Jerzy JarniewiczMokry parkiet
 1Zawsze byłem przeciw Lisom. A ty 
przeciw komu będziesz? Po chwili 
kalkulacji odłożyłaś «Dziennik», odpięłaś 
klamerkę na pochylonej szyi, 
 5zatrzasnęłaś drzwi i zagrałaś na giełdzie.
Ach, ten gest sprytnej wyprzedaży 
pod osłoną nocy, gdy 
z wargi na chybcika zlizywałaś śnieg, 
tak bardzo w mroku lepki. Przeciw mnie 
 10to robisz? Znam
ten podprogowy język odwróconych pleców 
gotowych na ryzyko większe niż 
wysłanie naszych chłopców — źle
mówię? — do Czadu. A tymczasem 
 15przyjdzie dzień, będą notowania. Indeksy 
zaczną pikować.
Koncerny już tną inwestycje.
Kończy się budżet przeszacowanych dochodów. 
Słyszysz? Z sufitu kapie na parkiet, 
 20jakby nas ostatecznie zważono i podliczono.