5647 free readings you have right to
A w takim razie imię Darwina narzuca się pierwsze. Obaj, Darwin i Słowacki, przyszli na...
A w takim razie imię Darwina narzuca się pierwsze. Obaj, Darwin i Słowacki, przyszli na świat w r. 1809 i, rzecz godna uwagi, właśnie w tymże roku Lamarck wydał swą Philosophie zoologique, w której po raz pierwszy wznowiona została teoria pochodzenia gatunków. Ale Darwin na tezie transformizmu nie poprzestał: usiłował przyczyny przemian jednych gatunków na drugie wytłumaczyć przez dobór płciowy i walkę o byt, czyli przez czynniki zupełnie materialne. Było to stanowisko przyrodnika, który na ducha patrzy jako na wykwit materii. Genesis Darwina — mówi Lutosławski — jest to genesis z ciała w przeciwieństwie do genesis z ducha Słowackiego, który wyłącznie w pierwiastku duchowym widział źródło wszelkich zmian w materii: „Wszystko przez ducha i dla ducha stworzone jest, a nic dla cielesnego celu nie istnieje”. Więc wszechświat z rozwoju ducha powstał, szukającego coraz doskonalszych form do uzewnętrznienia siebie: „niewygodą doczesną udręczony”, prosi on Boga o „poprawę jego ścian nędznych”, że zaś prosząc, zawsze coś ofiarowuje „Tobie, Panie, z przeszłych wygód swoich i ze skarbów swoich, aby wziął więcej dla Ducha wedle jego potrzeby”, więc modlitwa zostaje wysłuchana, Bóg przychodzi z pomocą — i wszystko, co jest, jest owocem wspólnej pracy Jego z duchami Słowa. Przypuszczać jakichś form przejściowych między gatunkami nie ma potrzeby. „W każdym kształcie — mówi Słowacki — jest wspomnienie niby przeszłej i rewelacja następnej formy, a we wszystkich razem kształtach jest rewelatorstwo ludzkości, śnicie niby form o człowieku” — ze słów zaś tych wynika, według dr. Lutosławskiego, iż każdy nowy gatunek musimy uznać za dzieło przez Boga stworzone w duszy tej istoty, która mocą tęsknienia swego pierwszy raz wyłania z siebie nowy kształt.
Marian Zdziechowski, Wizja Krasińskiego
Na poetycznym zaś tle nauki Słowackiego optymizm w tej postaci, w jakiej się tam objawił...
Na poetycznym zaś tle nauki Słowackiego optymizm w tej postaci, w jakiej się tam objawił, stanowi plamę. Słowacki gorąco wierzył, że przez słowa jego „urodzon jest świat nowy i wiara nowa”. Wyobraźmy sobie, że to się stało, że znalazł liczne koło wyznawców i stworzył nową religię. Cóż by ci wyznawcy wyprowadzili z tego, co nauczał o pogardzie wyższych kształtów względem niższych i o tym, że niszczenie tych niższych, czyli przyspieszenie śmierci ciał przyspiesza „pęd duchowy żywota”? Wszak o wygodniejszą podstawę do hakatyzmu, do tępienia słabszych trudno?
Pojęcia piękna, lotu i twórczości artystycznej wiążą się ze sobą ściśle, w dziejach zaś poezji...
Pojęcia piękna, lotu i twórczości artystycznej wiążą się ze sobą ściśle, w dziejach zaś poezji, przynajmniej poezji wieku XIX, nie widzę nikogo, kto by dorównał Słowackiemu siłą, z jaką on czuł w sobie „szelest skrzydeł wewnętrznych”. A szelest ten nie kołysał go do snu marzeniem przelotnym, lecz zapalał go „gniewem ducha przeciw niedoskonałości ciał”, czyli idealizm marzenia kojarzył się z idealizmem moralnym. Dlatego to poezja jego była „hymnem otwartymi ustami śpiewanym Bogu”
Loading