Prawa naturalnego zniweczyć niepodobna. Pieczęć jego wyryta jest tak mocno w sercach wszystkich zwierząt, iż nie wątpię zgoła, że najdziksze, najdrapieżniejsze z nich doznają żalu w pewnych chwilach. Myślę, że dzika dziewczyna z Châlons w Szampanii poniesie karę za swą zbrodnię, o ile pożarła naprawdę własną siostrę, jak sądzę również o wszystkich przestępcach, popełniających zbrodnie mimo woli albo pod wpływem temperamentu: o Gastonie z Orleanu, który nie mógł powstrzymać się od kradzieży; o pewnej kobiecie, która uległa temuż występkowi podczas ciąży, przekazując go w następstwie dzieciom; o tej, co znajdując się w podobnym stanie, pożarła męża; o innej znów, która dusiła swe dzieci, soliła ich ciała i jadła co dzień, jak młodą słoninę; o córce złodzieja, która, mając lat 12, stała się ludożerczynią, jakkolwiek, straciwszy rodziców w pierwszym roku życia, została wychowana przez zacnych ludzi. Pomijam już milczeniem tyle innych przykładów, zapełniających dzieła naszych obserwatorów, dowodzących istnienia tysiąca dziedzicznych występków i cnót, przechodzących zarówno z rodziców na dzieci, jak z mamek na niemowlęta. Powiadam tedy: zgoda, ci nieszczęśni nie odczuwają przeważnie ohydy własnych czynów w chwili ich popełnienia. Bulimia np. lub wilczy głód może przytłumić wszelkie uczucie; jest to pewna słabość żołądka, którą ludzie zmuszeni są zaspokoić. Ale jakichż wyrzutów sumienia doznają wymienione kobiety po przyjściu do siebie i wytrzeźwieniu z szału, gdy przypomną sobie, że zamordowały najdroższe jestestwa! Jakaż to dla nich kara za zło mimowolne, nieodparte i zupełnie nieuświadomione! Nie wystarcza ona jednak pono sędziom, jedną z wspomnianych kobiet stracono kołem i spalono, drugą zakopano żywcem w ziemię. Rozumiem wymagania interesu społecznego, należałoby jednak niewątpliwie życzyć sobie, aby tylko doskonali lekarze spełniali czynności sędziów. Oni jedynie mogliby odróżnić przestępcę od niewinnego. Skoro rozum jest niewolnikiem zmysłu zepsutego lub opętanego przez szał, jakże tedy może nim rządzić? Gdy jednak w ślad za zbrodnią idzie nieodstępnie bardziej lub mniej okrutna kara wykonywana przez samego przestępcę, gdy nawet najdłuższe i najbardziej barbarzyńskie przyzwyczajenie nie potrafi wyrwać zupełnie żalu z serc najbardziej nieludzkich; gdy serca zbrodniarzy szarpią się na samo wspomnienie ich występków, po cóż tedy straszyć wyobraźnię słabych umysłów piekłem, upiorami i otchłaniami ognistymi, które są mniej jeszcze rzeczywiste od otchłani Pascala. Potrzebaż, że użyję własnych słów pewnego szczerego papieża, uciekać się do bajek, aby dręczyć jeszcze nieszczęśliwych, których się traci, mniemając, że nie są dostatecznie ukarani przez własne sumienie, będące najpierwszym ich katem. Nie chcę przez to powiedzieć, jakoby wszyscy przestępcy byli niesprawiedliwie ukarani; twierdzę jeno, że skoro zbrodniarze o spaczonej woli i przytłumionej świadomości odzyskają zupełną przytomność, wówczas własne wyrzuty sumienia wymierzą im dostateczną karę. Natura mogłaby w podobnym przypadku — ośmielam się to powtórzyć — uwolnić nieszczęśliwych, wciągniętych do zbrodni przez fatalną konieczność