Przyjaciele Wolnych Lektur otrzymują dostęp do specjalnych publikacji współczesnych autorek i autorów wcześniej niż inni. Zadeklaruj stałą wpłatę i dołącz do Towarzystwa Przyjaciół Wolnych Lektur.
↓ Expand fragment ↓POETA
Żeby mi tak rzekła która,sercem już dysponująca,tak po prostu: „no, chcę ciebie...
↑ Hide fragment ↑POETA
Żeby mi tak rzekła która,sercem już dysponująca,tak po prostu: „no, chcę ciebie”,jak jaka wiejska dziewczyna…MARYNA
To niby ja ta dziewczyna,ja oświadczyć się mająca?Skądże taka pewna mina?POETA
Wcale insze miałem planyjeźlim plany miał w ogóle —chciałem coś powiedzieć czule,chciałem zapukać w serduszko,coś usłyszeć, coś podsłuchać:jak się to tam musi ruchać,jak się to tam musi palić — ?!MARYNA
Muszę panu się pożalić,w serduszku nienapalone;jak kto weźmie mnie za żonę.będzie sobie ciepło chwalić;muszę panu się pożalić:choć zimno, można się sparzyć.POETA
Amor mógłby gospodarzyć.MARYNA
Amor ślepy, może zdradzić.POETA
Amor: duch skrzydlaty, gończy.MARYNA
Pretensji do skrzydeł wiele.POETA
Więc się na pretensjach kończy.MARYNA
A nie kończy się w kościele.POETA
Byłby to już Amor w klatce.MARYNA
Lis w pułapce.POETA
Motyl w siatce.MARYNA
Paź królowejna usługach.POETA
Ślub po zapłaconych długach.Miłość nęci rozmaita.MARYNA
A, to z nami kwita.POETA
Kwita —nie myślałem, że coś świta,pani prawie obrażona — ?MARYNA
Czegóż to pan jeszcze szuka?POETA
Że nie poszła w las nauka.MARYNA
Któż się uczył?POETA
Tak wzajemnieJa od pani, pani ze mnie.MARYNA
A na cóż mnie tej nauki?POETA
Na nic.MARYNA
Więc?POETA
Sztuka dla sztuki.MARYNA
Zawrót głowy, wielka chwała;niech pan sztuki płata różne,bylebym ja spokój miała.POETA
Rozmowa z panienką młodą,jak ją zwykle młodzi wiodąw takim stylu skrzydełkowym;rozmowa z panną upartą:o miłości, o Amorze,o kochaniu, co w tym, owymz nagła się przejawić może; —szepty z panną czarującą,przez pół serio, przez pół drwiąco —zawsze jeszcze studium warto.MARYNA
Przez pół drwiąco, przez pół seriobawi się pan galanterią.POETA
Ale gdzie ta, ale gdzie ta.MARYNA
Pan poeta, pan poeta.Coś, jak liryzm, struna brzękła:ja o pana się przelękła,że ta strzała niespodzianamoże trafić, ale pana.POETA
Bawię panią galanteriąprzez pół drwiąco, przez pół serio;stąd się styl osobny stwarza:nikt nikogo nie dosięga,nikt nikogo nie obraża —na łokcie różowa wstęga —nie prowadzi do ołtarza. —Tajemnicą jest kobieta.MARYNA
Słucham, co to za wymowa!POETA
Słowa, słowa, słowa, słowa.MARYNA
Ale gdzie ta, ale gdzie ta!POETA
Jakaż znów refleksja nowa?MARYNA
Pan poeta, pan poeta.
↓ Expand fragment ↓POETA
Elektryczność z oczu bije.MARYNA
Zgrzałam się przy tańcowaniu.POETA
Pani marzy o kochaniu...
