- Anioł: 1
- Bieda: 1
- Bogactwo: 1 2
- Bóg: 1 2 3 4 5
- Brat: 1
- Chrystus: 1 2
- Cnota: 1
- Córka: 1 2 3
- Cud: 1
- Czyn: 1 2
- Dar: 1 2 3
- Duma: 1 2
- Dziecko: 1 2 3
- Gra: 1 2
- Imię: 1 2 3
- Język: 1
- Kłamstwo: 1
- Kobieta: 1
- Kondycja ludzka: 1 2
- Książka: 1 2
- Kwiaty: 1
- Lek: 1
- Mądrość: 1 2 3
- Mężczyzna: 1
- Miłość: 1 2 3 4 5
- Naród: 1
- Ojciec: 1 2 3
- Ojczyzna: 1
- Opieka: 1
- Pieniądz: 1 2 3
- Plotka: 1
- Pochlebstwo: 1
- Podstęp: 1
- Pogarda: 1 2
- Prawda: 1 2
- Przemoc: 1 2 3
- Przyjaźń: 1 2 3
- Religia: 1 2 3 4 5 6 7 8
- Rozum: 1
- Serce: 1
- Siostra: 1
- Sława: 1
- Sprawiedliwość: 1
- Strach: 1
- Strój: 1
- Szaleństwo: 1
- Świątynia: 1
- Tajemnica: 1 2 3 4
- Walka: 1
- Własność: 1
- Zabobony: 1
- Żyd: 1 2 3
Fleksja: tem, czem, itp. -> tym, czym; końcówki przymiotników -em, -emi -> -ym, -ymi; uledz, przysiądz -> ulec, przysiąc. Pisownia łączna i rozdzielna: poco -> po co, jakto -> jak to, to też -> toteż Udźwięcznienia i ubezdźwięcznienia: zkąd -> skad, papiezkie -> papieskie, męzką -> męską summa, kassa -> suma, kasa błąd źródła: beidny -> biedny, cyś -> czyś, nie -> niej Inne: milczyć->milczeć Oboczność chrześcijanin/chrześcianin i patryjarcha/patriarcha wprowadzono, by zachować rytm wiersza.
Natan mędrzecPoemat dramatyczny w pięciu aktachtłum. Anastazy Kwiryn
OSOBY:
Rzecz dzieje się w Jerozolimie.
AKT I
Przedsionek domu Natana.
SCENA I
Natan, Daja.
Natan powraca z podróży; Daja wychodzi naprzeciw niemu.
DAJA
NATAN
DAJA
NATAN
DAJA
Niewiele brakło, żeby zgorzał[4] cały.
NATAN
DAJA
NATAN
Ojciec, Córka, StrachKto? Recha moja? Ona? Ona?
Tegom nie słyszał!… Ha! więc byłbym domu
Nie potrzebował!… Więc o włos, powiadasz,
Że nie spłonęła?… Ha! Spłonęła może!
Może zginęła w tym pożarze?… powiedz!
Mówże!… Od razu zabij mnie, a dłużej
Nie dręcz… A zatem tak? Spłonęła?
DAJA
NATAN
DAJA
NATAN
DAJA
NATAN
Nie większym! Wszystko dała mi przyroda[5]
I szczęście, tylko własność tę jedyną
Zawdzięczam cnocie.
DAJA
NATAN
DAJA
NATAN
DAJA
NATAN
DAJA
NATAN
DAJA
NATAN
DAJA
NATAN
DAJA
NATAN
DAJA
NATAN
SzaleństwoDAJA
NATAN
DAJA
Dzisiaj rano
Leżała, oczy zamknąwszy, jak martwa.
Nagle się zrywa, woła: „Słuchaj, słuchaj!
Przyszły wielbłądy mego ojca… Słyszysz?
To jego luby głos!…” I znów zamknęła
Oczy, a głowa, którą podpierała
Ręką, opadła na poduszki… Biegnę
Do drzwi i patrzę: to wy! Wy wracacie!…
Cóż w tym dziwnego? Dusza jej bawiła[6]
Przy was i przy nim cały czas.
NATAN
DAJA
NATAN
DAJA
NATAN
DAJA
NATAN
DAJA
NATAN
OpiekaDAJA
Nie wiadomo,
Skąd przyszedł. Dokąd poszedł, nie wiadomo.
Nie znając wcale domu, tylko uchem
Wiedziony, w swoim rozpostartym płaszczu,
Przez dym i płomień śmiało szedł za głosem,
Który o pomoc wołał. Już się zdało,
Że zginął, kiedy z śród płomieni nagle
Wyszedł, unosząc ją ramieniem silnym,
I niewzruszony, zimny wobec dzięków,
Złożył swą zdobycz, między lud się wcisnął,
I znikł.
NATAN
DumaDAJA
NATAN
DAJA
NATAN
DAJA
NATAN
Myślę o tym, jaki
Wpływ to wywarło na umyśle Rechy.
Serce, RozumTak się wzgardzoną widzieć, i przez tego,
Którego serce każe cenić drogo;
Być odepchniętą tak, i pociąganą
Zarazem. Sądzę, że w podobnym razie
Serce i głowa długo walczyć muszą,
Czy ma zwycięstwo odnieść wstręt do ludzi,
Czy cichy smutek? Często nie zwycięża
Żadne z nich, tylko w walkę ich się miesza
Bujna fantazja, tworząc marzycieli,
U których głowa pełni serca rolę,
A serce głowy!… Smutna to zamiana!
Taki wypadek, jeśli się nie mylę,
Musiał zajść z Rechą… Ona marzy…
DAJA
NATAN
DAJA
Jedna z jej… chimer[7] — jeśli tak je zwiecie —
Jest jej szczególniej godną. Ów templariusz
Nie ziemską dla niej jest istotą, ale
Aniołem owym, pod którego pieczę
Oddane było serce jej od dziecka.
Spłynął on do niej z chmury, co go zawsze
Okrywa, którą nawet wśród płomieni
Był otoczony, i wziął templariusza
Postać… Nie śmiejcie się z niej!… Kto wie?… Albo,
Choć w was to budzi uśmiech, pozostawcie
Jej to marzenie, w którym się jednoczą
W jedno miłości koło: Żyd, chrześcianin[8]
I muzułmanin… Jest to tak przyjemne
Marzenie!
NATAN
DAJA
NATAN
DAJA
SCENA II
Ciż sami, Recha.
RECHA
Tyżeś, tyżeś to, mój ojcze?
Sądziłam, żeś tu naprzód wysłał tylko
Swój głos. Gdzież byłeś? Jakież to pustynie,
Góry i rzeki z sobą nas dzieliły?
Słyszałam prawie oddech twój, a przecież
Nie pośpieszyłeś Rechy twej uściskać;
Tej Rechy, która omal nie spłonęła!
Omal, o mało, ledwie! Nie drżyj, ojcze!
To brzydka bardzo śmierć, w płomieniach zginąć!
Och!
NATAN
RECHA
Ty tam musiałeś przez Eufrat, Tygrys,
Jordan, i kto wie jakie jeszcze wody
Brodzić… Och! Jakże często ja o ciebie
Drżałam, dopóki sama się tak blisko
Ognia nie tknęłam. Ale odkąd płomień
Był mnie tak bliski, śmierć wśród fal zda mi się
Ochłodą, czarem, ocaleniem. Jednak
Tyś nie utonął, ja zaś nie zginęłam
Wśród ognia. Będziem sobą się cieszyli
I chwałę Bogu damy! On niósł ciebie
I czółno twoje, na niewidzialnego
Anioła skrzydłach, przez zdradliwe prądy,
On dał znak także aniołowi memu,
By mnie widzialny na swych skrzydłach białych
Przeniósł przez płomień.
NATAN
do siebie
RECHA
NATAN
RECHA
z uśmiechem
NATAN
RECHA
NATAN
RECHA
NATAN
CudJak to? Więc dlatego,
Że to zwyczajnie brzmi i naturalnie,
Iż cię templariusz wyratował, ma to
Już nie być cudem? Nie! Największym z cudów,
Że powszednimi tak się dla nas mogły
Stać rzeczywiste i prawdziwe cuda!
I gdyby nie ten cud ogólny, to by
Człowiek myślący rzadko uznał cudem
To, co zwać cudem mogą tylko dzieci,
Które się gapią na to, co niezwykłe,
I za nowością tylko gonią.
DAJA
do Natana
NATAN
Daj mi pokój!… Dla mej Rechy
Nie dosyć wielkim zdaje się to cudem,
Że ją ocalił z ognia człowiek taki,
Który sam musiał wprzód być ocalony
Przez cud… niemały cud! Bo czyż słyszano,
Żeby Saladyn kiedy podarował
Templariuszowi życie? By templariusz
Chciał jego łaski? Albo się spodziewał,
By mu za wolność swą chciał dać w zamianę
Bodaj skórzany pas, na którym nosi
Swój miecz lub sztylet?
RECHA
To przemawia właśnie
Za moim zdaniem, ojcze. Z tej przyczyny
Nie był on wcale templariuszem, tylko
Postać tę przybrał. Czyliż do niewoli
Wzięty templariusz przybył kiedykolwiek
Po co innego do Jerozolimy,
Jak po śmierć pewną? Czyliż chodził wolno
Po Jeruzalem? Jakże mógł z nich który
Mnie wyratować w nocy?
NATAN
DAJA
No, tak. Tak mówią, lecz zarazem mówią,
Że mu Saladyn podarował życie,
Bo w jego twarzy znalazł rysy brata,
Którego niegdyś kochał bardzo. Brat ten,
Jak powiadają, już od lat dwudziestu
Nie żyje. Nie wiem, jakie nosił imię,
Nie wiem, gdzie podział się… To wszystko razem
Zda się tak dziwnym, nieprawdopodobnym,
Że w tym zapewne słowa prawdy nie ma…
NATAN
Dlaczegóż, Dajo, nieprawdopodobnym
To ci się zdaje? Czyliż nie dlatego,
Że wolisz wierzyć w to, co jest mniej jeszcze
Prawdopodobne? Czemużby Saladyn,
Który tak kocha swe rodzeństwo całe,
Nie miał mieć w młodszych latach swoich brata,
Ukochanego bardziej niźli inni?
Czyż być nie może dwóch podobnych twarzy?
Nie może obraz rysów trwać w pamięci?
Czyż przypomnienie nie wywiera wrażeń?
Gdzież tu jest, w czym tu jest niepodobieństwo?
Co, mądra Dajo? Więc to jest dla ciebie
Nie cudem wcale, tylko w twoje cuda
Koniecznie trzeba, warto jest uwierzyć?
DAJA
NATAN
Bo ty ze mnie szydzisz.
