Spis treści
Pieśń świętojańska o Sobótce[1][2]
Gdy słońce Raka zagrzewa[3],
A słowik więcej nie śpiewa,
Sobótkę, jako czas niesie[4],
Zapalono w Czarnym Lesie.
Tam goście, tam i domowi
Sypali sie ku ogniowi;
Bąki[5] zaraz troje grały,
A sady sie sprzeciwiały[6].
Siedli wszyscy na murawie,
10Potym wstało sześć par prawie[7]
Dziewek jednako ubranych
I belicą[8] przepasanych.
Wszytki śpiewać nauczone,
W tańcu także niezganione[9];
15Więc koleją zaczynały,
A pierwszej tak począć dały.
Panna I
Siostry, ogień napalono
I placu nam postąpiono[10];
Czemu sobie rąk nie damy,
20A społem nie zaśpiewamy?
Piękna nocy, życz pogody,
Broń wiatrów i nagłej wody.
Dziś przyszedł czas, że na dworze
Mamy czekać ranej zorze.
Tak to matki nam podały,
Samy także z drugich miały,
Że na dzień świętego Jana
Zawżdy Sobótka palana.
Dzieci, rady mej słuchajcie,
30Ojcowski rząd[11] zachowajcie:
Święto niechaj świętem będzie,
Tak bywało przedtym wszędzie.
Święta przedtym ludzie czcili,
A przedsię wszytko zrobili;
35A ziemia hojnie rodziła,
Bo pobożność Bogu miła.
Dziś bez przestanku pracujem
I dniom świętym nie folgujem[12];
Więc też tylko zarabiamy[13],
40Ale przedsię nic nie mamy.
Albo nas grady porażą,
Albo zbytnie ciepła każą[14];
Co rok słabsze urodzaje,
A zła drogość za tym wstaje[15].
Pracuj we dnie, pracuj w nocy,
Prózno bez Pańskiej pomocy;
Boga, dzieci, Boga trzeba,
Kto chce syt być swego chleba.
Na Tego my wszytko włóżmy,
50A z sobą sami nie trwóżmy;
Wrócąć sie i dobre lata,
Jeszczeć nie tu[16] koniec świata.
A teraz ten wieczór sławny[17]
Święćmy jako zwyczaj dawny:
55Niecąc ognie do świtania,
Nie bez pieśni, nie bez grania.
Panna II
To moja nawiętsza wada,
Że tańcuję barzo rada;
Powiedzcież mi, me sąsiady,
60Jest tu która bez tej wady?
Wszytki mi sie uśmiechacie,
Podobno ze mną trzymacie;
Postępujmyż tedy krokiem,
Aleć nie masz jako skokiem.
Skokiem taniec nasnadniejszy[18],
A tym jeszcze pochopniejszy[19],
Kiedy w bęben przybijają:
Samy nogi prawie[20] drgają.
Teraz masz czas, umiesz li co,
70Mój nadobny bębennico:
Wszytka tu wieś siedzi wkoło,
A w pośrzodku samo czoło[21].
Żeby też tu ta nie była,
Która twemu sercu miła;
75Każesz li, wierzyć będziemy,
Aleć insze rozumiemy[22].
Pomóż oto dobrej rzeczy,
A nasz taniec miej na pieczy;
Owa[23] najdziesz i w tym rzędzie,
80Coć za wszytki płatna będzie[24].
Ja sie nie umiem frasować,
Toż radzę drugim zachować;
Bo w trosce człowiek zgrzybieje
Pierwej, niż sie sam spodzieje.
Ale gdzie dobra myśl płuży[25],
Tam i zdrowie lepiej służy;
A choć drugi zajdzie w lata,
I tak on ujdzie za swata[26].
Za mną, za mną, piękne koło,
90Opiewając[27] mi wesoło!
A ty sie czuj[28], czyja kolej,
Nie masz li mię wydać[29] wolej.
Panna III
Za mną, za mną, piękne koło,
Opiewając mi wesoło!
95Czuję się, że moja kolej,
A ja nie mam wydać wolej.
Sam ze wszytkiego stworzenia
Człowiek ma śmiech z przyrodzenia[30];
Inszy wszelaki źwierz niemy
100Nie śmieje sie, jako chcemy.
Nie ma w swym szaleństwie miary,
Kto gardzi Pańskiemi dary;
A bodaj miał płakać siła,
Komu dobra myśl niemiła.
Śmiejmy sie! Czy nie masz czemu?
