-
Ale ty pracujesz siedząc w fotelu, paląc dobre „papirusy”, nażarty czym chcesz. „Pracownik umysłowy”. Kanalia...
Ale ty pracujesz siedząc w fotelu, paląc dobre „papirusy”, nażarty czym chcesz. „Pracownik umysłowy”. Kanalia! A i zmysłowy też — hej!
Śmieje się dziko.SCURVY
Czy myślicie, Sajetanie, że kiedyś będzie inaczej? Czy wy naprawdę myślicie, że wszyscy będą mogli być zmechanizowani i ustandaryzowani w pracy ręcznej? Nie — zawsze będą dyrektorzy i urzędnicy wyżsi, którzy będą musieli nawet co innego jeść niż majstrzy w fabrykach, bo praca umysłowa wymaga innych składników mózgu — mózgu i jedzenia.
Czeladnik II płacze.SAJETAN
Hej — ale będą jeść odpowiednie preparaty bez smaku, a nie langusty i wąparsje jak ty, prokuratorze sądu najwyższego dla społecznych nieporozumień kapitału z pracą. Ty elityczny rzezańcze! W naszych czasach, tych tam faszystowskich syndykalistów w rodzaju mego syna, ty możesz jeszcze żyć jak soliter w zepsutym bańdziochu rozkładającej się socjety. Ale jak prawdziwi syndykaliści zwalą państwo w ogóle, takich jak ty nie będzie trzeba. Będzie towarzysz-dyrektor prawdziwy, okarmiony obrzydliwymi pigułkami…
Płacze.SCURVY
Macie po prostu kompleks langusty — wy i wam podobni. Nie, Sajetanie, tego nie będzie nigdy. Nie może się tak zdegenerować nasz gatunek, żeby narządy trawienia skurczyły się i przystosowały do paru pigułek. Wtedy proporcjonalnie zdegenerowałoby się wszystko tak, że w ogóle żadnych problemów by nie było: byłaby kupa dogasających pierwotniaków, a nie społeczeństwo, cierpiące nieuleczalnie na zależność swych części jednych od drugich.
II CZELADNIK
Ja panu coś powiem: dobra byłaby każda prawda, byle nie życie osobiste. Jak pan, panie prokuratorze, odwali swoją pracę, to może pan myśleć o abstrakcjach w uniezależnieniu od swego żołądka i innych jelitalii…
SCURVY
No — to jest przesada…
II CZELADNIK
Ale nie gruba, z rozpaczą Mnie się chce ładnych kobiet i dużo piwa. A mogę wypić tylko dwa duże i ciągle z tą Kaśką, ciągle z tą Kaśką — a niech to cholera!…
-
Jak ona przestanie się nade mną znęcać, po prostu przestanę istnieć, a żyć będę musiał...
Jak ona przestanie się nade mną znęcać, po prostu przestanę istnieć, a żyć będę musiał z przyzwyczajenia.
SAJETAN
I żreć te wąparsje w sosach nieomal astralnych, gdy my tu łapiemy sześć wszy na minutę, nie śpimy wcale od ciągłego swędzenia, w zimie marzniemy, a w lecie dusimy się od upału w smrodzie nieomal transcendentalnym i stałym wszechstronnym rozdrażnieniu wszystkich zmysłów, dochodzącym do szału, w nienawiści, zawiści i zazdrości w potęgach wprost niewyrażalnych słowami, a tylko pchnięciem…
Robi gest.SCURVY
Dosyć o tym, bo ja się uduszę w sobie jak młoda kaczka — bo ja wiem, co mówię — jestem à bout de mes forces vitales. Chcesz wiedzieć, wole jeden, czemu nie mogę ustąpić? — Właśnie dlatego, że muszę jeść to, co muszę i co mnie nauczono; że muszę się porządnie umyć, zmanikiurować, spać miękko i nie śmierdzieć jak wy; pójść do teatru i mieć dobrą dziwkę jako antydot przeciw tej perle wszystkich piekieł świata, tej… wygraża obiema pięściami na prawo, a potem na lewo Nawet moja władza i tortury zgnieść jej nie mogą, bo ona to lubi, to właśnie lubi, ścierwa jej sturbiasta wlań, i ja, nie doznając niczego sam — bo gwałtem się brzydzę jak kapral karaluchem — wszystkim, co zrobić mogę, tylko jej jeszcze większą rozkosz dam…
