…) on nie ma prawa jej robić wyrzutów, bo sam jest nicpoń (…). W jej miękkim mózgu wszystkie takie frazesy i szańce chwilowe zaraz przybierały cechę słuszności i prawdopodobieństwa”; rozdział X „(…) czasem to i owo zmyślał i dodawał, wsuwał między zdarzenia jakieś własne wymysły czy domysły, a te mu się potem w głowie tak utrwalały, że uważał je za wspomnienia rzeczywiste”; rozdział XX „(…) wiedzenie o obrazie przemieniło się potem nieznacznie (czy za jego wolą?) w stan niepewności, niedokładnego jakby zapamiętania”]. Pomysł, chęć chłonie w siebie nastrój prawdy. [W rozdziale XV] używam wyrażenia: „Z wolna jej chęć pomyślnego rozwikłania sprawy uprawdzała tę nową zazdrość”. Wytłumaczyć te zjawiska można, jak mi się zdaje, tylko hipotezą, którą podaję w Trio pod 6): „stwarza wyobrażenia naśladujące wyobrażenia autentyczne”. Tu także mają swoje „fizjologiczne” wytłumaczenie sprawki należące do tzw. „garderoby duszy” [rozdział IX]: „preparat, który wychodzi, przekonuje ich samych”. Można by także mówić o galwanoplastyce w umyśle. [przypis autorski]

chechłak — tępy nóż. [przypis autorski]

che ci Dio u bon successo [sic] — właściwie: „che ci dia un buon successo”. [przypis autorski]

Chersones Cymbrów — Rzymianie tak nazywali półwysep Jutlandzki i wszystkie plemiona skandynawskie nazywali ogólnym imieniem Cymbrów. [przypis autorski]

cherub — po chaldejsku i syryjsku oznacza woła. [przypis autorski]

C. Hesse, Publishing and cultural politics in revolutionary Paris, 1789–1810, Berkeley, Los Angeles, Oxford, 1991, dostępna pod adresem http://publishing.cdlib.org/ucpressebooks/view?docId=ft0z09n7hf;brand=ucpress, (dostęp 16.02.2014), s. 122. [przypis autorski]

C. Hesse, Publishing and cultural politics in revolutionary Paris, 1789–1810, Berkeley, Los Angeles, Oxford, 1991, dostępna pod adresem http://publishing.cdlib.org/ucpressebooks/view?docId=ft0z09n7hf;brand=ucpress, (dostęp 16.02.2014), s. 120. [przypis autorski]

C. Hesse, Publishing and cultural politics in revolutionary Paris, 1789–1810, Berkeley, Los Angeles, Oxford, 1991, http://publishing.cdlib.org/ucpressebooks/view?docId=ft0z09n7hf;brand=ucpress, (dostęp 16.02.2014), s. 98. [przypis autorski]

C. Hesse, Publishing and cultural politics in revolutionary Paris,…, s. 84. [przypis autorski]

C. Hesse, Publishing and cultural politics…, s. 121. [przypis autorski]