Śmiejmy sie przynamniej temu,
Że, nie mówiąc nic trefnego[31],
Chcę po was śmiechu śmiesznego.
Wystąp ty, coś ciągnął kota[32],
110A puść sie na chwilę płota[33].
Uchowa cię dziś Bóg szkody,
Bo tu opodal[34] do wody.
Ciągnie go drugi na suszy[35],
Tobie trzeba aż po uszy.
115Nieboże mój, kto cię zbłaźnił[36],
Żeś tak srogie źwierzę draźnił?
Nie znasz ludzi, co przed kotem
Pierzchają nawiętszym błotem?
A na jego głos straszliwy
120Ledwe drugi będzie żywy.
Głaszcz na nim, jako chcesz, skórę,
On przedsię ogonem wzgórę.
Zły z nim pokój, gorsza zwada;
Jeszcze i dziś strach sąsiada[37].
Czasem też i z dachu spadnie,
A przedsię na nogi padnie;
I chłop foremniejszy[38] bywa,
Gdzie kot we łbie przemieszkiwa[39].
A to jako w nim szacować,
130Że umie i praktykować[40]?
A to tak wieszcza[41] bestyja,
Że sie zawżdy na deszcz myja[42].
Więc[43] łowiec niepospolity
A w swych sprawach dziwnie skryty;
135K temu rzadko usnie w nocy,
Ale ufa zawżdy mocy.
Kocie, wszytko to do czasu,
Strzeż wilka wyszczekać z lasu[44];
A może być i w tym stadzie[45],
140Co już myśli o zakładzie[46].
Panna IV
Komum ja kwiateczki rwała,
A ten wianek gotowała?
Tobie, miły, nie inszemu,
Któryś sam mił sercu memu.
Włóż na piękną głowę twoję
Tę rozkwitłą pracą moję;
A mnie samę na sercu miej,
Toż i o mnie sam rozumiej.
Żadna chwila ta nie była,
150Żebych cię z myśli spuściła;
I sen mię prace nie zbawi[47],
Spię, a myślę, by na jawi.
Tę nadzieję mam o tobie,
Że mię też masz za co[48] sobie
155Ani wzgardzisz chucią[49] moją,
Ale mi ją oddasz swoją.
Tego zataić nie mogę,
Co mi w sercu czyni trwogę:
Wszytki tu wzrok ostry mają
160I co piękne, dobrze znają.
Prze Bóg, siostry, o to proszę,
Niech tej krzywdy nie odnoszę,
By mię która w to tknąć miała,
O com sie ja utroskała.
O wszelaką inszą szkodę
Łacno przyzwolę na zgodę,
Ale kto mię w miłość ruszy,
Wiecznie będzie krzyw mej duszy[50]!
Panna V
Zwierzęć sie, gromado moja,
170Nie mam przed Szymkiem pokoja:
Za trzewik mi zastępuje[51],
A powiada, że miłuje.
Szymku, by to prawda była,
Dobrze bych Bogu służyła;
175Ale ty rad z ludzi szydzisz,
Zwłaszcza gdy prostaka[52] widzisz.
Tobie to wolno samemu,
Ale, wierę[53], nie inszemu;
Bo ty z tym nadobnie umiesz,
180A gdzie kogo tknąć, rozumiesz.
I któraż by nie szła rada
Za tak gładkiego sąsiada?
Podajże jej kęs nadzieje,
Alić sie już moja[54] śmieje.
I samam tak głupią była,
Żem ci też kiedy wierzyła;
Dziś już nic i pókim żywa,
Znam cię, ziółko, żeś pokrzywa.
Ze mną sobie rzecz najdujesz[55],
190Drugiej nogę przystępujesz[56];
Odpuść mi, silnyś[57] przechyra[58],
A ja z takim nie mam mira[59].
Nie sprawujże sie przez miarę[60],
Boć zaś ludzie dadzą wiarę;
195A mało sobie poprawisz,
Że mię w nieprawdzie zostawisz[61].
Panna VI
Gorące dni nastawają,
Suche role sie padają[62];
Polny świercz, co głosu zstaje,
200Gwałtownemu słońcu łaje.
Już mdłe[63] bydło szuka cienia
I ciekącego strumienia,
I pasterze, chodząc za niem,
Budzą lasy swoim graniem.
Żyto sie w polu dostawa[64]
I swoją barwą znać dawa,
Iż już niedaleko żniwo,
Miej sie do sierpa co żywo[65]!