BógMimo to jednak, twoje ocalenie,
Recho, zostaje cudem, który zdziałać
Mógł Ten jedynie, co postanowienia
Najstalsze królów i najniezmienniejsze
Najsłabszej nici poruszeniem zwala,
Są bowiem przed Nim głupstwem i błahością.
RECHA
NATAN
Czyli,
Że chętnie przyjmiesz prawdę. Zważ więc tylko
Wydatność większa albo mniejsza czoła,
Inakszy zarys nosa, brwi osada
Nieco odmienna na czołowej kości,
Jeden rys, zmarszczka, zgięcie, kąt, nic jedno
W twarzy jakiegoś Europejczyka,
I to wystarcza, by cię tutaj, w Azji,
Ocalić z ognia! Czyż to nie jest cudem?
Jeśli koniecznie cudu wam potrzeba,
Po co anioła trudzić?
DAJA
NATAN
Pycha!
Nic tylko pycha!… Garnek z prostej gliny
Pragnie, ażeby z żaru go wyjęto
Srebrnymi cęgi[9], by mu się zdawało,
Że sam jest srebrny. Ba! Co szkodzi, mówisz?
Ja spytam, jaką korzyść to przynosi,
Bo twoja bliższość pierwszych, boskich przyczyn,
To niedorzeczność tylko lub bluźnierstwo.
Ale to szkodzi, tak jest, zawsze szkodzi.
Słuchajcie tylko. Wszakże tej istocie,
Co ocaliła cię, czy to był człowiek,
Czy anioł, pragniesz szczerze oddać wzajem
Jakieś usługi, jak najwięcej usług?
Nieprawdaż? Anioł, Kondycja ludzkaJakież można aniołowi
Oddać usługi? Można mu dziękować,
Można doń wzdychać, modlić się, w zachwycie
Przed nim upadać, w święto jego pościć,
Dawać jałmużny — więcej już nic. Otóż
Mnie się wydaje, że na tym wy same
Większe korzyści niż on odnosicie.
Wasze go posty nie utuczą wcale,
Wasze jałmużny jego nie zbogacą,
Ani wasz zachwyt go nie uszczęśliwi,
Ani go większym zrobi ufność wasza.
Czy tak? To wszystko tylko dla człowieka.
DAJA
RECHA
NATAN
DAJA
NATAN
RECHA
DAJA
RECHA
NATAN
RECHA
DAJA
NATAN
RECHA
NATAN
RECHA
NATAN
DAJA
NATAN
DAJA
NATAN
DAJA
LekNATAN
DAJA
NATAN
Tyś jego zabiła!…
Mogłaś go zabić!… Recho! Recho moja!…
Ja ci lekarstwo, nie truciznę daję!…
Bóg, SprawiedliwośćOn żyje, żyje!… Przyjdź do siebie!… Nawet
Nie chory! Nawet nie jest chory!
RECHA
NATAN
Żyje niezawodnie!
Bo Bóg za dobro, które tu spełniamy,
Nagradza tutaj jeszcze. Widzisz teraz,
Że nie tak trudno jest pobożnie marzyć,
Jak dobrze czynić. Kondycja ludzkaJakże często ludzie
Leniwi w święte bawią się marzenia,
Ażeby tylko… choć zamiaru tego
Nie są świadomi… aby tylko czynów
Dobrych nie spełniać!
RECHA
NATAN
Tak… niezawodnie… Patrzcie, tam w oddali
Jakiś muzułman[10] wpatrzył się ciekawie
W moje wielbłądy objuczone. Czyliż
Znacie go?
DAJA
To jest derwisz[11] wasz.
NATAN
DAJA
NATAN
DAJA
NATAN
Daja i Recha odchodzą. Wchodzi Derwisz.
SCENA III
Ciż sami, Derwisz.
DERWISZ
NATAN
DERWISZ
NATAN
DERWISZ
NATAN
DERWISZ
NATAN
StrójDERWISZ
NATAN
DERWISZ
NATAN
DERWISZ
NATAN
DERWISZ
Tak jest! Bym mej sztuki
Zapomniał u was. Więc kucharzem? Czemu
I nie piwniczym? No, nie zaprzeczycie,
Że mnie Saladyn[13] poznał lepiej, skoro
Dał mi skarbnika urząd.
NATAN
DERWISZ
NATAN
DERWISZ
NATAN
DERWISZ
NATAN
DERWISZ
NATAN
DERWISZ
NATAN
DERWISZ
NATAN
DERWISZ
NATAN
DERWISZ
NATAN
DERWISZ
NATAN
DERWISZ
NATAN
DERWISZ
NATAN
Trzeba się w tym względzie
Dobrze zrozumieć… Jest różnica wielka…
Ciebie, derwisza Al-Hafiego, chętnie
Wesprę we wszystkim, co jest w mocy mojej,
Ale Al-Hafi, co jest defterdarem[15]
Sułtana… temu… ten…
DERWISZ
A co? Nie zgadłem?
W was zawsze dobroć brata się z rozwagą,
Rozwadze mądrość towarzyszy! Ale
Bądźcie cierpliwi! To, co rozróżniacie
W Al-Hafim, wkrótce samo się rozróżni.
Patrzcie, ta szata, którą dał mi sułtan,
Zanim się zniszczy, nim się podrze w szmaty,
W jakich derwisze chodzą, już na kołku
Wisieć tu będzie w Jeruzalem; ja zaś
Nad brzegiem świętej rzeki, nad Gangesem,
Z mistrzami mymi, po gorących piaskach,
Lekki i bosy błądzić będę…
NATAN
DERWISZ
NATAN
PochlebstwoDERWISZ
NATAN
DERWISZ
NATAN
DERWISZ
Rzekł mi: „Żebrak tylko
Wie, co żebrakom może być przyjemnym.
Żebrak nauczył się żebraków wspierać
W sposób właściwy. Twój poprzednik nadto
Był zimnym, ostrym. Szorstkim był w dawaniu,
I jeśli dawał, to zbyt skrzętnie badał
O biorącego. Nie dość mu się zdało,
Że niedostatek widział, chciał przyczyny
Jego wyśledzić, by wysokość datku
Najskąpiej do nich zastosować. Tego
Al-Hafi robić mi nie będzie. Takim
Niedobroczynnym dobroczyńcą w Hafim
Saladyn biednym się nie wyda. Hafi
Nie będzie, jako zamulone ścieki,
Które przyjmują strumień czystej wody,
Aby zmąconą po kropelce sączyć,
Bo Hafi myśli, czuje jak Saladyn.”
Tak brzmiał ptasznika wabik, i niebaczny
Gil wpadł do siatki. Ach! pyszałek ze mnie!
I pyszałkowi tak się podejść dałem!
NATAN
DERWISZ
Co? Nie nazwiecie tego pyszałkostwem,
Że ktoś chce wobec stu tysięcy takich,
Co ludzi gnębią, dławią i mordują,
Sam jeden zdawać się ich przyjacielem?
Nie pyszałkostwem, że ktoś chce małpować
Wszechmogącego miłosierdzie, które
Na złych i dobrych, na uprawną rolę
I na pustynię spływa bez różnicy?
Nie pyszałkostwem wreszcie, że ktoś mniema,
Iż zawsze będzie miał dłoń pełną? Mówcie,
Nie pyszałkostwem to jest czystym?
NATAN
DERWISZ
NATAN
DERWISZ
NATAN
Idziesz, Al-Hafi? Wstrzymajże się trochę!
Czyż ci ucieknie puszcza? Czekaj chwilę!…
Nie chce mnie słuchać… Hej! Al-Hafi, czekaj!…
Derwisz wychodzi.
Daja wbiega szybko.
SCENA IV
Natan, Daja.
DAJA
NATAN
DAJA
NATAN
DAJA
NATAN
DAJA
NATAN
DAJA
NATAN
DAJA
NATAN
Idzie spiesznie do domu, Daja odchodzi
Zmiana. Miejsce pod palmami.
SCENA V
Templariusz, Braciszek.
Templariusz przechadza się pod palmami. Braciszek idzie za nim z boku, w pewnym oddaleniu, okazując, że chciałby do niego przemówić.
TEMPLARIUSZ
do siebie
DarBRACISZEK
Bratem, laikiem[16] jestem…
TEMPLARIUSZ
BRACISZEK
TEMPLARIUSZ
BRACISZEK
TEMPLARIUSZ
BRACISZEK
TEMPLARIUSZ
BRACISZEK
TEMPLARIUSZ
BRACISZEK
TEMPLARIUSZ
BRACISZEK
TEMPLARIUSZ
do siebie
BRACISZEK
TEMPLARIUSZ
BRACISZEK
TEMPLARIUSZ
na stronie
BRACISZEK
TEMPLARIUSZ
BRACISZEK
TEMPLARIUSZ
BRACISZEK
TEMPLARIUSZ
Więc, braciszku,
Jestem templariusz, jeniec… jeśli dodam,
Żem do niewoli wzięty pod Tebninem,
Gdyśmy w ostatniej chwili zawieszenia
Broni to miasto chcieli zdobyć, aby
Na Sydon prosto pójść… jeżeli dodam,
Że nas dwudziestu wzięto, a jednego
Mnie tylko sułtan ułaskawił, to już
Dość będzie wiedział patryjarcha, może
I więcej niż mu trzeba…
BRACISZEK
TEMPLARIUSZ
Czyż ja sam wiem? Miałem
Już obnażoną szyję, już klęczałem
Na płaszczu moim, oczekując ciosu,
Kiedy Saladyn spojrzał na mnie bystrzej,
Przyskoczył, skinął. Wnet mnie podniesiono,
Rozcięto pęta… Chciałem mu dziękować;
Ujrzałem oczy jego we łzach… nie wyrzekłem
Słowa, on milcząc odszedł… ja zostałem.
Co w tym być mogło, jak do tego przyszło,
Niechaj odgadnie to sam patryjarcha.
BRACISZEK
TEMPLARIUSZ
BRACISZEK
TEMPLARIUSZ
BRACISZEK
TEMPLARIUSZ
BRACISZEK
TEMPLARIUSZ
BRACISZEK
TEMPLARIUSZ
BRACISZEK
Tak się zdaje, bowiem
Na owym liście — mówi patryjarcha —
Chrześciaństwu[18] wiele ma zależeć. Tego,
Kto list ten — mówi patryjarcha — wiernie
Doręczy, Pan Bóg osobliwszą łaską
Niebios obdarzy. A tej łaski — mówi
Patriarcha — pan jest najgodniejszy z wszystkich.
TEMPLARIUSZ
BRACISZEK
TEMPLARIUSZ
BRACISZEK
TEMPLARIUSZ
BRACISZEK
TEMPLARIUSZ
BRACISZEK
Tak jest, i chce zawiadomić
Króla Filipa, aby mógł rozważyć,
Czyli[19] tak wielkie jest niebezpieczeństwo?
