↓ Expand fragment ↓Zaczęli mi wyrzucać, iż trzymam starą kobietę z dala od pomocy, jakiej mogłaby potrzebować w...
↑ Hide fragment ↑Zaczęli mi wyrzucać, iż trzymam starą kobietę z dala od pomocy, jakiej mogłaby potrzebować w swoim wieku; zapomnieli o tym, że i ona i wiele innych wiekowych osób, których dni przedłuża tameczne doskonałe powietrze, mogą w razie potrzeby mieć tę pomoc z Montmorency odległego o dwa kroki; jak gdyby starcy byli tylko w Paryżu i jakby nigdzie indziej niepodobna im było istnieć! Pani Le Vasseur, która jadła dużo i nadzwyczaj żarłocznie, podlegała wylewom żółci i silnym biegunkom; trwały niekiedy po kilka dni i służyły jej za naturalne lekarstwo. W Paryżu nie szukała żadnej pomocy i pozwalała działać naturze. Tak samo postępowała i w Pustelni, wiedząc dobrze, że to jest najlepsze, co może uczynić. To nic: dlatego że na wsi nie ma lekarzy i aptekarzy, trzymać ją tam, znaczyło chcieć jej śmierci, mimo iż miewała się jak najlepiej! Diderot winien był określić, w jakim wieku nie godzi się, pod grozą morderstwa, pozwolić żyć starym ludziom poza rogatkami Paryża.
↓ Expand fragment ↓Jeśli na domiar nie popełniłem tego szaleństwa, aby się stać rywalem księcia, mało do tego...
↑ Hide fragment ↑Jeśli na domiar nie popełniłem tego szaleństwa, aby się stać rywalem księcia, mało do tego brakowało: wówczas bowiem pani de Boufflers była jego kochanką, a ja nic o tym nie wiedziałem. Zachodziła dość często do mnie w towarzystwie kawalera de Lorenzy. Była jeszcze młoda i piękna, przybierała rzymskie tony, ja byłem zawsze nastrojony romantycznie: to dosyć harmonizowało z sobą. Omalże nie poszedłem na lep; zdaje mi się, że hrabina to spostrzegła, kawaler również; przynajmniej odzywał się w tym duchu, i to bynajmniej nie w sposób zdolny mnie zniechęcić. Ale tym razem byłem rozsądny; był wielki czas, w pięćdziesiątym roku! Pamiętny lekcji, jaką dałem siwoszom w swoim Liście do d'Alemberta, uczułem wstyd, iż sam korzystam z niej tak licho; zresztą, dowiedziawszy się o tym, o czym nie wiedziałem, byłbym musiał chyba zupełnie stracić głowę, aby tak wysoko skierować współzawodnictwo. Wreszcie, niezupełnie może jeszcze wyleczony z namiętności dla pani d'Houdetot, czułem, że nic nie mogłoby jej zastąpić w mym sercu, i pożegnałem się z miłością na resztę życia. W chwili gdy to piszę, spotkały mnie świeżo ze strony młodej kobiety, która miała swoje widoki, bardzo niebezpieczne awanse; ale jeżeli ona udała, że zapomina o mej sześćdziesiątce, ja nie zapomniałem o tym ani na chwilę. Wydostawszy się z tej matni, nie lękam się już upadków i ręczę za siebie na resztę swoich dni.