Sierpa trzeba oziminie,
210Kosa sie zejdzie[66] jarzynie[67];
A wy, młodszy, noście snopy,
Drudzy układajcie w kopy.
Gospodarzu nasz wybrany[68],
Ty masz mieć więniec kłosiany,
215Gdy w ostatek zboża zatnie
Krzywa kosa już ostatnie[69].
A kiedy z pola zbierzemy,
Tam[70] dopiero odpoczniemy,
Dołożywszy z wierzchem broga[71];
220Już więc, dzieci, jedno Boga[72]!
W ten czas, gościu, bywaj u mnie,
Kiedy wszystko najdziesz w gumnie[73];
A jesli ty rad odkładasz[74],
Mnie do siebie drogę zadasz[75].
Panna VII
Prózno cię patrzam w tym kole:
Twoja, miły, rozkosz pole[76];
A raczej źwierz leśny bijesz,
Niż tańcujesz albo pijesz.
Ja też, bym nabarziej chciała,
230Trudno bym sie zdobyć miała
Na lepszą myśl[77], bo po tobie
Serce zawżdy teskni sobie.
Wolałabym też tym czasem[78]
Gdziekolwiek pod gęstym lasem
235Użyć z tobą towarzystwa,
Pomogę ja i myślistwa[79].
Czego miłość nie przywyknie?
Już ja trafię[80], gdy pies krzyknie,
Gdzie zajeżdżać zającowi
240Mając charty pogotowi[81].
A kiedy rzucisz sieć długą,
Jeslić sie swoją posługą
Ni nacz więcej nie przygodzę[82],
Niech za tobą smycz psów[83] wodzę.
Żadna gęstwa, żadne głogi
Nie przekażą[84] mojej drogi;
Tak lato jako śrzeżogę[85]
Przy tobie ja wytrwać mogę.
Albo, mój myśliwcze, tedy
250Pokwap sie do domu kiedy;
Albo mnie ciężko nie będzie
Ciebie naszladować[86] wszędzie!
Panna VIII
Pracowite woły moje,
Przy tym lesie chłodne zdroje
255I łąka nieprzepasiona[87],
Kosą nigdy nie sieczona.
Tu wasza dziś pasza będzie;
A ja, mając oko wszędzie,
Będę nad wami siedziała
260I tym czasem kwiatki rwała.
Tak dziewka, jako młodzieniec,
Nie proś mię nikt o mój wieniec;
Samam go swą ręką wiła,
Sama go będę nosiła.
Dałam wczora taki drugi,
270Będzie mi go żal czas długi;
Bo mię zaraz pobrać[89] dano,
Czego mi czynić nie miano.
Pracowite woły moje,
Wam płyną te chłodne zdroje;
275Wam kwitnie łąka zielona,
Kosą nigdy nie sieczona.
Panna IX[90]
Ja śpiewam, a żal zakryty
Mnoży[91] we mnie płacz obfity.
Śpiewa więzień okowany,
280Tając na czas[92] wnętrznej rany.
Śpiewa żeglarz, w cudze strony
Nagłym wiatrem zaniesiony;
I oracz ubogi śpiewa,
Choć od pracej aż omdlewa.
Śpiewa słowik na topoli,
A w sercu go przedsię boli
Dawna krzywda; mocny Boże,
Iż z człowieka ptak być może.
Nadobnać to dziewka była,
290Póki między ludźmi żyła;
Toż niebodze zawadziło[93],
Bo każdemu piękne miło.
Zły a niewierny pohańcze[94],
Zbójca własny, nie posłańcze;
295Miawszy odnieść siostrę żenie
Zawiodłeś ją w leśne cienie.
Próznoś jej język urzynał,
Bo wszytko, coś z nią poczynał,
Krwią na rąbku wypisała
300I smutnej siestrze posłała.
Nie wymyślaj przyczyn sobie[95],
Pewnać już sprawa o tobie;
Nie składaj nic na źwierz chciwy,
Umysł twój krzyw niecnotliwy.
«Siadaj za stół, jesliś głodzien,
Nakarmię cię, czegoś godzien»;
Już ci żona warzy syna,
Nieprzejednanać to wina[96].
Nie wiesz, królu, nie wiesz, jaki
310Obiad i co za przysmaki
Na twym stole; ach, łakomy,
Swe ciało jesz, niewiadomy[97].
A gdy go tak uraczono,
Głowę na wet[98] przyniesiono;
315Temu czasza z rąk wypadła,
Język zmilknął, a twarz zbladła.