Czy jest konieczność rozejm z Saladynem,
Który wasz zakon złamał tak walecznie,
Wznawiać, i ofiar na to łożyć tyle?
TEMPLARIUSZ
To mi patriarcha! Prawda, dzielny człowiek!
Nie chce zwykłego ze mnie mieć posłańca,
Lecz chce mieć — szpiega! Powiedz patryjarsze,
Dobry braciszku, że o ile mogłem
Sam siebie zbadać, nie jest to rzemiosło
Dla mnie… Za jeńca tutaj się uważam,
A templariusza powołanie — mieczem
Walczyć z wrogami, nie wywiadom służyć!
BRACISZEK
I jam tak myślał… Lecz niech to was, panie,
Nie gniewa… Teraz jeszcze coś… Patriarcha
Powziął wiadomość, jak się zwie warownia,
I w którym miejscu leży na Libanie,
Gdzie przechowane są te skarby, z których
Przezorny ojciec Saladyna płaci
Wojsku, i z których koszta uzbrojenia
Jego opędza. Często i Saladyn
Do tej warowni zwykł przybywać boczną
Ścieżką… bez straży prawie… Pan pojmuje?
TEMPLARIUSZ
BRACISZEK
Cóż by mogło być łatwiejszym,
Jak w tej wycieczce schwytać Saladyna,
I raz z nim koniec zrobić?… Pan się wzdryga?
Już Maronitów[20] kilku bogobojnych
Ofiarowało się do tego czynu,
Byleby tylko jaki mąż waleczny
Chciał przewodnikiem być…
TEMPLARIUSZ
BRACISZEK
TEMPLARIUSZ
BRACISZEK
TEMPLARIUSZ
BRACISZEK
TEMPLARIUSZ
BRACISZEK
TEMPLARIUSZ
BRACISZEK
I to prawda!
Lecz patryjarcha mówi, że wdzięczności
Nikt nie jest winien, tak w obliczu Boga,
Jak wobec świata za usługę, której
Nie uczyniono wprost dla niego. A że,
Jak powiadają — mówi patryjarcha —
Sułtan dlatego życie wam darował,
Iż mu się zdało w rysach waszej twarzy
Coś przypominać jego brata.
TEMPLARIUSZ
Nawet
I o tym wie już patryjarcha?… Cóż stąd?…
A gdyby było tak?… O Saladynie!
Co? Więc natura dałaby mi tylko
Twarz brata twego, a nic w duszy mojej
Z rysami jego zgodnym by nie było?
Albo, jeżeli coś się z nimi zgadza,
Ja bym to stłumić miał dla patryjarchy?
Nie! Tak przyroda kłamać nie jest zdolną!
Tak Bóg w swych dziełach sam nie przeczy sobie!
Idź, bracie! Nie burz żółci mej i odejdź!
BRACISZEK
Odchodzę, bardziej rad[21], niż tutaj szedłem.
Wybaczcie, panie! My, klasztorni ludzie,
Winniśmy słuchać naszych przełożonych.
Odchodzi. Daja, która już od pewnego czasu z daleka patrzyła na Templariusza, zbliża się do niego.
SCENA VI
Templariusz, Daja.
DAJA
do siebie
TEMPLARIUSZ
DAJA
przystępując do niego
TEMPLARIUSZ
DAJA
TEMPLARIUSZ
DAJA
TEMPLARIUSZ
DAJA
TEMPLARIUSZ
DAJA
TEMPLARIUSZ
DAJA
TEMPLARIUSZ
DAJA
O co tak często prosić was kazała…
Ojciec jej także was jak najusilniej
Zaprasza. Wraca właśnie z Babilonu,
Wraz z dwudziestoma wielbłądami, które
Niosą na grzbietach wszystko, czym najlepszym
Oraz najdroższym mogą się poszczycić
Z drogich kamieni, tkanin i klejnotów,
Indie i Persja, Syria, nawet Chiny.
TEMPLARIUSZ
Mądrość, BogactwoDAJA
TEMPLARIUSZ
DAJA
TEMPLARIUSZ
DAJA
TEMPLARIUSZ
DAJA
Gdyby Natan nie był
Tak dobry, czyżbym chciała pozostawać
Przy nim tak długo? Czyliż sądzisz, że ja
Nie pomnę[22] o tym, żem chrześcianką, i że,
Gdym za małżonkiem mym do Palestyny
Dążyła, nie to było mym marzeniem,
Że tu żydowskie dziewczę wychowywać
Będę? Nieboszczyk mój małżonek służył
W wojsku cesarza Fryderyka…
TEMPLARIUSZ
DAJA
TEMPLARIUSZ
Tak, ścigać. Mówię wam wyraźnie,
Że was już więcej widzieć ani słyszeć
Nie chcę; że nie chcę, byście nieustannie
Przypominali mi o czynie, który-m
Spełnił nie myśląc, a gdy myśleć o nim
Zacznę, zagadką sam się dla mnie stanie.
Wprawdzie żałować go nie będę. Ale,
Jeśli wypadek taki się przytrafi
Powtórnie, na was ciążyć będzie wina,
Jeśli nie będę działał tak pochopnie,
I pozostawię w ogniu, co się pali!
DAJA
TEMPLARIUSZ
DAJA
TEMPLARIUSZ
DAJA
TEMPLARIUSZ
Chce odejść.
DAJA
TEMPLARIUSZ
Odchodzi.
DAJA
do siebie
Idzie za nim z daleka.
AKT II
W pałacu Sułtana.
SCENA I
Saladyn i Sittah grają w szachy.
SITTAH
SALADYN
SITTAH
SALADYN
SITTAH
SALADYN
SITTAH
SALADYN
SITTAH
SALADYN
SITTAH
SALADYN
SITTAH
SALADYN
SITTAH
SALADYN
Brat, Siostra, Gra, PieniądzSITTAH
SALADYN
SITTAH
SALADYN
SITTAH
SALADYN
SITTAH
SALADYN
SITTAH
SALADYN
SITTAH
SALADYN
SITTAH
nie biorąc
SALADYN
SITTAH
SALADYN
SITTAH
SALADYN
SITTAH
SALADYN
Prawda!… Więc wygrałaś,
Hafi zapłaci. Trzeba zaraz posłać
Po niego. Miałaś słuszność. Myśli moje
Nie przy grze były, byłem roztargniony,
Sitto, a przy tym, po cóż wciąż nam dają
Te gładkie szachy, które nie przywodzą
Na myśl niczego? Czyż z imanem grałem?
Ale cóż znowu!… Chciałbym mą porażkę
Czymś bądź osłonić.. — Nie bezkształtność figur
Spowodowała mą porażkę, Sitto,
Ale twa sztuka, wzrok spokojny, bystry…
SITTAH
SALADYN
SITTAH
SALADYN
SITTAH
SALADYN
SITTAH
Z pięknych twoich marzeń
Śmiałam się tylko!… Religia, Chrystus, ImięNie znasz chrześcian, bracie…
Nie chcesz ich poznać… Nie to jest ich dumą,
Żeby być ludźmi… oni chrześcianami
Pragną być tylko, i to co im podał
Twórca ich wiary, pełnią nie dlatego,
Że to jest ludzkim, ale że tak uczył
I że tak robił Chrystus. Szczęście dla nich,
Że to był człowiek dobry… Szczęście dla nich,
Że cnoty jego mogą naśladować
Na ślepo… Ale czyliż jego cnoty?…
Nie! Ich zadaniem głosić jego imię;
Ono ma zaćmić i pochłonąć wszystkie
Imiona ludzi dobrych. O to tylko,
O imię tylko idzie im…
SALADYN
SITTAH
SALADYN
Chrześcianie wierzą w płonnych[23] rzeczy tyle,
Że i w to mogliby uwierzyć. Ale
Mylisz się, siostro. Templariusze tylko,
A nie chrześcianie winni są w tym względzie,
I tylko jako templariusze, nie zaś
Jako chrześcianie. Tylko z ich przyczyny
Rzecz ta nie mogła przyjść do skutku. Oni
Nie chcieli za nic puścić z rąk swych Akry,
Którą Ryszarda siostra Melekowi,
Bratu naszemu, miała wnieść w posagu.
Oni to głupich udawali mnichów,
Aby zatrzymać gród zdobyty w wojnie;
Oni pośpiesznie skorzystali z chwili,
Zaledwie rozejm zdążył dojść do kresu…
I owszem! Dobrze! Dalej, tylko dalej!
Nic przeciw temu nie mam! Wszystko zresztą
Stało się, jak się stać musiało.
SITTAH
SALADYN
SITTAH
SALADYN
SITTAH
PieniądzSALADYN
Wchodzi Al-Hafi.
SCENA II
Ciż sami, Derwisz.
DERWISZ
SALADYN
AL-HAFI
SALADYN
Przechadza się w zamyśleniu.
AL-HAFI
SITTAH
AL-HAFI
patrząc na szachownicę
SITTAH
dając mu znak
AL-HAFI
jak wyżej
SITTAH
AL-HAFI
do Sitty
SITTAH
AL-HAFI
SITTAH
zblizając się do niego
AL-HAFI
ciągle wpatrzony w grę
SITTAH
AL-HAFI
SALADYN
nie słuchając uważnie
AL-HAFI
SALADYN
jak wyżej.
SITTAH
na stronie, do Al-Hafiego
AL-HAFI
coraz bardziej zapatrzony w szachy.
SALADYN
zbliża się i przewraca szachy.
AL-HAFI
SALADYN
do Sitty.
SITTAH
dając co chwila znaki Hafiemu
SALADYN
AL-HAFI
SITTAH
AL-HAFI
SALADYN
SITTAH
AL-HAFI
SALADYN
SITTAH
SALADYN
SITTAH
Bracie,
Nie chciej w szczegóły wchodzić, bo nie warte
Tego zupełnie. Wiesz, że wiele razy
Podobną sumę wygrywałam w szachy
Od ciebie, a że nie są mi potrzebne
Pieniądze, w kasie zaś Al-Hafi nie ma
Ich nazbyt wiele, więc te należności
Są w zawieszeniu… Nie bój się jednakże;
Nie myślę wcale robić z nich podarku
Tobie, Hafiemu, ani kssie…
AL-HAFI
SITTAH
AL-HAFI
SALADYN
AL-HAFI
SITTAH
do Saladyna.
AL-HAFI
SALADYN
AL-HAFI
SALADYN
Ściska ją.
