Wesprzyj Wolne Lektury 1,5% podatku — to nic nie kosztuje! Wpisz KRS 00000 70056 i nazwę fundacji Wolne Lektury do deklaracji podatkowej. Masz czas tylko do końca kwietnia :)

Przekaż 1,5%

Przekaż 1,5% podatku na Wolne Lektury KRS 00000 70056
Ufunduj darmowe książki dla tysięcy dzieciaków.
WIĘCEJ

Szacowany czas do końca: -
Jerzy Jarniewicz, Makijaż, Z Ksiąg Królewskich
Kotlisko → ← Katalog

Spis treści

      Jerzy JarniewiczZ Ksiąg Królewskich

      posłał tedy posłów i wziął ją

      2 Sm 11, 4

      1

      1
      Piękna jest żona bliźniego mego,
      choć nie widziałem jej nigdy na dachu,
      kiedy pośród białych satelitarnych talerzy
      myje w deszczówce kolana
      5
      i odsłania swój kark rozwiązłemu słońcu.
      Siedzi zapewne przy kuchennym stole,
      w obcojęzycznym mieście Zachodu,
      i nie odmawia paciorków na skroni
      mężczyźnie w oficerkach.
      10
      Wezmę go w kamasze — na front,
      dam bilet do kina — na Rejs. Nie chcę dziś
      ani wołu, ani osła, ani żadnej rzeczy,
      która jego jest. Tylko weźmy się wzajem.
      Ciało wiersza nie grzeszy. Jesteśmy bez winy:
      15
      które z nas pierwsze rzuci kamieniem?
      Potłucze tablice? Przykryje drugiego
      białym, jak niewidzące oko,
      prześcieradłem?

      2

      Piękna jest żona bliźniego mego,
      20
      piękna ławicą ryb wokół kostek,
      kiedy brodzi w strumieniach, a one
      płyną rynnami do włazów
      i ściekowych studzienek śródmieścia.
      Na wytracenie ciało, ale nie martw się,
      25
      nie utoniemy. Przychylne nam wody
      Morza Martwego podtrzymają nas bez wysiłku
      na powierzchni gładkiej jak witryna
      rybnego, w której skrycie zmieniamy się
      miejscami i nakładamy figlarnie na siebie
      30
      w bezprawnych konfiguracjach, pośród
      refleksów lamp i sygnalizatorów
      o rozmytych barwach. Gwiżdżę
      na deszcz, na sens tej ulewy i na mafię
      pruszkowską, gdziekolwiek dziś jest. Deszcz,
      35
      jeśli mnie nozdrza nie zwodzą,
      zapachniał nagle tobą, jestem tobą mokry.
      Nadamy mu imię królewskie.

      3

      Piękna jest żona bliźniego mego,
      gdy wypatrzona przez kaprawe oko
      40
      ukrytej pod sufitem kopułkowej kamery
      przegląda pismo w rozpisanym
      na wieczorne głosy salonie Empiku.
      Nie chcę zapisywać tej zwyczajnej chwili,
      bo niezapisane pozostanie dla nas
      45
      niczym obietnica dalekiego miasta,
      bez monitoringu i bez straży miejskiej,
      z burmistrzem na wiecznym urlopie,
      i z inną kamienną tablicą,
      na którą sami naniesiemy prawa
      50
      ręcznym, rozkołysanym do woli pismem —
      nie do czytania, a do złożenia jak podpis.
      Dzień pracy się kończy, choć system pracuje,
      zadziwia nas spóźniona hojność
      obrotnego jak kamera sprzedawcy,
      55
      który dorzuca gratis do dzisiejszej gazety
      tabliczkę czekolady
      z kryształkami soli. Skąd wiedział?
      Że słony jest pępek jej, i słony spód stopy,
      i słony jak łza osad
      60
      we wgłębieniu łokcia?
      x