5647 free readings you have right to
Przybyła; ujrzałem ją; byłem pijany miłością bez przedmiotu; pijaństwo to urzekło moje oczy, przedmiot ten...
Przybyła; ujrzałem ją; byłem pijany miłością bez przedmiotu; pijaństwo to urzekło moje oczy, przedmiot ten ucieleśnił się w niej. Ujrzałem mą Julię w pani d'Houdetot, a niebawem widziałem już tylko panią d'Houdetot, ale przybraną we wszystkie doskonałości, którymi ozdobiłem bóstwo swego serca. Aby mnie dobić, zaczęła mówić ze mną o Saint-Lambercie, i to z całym zapałem namiętności. Zaraźliwa siło miłości! Słuchając jej, będąc w jej pobliżu, czułem przebiegające mnie rozkoszne drżenie, jakiego nie doświadczyłem jeszcze. W miarę jak mówiła, ogarniało mnie wzruszenie; sądziłem, iż biorę udział jedynie w jej uczuciach, podczas gdy to ja sam zaczynałem doświadczać podobnych; pochłaniałem wielkimi łykami zatrutą czarę, czując wówczas jedynie jej słodycz. W końcu, bez swojej i mojej wiedzy, obudziła we mnie wszystko to, co starała się odmalować, mówiąc o swym kochanku. Niestety! Jakże to było niewczesne, jak okrutne zapłonąć równie gorącą jak nieszczęśliwą namiętnością do kobiety, której serce przepełnione było innym!
Jean-Jacques Rousseau, Wyznania, Wyznania, tom drugi
Wszelako w samej pełni tego niebezpiecznego odurzenia ona nie zapomniała się ani na chwilę; ja...
Wszelako w samej pełni tego niebezpiecznego odurzenia ona nie zapomniała się ani na chwilę; ja zaś zaklinam się, przysięgam, iż jeżeli, oszaleniony niekiedy zmysłami, kusiłem się, aby ją uczynić niewierną, nigdy tego naprawdę nie pragnąłem. Gwałtowność mej namiętności powściągała ją własną swą mocą. Obowiązek wyrzeczenia się nastroił mą duszę na wysoki ton. Blask wszystkich cnót zdobił w mych oczach bóstwo mego serca; skalać jego boski obraz znaczyło unicestwić je. Byłbym mógł popełnić zbrodnię; popełniłem ją po sto razy w sercu; ale pokalać mą Zofię! Ach, czyż to było możliwe? Nie, nie; powiedziałem jej to sam sto razy, że gdyby nawet własna jej wola uczyniła mnie panem jej losu, wówczas nawet, poza jakimś krótkim momentem szaleństwa, odmówiłbym szczęścia za tę cenę. Zbyt ją kochałem, aby ją chcieć posiadać.
Jeśli na domiar nie popełniłem tego szaleństwa, aby się stać rywalem księcia, mało do tego...
Jeśli na domiar nie popełniłem tego szaleństwa, aby się stać rywalem księcia, mało do tego brakowało: wówczas bowiem pani de Boufflers była jego kochanką, a ja nic o tym nie wiedziałem. Zachodziła dość często do mnie w towarzystwie kawalera de Lorenzy. Była jeszcze młoda i piękna, przybierała rzymskie tony, ja byłem zawsze nastrojony romantycznie: to dosyć harmonizowało z sobą. Omalże nie poszedłem na lep; zdaje mi się, że hrabina to spostrzegła, kawaler również; przynajmniej odzywał się w tym duchu, i to bynajmniej nie w sposób zdolny mnie zniechęcić. Ale tym razem byłem rozsądny; był wielki czas, w pięćdziesiątym roku! Pamiętny lekcji, jaką dałem siwoszom w swoim Liście do d'Alemberta, uczułem wstyd, iż sam korzystam z niej tak licho; zresztą, dowiedziawszy się o tym, o czym nie wiedziałem, byłbym musiał chyba zupełnie stracić głowę, aby tak wysoko skierować współzawodnictwo. Wreszcie, niezupełnie może jeszcze wyleczony z namiętności dla pani d'Houdetot, czułem, że nic nie mogłoby jej zastąpić w mym sercu, i pożegnałem się z miłością na resztę życia. W chwili gdy to piszę, spotkały mnie świeżo ze strony młodej kobiety, która miała swoje widoki, bardzo niebezpieczne awanse; ale jeżeli ona udała, że zapomina o mej sześćdziesiątce, ja nie zapomniałem o tym ani na chwilę. Wydostawszy się z tej matni, nie lękam się już upadków i ręczę za siebie na resztę swoich dni.
Loading