SITTAH
AL-HAFI
Bieda, WłasnośćSALADYN
SITTAH
SALADYN
Ach! Znów odpędzasz myśl swobodną… Mnie tu
Niczego nie brak i nie może braknąć,
Lecz braknie jemu, a przez niego braknie
Nam wszystkim… Mówcie, co tu począć?… Sumy
Z Egiptu może nie nadejdą prędko…
Co jest powodem tego, Bóg wie. Przecież
Jeszcze tam spokój trwa niezamącony…
Uszczuplić, ująć, zaoszczędzić rad bym,
Byleby tylko mnie się to tyczyło,
A inni na tym nie cierpieli… Ale
Cóż począć?… Przecież konia, miecz i szatę
Mieć muszę… Trudno także utargować
Coś z tej daniny, jaką składam Bogu,
Który się zresztą zadawalnia[24] małym,
Bo sercem moim… Więc na zapas w kasie
Twojej, Al-Hafi, wiele rachowałem.
AL-HAFI
SALADYN
SITTAH
Czyliż
Dałabym sobie wydrzeć to pierwszeństwo,
Bracie? I teraz jeszcze o nie stoję![26]
Całkiem ubogą nie zostałam jeszcze…
SALADYN
Całkiem ubogą? Tego brakowało!
Idź zaraz, Hafi, bierz skąd się da, pożycz
Skąd będzie można i jak będzie można…
Przyrzecz, obiecuj! Tylko nie pożyczaj
Od takich, którzy mnie bogactwo swoje
Winni… Pożyczka u nich zaciągnięta
Mogłaby zdawać się żądaniem zwrotu…
Idź do najskąpszych… Tacy mi najchętniej
Pożyczą, wiedzą bowiem, jak sowicie
Pieniądz się u mnie procentuje.
AL-HAFI
SITTAH
AL-HAFI
zdziwiony.
SITTAH
Bogactwo, MądrośćŻydAL-HAFI
SITTAH
AL-HAFI
SITTAH
AL-HAFI
SITTAH
AL-HAFI
SITTAH
AL-HAFI
SITTAH
AL-HAFI
SITTAH
AL-HAFI
W konieczności
Zakredytuje towar, lecz pieniędzy,
Pieniędzy nigdy nie pożyczy. Zresztą
Jest to Żyd taki, jakich nie ma wielu:
Rozumny, umie żyć, gra dobrze w szachy.
Lecz w złym odmienny jest tak, jak i w dobrym
Od innych Żydów… Liczyć nań nie można.
DarUbogim daje, daje na przekorę
Saladynowi… może nie tak wiele
Jak on, lecz jak on szczerze, bez wglądania
W powody nędzy. Żyd czy muzułmanin,
Pers czy chrześcianin, to dla niego jedno…
SITTAH
SALADYN
SITTAH
AL-HAFI
W tym się okazuje
Znów Żydem, zwykłym Żydem! Wierzcie, jest
Kiedy o datek idzie, tak zazdrosny,
Że chciałby wszystkie: „Niechaj Bóg zapłaci”
Jakie wymawia kto bądź w świecie całym,
Zabrać na własność swoją. Nie pożycza
Nikomu, żeby mógł obdarzać zawsze.
Ponieważ zakon litość mu nakazał,
A nie nakazał oddawania usług
Tym, co litości nie żądają, przeto
Litość nad nędzą sprawia, że ten człowiek
Do usług możnym wcale nie jest skłonny.
Jestem ja wprawdzie trochę poróżniony
Z nim od dość dawna, lecz nie sądźcie, żebym
Nie chciał mu przyznać, co należy. Jest on
Najlepszy w świecie do wszystkiego, tylko
Do tego wcale nie… Gdzie indziej pójdę
Szukać pomocy… Przypominam sobie,
Że jest tu Murzyn jeden, wielki bogacz,
I skąpiec wielki… Idę!
SITTAH
SALADYN
Al-Hafi wychodzi.
SCENA III
Sittah, Saladyn.
SITTAH
SALADYN
SITTAH
SALADYN
SITTAH
SALADYN
SITTAH
Tak jest. Juczne[28] ciężarami
Wielbłądy jego są na wszystkich drogach,
I przez pustynie ciągną, a okręty
Jego do wszystkich zawijają portów.
Mówił mi o tym kiedyś sam Al-Hafi,
I z zachwyceniem opowiadał, jak on
Szlachetnie, zacnie użytkuje z skarbów,
Które tak pilnie stara się gromadzić.
Dodawał, jak jest wolnym od przesądów
Duch jego, jak jest serce jego pełne
Cnót wszelkich, które z pięknem chodzą w parze.
SALADYN
SITTAH
Nie tak zimno! Mówił, jakby
Sądził, że chwalić go jest niebezpiecznie,
A ganić nie jest sprawiedliwie… Jak to?
Więc i najlepszy pośród swego ludu
Musiałby takim być, jak ten lud cały,
Tak, że Al-Hafi musiałby się wstydzić
Jego przyjaźni w pewnym względzie? Zresztą
Żyd ten wystarczy nam, choćby był Żydem
Mniej albo więcej.
SALADYN
PrzemocSITTAH
Co zowiesz gwałtem? Ogień? Miecz? Tych środków
Nie radzę wcale. Trzebaż innej broni
Na słabych, jak ich słabość? Chodź tymczasem
Ze mną na chwilę do haremu mego,
Posłuchać śpiewu nowej niewolnicy,
Którą kupiłam wczoraj. Przez tę chwilę
Dojrzeje może w mojej głowie projekt,
Który powzięłam względem niego. Chodźmy!
Wychodzą.
Zmiana. Miejsce przed domem Natana, dotykające ustroni pod palmami.
SCENA IV
Recha i Natan wychodzą z domu; później Daja.
RECHA
NATAN
RECHA
NATAN
RECHA
NATAN
RECHA
NATAN
RECHA
NATAN
RECHA
CnotaNATAN
RECHA
NATAN
DAJA
RECHA
DAJA
RECHA
DAJA
NATAN
RECHA
DAJA
RECHA
NATAN
DAJA
RECHA
Wchodzą do domu.
SCENA V
Natan, później Templariusz.
Natan
sam.
Prawie że się lękać muszę
Tego dziwaka. Wobec tej surowej
Zacności czuję, żem zapomnieć gotów
Języka. Jest to rzecz szczególna, żeby
Mógł się tak mięszać człowiek przed człowiekiem! …
Ha! Idzie!… Boże!… Młodzian ten wygląda
Na męża… Dobrze wróży ten wzrok śmiały
I ten chód pewny. Może to łupina
Gorzką jest tylko, a nie ziarno samo!…
Gdziem ja mógł widzieć taką twarz?… Wybaczcie,
Szlachetny Franku…
TEMPLARIUSZ
NATAN
TEMPLARIUSZ
NATAN
TEMPLARIUSZ
NATAN
TEMPLARIUSZ
NATAN
PogardaTEMPLARIUSZ
Dziękować?… To zbyteczne!… Dosyć,
Za wiele nawet dzięków znieść musiałem
Za tę drobnostkę. Zresztą, nie jesteście
Żadnej wdzięczności winni mi. Czym wiedział,
Że ta dziewczyna była córką waszą?
Jest obowiązkiem templariuszów śpieszyć
Z pomocą wszystkim bez różnicy, których
W nieszczęściu widzą. Życie dla mnie było
Ciężarem wówczas; chętnie, bardzo chętnie
Okoliczności się chwyciłem, w której
Za inne dać je mogłem, choćby tylko
Za życie jakiejś tam Żydówki.
NATAN
Wielkie,
Ale potworne słowa! Lecz to łatwo
Zrozumieć… Skromność każe się wielkości
Kryć za potworność, aby uniknęła
Podziwu. Jeśli jednak pogardzacie
Podziwem, raczcie odpowiedzieć, jaka
Dań mniej byłaby dla was wstrętną? Zacny
Rycerzu, obcym tu jesteście, oraz
Jesteście jeńcem; tylko to jedynie
Daje mi śmiałość spytać, czym wam mógłbym
Usłużyć?
TEMPLARIUSZ
NATAN
TEMPLARIUSZ
NATAN
TEMPLARIUSZ
I owszem, tego nie chcę się zarzekać,
Ze względu na mój płaszcz. Gdy mi się zniszczy,
Spruje, rozpadnie w szmaty, przyjdę do was
Pożyczyć sobie sukna lub pieniędzy
Na nowy! Tylko niech to was nie trwoży,
Nie spoglądajcie na mnie tak ponuro!
Jeszcze do tego dość daleko, patrzcie!
Jeszcze wygląda jako tako, chociaż
Róg jeden brzydko ma splamiony. Jest to
Przypalenizna, ślad pożaru, w którym
Wyratowałem waszą córkę.
NATAN
TEMPLARIUSZ
NATAN
TEMPLARIUSZ
NATAN
TEMPLARIUSZ
NATAN
TEMPLARIUSZ
NATAN
Kryjcie swe myśli, jak wam się podoba,
Ja was odgadnę pod wszelaką maską…
Jesteście nazbyt prawym, nazbyt zacnym,
Abyście mogli być grzeczniejszym, panie.
Uczucie tylko mówi przez dziewczynę,
A przez służącą posłuszeństwo; ojciec
Wyjechał z domu… o jej dobre imię
Szło wam, chcieliście uciec od pokusy,
Ujść, byle tylko nie zwyciężyć. Dzięki
I za to składam wam…
TEMPLARIUSZ
NATAN
TEMPLARIUSZ
NATAN
Tak, barwą twarzy, szatą i postacią,
I że ich w jednym więcej, mniej zaś bywa
W innym narodzie. O! W tej mierze niezbyt
Różnica znaczna. Wielkim mężom, prawda,
Jak wielkim drzewom, trzeba miejsca wiele,
A gdy ich kilka obok siebie stanie,
Łamią gałęzie sobie wzajem. Za to
Średnio poczciwych znajdziem wszędzie wielu.
Niech tylko jeden drugim nie pogardza,
Niech tylko zgodnie obok siebie żyją,
Niech tylko szczytom drzewa się nie zdaje,
Że nie wyrosły, jak pień, z łona ziemi.
Żyd, Duma, PogardaTEMPLARIUSZ
Dobrze mówicie! Znam jednakże naród,
Który okazał pierwszy tę pogardę
Innym. Czy wiecie, który ród, Natanie,
Najpierwszy nazwał się wybranym? Czyliż
Nie miałbym prawa za tę jego dumę
Odpłacać wzgardą albo nienawiścią?
Za ową dumę, co uważa tylko
Swojego Boga za prawego Boga?
Dumę, przejętą później po tym ludzie
W spadku przez chrześcian oraz muzułmanów?…
Dziwi was, że tak mówię, ja, templariusz,
Ja chrześcijanin? Ale gdzież szkaradniej
Niż tu objawia się ten religijny
Obłęd, co pragnie mieć lepszego Boga,
I tego Boga wszystkim chce narzucić?…
Jeżeli komu tu nie spadnie łuszczka[30]
Z oczu… Lecz co tam! Kto chce zostać ślepym,
Niech będzie ślepym… Zapomnijcie o tym,
Co powiedziałem… Idźcie!