Prawie barytonem śpiewa od „tylko” począwszy.SAJETAN
Oto są istotne problemy, naprawdę istotne problemy rządzących nami ludzi. To jest potworność, na którą słów brak dosłownie. Cała działalność takiego pana pozornie jest tylko dla państwa, idei, ludzkości — naprawdę chodzi o te „godziny pozabiurowe” — mówię to w cudzysłowie — gdy się objawia człowiek sam dla siebie…
SCURVY
Milcz — nie pojmujesz potwornego konfliktu przeciwnych potęg w mym wnętrzu. Ja kłamię z całą świadomością jako minister, ja wieszam bez przekonania, aby żreć te wąparsje, te mątwy tak smaczne diabelnie z Zatoki Meksykańskiej — tak: muszę kłamać i powiem ci, że dziś 98% — obliczenie Głównego Urzędu Statystycznego — bo statystyka wszystkim jest dziś i w fizyce, i co najważniejsze w metafizyce monadologicznej z jej prymatem materii żywej — otóż 98% tej całej naszej bandy robi to samo bez przekonania, tylko dla utrzymania resztek ginącej klasy — jakich indywiduów, chcesz wiedzieć? — zwykłych żuiserów pod maską jakichś idei, mniej lub więcej kłamliwych. Ludzie teraz to tylko wy — to każdy wie. A dlatego tylko, żeście po tamtej stronie; jak przejdziecie tę linijkę, będziecie tacy sami jak my.
SAJETAN
z emfaząNigdy — przenigdy! Scurvy śmieje się ironicznie. My stworzymy bezkompromisową ludzkość. Sowiecka Rosja to tylko bohaterska próbka — dobra i taka, jako wysepka we wrogim oceanie. Ale my stworzymy od razu taką ludzkość, jaką będzie aż po zgaśnięcie słońca, aż po zagwazdrany koniec naszych gadów na zamarzłej ziemiczce naszej kochanej i świętej.
-
Pan zawsze tylko wszystko „tego” dla czystej dialektyki. Dla pana odpowiedniki pojęć to furda, jak...
Pan zawsze tylko wszystko „tego” dla czystej dialektyki. Dla pana odpowiedniki pojęć to furda, jak mówią Polacy. Pana tylko obchodzą związki pojęć między sobą.
Płacze.SCURVY
Na przykład związek pojęcia pani ciała, czyli ściślej: rozciągłości samej dla siebie, z pojęciem takiejże rozciągłości mojej — hi, hi, cha, cha! śmieje się histerycznie, trochę łka i mówi do Sajetana, który przestał właśnie płakać — a więc była chwila, że płakali wszyscy troje — nawet Czeladnicy też podchlipywali Mnie w tym wszystkim, co wy mówicie, peszy to, że wy otwarcie robicie to tylko i jedynie dla brzucha — och, co za banał! My mamy idee.
SAJETAN
Rzygam już tą rozmową pospolitą jak myśli kaprawego kaprala na Capri — ten dowcip bez dowcipu wyraża bezpośrednio ohydę tego stanu. Macie idee, boście nażarci — macie czas.
KSIĘŻNA
robiąc bucikiTak — o tak — o tak…
SCURVY
Płaski jak soliter materializm wasz przeraża mnie. Co będzie dalej, dalej, dalej… I zazdroszczę wam do obłędu możliwości mówienia prawdy i, co ważniejsza, odczuwania jej bezpośrednio. Ta ludzkość, zjadająca sama siebie od ogona zaczynając, przeraża mnie jako widmo przyszłości.
SAJETAN
Ty sam, koteczku, bronisz tylko i jedynie twego i tobie podobnych brzucha i brzuchów — po prostu boli mnie ten banał jak rozpalone żelazo w kiszce odchodowej. My, gdy zdobędziemy brzuch, stworzymy wtedy nowe życie — czy to głęboka wiara, czy frazes bez pokrycia? Cofnięcie kultury bez tracenia wysokości duchowej — oto nasza idea. A zacząć można zwaliwszy nacjonalne rogatki i słupki.