Henry Bataille
Wieczory
Bywają zmierzchy wielkie, gdy po dziennych gwarach
Miasta mrą… gdy gołębie posną w gołębniku…
Mrą...
Dzień się kończył wśród cichej pogody, wspaniałej, nieskazitelnej. Woda jaśniała spokojnie, niebo bez żadnej plamki...
Był to wieczór wrześniowy, posępny, chmurny. Obłoki gęstej mgły zawisły nisko nad stolicą, brudnoszare chmury...