Chce odejść.
NATAN
Ha! Nie wiecie,
Że mnie te wasze słowa pociągają
Tym bardziej ku wam… Darmo! Przyjaźń, NaródMy musimy
Być przyjaciółmi, tak! Musimy!… Gardźcie
Narodem moim, jak wam się podoba!…
Czyżeśmy sobie naród wybierali?
Czyż my a naród nasz jesteśmy jedno?
Cóż to jest naród? Żyd lub chrześcijanin,
Czyż wprzód był Żydem lub chrześcijaninem,
Niżli człowiekiem? Ach! Gdy w was człowieka
Znajduję, dość mi, że się zwę człowiekiem.
PrzyjaźńTEMPLARIUSZ
NATAN
TEMPLARIUSZ
NATAN
TEMPLARIUSZ
NATAN
TEMPLARIUSZ
Daja zbliża się spiesznie.
SCENA IV
Ciż sami, Daja.
DAJA
NATAN
DAJA
NATAN
TEMPLARIUSZ
DAJA
NATAN
DAJA
NATAN
DAJA
NATAN
Daja odchodzi.
SCENA VII
Natan, Templariusz.
TEMPLARIUSZ
Plotka, SławaNATAN
TEMPLARIUSZ
NATAN
TEMPLARIUSZ
Sam mu nie mogłem jeszcze podziękować,
Choć go na drodze spotykałem często.
Widać wrażenie, jakie nań wywarłem,
Jak szybkim było, tak też szybko znikło.
Kto wie, czy jeszcze mnie pamięta. Jednak
Raz jeszcze musi mnie przypomnieć sobie,
Aby rozstrzygnąć o mym losie… Nie dość,
Że z jego tylko woli jestem, żyję,
Lecz czekać muszę, podług czyjej woli
Żyć mi rozkaże.
NATAN
TEMPLARIUSZ
NATAN
TEMPLARIUSZ
ImięNATAN
TEMPLARIUSZ
NATAN
TEMPLARIUSZ
NATAN
TEMPLARIUSZ
NATAN
TEMPLARIUSZ
Odchodzi.
NATAN
patrząc za nim ze zdziwieniem.
„Oko badacza dopatruje często
Więcej niż pragnął dojrzeć”! Jakby czytał
W mej duszy… Tak jest… mnie to spotkać może.
Nie tylko Wolfa wzrost, chód Wolfa, ale
I jego głos. Tak… tak zupełnie… tak jest…
Tak samo wstrząsał głową Wolf, tak samo
Wolf nosił miecz swój, Wolf tak samo ręką
Czoło pocierał, żeby wzroku swego
Przyćmić płomienie… Tak głęboko wryte
W pamięć obrazy spać w nas mogą, aż je
Dźwięk jeden, słowo jedno zbudzi! Stauffen!…
Tak niezawodnie… tak jest… Filnek… Stauffen!…
Wkrótce dokładniej wiedzieć będę… wkrótce…
Lecz do sułtana najprzód… Cóż to? Daja
Zagląda tutaj… Chodźże bliżej, Dajo.
SCENA VIII
Daja, Natan.
NATAN
DAJA
NATAN
DAJA
NATAN
Sądzę,
Że się na ciebie mogę spuścić[31], Dajo…
Proszę cię, baczną bądź… nie pożałujesz
Tego… sumienie nawet twoje może
Dozna w tym ulgi… Tylko mi nie popsuj
Mych planów, tylko opowiadaj, pytaj
Z wstrzemięźliwością, z oględnością wszelką.
DAJA
Odchodzi.
SCENA IX
Natan, Al-Hafi.
AL-HAFI
NATAN
AL-HAFI
NATAN
AL-HAFI
NATAN
AL-HAFI
NATAN
AL-HAFI
NATAN
AL-HAFI
Że… że… Przyjaźń, KłamstwoJam niewinny temu,
Niewinny temu jestem… Ile mogłem,
Tylem nagadał, tyle nakłamałem,
By to odmienić!
NATAN
AL-HAFI
Że teraz wyście defterdarem[32]
Zostali. Bardzo was żałuję, ale
Patrzeć się na to nie chcę. Idę zaraz,
Zaraz odchodzę… Jeśli macie jakie
Dać mi zlecenia, abym je załatwił
W drodze, to proszę. Tylko coś takiego,
Co człowiek nagi wziąć lub spełnić może…
Odchodzę, mówcie prędko.
NATAN
AL-HAFI
NATAN
AL-HAFI
NATAN
AL-HAFI
Ja mam na to
Patrzeć, jak będzie was dzień w dzień obdzierał
Aż do ostatka? Ja mam patrzeć na to,
Jak wciąż rozrzutność będzie pożyczała
Z pełnego śpichrza mądrej przezorności,
Dopóki biedne myszy w tym spichlerzu,
Z głodu nie zginą? Czy wam się wydaje,
Że kto pieniędzy waszych potrzebuje,
Rad waszych słuchać będzie? On, Saladyn,
Rad miałby słuchać? Kiedyż on pozwolił,
By mu radzono? Wystaw[33] sobie tylko,
Natanie, co mnie teraz z nim spotkało!
NATAN
GraAL-HAFI
Gdy przyszedłem, właśnie ze swą siostrą
Przestał grać w szachy… Sittah gra dość dobrze,
Lecz partia, którą miał już za przegraną
Saladyn, jeszcze była ustawiona…[34]
Patrzę i widzę, że daleko bardzo
Do mata!…
NATAN
AL-HAFI
NATAN
AL-HAFI
NATAN
AL-HAFI
NATAN
AL-HAFI
NATAN
AL-HAFI
NATAN
AL-HAFI
Cóż znów? Powiadam wam to, byście mieli
Jakieś pojęcie o uporze jego…
Słowem, już dłużej wytrwać z nim nie mogę.
Teraz się włóczę po Murzynach brudnych,
I rozpytuję, czyby mu z nich który
Nie chciał pożyczyć. Nigdym u nich żebrać
Nie chciał dla siebie, teraz u nich właśnie
Szukać pożyczki dla innego muszę!
Pożyczać, jest to prawie być żebrakiem,
Tak jak na lichwę[35] dawać, jest kraść prawie.
Tam wpośród moich dawców, nad Gangesem,
Nie będę tego potrzebował, ani
Nie będę innym za narzędzie służył.
Tam nad Gangesem, tylko tam są ludzie!
Tu wy jesteście jednym, który godzien
Żyć nad Gangesem… A więc pójdźcie ze mną
Na łup mu dajcie wszystkie te marności,
O które idzie mu tak bardzo… Troski,
Mozoły wasze raz się skończą… chodźcie!
NATAN
AL-HAFI
NATAN
AL-HAFI
NATAN
AL-HAFI
Odchodzi.
NATAN
Odchodzi w inną stronę.
AKT III
W domu Natana.
SCENA I
Recha, Daja.
RECHA
DAJA
RECHA
DAJA
RECHA
DAJA
RECHA
Jesteś w błędzie!
OjczyznaZ tejże przyczyny, z której ono twoim,
Życzenie takie moim być nie może.
Ciebie ojczyzna wabi, a mnie moja
Czyżby zatrzymać tutaj nie zdołała?
Czyliżby obraz twoich, w duszy twojej
Przechowywany, miał być potężniejszym
Od wpływu, który na mnie wywierają
Ci, których widzę, słyszę i dotykam?
Moi!…
DAJA
RECHA
Dajo!
BógCo ty mi mówisz?… Masz pojęcia jakieś
Dziwne… „Bóg jego, ten Bóg za którego
On walczy”!… Czyliż może Bóg być czyim?
Jaki to byłby Bóg, którego człowiek
Mógłby zwać swoim własnym? Za którego
Trzeba by było walczyć? Skądby człowiek
Wiedział, dla której cząstki tego świata
Jest urodzony, jeżeli nie dla tej,
Na której przyszedł na świat?… Dajo! Dajo!
KwiatyGdyby mój ojciec słyszał twoje słowa!…
Co on ci zrobił, że mi zawsze tylko
W dali od niego pokazujesz szczęście?…
Co on ci zrobił, że do ziarn mądrości,
Które tak czyste zasiał w mojej duszy,
Mięszasz tak chętnie chwasty, czy też kwiaty
Swojego kraju?… Dajo! Droga Dajo!
On nie chce twoich kwiatów różnowzorych
Na mojej grządce… A ja wyznać muszę,
Że choćby kwiaty te na mojej grzędzie
Najpiękniej rosły, wycieńczają one
Jej grunt, a czuję się ich słodką wonią
Zbyt odurzoną, upojoną prawie.
Twój umysł do nich nawykł. Nie chcę ganić
Silniejszych nerwów, co ten zapach znoszą,
Lecz mnie nie dawaj ich… Już twym aniołem
Małoś umysłu mi nie obłąkała…
Jeszcze się wstydzę przed mym ojcem tego
Głupstwa!…
DAJA
RECHA
Czyż nie możesz? …
Czyżem cię kiedy nie słuchała pilnie,
Gdyś mi o wiary swojej bohaterach
Opowiadała?… Czym nie podziwiała
Ich czynów?… Czylim nad ich cierpieniami
Nie przelewała szczerych łez?… Ta wiara
Nie zdała mi się w nich zbyt bohaterską,
BógAle natomiast stała się tym dla mnie
Większą pociechą ta nauka wzniosła,
Że miłość Boga nie zależy wcale
Od błędnych pojęć, jakie o nim mamy…
Kochana Dajo! Ojciec nam tak często
Mówił to! Samaś na to się zgadzała!
Czemuż chcesz burzyć sama, coś z nim razem
Wzniosła?… Nie, Dajo, nie jest to rozmowa
Na chwilę, w której mamy go powitać…
Chociaż… mnie samej… mnie zależy bardzo
Na tym, czy i on… Dajo! Słuchaj! Dajo!
Ktoś idzie… słuchaj!… On… on może!
Wchodzi Templariusz, któremu ktoś z zewnątrz drzwi otwiera.
SCENA II
Też same, Templariusz.
GŁOS ZA DRZWIAMI
RECHA
przestrasza się, po chwili przychodzi do siebie i chce mu upaść do nóg
TEMPLARIUSZ
RECHA
Pragnę tylko u stóp tego
Dumnego męża złożyć dzięki Bogu,
Nie człowiekowi… Człowiek dzięków nie chce…
Nie chce ich tak, jak kubeł wody, który
Także był czynny przy gaszeniu ognia…
Dał się napełnić, wylać, nic nikomu,
Nikt jemu nic nie winien. Tak i człowiek!