↑ Hide fragment ↑POETA
Elektryczność z oczu bije.MARYNA
Zgrzałam się przy tańcowaniu.POETA
Pani marzy o kochaniu —co tam pani serce czyje.MARYNA
Może pańskie serce zatem — —?POETA
Umie pani strzelać batem — —?MARYNA
Jak to, co to — tak przez kogo?POETA
Tak w powietrze, a szeroko.MARYNA
Co tam panu serce czyje; —a umie pan kopnąć nogą — — ?POETA
Tak przez kogo — ?MARYNA
Nie tak srogo —tak w powietrze, a wysoko.POETA
Na co, po co?MARYNA
Dla niczego.POETA
To nic złego.MARYNA
I nic z tego.POETA
To zagadka?MARYNA
Sfinks.POETA
Meduza.MARYNA
Może z tego pan odgadnienowoczesny styl harbuza;tak jak ja odgadłam snadnie:próżność na wysokiej skale,w swojej własnej śpiącą chwale.POETA
Zeus i Pan Bóg mieszka w niebie,przedsię obaj są u siebie.Psyche to najczulej pieści. —O tym, gdzie kto śpi wysoko,pani wie coś z głuchych wieści;nie dosięgło jeszcze oko.MARYNA
Rozumiem coś z wielką biedą;nie dosięgło jeszcze oko,nie zawlokłam się na turnie;tak tam dumnie, szumnie, chmurnie.Bałamuctwa w wielkim stylu,które już przeżyło tylu,różni więksi, mniejsi, niscy;wszystko bardzo wyjątkowe,bardzo dziwne, bardzo nowe,tylko że tak robią wszyscy.POETA
Słucham, co to za wymowa — ?MARYNA
Słowa, słowa, słowa, słowa.POETA
To uczucia tak się garną;szkoda, żeby szły na marno.MARYNA
Ale gdzie ta, ale gdzie ta.Pan myśli, że ja zajęta?POETA
Widzę, że pani pamięta,jaka komu etykietaprzylepiona i przypięta.MARYNA
Szkoda, żeby szły na marnote uczucia, co się garną:Pan poeta, pan poeta.POETA
Otóż to, to etykieta.
↓ Expand fragment ↓SCENA XXI
Rachel, PoetaRACHEL
A pan mi zostawia siebie.POETA
Pani mnie interesuje.RACHEL...
↑ Hide fragment ↑SCENA XXI
Rachel, PoetaRACHEL
A pan mi zostawia siebie.POETA
Pani mnie interesuje.RACHEL
Ja się patrzę i miarkuję.POETA
Tak od pierwszego spojrzenia?RACHEL
Ach, myśli pan, tak z niechcenia?POETA
Trzask gromu.RACHEL
Spudłować można.POETA
Otóż, panienko wielmożna:miłość, Amor, strzała złota.RACHEL
Amor, Amor, bóg, bożyszcze,rzuca się na pastwę oślepi woła:i zapalę, i zniszczę.POETA
Bellerofon leci oklep.Pani poezją przesiąkła;ledwo słówek parę brząkłaMuza pani — a już błyski — ?RACHEL
Pan sądzi, że koniec bliski;że mnie porwie Amor-bożek?POETA
Oto od stóp głowy do nożek:Galatea!RACHEL
Co, ja nimfa?To samo mi właśnie powtarzapewien koncypient jurysta.POETA
Więc go pani zaniedbuje,że to człowiek pracy — ?RACHEL
Limfa:to jest taki, jak się zdarzazbyt często, co tylko powtarza,co kto drugi gdzie umieściw poezji albo w powieści;nie indywidualista.POETA
Pani żąda z pierwszej ręki — ?RACHEL
Jak od kwiatów, od jabłoni,od chmur, słońca, żabek, gadu,jak od kwitnącego sadu; —cała ta poezja, co goniw powietrzu, którą wichr miata,która co dnia świeża wzlata,z wszystkiego fosforyzuje — —pan to pisze, ja to czuję,więc…POETA
I czegóż pani życzy?RACHEL
Miodu, rozkoszy, słodyczymiłości, roznamiętnieniai szczęścia.POETA
A miłość wolna?…RACHEL
Ach, marzyłam o tym zawsze!POETA
A gdyby tak szczęście łaskawszepożaliło się jej biedy?RACHEL
Przestałabym marzyć wtedy.
↓ Expand fragment ↓POETA
Pani się kiedy zakochaw chłopie…RACHEL
Pan może wywróży.Mam do chłopców pociąg...
