1
Oto jest nerwowe, pospieszne, niecierpliwe pisanie,
Ze łzami w oczach, skurczem w gardle i wykrzywioną twarzą,
(Spojrzeć do lustra — a będzie śmiesznie przez tę brzydotę dzikiego smutku…)
5
Oto jest głośny krzyk nieszczęścia i zawodzenie żalu i chwytanie się za czoło i bicie pieścią w stół, że aż boli!
(Wiedzcie, że tak się właśnie pisze).
Krzyk i krew! Krzyk i krew!
KrewPierwszy raz: krzyk tęsknoty i krew, którą naiwny chłopiec napisał kilka słów przysięgi.
Drugi raz: krzyk i krew w noc czerwcową — — —
10
Trzeci raz: ten krzyk dzisiejszy i krew, co może jutro już tryśnie na tapetę.
(Uch! Ryk, kałuża krwi, łapanie, trzaskanie drzwiami, krzyki na schodach, zapach jodoformu…)
PoezjaPrzeklęty śpiew, który rośnie i rozsadza zrozpaczone serce i wyrywa się purpurą gniewu!
Przeklęty śpiew o zrywaniu się w nocy i nadsłuchiwaniu!
Dziecko, ŚmierćPrzeklęty śpiew o martwym dziecku, wyciąganym z łona jasnej, świętej kochanki!
15
Przeklęty śpiew o pijanej, bezgranicznej, mętnej białości, którą się widzi, zamykając oczy. Biały ocean melancholii.
Obraz świata, PoetaRodzą się, umierają, boją się, cieszą — ruch, wrzawa, pęd świata — a tu siedzi jeden i krzyczy!
Miał, stracił, chorował, błagał, groził, aż mu źrenice zaczęły błyszczeć niesamowitym blaskiem śmierci. I czeka.
Przeklęty śpiew i wariackie patrzenie w jeden punkt, gdzie widzi się trawę wiosenną, złoty piasek, brunatny dół, smutnych ludzi i kobietę, mdlejącą nad grobem z krzykiem: «Jak wy możecie?!»
(Mogą, mogą! Oni wszystko mogą!)
20
…Jasna, młoda kobieta…
Teraz się chodzi po błocie, po słocie, w deszcz, z podniesionym kołnierzem…
Teraz siedzi się w domu, przy książce, przy pisaniu, w cukierni, śród ludzi…
Teraz rozmawia się z różnymi ludźmi o różnych sprawach…
Teraz zasypia się z chaosem pogmatwanych myśli…
25
Hałas, Twórczość, Więzienie, PoetaA zawsze, wszędzie, bezustannie, dzwoni w uszach wrzawa, wrzawa, wrzawa, zgiełk, symfonia tylu dni minionych… Jęczy, upomina się o coś, krzyczy daleka wrzawa modlitw, tęsknoty, szeptów, wyznań, radości, błagań — huczy, wikła się, spokoju nie daje…
Kto potrafi rwać powrozy, niech mnie nauczy.
Ciągnę je, naprężam, ale wcierają się jeszcze bardziej w ciało i nie pękają. Trzeba je ostrym nożem przeciąć. (To przenośnia, lecz nóż jest prawdziwy).
Przeklęty śpiew! Nagromadzone są wielkie zapasy Ducha, nagromadzone są najcudowniejsze możliwości, a zaczną gnić. Tułać się zaczniesz, chodząca kloako!
Albo stężeją, skamienieją, zmarnieją żywe pąki i nasiona. Będzie głaz, w granit zastygły ogród.
30
Przeklęty śpiew o wywróceniu oczu w słup i głupkowatym uśmiechu upadłego.
Przeklęty śpiew o świątyni, gdzie przybito tabliczkę: «Tutaj nie wolno się modlić».
Uparta myśl, maniackie powtarzanie imienia i mętnobiały ocean melancholii.
Przeklęty śpiew! Wstyd nazwania rzeczy po imieniu i ukrywanie świętych szczegółów!
Ach, ta megalomania myśli: «Jak to? Mnie nie będzie?»
35
Rozbrat człowieka współczesnego z tradycją bohaterstwa duszy! (Szczerość, tragiczna szczerość!)
— I już rozmach — i już patos — i już alkohol poezji, gotowy upoić mnie, aż wtem znów uderzenie obuchem w głowę i krzyk, krzyk, szamotanie się z tą jedną myślą:
«Przeklęty, przeklęty śpiew!»