Coś go wrzuciło w ogień, ja upadłam
W jego ramiona, niby na płaszcz jego
Iskra, i potem znowu nas oboje
Coś wyrzuciło z ognia. Za cóż tutaj
Dziękować? Wino czasem w Europie
Do jeszcze większych rzeczy jest podnietą,
A templariusze muszą postępować
W ten sposób, muszą, jak psy tresowane,
Dobywać z wody równie jak z płomieni.
TEMPLARIUSZ
który podczas tych słów patrzył na nią ze zdziwieniem i niepokojem
DAJA
RECHA
TEMPLARIUSZ
Chwila milczenia, podczas której wpatruje się w nią w niemym zachwycie.
RECHA
TEMPLARIUSZ
RECHA
TEMPLARIUSZ
RECHA
TEMPLARIUSZ
RECHA
Nie, nie o to
Chciałam was spytać; wiem, że gdzie bądź stanął,
To stał przed Bogiem; ale czy to prawda,
Że nie tak trudno wchodzić na tę górę,
Jak schodzić. Dotąd, ilem gór zwiedziła,
Nie doświadczyłam tego nigdzie jeszcze.
Jakże, rycerzu? Cóż to? Odwracacie
Twarz swą ode mnie? Widzieć mnie nie chcecie?
TEMPLARIUSZ
RECHA
TEMPLARIUSZ
RECHA
TEMPLARIUSZ
DAJA
TEMPLARIUSZ
RECHA
TEMPLARIUSZ
DAJA
TEMPLARIUSZ
RECHA
TEMPLARIUSZ
Wychodzi.
SCENA III
Recha, Daja.
Miłość, TajemnicaRECHA
DAJA
RECHA
DAJA
RECHA
DAJA
RECHA
DAJA
RECHA
DAJA
MiłośćRECHA
DAJA
RECHA
DAJA
RECHA
DAJA
RECHA
DAJA
RECHA
DAJA
RECHA
Odchodzą.
Zmiana. Sala posłuchalna w pałacu Saladyna.
SCENA IV
Saladyn, Sittah.
SALADYN
wchodząc, mówi we drzwiach
SITTAH
SALADYN
SITTAH
SALADYN
Na broń taką,
Którą się władać nie uczyłem! Muszę
Udawać, zwodzić, obiecywać!… Kiedyż
W tym się ćwiczyłem, kiedyż próbowałem
Tego?… Dziś muszę czynić to… i po co?
Ażeby dostać garść pieniędzy! Żeby
Trochę pieniędzy dostać z ręki Żyda! …
Pieniędzy!… Takich jestem przymuszony
Chwytać się środków, by zapewnić sobie
Tę najmarniejszą z rzeczy marnych!…
SITTAH
SALADYN
SITTAH
O! Wtedy czegóż się obawiać?
Łapki[37] potrzebne są na chytrych tylko,
Na bojaźliwych a przebiegłych Żydów,
Nie na dobrego i mądrego. Taki
Jest nasz, bez łapki. Będzie to przyjemność,
Słuchać takiego słów… czy zechce śmiało
Pozrywać sznurki sieci, czy zamierzy
Zręcznym wybiegiem z niej ci się wyśliznąć?…
Taką przyjemność masz w dodatku.
SALADYN
SITTAH
SALADYN
SITTAH
SALADYN
SITTAH
SALADYN
Ja bo się obchodzić
Z tym, co zręczności albo przebiegłości
Większej wymaga, nie potrafię wcale…
Kruszą się zaraz w mej niezgrabnej dłoni
Podobne rzeczy… Coś takiego trzeba
Z taką zgrabnością wykonywać, z jaką
Jest pomyślane. Ale to już trudno! …
Działam jak umiem… tegom tylko pewny,
Że raczej gorzej mógłbym, niżli lepiej.
SITTAH
Mężczyzna, Walka, PodstępTylkoż o sobie nie wątp. Jam gotowa
Stanąć za ciebie, jeśli mi pozwolisz…
Mężczyzni tacy jak ty, pragną zawsze
Nam okazywać, że jedynie miecz ich
Wywalcza dla nich wyższe stanowisko.
Tak lew się wstydzi walk na podstęp z lisem,
Ale się lisa, nie podstępów wstydzi.
SALADYN
SITTAH
SALADYN
SITTAH
SALADYN
Sittah odchodzi jednymi drzwiami, jednocześnie drugimi wchodzi Natan. Saladyn siada.
SCENA V
Saladyn, Natan.
SALADYN
NATAN
SALADYN
NATAN
SALADYN
NATAN
SALADYN
NATAN
MądrośćSALADYN
NATAN
SALADYN
NATAN
SALADYN
NATAN
SALADYN
NATAN
SALADYN
NATAN
SALADYN
NATAN
SALADYN
NATAN
SALADYN
Pragnę spytać
O co innego, co innego wcale[39].
Ponieważ jesteś mądrym, więc mi powiedz,
Jaka religia, zakon, twoim zdaniem
Zawiera prawdę?
NATAN
SALADYN
Ja muzułmanin jestem. Między nami
Stoi chrześcianin. Z tych trzech wiar prawdziwą
Może być jedna tylko. Taki człowiek,
Jak ty, pozostać tam nie może, gdzie go
Los przypadkowy urodzenia rzucił,
Lub gdy zostaje, czyni to z zasady,
Z zastanowienia, z przekonania, z woli
Swej wolnej. A więc objaw mi swe zdanie!
Wskaż mi powody, których ja sam badać
Czasu nie miałem. Wymień mi zasady,
Które ten wybór twój spowodowały;
Wymień poufnie, bym się przejął nimi…
Jak to? Ty milczysz?… mierzysz mnie spojrzeniem?…
Zapewne pierwszym muszę być sułtanem,
Który objawia tę ciekawość, chociaż
Sądzę, że godną ona jest sułtana…
Nieprawdaż?… Mów więc!… Powiedz… Może żądasz
Chwili namysłu… Chętnie ci ją daję…
do siebie
głośno
Wychodzi do pokoju, do którego weszła Sittah.
SCENA VI
NATAN
sam
PrawdaHm! Hm! To dziwne! Co to znaczyć może?…
Czego chce sułtan? żądać miał pieniędzy,
A żąda… prawdy! Żąda jej tak zaraz…
W gotówce, jakby była to moneta…
Tak! Chyba z owych starych monet, które
Na wagę brano — taką, to być może,
Lecz nie monetą nową, której wartość
Stempel nadaje, którą by wyliczyć
Można na stole… taką prawda nie jest.
Możnaż ją w głowę kłaść, jak pieniądz w worek?…
Kto z nas dwóch tutaj, ja czy on, jest Żydem?…
Tak… ale czemuż nie miałby istotnie
Wymagać prawdy?… Może chce jej użyć
Jako zasadzki na mnie?… To byłoby
Nazbyt nikczemne; lecz cóż jest dla wielkich
Nazbyt nikczemnym?… Tak ni stąd ni zowąd
Wystąpił z takim zapytaniem. Prosto,
Bez żadnych wstępów.. Muszę być ostrożnym.
Lecz jak postąpić?… Żydem się okazać,
Wyłącznie Żydem, źle… nie Żydem… gorzej!
Mógłby zapytać: czemu, gdy nie jestem
Żydem, nie chciałbym być muzułmaninem?…
Tak, tylko bajka może mnie ocalić.
Bajki nie tylko są dla dzieci… Idzie…
Niech przyjdzie!…
SCENA VII
Saladyn, Natan.
SALADYN
wchodząc, na stronie
NATAN
PrawdaSALADYN
NATAN
SALADYN
NATAN
SALADYN
NATAN
SALADYN
NATAN
Niegdyś, przed laty, na dalekim wschodzie
Żył mąż, co pierścień cenny z drogiej ręki
Otrzymał. Opal igrał w tym pierścieniu
Barw tysiącami i miał moc tajemną,
Że czynił tego, kto go nosił ufnie,
Bogu i ludziom miłym. Nie dziwota,
Że mąż ze wschodu nigdy nie zdejmował
Pierścienia tego z palca, i zamierzył
Wiecznie go w swoim pozostawić rodzie,
W ten sposób, że ten pierścień drogi złożył,
Ze wszystkich synów najukochańszemu,
I że mu zlecił, by po swoim zgonie,
Znów dał go temu z synów, dla którego
Największą miłość będzie miał, tak, aby
Najulubieńszy, bez żadnego względu
Na kolej rodu, tylko na podstawie
Pierścienia, głową był i księciem domu…
Czy mnie rozumiesz, panie?…
SALADYN
NATAN
Tak pierścień ciągle z syna szedł na syna,
Aż go trzech synów ojciec odziedziczył,
Który jednako kochał ich, i którzy
Jednako wzajem go kochali. Czasem
Ten mu się zdawał, czasem znowu inny,
W miarę jak z którym bawił[41], gdy dwaj drudzy
Byli od serca jego oddaleni,
Godnym pierścienia, i przez słabość, której
Źródło w miłości było, przyobiecał
Pierścień każdemu. Póki żył, nie było
Żadnych stąd skutków, lecz gdy umrzeć przyszło,
Ojciec w kłopocie znalazł się niemałym.
Przykro mu było zmartwić tych dwóch synów,
Którzy na jego polegali słowie…
ReligiaCóż robić? Posłał skrycie do złotnika,
Kazał mu zrobić dwa pierścienie nowe
Na wzór pierwszego, kosztów ani trudu
Nie szczędząc. Złotnik spełnił polecenie,
I gdy robotę odniósł, sam właściciel
Nie mógł rozpoznać, który był prawdziwy
Wśród trzech pierścieni. Więc zawołał synów,
Mówił osobno z każdym, i każdemu
Dał pierścień jeden i błogosławieństwo,
A potem umarł… Czy słuchacie, panie?
SALADYN
NATAN
Powieść już skończona,
Bo łatwo zgadnąć, co się potem stało…
Zaledwie ojciec umarł, każdy przyszedł
Ze swym pierścieniem, chcąc być panem domu…
Zaczęli badać, skarżyć się i spierać…
Daremnie!… Dowieść, który z trzech pierścieni
Prawdziwy, było już niepodobieństwem[42],
Prawie zupełnie takim, jakim dla nas
Powiedzieć, która wiara jest prawdziwą.
SALADYN
NATAN
SALADYN
NATAN
Tylko
Pod względem zasad nie są tak odmienne…
Czyż nie są wszystkie wsparte na podstawie
Dziejów pisanych, albo przekazanych
Ustnym podaniem?… Otóż można dzieje
Przyjmować tylko na podstawie wiary
W czyjeś świadectwo… Wszakże tak?… A w czyim
Świadectwie większą ufność pokładamy?
Wszakże w świadectwie swoich, tych co mają
Krew jednę z nami, którzy nam od młodu
Okazywali miłość swoję[43], którzy
Tam nas zwodzili tylko, gdzie dla dobra
Naszego zwieść nas było koniecznością?