↑ Hide fragment ↑POETA
Pani się kiedy zakochaw chłopie…RACHEL
Pan może wywróży.Mam do chłopców pociąg duży,lecz być musi ładny chłopiec.Powrót, powrót do natury.POETA
Nie tak trudno tego dociec:nie trafia się inszy który;skarżył się już pani ociecna ten literacki ton.RACHEL
Na wszystko dla mnie pozwala;nawet sobie mnie zachwala.Interesujące, co?Wyzysk, handel, ja i on — ?POETA
Wszystko się w poezji topiu pani, ojciec i chłopi.RACHEL
Ogromnie dużo wierszy czytałam.POETA
Pisała pani kiedy?RACHEL
Nie chciałam.Gust ten właśnie wielki miałam,żeby nie pisać — lichą formą się brzydzę;ale za to, kędy spojrzę, to widzępoezję żywą zaklętą,tę świętą,i tym jestem szczęśliwa:że święta i dla mnie żywa.POETA
Ze świętymi pani przestaje;za pan brat z różami w ogrodzie;za pan brat z obłokami,a ku swojej wygodziechce pani za pan brat z poetami.RACHEL
Ach, pan ciągle mnie łaje —cała ta przyroda tajemnaprzestała mi być ciemna.POETA
Choć oko wykol, noc na dworze —to pannie serce żądzą gorzei wolałaby gdzie w komorzenie sama…?RACHEL
Przyszłam na chwilę,gdzie ta chata rozśpiewana,przybiegłam jak ćmy, jak motyle,co biegą — gdzie zapalonalampa — ale odejdę w pokorzedo domi będę sobie wyobrażać panaz daleka,a jak będę zakochana,przyszlę panu list i klucz.POETA
A włócz się, poezjo, włócz,od komory do komory,od ogrodu różdo sadu tych śpiących drzew:widać je tu z okienka;więc jak pójdzie panienka,a muśnie jej szal który krzew,to jej tęsknota i żaludzieli się przyciętej słomie,a z krzaka smutek i cieńudzieli się nieświadomiepanience…RACHEL
A tak, a tak…POETA
A jak się drużba przydarzy,serduszko się drużbą pocieszyi zgrzeszy.RACHEL
A tak, a tak:przez ogród pójdę, przez sad,a pan niech tu w oknie stoi.POETA
Ujrzę panią rad,błądzącą przez mroczny sad,niby zakochaną i błędną,pół dziewicą, pół aniołem,pochyloną nad chochołem,jakby z obrazu Bern-Dżonsa —gdy ja będę w cieple stać.RACHEL
No, nie trza się o mnie bać;nie przeziębi najgorszy mróz,jeźli kto ma zapach róż;owiną go w słomę zbóż,a na wiosnę go odwiążąi sam odkwitnie.POETA
To szczytnie; —ach, pani się trochę dąsa — ?RACHEL
Patrz pan różę na ogrodzieowitą w chochoł ze słomy;przed tą pałubą słomianąposkarżę się mej poezji;wyznam, jakich się herezjinasłuchałam;jak się jęto kąsać, gryźćmnie, com przyszła zakochana! —Zmówię chochoł, każę przyśćdo izb, na wesele, tu —może uwierzycie mu,że prawda, co mówi Rachela.POETA
Pani na imię Rachela —RACHEL
Czy to postać rzeczy zmienia?POETA
Ach, pani się zarumienia; —cieszę się pani imieniem —sproś pani, jakich chcesz, gości —imię pani tak liryczne…RACHEL
Prawda, śliczne —a teraz proszę Miłościwysłuchać. —Chcę poetycznościdla was i chcę ją rozdmuchać;zaproście tu na Weselewszystkie dziwy, kwiaty, krzewy,pioruny, brzęczenia, śpiewy…POETA
I chochoła!RACHEL
Już pan wierzy?!Już to pana zajęło:słoma, zwiędła róża, noc,ta nadprzyrodzona Moc.POETA
Może być weselna fetana wielką skalę!RACHEL
A! teraz pana pochwalę.Adie — ta jedyna chwilka —pan mnie zajął, pan teraz poeta.POETA
Otula się panna w szal —więc już adie?!RACHEL
Nie dorosłam do wielkich skal;bawię siępour passer le temps tylko.
↑ Hide fragment ↑RACHEL
Ach, panie, jak to piękna dla panachwila — ja panu oddana;a że to tak przemijai ani się pan coraz zbliża,ani ja, bo ja wciąż nieśmiała.POETA
Pani by tam stała i stałana tym wichrze…RACHEL
A, ten pęd; a potem te głosy coraz cichsze —coraz dalsze — i ta muzyka bliska,i te wszystkie na sadzie zjawiska,którem ja widziała —a że to tak przemija;że my się rozejdziemyże się wzajem zapomniemy,to jest, pan mnie zapomni,i jak się Rachel oprzytomni,to będzie marzyći może będzie smutna.POETA
To będzie pani kontenta,że myśl tak upornie zajętasmutkiem — a Smutek to Piękno.RACHEL
A jak struny sie jakie rozpęknąi zacznie grać ten żal.POETA
Wtedy pani weźmie szali przystanie jak Polymnia w ogrodzie,i pomyśli — — jaki krój jest w modzie,jak się ubrać, mając pójść na ballub do koncertowych sal,a tam — to się spotkamy.RACHEL
No a cóż ten serdeczny żali ta na moim czole chmura — ?POETA
A od czegóż jest literatura ?to wejdzie w sztukę;w jakiejkolwiek formie, ale wejdzie:czy jako sonet, czy liryka,czy feleton powieści.RACHEL
A moja muzykaserca — prawie miłość do pananajszczersza — — ?POETA
Ta będzie najszczerzej oddana,co do wiersza.