A żona powstawszy z ławy:
«Coć sie zdadzą te potrawy?
To za twą niecnotę tobie,
320Zdrajca mój, synowski grobie!»
Porwie sie mąż ku niej zatym,
Alić nasz dudkiem czubatym;
Sama sie w jaskółkę wdała[99],
Oknem, łając[100], poleciała.
A ona niewinna córa
Obrosła w słowicze pióra
I dziś wdzięcznym głosem cieszy,
Kto sie kolwiek w drogę śpieszy.
Chwała Bogu, że te kraje
330Niosą insze obyczaje,
Ani w Polszcze jako żywy[101]
Zjawiły sie takie dziwy.
Jednak ja mam, co mię boli[102];
A by dziś nie ludziom k woli,
335Co śpiewam, płakać bych miała[103],
Acz me pieśni płacz bez mała.
Panna X
Owa[104] u ciebie, mój miły,
Me prośby ważne nie były;
Próznom ja łzy wylewała
340I żałosnie narzekała,
Przedsięś ty w swą drogę jechał,
A mnieś, nieszczęsnej, zaniechał[105]
W ciężkim żalu, w którym muszę
Wiecznie trapić moję duszę.
Bodaj wszytkich mąk skosztował,
Kto naprzód wojsko szykował
I wynalazł swoją głową
Strzelbę srogą piorunową.
Jakie ludzkie głupie sprawy
350Szukać śmierci przez bój krwawy;
A ona i tak człowieczy
Upad ma na dobrej pieczy[106].
Przynamniej by mi w potrzebie
Wolno stanąć wedla ciebie,
355Przywykłabych i ja zbroi;
Bodaj przepadł, kto sie boi.
Jednak ty tak chciej być śmiałym,
Jakoby[107] sie wrócił całym;
A nie daj umrzeć mnie, smutnej,
360W płaczu i w trosce okrutnej.
A wiarę, coś mi ślubował,
Pomni, abyś przy tym chował.
Tę mi przynieś a sam siebie;
Dalej nie chcę nic[108] od ciebie.
Panna XI
Skrzypku, by w tej pięknej rocie[109]
Usłyszeć co o Dorocie,
Weźmi gęśle[110], jakoć miła[111],
A zagraj nie myśląc siła[112].
«Nieprzepłacona[113] Doroto,
370Co między pieniędzmi złoto,
Co miesiąc[114] między gwiazdami,
Toś ty jest miedzy dziewkami.
Twoja kosa[115] rozczosana
Jako brzoza przyodziana;
375Twarz jako kwiatki mieszane,
Lelijowe i różane.
Nos jako sznur upleciony,
Czoło jak marmór gładzony;
Brwi wyniosłe i czarnawe,
380A oczy dwa węgla prawe[116].
Usta twoje koralowe,
A zęby szczere[117] perłowe;
Szyja pełna, okazała,
Piersi jawne[118], ręka biała.
Serce mi zakwitnie prawie
Przy twej przyjemnej rozprawie[119];
A kiedy cię pocałuję,
Trzy dni w gębie[120] cukier czuję.
W tańcuś jak jedna bogini[121],
390A co cię skutniejszą[122] czyni:
Nie masz w tobie nic hardości,
Co więc rzadko przy gładkości[123].
Tymeś ludziom wszytkim miła
I mnieś wiecznie zniewoliła;
395Przeto cię me głośne stróny[124]
Będą sławić na wsze strony.
Panna XII
Wsi spokojna, wsi wesoła,
Który głos twej chwale zdoła[125]?
Kto twe wczasy[126], kto pożytki
400Może wspomnieć za raz[127] wszytki?
Człowiek w twej pieczy uczciwie
Bez wszelakiej lichwy żywie;
Pobożne jego staranie
I bezpieczne[128] nabywanie.
Inszy sie ciągną przy dworze
Albo żeglują przez morze
Gdzie człowieka wicher pędzi,
A śmierć bliżej niż na piędzi[129].
Najdziesz, kto w płat języka dawa[130],
410A radę na funt[131] przedawa;
Krwią drudzy zysk oblewają,
Gardła na to odważają.
Oracz pługiem zarznie w zięmię;
Stąd i siebie, i swe plemię,
415Stąd roczną czeladź[132] i wszytek
Opatruje swój dobytek.
Jemu sady obradzają,
Jemu pszczoły miód dawają;
Nań przychodzi z owiec wełna
420I zagroda jagniąt pełna.