Mamże mojemu ojcu mniej dać wiary,
Niż ty twojemu? Albo też przeciwnie,
Czyż mogę żądać, żebyś ty swym przodkom
Zarzucił kłamstwo, byłeś tylko moim
Fałszu nie zadał? Co?
SALADYN
do siebie
NATAN
Wróćmy
Do tych pierścieni. Jak już powiedziałem,
Synowie wnieśli skargę, i przed sędzią
Każdy z nich przysiągł, że ma pierścień z własnej
Ręki ojcowskiej — jak w istocie było! —
I że każdemu z nich przyrzekał ojciec,
Iż jemu pierścień odda w posiadanie, —
Co także było prawdą!… Każdy twierdził,
Że względem niego ojciec nie popełnił
Fałszu, że ojca o to podejrzewać
Nie może, musi zatem mimowolnie
Oskarżać braci, chociaż o nich zawsze
Sądził najlepiej. Każdy żądał, żeby
Zdrajcy wykryci byli i ponieśli
Karę.
SALADYN
NATAN
A sędzia na to
Rzekł: Jeśli ojca tutaj nie stawicie,
To was oddalam z waszą sprawą! Cóż to?
Czy wam się zdaje, żem ja tutaj po to,
Abym zagadki rozwiązywał? Albo
Sądzicie może, że prawdziwy pierścień
Sam się odezwie? Ale stójcie! Wszakże
Mówicie, że ten pierścień miał tajemną
Siłę, że czynił swego posiadacza
Bogu i ludziom miłym… To rozstrzygnie!
Bo tej potęgi mieć nie mogą przecież
Fałszywe.. Mówcie! Kto z was jest dwóm innym
Najmilszy? Mówcie!… Ha! Milczycie… wszyscy!
Wasze pierścienie widać są bezsilne!
Każdy samego siebie tylko kocha…
Więc widać z tego, że oszukanymi
I oszustami wszyscy trzej jesteście!
Wszystkie pierścienie wasze są fałszywe!
Prawdziwy zginąć musiał, a wasz ojciec,
Pragnąc utaić zgubę, zrobić kazał
Trzy jednakowe!…
SALADYN
NATAN
A zatem — mówił sędzia dalej — jeśli
Zamiast wyroku nie pragniecie rady,
Odejdźcie!… Radziłbym wam jednak przyjąć
To, co się stało. Każdy z was ma pierścień
Od swego ojca, niech więc każdy wierzy,
Że ma prawdziwy. Ojciec nie chciał może,
Żeby przywilej, co jednego wznosił
Nad innych, dłużej miał trwać w jego domu.
Musiał was wszystkich kochać jednakowo,
I nie chciał krzywdzić dwóch, aby jednego
Obdarzyć… Dobrze!… Niech się współubiega
Każdy z innymi, aby rzeczywistą,
Nie na przesądzie wspartą zyskać miłość!
Niech się ubiega każdy, by w pierścieniu
Swym dowieść siły jego tajemniczej!
Niech dopomaga tej wewnętrznej sile
Przez swą łagodność, słodycz, dobroczynność,
Przez miłość Boga i przez ufność w Bogu!
A gdy się kiedyś dzieciom dzieci waszych
Kamienia tego moc objawi, wówczas,
Po lat tysiącach, wzywam was znów przed ten
Trybunał… Wtedy będzie tu zasiadał
Mądrzejszy człowiek niźli ja, on wyda
Wyrok!… Odejdźcie!… Tak powiedział skromny
Ów sędzia…
SALADYN
NATAN
SALADYN
zbliża się do niego, chwyta go za rękę, której już następnie nie puszcza
NATAN
SALADYN
NATAN
SALADYN
NATAN
SALADYN
NATAN
SALADYN
NATAN
SALADYN
patrząc mu bystro w oczy
NATAN
SALADYN
NATAN
SALADYN
NATAN
SALADYN
NATAN
SALADYN
NATAN
SALADYN
On to zrobił?
Wyglądał na to! Brat mój, co podobnym
Był tak do niego, zrobiłby toż samo…
Więc jest tu jeszcze?… Sprowadź go tu do mnie.
Mej siostrze, która wcale tego brata
Nie znała, tylem o nim opowiadał,
Że jej pokazać jego portret muszę.
Sprowadź go! Oto, jak z dobrego czynu,
Choć był spełniony tylko pod wrażeniem
Uczucia, dalej płyną dobre czyny!…
Sprowadź go!
NATAN
puszczając rękę Saladyna
Wychodzi.
SALADYN
Wychodzi w inną stronę.
Zmiana. Miejsce pod palmami, w bliskości klasztoru, gdzie Templariusz oczekuje Natana.
SCENA VIII
Templariusz
sam, przechadza się w milczeniu, walcząc sam z sobą; wreszcie wybucha
Tutaj dopiero znów odetchnąć może
Ścigana ze wszech stron ofiara! Dosyć!
Sam wiedzieć nie chcę co się we mnie dzieje,
Ani przypuszczać, co się będzie działo…
Dość tego! Próżno uciekałem, próżno!
I nic innego też nie byłem w stanie
Zrobić! A teraz niech się stanie, co się
Ma stać! Za prędko padł, bym ujść go zdołał,
Ten cios, pod który tak się uporczywie
Wzbraniałem podejść… CzynUjrzeć ją raz jeszcze,
Tę, którą ujrzeć tak się opierałem,
I postanowić, że jej nigdy więcej
Nie stracę z oczu… Jak to postanowić?…
Postanowienie jest to czyn… ja cierpię,
Ja cierpię tylko… Ujrzeć ją i uczuć,
Że nieodłącznie jestem z nią związany,
Było to i jest jedno… Żyć w oddali
Od niej, jest dla mnie rzeczą niepojętą,
Śmiercią… w tym życiu, które się po zgonie
Zacznie, tam nawet śmiercią.. Czy to miłość?…
Tak!… Więc templariusz kocha… więc chrześcianin
Kocha Żydówkę?… Ha! Tak!… Jestem w ziemi,
Którą ludowi swemu Bóg na wieki
Oddać ślubował, więc dlatego także
I ja ślubuję oddać się na wieki…
Wielu przesądów już się tu pozbyłem…
Czego ode mnie może chcieć mój zakon?…
Jako templariusz już nie żyję… Z chwilą,
W której zostałem jeńcem Saladyna,
Ustało życie moje. Głowa, którą
On mi darował, czyliż jest tą samą?
Nie, to jest nowa; nie wie, co wmówiono
W tamtę, czym związaną była tamta…
Dzisiejsza lepsza i godniejsza nieba,
O którym ojciec mój miał kiedyś marzyć.
Tak, bo tą nową głową rozpoczynam
Myśleć dopiero, jak mój ojciec pewnie
Myślał, gdy tutaj bawił, jeśli tylko
Baśni mi o nim nie prawiono. Baśni?
Lecz wiarygodnych, które mi się teraz
Podobniejszymi zdają być do prawdy,
Niż przypuszczałem dotąd, gdy mi przyszło
Potknąć się tylko, gdzie on upadł… Upadł?…
Wolę z mężami upaść, niż stać z dziećmi!
Przykład mi jego starczy za uznanie,
A oprócz niego, mógłżebym o czyje
Dbać jeszcze sądy? O Natana? Przecież
Zachęty jego, nie uznania tylko
Pewnym być mogę. Co to za Żyd! Chociaż
Żydem się tylko okazywać pragnie…
Idzie tu… śpieszy… twarz mu szczęściem płonie…
Któż by inaczej szedł od Saladyna?…
Hej! Hej! Natanie!
SCENA IX
Natan, Templariusz.
NATAN
TEMPLARIUSZ
NATAN
TEMPLARIUSZ
NATAN
TEMPLARIUSZ
NATAN
TEMPLARIUSZ
NATAN
TEMPLARIUSZ
po krótkim milczeniu, nagle, rzucając mu się na szyję
NATAN
TEMPLARIUSZ
puszczając go również nagle
NATAN
TEMPLARIUSZ
Nie synu? Błagam was, Natanie, błagam,
Zaklinam na Natury pierwsze związki:
Nie przekładajcie[44] nad nie pęt późniejszych!
Bądźcie człowiekiem i nie odpychajcie
Mnie od nóg waszych!
NATAN
TEMPLARIUSZ
NATAN
TEMPLARIUSZ
NATAN
TEMPLARIUSZ
NATAN
TEMPLARIUSZ
NATAN
TEMPLARIUSZ
NATAN
TEMPLARIUSZ
NATAN
TEMPLARIUSZ
NATAN
TEMPLARIUSZ
A wy chyba
Zbyt skrupulatnie się na rzecz patrzycie…
Cóż stąd?… Bękartem mogę być… nieprawym
Dzieckiem! Cóż stąd?… Ale mi darujcie
Wywód mych przodków, a ja wam daruję
Wywody waszych. Nie dlatego, żebym
Myślał o waszym wątpić rodowodzie!
Boże uchowaj! Wiem, że pokolenie
Po pokoleniu, wywieść ród możecie
Od Abrahama i od jego ojców,
Wiem i sam na to przysiąc jestem gotów.
NATAN
TEMPLARIUSZ
NATAN
TEMPLARIUSZ
NATAN
Odchodzi.
SCENA X
Templariusz, wkrótce potem Daja.
MiłośćTEMPLARIUSZ
sam
To już za wiele!… Mózg człowieczy zda się
Móc objąć naraz tyle, a jednakże
Często drobnostką jedną się przepełnia!
Drobnostką!… Bieda! niechby czym nie wiedzieć
Był przepełniony!… Ale cierpliwości!
Duch prędko zwiąże wzdęte te pierwiastki,
Utworzy przestrzeń, światło… ład powróci…
Czyż po raz pierwszy kocham? Albo czyliż
To, co miłością zwę, miłością nie jest?
Czyż to miłością jest, co dzisiaj czuję?
DAJA
wchodzi ostrożnie, ukrywając się za drzewami
TEMPLARIUSZ
DAJA
TajemnicaTEMPLARIUSZ
DAJA
TEMPLARIUSZ
DAJA
Nie, nie! Wy powiedzcie pierwsi,
Ja potem powiem, bo wierzajcie, na nic
Wam się nie przyda tajemnica moja,
Jeśli ja waszej wiedzieć wprzód nie będę.
Więc dalej! Mówcie, bo gdy was wybadam,
To znaczyć będzie, żeście mi niczego
Nie powierzyli. Moja tajemnica
Zostanie wówczas moją, a wy swojej
Już nie będziecie panem. Kobieta, Tajemnica, MiłośćOch! rycerzu!
