Wesprzyj Wolne Lektury 1,5% podatku — to nic nie kosztuje! Wpisz KRS 00000 70056 i nazwę fundacji Wolne Lektury do deklaracji podatkowej. Masz czas tylko do końca kwietnia :)

Przekaż 1,5%

Przekaż 1,5% podatku na Wolne Lektury KRS 00000 70056
Ufunduj darmowe książki dla tysięcy dzieciaków.
WIĘCEJ

Szacowany czas do końca: -
Andrzej Sosnowski, Życie na Korei, Trzy wiersze z bliskiej północy, Huntsville
Wild Water Kingdom → ← Wiersz dla Becky Lublinsky

Spis treści

      Andrzej SosnowskiŻycie na Korei Huntsville

      Le sexe est sombre, et, Henri Parisot,
      parce que la poesie l'est encore plus.[1]

      Antonin Artaud

      1
      Dni są nieistotne: sprawunki, zniewagi,
      i ta szorstka jawność w tekturowych domkach
      bez okiennic, zazdrostek, firanek i rolet
      tak że wie się dużo i męczy wrażenie
      5
      uczestnictwa w spowiedzi każdego przed każdym,
      Tu wszędzie jest skała, nuda i otwartość,
      plateau ennui i beletrystycznych nastrojów
      i można odpowiedzieć na każde pytanie
      zadane przez kogoś dawno i daleko. A świat
      10
      nam się układa w żmudne serie rytmów
      rzucanych bezładnie we wszystkich kierunkach —
      fala, skowyt nura, grzmot, kroki i oddech —
      jakby jakiś demiurg puszczał kaczki przez wszechświat
      siedząc na kamienistej plaży w skupieniu godnym
      15
      lepszej sprawy. Ale czy cokolwiek z tego
      staje się częścią umierania? Bo myślę, że śmierć
      jest jak to jezioro stojące na sztorc
      w powietrzu, całe skryte w rudej mgle,
      grzywce światła. I to już jest noc.
      20
      A noce są ciekawsze, montują obrazy, księżyc
      jak cząstka cytryny wbity w krawędź szklanki nagle
      przepada we mgle i jeden dom z tektury wygląda
      jak bania pinakolady na śniegu. I słychać świerszcza
      „jak-jak” surową krytykę, słychać każdy oddech
      25
      i dalej wszystko trzeba robić jakby potajemnie
      z palcem na czyichś ustach, z zębami
      na własnym nadgarstku, bo noc niby miłość musi być
      cicha i pusta jak plaża baptystów w niedzielę.
      Ale i noc do nich należy, bo zorza polarna,
      30
      ta korona, przyczółek lub ostroga światła
      w rzece nocy (choć dla mnie raczej oszroniona szklanka,
      lub dłoń na ciepłym czole nocy) jest dość sugestywna,
      by pisali farbą w sprayu na wysokich skałach
      o sądzie, który przyjdzie zaraz po tym, i palcem
      35
      w lepkim kurzu na samochodach, że Jezus umarł
      za nasze grzechy. A wszędzie na trawniczkach:
      my presence shall go with thee[2]. Zaiste,
      nieoswojone są tylko te chwile nad ranem,
      kiedy zamiera śmiech i dogorywają gry, wywrotowe
      40
      zabawy — chińczyk na planszy od węży i drabin
      jak na ironię serio. I pamiętam biel soli
      na ustach, poranne pragnienie i brak uzmysłowiony,
      który uświadomiony staje się sekretem
      jak tamten nocny motyl, ćma wielkości dłoni dziecka,
      45
      jakby z barwnego zamszu, kropka postawiona po nocy —
      emblemat snu, albo magiczny inicjał
      rozpoczynający iluminowany rękopis,
      którego treści nie będziemy znali.

      Przypisy

      [1]

      Le sexe est sombre, et, Henri Parisot, parce que la poesie l'est encore plus. (fr.) — Płeć jest ciemna, Henri Parisot, ponieważ poezja jest taka jeszcze bardziej. [przypis edytorski]

      [2]

      my presence shall go with theeKsięga Wyjścia 33, 14. [przypis edytorski]

      x