Tam już pieśni rozmaite,
Tam będą gadki pokryte[133],
Tam trefne plęsy[134] z ukłony,
Tam i cenar, tam i goniony[135].
A gospodarz wziąwszy siatkę,
430Idzie mrokiem na usadkę[136]
Albo sidła stawia w lesie;
Jednak zawżdy co przyniesie.
W rzece ma gęste więcierze[137],
Czasem wędą ryby bierze;
435A rozliczni ptacy wkoło
Ozywają sie wesoło.
Stada igrają przy wodzie,
A sam pasterz, siedząc w chłodzie,
Gra w piszczałkę proste pieśni;
440A faunowie skaczą leśni[138].
Zatym[139] sprzętna[140] gospodyni
O wieczerzej pilność czyni,
Mając doma ten dostatek,
Że sie obejdzie bez jatek[141].
Ona sama bydło liczy,
Kiedy, z pola idąc, ryczy,
Ona i spuszczać[142] pomoże;
Męża wzmaga[143], jako może.
A niedorośli wnukowie,
450Chyląc sie ku starszej głowie,
Wykną przestawać na male[144],
Wstyd i cnotę chować w cale[145].
Dzień tu[146], ale jasne zorze
Zapadłyby znowu w morze,
455Niżby mój głos wyrzeki wszytki
Wieśne[147] wczasy i pożytki.
Przypisy
Pieśń świętojańska o Sobótce — Sobótka to palone w wigilię św. Jana ognisko, któremu towarzyszyły tańce i śpiewy dziewcząt; obrzęd ma tradycję jeszcze pogańską. [przypis redakcyjny]
W przypisach gwiazdką oznaczono wyrazy, które są używane do dziś, ale których znaczenie w utworze jest odmienne od znaczenia obecnego. [przypis edytorski]
ciągnąć kota — otrzymać nauczkę (zabawa polegała na tym, że delikwent był przywiązywany do liny, drugi koniec liny ciągnął kot, ale też inicjatorzy zabawy, którzy przeciągali nieszczęśnika przez błoto czy rzekę). [przypis redakcyjny]
Gdzie kot we łbie przemieszkiwa — zwrot przysłowiowy: gdy ktoś jest niespełna rozumu. [przypis redakcyjny]
sie zawżdy na deszcz myja — zob. przysłowie: „Kot się myje, będzie deszcz”. [przypis redakcyjny]
o zakładzie — o nagrodzie lub o wciągnięciu kogoś w zabawę w ciągnięcie kota. [przypis redakcyjny]
bróg (tu forma B. lp: broga) — pomieszczenie na zboże składające się z czterech słupów i ruchomego dachu. [przypis redakcyjny]
Panna IX — w tej części opowiedziana została w formie ludowej ballady historia mitologiczna zaczerpnięta z Metamorfoz Owidiusza, ks. VI: Tereus, mąż Prokne, zakochał się w jej siostrze Filomeli, uwiódł ją i uciął jej język, by nikomu tego nie zdradziła. Filomela wyhaftowała swą opowieść na płótnie i w ten sposób poinformowała o niej Prokne, która zemściła się na mężu zabijając ich syna, Itysa i podając jego ugotowane ciało do zjedzenia nieświadomemu niczego Tereusowi. Potem obie siostry uciekły, a gdy dopadł je Tereus, który odkrył, co się stało, one poprosiły bogów o ratunek i zostały zamienione w ptaki: Prokne w słowika, a Filomela w jaskółkę. [przypis redakcyjny]
Nie wymyślaj przyczyn sobie — mowa o przyczynach (pretekstach), dla których Tereus przybył bez Filomeli. [przypis redakcyjny]
A by dziś nie ludziom k woli,/ Co śpiewam, płakać bych miała — A gdyby nie to, że śpiewam dla ludzi, powinnam płakać, a nie śpiewać. [przypis redakcyjny]
ona (…) człowieczy / Upad ma na dobrej pieczy — śmierć ma upadek ludzki na względzie. [przypis redakcyjny]
w gębie (starop.) — w ustach („gęba” nie ma w języku szesnastowiecznym znaczenia pejoratywnego). [przypis redakcyjny]
piędź — miara długości równa odległości od końca kciuka do końca środkowego palca rozpostartej dłoni. [przypis redakcyjny]
fauny — półludzie, półkozły, postacie z mit. gr.. Podobny motyw idylli pasterskiej, z jakim mamy do czynienia tu w w. 41–44, znajduje się też w Ks. 2, Pieśni II. [przypis redakcyjny]