Motyw
Sąsiad
w utworze
Wędrowiec i jego cień
-
Zasada równowagi. — Rozbójnik i możny pan, obiecujący gminie, że będzie ją bronił przed rozbójnikami, są...
Zasada równowagi. — Rozbójnik i możny pan, obiecujący gminie, że będzie ją bronił przed rozbójnikami, są prawdopodobnie w gruncie rzeczy istotami podobnymi, tylko że drugi korzyść swą osiąga w sposób inny niż pierwszy: mianowicie przez daniny regularne, które gmina mu składa, nie zaś przez kontrybucje. (Jest to taki sam stosunek, jak między kupcem i rozbójnikiem morskim, którzy przez długi czas byli jedną i tą samą osobą: gdzie jedna funkcja nie wydawała się im roztropną, tam wykonywali drugą. Ba, w gruncie rzeczy nawet i teraz jeszcze wszelka etyka kupiecka jest tylko mądrzejszą etyką piratów: kupować jak najtaniej — jeśli można za same koszty produkcji — sprzedawać jak najdrożej.) Zasadniczą stroną kwestii jest: możny pan obiecuje utrzymywać równowagę przeciw rozbójnikom; dzięki temu słabi znajdują możność życia. Albowiem albo sami muszą się skupić w potęgę równoważną, albo poddać się temu, kto stanowi równowagę (i jemu za to, czego dostarcza, służby swoje oddawać). W ogóle przekłada się ten ostatni sposób postępowania, ponieważ w gruncie rzeczy trzyma w szachu dwiezguby, już w tym stanie ludzie oddychają lżej. — W początkach gmina jest organizacją słabych dla równowagi przeciw siłom grożącym niebezpieczeństwem. Byłaby bardziej pożądana organizacja w celu przewagi, jeśliby przy tym była dość silna, żeby potęgę wrogą mogła od razu zniweczyć: i kiedy chodzi o oddzielnych potężnych szkodników, usiłuje się to z pewnością uczynić. Lecz jeśli ten wróg jest głową plemienia lub posiada wielu sojuszników, szybkie i decydujące zniweczenie jest nieprawdopodobne i należy być przygotowanym na długotrwały stan wojenny: ten jednak pociąga za sobą stan najmniej pożądany dla gminy, ponieważ wskutek niego traci ona czas, konieczny na regularne zabiegi koło swoich środków utrzymania i widzi wynik wszelkiej pracy co chwila zagrożony. Dlatego gmina przekłada doprowadzenie swej siły obrony i napaści ściśle do takiej wysokości, na jakiej znajduje się potęga niebezpiecznego sąsiada, żeby mu dać do zrozumienia, że na jej szali równie wiele spiżu leży obecnie: czemuż by nie być wobec tego dobrymi przyjaciółmi ze sobą? — Równowaga jest przeto pojęciem bardzo ważnym w najdawniejszej nauce prawa i etyce; równowaga jest podstawą sprawiedliwości.
-
wystąpił życzliwie i uroczyście zarazem między wiodącymi spór: a tajemnie swój wniosek pokojowy poparł argumentem...