↓ Expand fragment ↓DZIENNIKARZ
Pani to taki kozaczek;jak zesiądzie z konika, jest smutny.ZOSIA
A pan zawsze...
↑ Hide fragment ↑DZIENNIKARZ
Pani to taki kozaczek;jak zesiądzie z konika, jest smutny.ZOSIA
A pan zawsze bałamutny.DZIENNIKARZ
To nie komplement, to czujęi tego bynajmniej nie tłumię.ZOSIA
Dobrze, że przynajmniej pan umiezmiarkować, kiedy uczucie,a kiedy salonowa zabawka —ale w tym razie…DZIENNIKARZ
To sprawkapani wdzięku, pani jest bardzo miła,pani tak główkę schyliła…ZOSIA
Prawda? Tak jakbym się dziwiła,że mnie tyle honoru spotyka;pan redaktor dużego dziennikaprzypatruje się i oczy przymykana mnie, jako na obrazek.DZIENNIKARZ
A obrazek malowny, bez skazek,farby świeże, naturalne,rysunek ogromnie prawdziwy,wszystko aż do ram idealne.ZOSIA
Widzę, znawca osobliwy.DZIENNIKARZ
I czemuż pani się gniewa?ZOSIA
Że pan jak Lohengrin śpiewanade mną jak nad łabędziem,że my dla siebie nie będziem,i po cóż tyle śpiewności?DZIENNIKARZ
Oto tak, tak z rozlewnościtowarzyskiej.
↓ Expand fragment ↓HANECZKA
Dobrze, dobrze — później jeszcze.JASIEK
Ja bo się panienką pieszczęjak jakim świętym obrazkiem...
↑ Hide fragment ↑HANECZKA
Dobrze, dobrze — później jeszcze.JASIEK
Ja bo się panienką pieszczęjak jakim świętym obrazkiem,jak pisanką, malowanką.HANECZKA
Jeszcze będę tańczyć z Jaśkiem.SCENA XXXIII
Kasper, JasiekKASPER
Jasiek, drużba, słuchaj, bratku,co ci powiem na ostatku,zgadnij, co — ?JASIEK
Nie wiem, co.KASPER
Że te panny to nos chcom.JASIEK
Moze — jo tak myśle som.Kasper, drużba, słuchaj, bratku:co ci powiem na ostatku;zgadnij, co — ?KASPER
Nie wiem, no?JASIEK
Że tak one ino kpiom.
↓ Expand fragment ↓KASIA
Powiedziałam tak na hece.KASPER
Kasiu, dyć to k'sobie miło,byśwa poszli spolnie...
↑ Hide fragment ↑KASIA
Powiedziałam tak na hece.KASPER
Kasiu, dyć to k'sobie miło,byśwa poszli spolnie ka.KASIA
Na ogrodzie sie zrosiło —jak kces gęby, na —KASPER
Ino by najmilej byłok'sobie, Kasiu, byle ka.KASIA
Juści, miło, Kaspruś — co?k'sobie —KASPER
Ano —KASIA
Juści…KASPER
Zaś.KASIA
Splezła mi się wstązka kaś —KASPER
Wstązka od gorseta?KASIA
Nie ta,przewiązka spodnicki.KASPER
Kabyśwa pośli, Kasicko,mojeś ty palące policki.nuci„Ino mi się nie broń dziś,jutro mozes sobie iść”.SCENA XVIII
Kasper, Kasia, NosNOS
z flaszką i kieliszkiemW twoje ręce.KASPER
Podziękować.NOS
A dej Kasię pocałować.KASPER
W twoje ręce!KASIA
Podziękować!NOS
A teraz pocałuj z woli.KASIA
Ej ta, cóz to — ?NOS
Nie zaboli —Kasiu, dziwcze, co za dąs,i on, i ja gołowąs;chcesz go, to ci go nie bronię;niedobrze ci w tej koronie.KASIA
Pódzies pon, patrzcie go,ledwo przysed, juz by kcioł.NOS
Adie, druhna, jak nie, to nie.KASPER
Cało flaszkę bestia schloł.