Joseph Conrad
Lord Jim
Jechałem kłusem cztery czy pięć mil; deszcz padał w nocy, ale mgła się podniosła i...
Jechałem kłusem cztery czy pięć mil; deszcz padał w nocy, ale mgła się podniosła i...
Ujechałem wolnym kłusem cztery czy pięć mil; w nocy padał deszcz, ale mgła się podniosła...
Czytam w jego rysach, bo ta szczera do gruntu dusza niezdolna jest do żadnej obłudy...
Podchodziła Morgana po kolei do wszystkich miechów i z każdego miecha wydobywał się szept głuchy...
Był zimny, listopadowy poranek, spojrzałem na niebo, jakbym tam szukał ratunku. Dziwna rzecz, że w...
Kiedy szatan zauważył, że Abraham zabiera się w drogę powrotną, przebrał się za starca i...
Śmierć stanowi najistotniejszy problem egzystencjalny, określa kondycję ludzką. Jest wyzwaniem dla dumy z osiągnięć człowieka w opanowywaniu i poznawaniu świata oraz siebie samego dzięki rozumowi, nauce i coraz doskonalszej technice. Śmierć niweczy wszystkie usiłowania i wszystkie nadzieje. Zagraża w każdej chwili i właściwie przez cały czas podgryza życie człowieka jak robak drążący pień drzewa, by na końcu je powalić. „Bo na tym świecie Śmierć wszystko zmiecie, / Robak się lęgnie i w bujnym kwiecie” — pisał Antoni Malczewski (Maria). Upływ czasu, przemijanie przypomina o tym, że w końcu przeminie wszystko. Nic na świecie nie daje — wobec świadomości nieuchronnej śmierci – trwałego oparcia; stąd rodzi się myślenie o marności wszystkiego. Postawa taka: patrzenia na świat w perspektywie zagrożenia zniszczeniem i śmiercią rodzi melancholię, która do surowego vanitas dodaje tęsknotę za tym, co było (stąd pewna predylekcja do ruin). Zajęciem melancholika jest wspominanie i nieukojona żałoba; (zob. też: trup, grób, gotycyzm, pogrzeb, nieśmiertelność).