Autorka, na ogół przychylna ludziom z nizin, nie waha się przed
pokazaniem, że także wśród nich występuje egoizm i bezwzględność.
Nie unikając drastyczności i znakomicie operując detalem szkicuje
przejmujący obraz drapieżnego świata biedoty z przedmieść Lwowa.
Od kiedy namiętna Maciejowa wzięła sobie na starość drugiego,
młodziutkiego męża, zapatrzona w niego przestała utrzymywać stosunki
z rodziną. Szybko znalazła mu pracę stróża, żeby nie próżnował,
choć pewnie miałaby z czego utrzymywać męża-obiboka, bo plotkowano,
że sporo u niej grosza, a jej korale były słynne na całej ulicy.
Pewnej nocy nagle stara Maciejowa umiera. Do jej izby schodzą się
powiadomieni przez męża członkowie rodziny.