wystąpił życzliwie i uroczyście zarazem między wiodącymi spór: a tajemnie swój wniosek pokojowy poparł argumentem ciężkiej wagi, dając do zrozumienia każdemu oddzielnie, że kto by na przyszłość przeciwił się pokojowi, będzie z nim miał do czynienia. Stanęli przed nim obydwaj, ociągając się położyli w dłoń jego swe dłonie, które dotychczas były narzędziami i zbyt często przyczynami nienawiści — i rzeczywiście, poważnie uczynili próbę pokoju. Ze zdziwieniem patrzył każdy, jak nagle jego dobrobyt, wygody wzrastały, jak teraz zamiast podstępnego i jawnie drwiącego złoczyńcy znajdowano w sąsiedzie kupca, chętnego do kupna i sprzedaży, jak nawet, podczas nieprzewidzianych klęsk, wzajemnie wyciągano się z nędzy, zamiast, jak dotychczas się działo, wyzyskiwać potrzebę sąsiada i doprowadzać ją do stopnia najwyższego. Zdawało się nawet, jak gdyby od tego czasu typ ludzki wypiękniał w obydwu okolicach: albowiem oczy zajaśniały, czoła wygładziły się, wszyscy nabrali zaufania do przyszłości — a nie ma nic w duszach i ciałach ludzkich dobroczynniejszego, jak to zaufanie. Co rok w dzień zawarcia sojuszu spotykali się wodzowie, zarówno jak ich orszak: i mianowicie w obecności pośrednika, którego postępowanie, im większa była korzyść, którą mu zawdzięczano, tym bardziej podziwiano i czczono. Nazywano je bezinteresownym — wzrok ich zbyt mocno był przytwierdzony do korzyści własnej, którą odtąd zbierali, żeby w postępowaniu sąsiada widzieć coś więcej niż to, że stan jego nie zmienił się w tej mierze, jak ich własny: raczej pozostał ten sam, i zdawało się, iż ów interesu swego nie miał na oku. Po raz pierwszy powiedziano sobie, że bezinteresowność jest cnotą: bez wątpienia, na małą skalę i w życiu prywatnym rzeczy podobne mogły się zdarzać u nich nieraz, lecz spostrzeżono tę cnotę dopiero, kiedy po raz pierwszy wielkimi literami, czytelnymi dla całej gminy, ukazała się jakby wypisana na murze. Uznane zostały za cnoty, doszły do imienia, otoczone zostały szacunkiem i zalecone do przyswojenia przymioty moralne dopiero od chwili, kiedy zaczęły widocznie rozstrzygać o szczęściu i przeznaczeniu całych społeczeństw.
-
Hezjod radzi zwracać sąsiadowi, który nam przyszedł z pomocą, dobrą miarą i o ile możliwe...
Hezjod radzi zwracać sąsiadowi, który nam przyszedł z pomocą, dobrą miarą i o ile możliwe hojniej, skoro tylko jesteśmy w możności. Z tego sąsiad doznaje przyjemności, albowiem jego uprzednia dobroczynność przynosi mu procenty; ale także i ten, który zwraca, kontent jest z tego, ponieważ uprzednie drobne upokorzenie, że musiał sobie pozwolić pomóc, odkupuje teraz drobną przewagą, jako ofiarodawca.
-
Żaden rząd nie przyznaje się obecnie, że utrzymuje armię dla zaspokojenia, przy zdarzonej okazji, swych...
Żaden rząd nie przyznaje się obecnie, że utrzymuje armię dla zaspokojenia, przy zdarzonej okazji, swych popędów zdobywczych. Armia ma służyć dla obrony; etykę, uznającą słuszność obrony koniecznej, powołuje się tutaj na jej rzeczniczkę. To jednak znaczy: sobie przyznawać moralność, a niemoralność przypisywać sąsiadowi, albowiem o nim trzeba mieć wyobrażenie jako o zaczepnym i zaborczym, jeśli nasze państwo nieodzownie myśleć musi o obronie koniecznej; ponadto: jego, który zupełnie jak państwo nasze wypiera się popędów zaczepnych i ze swojej strony utrzymuje armię tylko dla obrony koniecznej, ogłaszamy przez swoje motywowanie konieczności utrzymywania armii, za obłudnika i podstępnego przestępcę, który zbyt chętnie rad by napaść bez wszelkiej walki na niewinną i bezbronną ofiarę. Tak stoją obecnie wszystkie państwa względem siebie: przypisują złe zamiary sąsiadowi, a dobre intencje sobie. To przypuszczenie jednak jest nieludzkie, złe i gorsze od wojny: więcej jeszcze, w gruncie jest to już wyzwanie i przyczyna do wojen, ponieważ, jak się rzekło, podsuwa sąsiadowi niemoralność i przez to rzeczywiście zdaje się wywoływać nastrój i czyn wrogi.