Marcel Proust
W stronę Swanna
Legrandin był snob. Bez wątpienia nie mówił nigdy nic o tym wszystkim w języku, który...
Legrandin był snob. Bez wątpienia nie mówił nigdy nic o tym wszystkim w języku, który...
Wtem otworzył oczy i włosy powstały mu na głowie.
Naprzeciw siebie zobaczył taki sam pokój...
Wokulski odwrócił się i nagle zobaczył na ziemi swój własny cień. Potem przypomniał sobie, że...
We mnie jest dwu ludzi — mówił — jeden zupełnie rozsądny, drugi wariat. Który zaś zwycięży?… Ach...
Jak wyglądam? Czasem widzę się w lustrze. Rzecz dziwna, śmieszna i bolesna! Wstyd wyznać. Nie...
Tak zetknęły się w pewnej chwili ich spojrzenia. Drgnął, zawahał się, przełknął ślinę, jakby chciał...
W tym stanie, oczywiście, musiałem głęboko rozmyślać nad tym dualizmem, który jest zarazem źródłem głębokiej...
W kulturze, w której wartość stanowi indywidualizm i podkreślana jest niepowtarzalność każdej jednostki — spotkanie własnego sobowtóra musi budzić strach. Jest on odmianą potwora, przecząc owej zasadzie niepowtarzalności uznanej za prawo natury. Konfrontacja z sobowtórem podkopuje naszą tożsamość, rodzi też niepewność co do tego, kto jest „autentykiem” oraz kto jest rzeczywisty. Zdublowania „ja” dopatrywano się też w takich zjawiskach jak cień, czy odbicie w lustrze. Fantomy te podejrzewano o to, że mogą się zbuntować i usamodzielnić, a wtedy za ich czyny, nad którymi nie mamy już kontroli bylibyśmy być może zmuszeni ponosić odpowiedzialność. Na wzór sobowtóra może funkcjonować również portret (por. Portret Doriana Grey’a Oscara Wilde’a). Postać sobowtóra fascynowała twórców okresu romantyzmu, ale pojawia się ona też na chwilę w Ferdydurke Gombrowicza.