Wolne Lektury potrzebują pomocy...

Dzieciaki korzystające z Wolnych Lektur potrzebują Twojej pomocy!
Na stałe wspiera nas jedynie 462 osób.

Aby działać, potrzebujemy 1000 regularnych darczyńców. Dorzucisz się?

Wybierz kwotę wsparcia
Tym razem nie pomogę
Dołącz

Dzisiaj aż 15 770 dzieciaków dzięki wsparciu osób takich jak Ty znajdzie darmowe książki na Wolnych Lekturach — dołącz do Przyjaciół Wolnych Lektur i zapewnij darmowy dostęp do książek milionom uczennic i uczniów dzisiaj i każdego dnia [kliknij, by dowiedzieć się więcej]

x
All that jazz → ← Huntsville

Spis treści

      Andrzej SosnowskiŻycie na KoreiWild Water Kingdom

      1
      Ale te wielkie zjeżdżalnie wodne, jaki to piękny
      podarek dla śmiechu i od śmiechu, w pewnym sensie, też.
      Tu nie ma zahamowań. Przede wszystkim negliż;
      wszyscy są prawie nadzy i nikt nie trzyma się prosto
      5
      a jeśli nawet prosto, to po to, żeby kłaść się
      i spadać, lecieć z nóg ze śmiechem, kłaść się
      ze śmiechu i pędzić z zawrotną prędkością
      podkręcaną przez śmiech aż po eksplozję wody
      co jest jak salwa śmiechu kończąca ten żart
      10
      z postawy pionowej i recept decorum. Tu jest
      perpetuum mobile, alchemia ruchu dla ciała,
      bo i po ciężkiej nocy, po czarnej mszy, w ciągu dwóch godzin
      możesz odzyskać pełną potencję i rezon
      nawet niekoniecznie rzucając się w dół z tej pionowej
      15
      zjeżdżalni czy lecąc przez lazurową rurę, lecz choćby
      kołysząc się na Lazy River lub drżąc z rozkoszy
      w gorącym basenie jaccuzzi. A potem dzwonią na falę
      (spiętrzoną w domku bez okien), której rytm przypomina
      wieczność zmuszającą do bezustannego skakania —
      20
      jakby przez błękitną skakankę czasu albo naprężoną
      gumę rozpiętą na łydkach tych dwóch ratowniczek
      stojących na brzegach basenu. Tu są megafony
      (wszystko jest pozorem, radością momentu,
      pożarem monumentu i szczęściem spadania)
      25
      i gwar, i te okrzyki wow i oh, boy zewsząd,
      ciała prędkie jak rtęć i piękne nimfetki
      niby tak zajęte sobą a przecież zawsze
      znajdujące odpowiednią chwilę, żeby obrzucić
      mężczyzn jakimś niezupełnie niewinnym spojrzeniem,
      30
      w którym migocze coś jak szybki cień uśmiechu,
      przedsmak śmiechu Virginie, który Paul poczuje
      niby kostkę lodu drgającą na brzuchu. I pragnę
      zanurzyć się w tej folie lucide[1], chcę doznać
      vertige de l'hyperbole[2], commotio
      35
      vel fluctus[3]. Tu jest po prostu ciągły przeciąg wody,
      pęd i w zasadzie brak gruntu pod stopami,
      choć niby jest to „w zasadzie”, a zatem i tutaj
      można by balansować — na wstęgach wody, w zamieci?
      Ale nie wolno zjeżdżać głową w dół. To nogi
      40
      idą najpierw i budzi wesołość
      to dowartościowanie nóg tak karnawałowe
      (głowa wlecze się z tyłu jak roześmiana zabawka)
      zwłaszcza w scenerii tak jawnie komicznej,
      wśród syntetycznych kształtów, ni męskich ni kobiecych,
      45
      zalewanych hektolitrami heraklitejskiej wody
      mknącej we wszystkie strony niczym metafora
      cyrkulacji płynów w aniele Swedenborga.
      I całość się przewraca w jakąś alegorię.
      Zobacz w strumieniach wody parodię potoków
      50
      łez całego świata, zobacz w tym systemie
      niebieskich wodospadów koronę gałęzi
      splątanych jak węże, cudownie
      groteskową wersję mitycznego drzewa,
      naturę przechytrzoną w akcie alegorii,
      55
      która przedrzeźnia ogród uciech tudzież ogród nauk
      tymi hiperbolami, parabolami, sinusoidami rozkoszy,
      uczonymi spiralami śmiechu. I nie mam pojęcia,
      czy wszystko kończy się weselem czy obłędem,
      roślinną powagą radości czy konwulsją śmiechu,
      60
      bo stosunki mogą się zmieniać, ale wygnanie
      pozostaje bez zmian. Boisz się, maleńka? W nocy
      te zjeżdżalnie drżą w błękitnym blasku
      wody pod czarnym niebem, a my odlatujemy
      z odwróconych łuków tęczy jakby z negatywów
      65
      niedoświetlonych uczuć i każde ma osobny śmiech
      przekreślający przestrzeń jak spieniony ogon komety,
      jak kwiat, który wieńczy noc samotnością
      odurzającego blasku. I rozjeżdżamy się
      w odwrotne strony, nieuchronnie, opadając, down
      70
      we go. I tak jest dobrze.

      Przypisy

      [1]

      folie lucide (fr.) — świadome szaleństwo. [przypis edytorski]

      [2]

      vertige de l'hyperbole (fr.) — zawrót głowy hiperboli. [przypis edytorski]

      [3]

      commotio vel fluctus (łac.) — poruszenie albo fala. [przypis edytorski]

      Zamknij
      Proszę czekać...
      x