Theme
Język
in work
Słówka (zbiór)
↓ Expand fragment ↓Dzisiaj królowa Marysieńka rozpoczyna lekturę z podwójnym zainteresowaniem. Marzeniem jej jest od dawna, aby za...
↑ Hide fragment ↑Dzisiaj królowa Marysieńka rozpoczyna lekturę z podwójnym zainteresowaniem. Marzeniem jej jest od dawna, aby za jej panowania nieśmiertelna książka Brantôma przetłumaczona została na język polski; pragnęłaby zostawić tę pamiątkę po sobie temu bądź co bądź oryginalnemu narodowi, z którego dziejami przypadek, ucieleśniony w okazałe kształty Jasia, połączył jej losy. Zdaje się królowej Marysieńce, że łatwiej będzie słabej kobiecie rządzić tym dzikim krajem, jeżeli choć cząstka galijskiej kultury erotycznej przeniknie do wnętrza twardych i okrągłych sarmackich czerepów. Królowa wyrażała niejednokrotnie głośno to życzenie i oto dziś właśnie imć pan Górka, dworzanin Jej Królewskiej Mości, jak fama głosi, ojczystą mową tak wiązaną, jak i niewiązaną z niepospolitym kunsztem władający, złożył w dani u jej stóp królewskich rękopis, zawierający tłumaczenie kilku rozdziałów ulubionej książki.
— Na czym stanęłyśmy ostatnim razem, ma petite Żagussia?
Panna Skrzetuska zarumieniła się jak wiśnia i odparła drobnym niewinnym głosikiem:
— Najjaśniejsza pani, zaczęłyśmy czytać dyskurs czwarty zaintytułowany Sur aulcunes dames vieilles, qui aiment autant à faire l'amour que les jeunes.
Królowa zamyśliła się chwilę wsłuchana w melodię tych naiwnych wyrazów, brzmiącą jakby odcieniem delikatnej melancholii, westchnęła cichutko i rzekła:
— Dobrze. Przeczytaj mi teraz, Jagusiu, jak ten rozdział przełożył na wasz język imć pan Górka.
Panna Skrzetuska wzięła do rąk rękopis, z pąsowej zrobiła się karmazynowa, ale mężnie zaczęła czytać Rozmyślanie czwarte: O poniektórych matroniech obstarnich, które porubstwem plugawią się rade porówni z młodkami.
Marysieńka z krzykiem przyłożyła rączki do uszu: Dosyć, przez miłość Boga! Quelle horreur! Quelle langue exécrable! Mais c'est une brute que ce Gorka! Assez!Żagussia, dosyć!
Królowa rzuciła się zniechęcona na turecką sofę. Czuła, że w tej chwili coś się w niej przełamuje. Prysło ostatnie złudzenie, aby kiedyś mogła zżyć się i zbliżyć z tym dzikim plemieniem, którego rządy Opatrzność złożyła w jej ręce. Na zawsze miała pozostać dla tych ludzi obca i niezrozumiana, tak jak oni dla niej również obcy i nienawistni. Korona wydała się jej dziwnie ciężka!…
↓ Expand fragment ↓Język naszym skarbem świętym,Nie igraszką obojętną;Nie krwią, ale atramentemBije dzisiaj ludów tętno...
↓ Expand fragment ↓— Ale czasem przyznać trzeba,Że ten język najobfitszyW poetyczne różne kwiatki,W uczuć sferze...
↑ Hide fragment ↑— Ale czasem przyznać trzeba,Że ten język najobfitszyW poetyczne różne kwiatki,W uczuć sferze pospolitszejZdradza dziwne niedostatki;Że w podniebnej wysokościNazbyt górnie toczy skrzydła,A nas, ludzi z krwi i kości,Poniewiera gorzej bydła.To, co ziemię w raj nam zmienia,Życia cały wdzięk stanowi,Na to — nie ma wyrażenia,O tym — w Polsce się nie mówi!Pytam tu obecne Panie,By od grubszych zacząć braków:Jak mam nazwać «obcowanie»Dwojga różnej płci Polaków?Czy «dusz bratnich pokrewieństwem»?Czy «tarzaniem się w rozpuście»?«Serc komunią» — czy też «świństwem»,Lub czym innym w takim guście?«Cudzołożyć»? «Jawnogrzeszyć»? —(Dalej już położę kreski,Resztą może was ucieszyćJózef Albin Herbaczewski).Choć poezji święci wiosnęWieszczów naszych dzielna trójka,Polskie słownictwo miłosnePrzypomina Xiędza Wujka!Dowody najoczywistszeZnajdziesz choćby w takim głupstwie,Że polskiego słowa mistrzeŚnią o «rui» i «porubstwie»!!W archaicznym tym zamęcieJak ma kwitnąć szczęścia era?Gdzie zatraca się pojęcie,Tam i sama rzecz umiera!Ludziom trzeba tak niewiele,By na ziemi niebo stworzyć,Lecz wykrztusić jak: aniele,Ja chcę z tobą — — cudzołożyć!!?Jak wyszeptać do dziewczęcia:Chcę «pozbawić cię dziewictwa»,Nie obawiaj się «poczęcia»,Kpij sobie z ja-wno-grze-szni-ctwa!Jak kusić głosem zdradzieckim,Wabić słodkich zaklęć gamą?Każdy wyraz pachnie dzieckiem,Każde słowo drze się: mamo!Nazbyt trudno w tym dialekcieRomansowe snuć intrygi:Polak cnotę ma w respekcieLub «tentuje» ją — na migi!Stąd, gdy w Polsce do kolacji«Płcie odmienne» siądą społem,Główna cząstka konwersacjiZwykła toczyć się — pod stołem.Niech upadnie ci serweta —Człowiek oczom swym nie wierzy:Gdzie mężczyzna? gdzie kobieta?Która noga gdzie należy?Pantofelków, butów gęstwaFantastycznie poplątanaStacza walki pełne męstwa:Istny Grünwald Mistrza Jana!Tak pod stołem wieczór całyGimnastyczne trwa ćwiczenie,A przy stole — komunałyO Żeromskim lub Ibsenie…Lecz najcięższą budzi troskę,Że marnieje lud nasz chwacki,Że już cichą, polską wioskęSkaził żargon literacki;Na wieś gdy się człek dobędzie,Chcąc odetchnąć życiem zdrowszem,Słyszy: «Kaśka, jagze bendzieWzględem tego co i owszem…»
↓ Expand fragment ↓Archanioł, co z mieczem stoiPrzy świętej poezji chramieNie wpuszcza piosenki mojejI mówi...
↑ Hide fragment ↑Archanioł, co z mieczem stoiPrzy świętej poezji chramieNie wpuszcza piosenki mojejI mówi: pudziesz, ty chamie!I tak się tułam po świecie,I żal i smutek mnie dławią,Żem jest jak nieślubne dziecię,Z którym się grzeczne nie bawią.Trudno, choć dola ma twarda,W bezsilnej miotać się złości:Zostaje dumna pogarda,Lub apel do potomności;A jeślim gwary ojczystejChoć jeden zbogacił klawiszTy mnie od hańby wieczystej,O mowo polska, wybawisz.