I wam mężczyznom zdaje się, że można
Oku kobiety ukryć tajemnicę
Taką…
TEMPLARIUSZ
DAJA
Może. Jestem więc zmuszoną
Tę tajemnicę waszą wam odsłonić!
Cóż to znaczyło, żeście tak pośpiesznie
Od nas odeszli, zostawili same?
Żeście z Natanem teraz nie wrócili?
Czy Recha na was tak wywarła mało
Wrażenia? Albo czy tak wiele? Wiele!
Tak wiele!… Mówcie, niech zobaczę, jak to
Ptaszę na wiotkiej płonce[45] skrzydełkami
Trzepocze! Mówcie, chciejcie mi się przyznać,
Że ją kochacie do szaleństwa… Ja wam
Coś za to powiem.
TEMPLARIUSZ
DAJA
TEMPLARIUSZ
DAJA
TEMPLARIUSZ
DAJA
TEMPLARIUSZ
na stronie
DAJA
TEMPLARIUSZ
DAJA
TEMPLARIUSZ
DAJA
TEMPLARIUSZ
DAJA
TEMPLARIUSZ
DAJA
TEMPLARIUSZ
DAJA
TEMPLARIUSZ
DAJA
Chwila milczenia.
TEMPLARIUSZ
DAJA
TEMPLARIUSZ
DAJA
TEMPLARIUSZ
zimno
DAJA
TEMPLARIUSZ
DAJA
TEMPLARIUSZ
Ojciec, Córka, Religia, TajemnicaDAJA
TEMPLARIUSZ
żywo
DAJA
TEMPLARIUSZ
DAJA
TEMPLARIUSZ
DAJA
TEMPLARIUSZ
DAJA
TEMPLARIUSZ
DAJA
TEMPLARIUSZ
Natan… jak to? Dobry, mądry
Natan odważył się fałsz taki zadać
Głosom natury? Tak wykrzywić drogę
Serca, które by zostawione sobie
Zapełnię inną poszło?… Tak, w istocie,
Coś mi ważnego zwierzyliście, Dajo,
Coś, co mieć może skutki… co mnie w zamęt
Wprowadza… Nie wiem, co mam wobec tego
Uczynić… zatem czas mi pozostawcie…
Odejdźcie! Może będzie szedł tą stroną,
Mógłby nas spotkać… Idźcie!…
DAJA
TEMPLARIUSZ
DAJA
TEMPLARIUSZ
AKT IV
W krużgankach klasztoru.
SCENA I
Braciszek, wkrótce potem Templariusz.
BRACISZEK
sam
Tak, tak! Ma słuszność patriarcha! Prawda,
Bardzo niewiele z tego się powiodło,
Co mi polecił… Lecz dlaczego na mnie
Podobne rzeczy wkłada?… Ja przebiegłym
Być nie chcę… nie chcę przekonywać… nie chcę
We wszystko nosa wtykać, do wszystkiego
Rąk swych przykładać!… Czym się z światem po to
Rozstał dla siebie, abym się dla innych
Do niego mięszał?…
TEMPLARIUSZ
przystępując spiesznie do niego
BRACISZEK
TEMPLARIUSZ
BRACISZEK
Tak, tak, ale
Sądziłem, że już pana nie zobaczę
W mym życiu. Miałem tę nadzieję w Bogu.
Bóg wie, jak przykro było mi, żem pana
Nakłaniać musiał do podobnych rzeczy;
Bóg wie, czym pragnął znaleźć posłuchanie!
Bóg wie, jak byłem rad, że tak otwarcie
I bez namysłu pan odrzucił wszystko,
Co nie przystoi rycerzowi… Ale
Wracasz pan, widać… Namysł odniósł skutek.
TEMPLARIUSZ
BRACISZEK
TEMPLARIUSZ
Pobożny, dobry człeku! Bądź spokojny!
Nie po tom przyszedł; ni edlatego wcale
Chcę z patriarchą mówić!… Jeszcze dotąd
Myślę o wszystkim, tak jak wprzód myślałem,
I za nic w świecie nie chciałbym utracić
Dobrej opinii, którą powziął o mnie
Tak dobry, prosty i uczciwy człowiek,
Jak wy… Przychodzę tu zasięgnąć rady…
BRACISZEK
Ogląda się bojaźliwie.
TEMPLARIUSZ
BRACISZEK
TEMPLARIUSZ
Bo mnich ma przywilej
Wiedzieć o wszystkim… My nie zazdrościmy
Mu tego… Wprawdzie, gdyby tu szło o mnie,
Gdybym miał sobie tylko liczbę zdawać,
Do patriarchy bym nie poszedł. Ale
Są rzeczy, które wolę według cudzej
Woli źle zrobić, niż według swej dobrze.
ReligiaA przy tym widzę, że religia jest to
Stronnictwo. Każdy, choćby się bezstronnym
Mniemał, jednakże mimowolnie stoi
Przy jego godłach. Skoro tak jest, widać,
Że to jest dobrym.
BRACISZEK
TEMPLARIUSZ
BRACISZEK
Patriarcha, w całym przepychu kościelnym wychodzi z jednego z krużganków klasztornych.
SCENA II
Ciż sami, Patriarcha.
TEMPLARIUSZ
BRACISZEK
TEMPLARIUSZ
PATRIARCHA
zbliżając się, daje znak braciszkowi
BRACISZEK
PATRIARCHA
skinąwszy na braciszka i na swój orszak, żeby się usunęli
TEMPLARIUSZ
PATRIARCHA
TEMPLARIUSZ
PATRIARCHA
TEMPLARIUSZ
PATRIARCHA
Któż tego żąda?… Każdy niech używa
Rozumu, który Bóg mu dał — gdzie trzeba;
Czy jednak wszędzie trzeba? Nie!… Jeżeli
Bóg przez anioła… że tak powiem… to jest
Przez sługę słowa swego, nam wskazuje,
Że chrześcijaństwa dobro i Kościoła
W jaki szczególny sposób moglibyśmy
Podnieść, powiększyć… Któż śmie wówczas badać
Rozumem swoim słabym wolę Tego,
Co rozum stworzył? Któż śmie wieczne prawa
Nieba stosować do prawideł marnych
Swego honoru?… Lecz dość o tym!… W czymże
Naszej porady dziś pan potrzebuje?
TEMPLARIUSZ
Przypuśćmy, godny panie, że Żyd pewien
Jedyne dziecko ma, na przykład córkę,
Którą starannie i w miłości dobra
Wychował, którą kocha nad swą duszę,
Która mu wzajem okazuje miłość
Najczulszą. Otóż doniesiono komuś,
Że ta dziewczyna nie jest córką Żyda,
Że ją w dzieciństwie znalazł, ukradł, kupił,
Lub tym podobnie — doniesiono dalej,
Że ta dziewczyna jest chrześciańskim dzieckiem,
Że jest ochrzczone, lecz Żyd ją wychował
Jako Żydówkę i zostawił w błędzie,
Że jest Żydówką oraz jego córką…
Powiedźcież, godny ojcze, w takim razie
Co trzeba zrobić?…
PATRIARCHA
TEMPLARIUSZ
PATRIARCHA
To jedno?… Niech się pan przekona,
Jak dumny rozum ludzki błądzić może
W rzeczach duchownych! Nie! To nie jest jedno!
Jeśli przypadek ten jest tylko płodem
Dowcipu, nie wart on jest, by się nad nim
Namyślać serio i mozolnie. Wtedy
Na teatr panu wskażę, gdzie się często
Rozbierać zwykły takie pro i contra[46]
Z wielkim sukcesem. Lecz w przeciwnym razie,
Jeśli to nie jest teatralną bajką,
Jeśli to fakt jest, jeśli fakt ten zaszedł
W naszej diecezji, w naszym drogim mieście
Jerozolimie… wtedy…
TEMPLARIUSZ
PATRIARCHA
TEMPLARIUSZ
PATRIARCHA
A prawa, które wzmiankowałem,
Żyda, który by przywiódł chrześcianina
Do apostazji[47], na stos przeznaczają.
TEMPLARIUSZ
PATRIARCHA
Tym bardziej zatem Żyda, który
Przemocą, gwałtem chrześcijańskie dziecko
Ze społeczności chrześcijańskiej wyrwał.
Dziecko, Religia, PrzemocAlbowiem czyliż nie jest gwałtem wszystko,
Co czynim z dziećmi… oprócz tego tylko,
Co z nimi Kościół czyni.
TEMPLARIUSZ
PATRIARCHA
TEMPLARIUSZ
PATRIARCHA
TEMPLARIUSZ
PATRIARCHA
TEMPLARIUSZ
Chce odejść.
PATRIARCHA
Jak to?
Nie chcecie wyznać?… tego łotra Żyda
Wyjawić?… zaraz stawić go przede mną? …
Mam na to radę!… Zaraz do sułtana
Pójdę!… Saladyn w moc kapitulacji,
Którą zaprzysiągł, jest obowiązany
Dawać nam pomoc, musi nas popierać
We wszystkich prawach i naukach wszelkich,
Które do zasad naszej świętej wiary
Liczymy. Mamy na to, Bogu dzięki,
Oryginalny akt z podpisem jego,
Z jego pieczęcią! Mamy!… Przy tym łatwo
Zdołam mu dowieść, jak jest niebezpieczną
Niewiara dla państw nawet… Wszystkie węzły
Poddańcze wówczas rwą się, rozwiązują,
Jeżeli człowiek w nic nie wierzy… Biada!
Biada zbrodniarzom takim!…
TEMPLARIUSZ
PATRIARCHA
TEMPLARIUSZ
PATRIARCHA
Wiem, że pan łaskę ma u Saladyna;
Proszę nie natchnąć mu złych myśli o mnie,
Tylko gorliwość koło służby bożej
Jest dla mnie bodźcem. Jeśli więcej czynię,
Niż trzeba, czynię tylko z tej przyczyny.
Pamiętać, panie, o tym zechciej, proszę.
Przy tym, rycerzu, to co mówiliśmy
O Żydzie, było tylko problematem
Zapewne… to jest.. niby…
TEMPLARIUSZ
PATRIARCHA
na stronie
Odchodzi, rozmawiając z Braciszkiem.
Zmiana. Pokój w pałacu Saladyna. Niewolnicy wnoszą wielką liczbą worków z pieniądzmi i ustawiają jedne przy drugich.
SCENA III
Saladyn, wkrótce potem Sittah.
SALADYN
wchodząc
JEDEN Z NIEWOLNIKÓW
SALADYN
Więc resztę odnieść do mej siostry…
Lecz gdzież Al-Hafi? To, co tu jest, niechaj
Zaraz do siebie weźmie… Albo może
Byłoby lepiej posłać ojcu?… Tutaj
Wszystko to pójdzie w mgnieniu oka. Chociaż
Człowiek się w końcu staje twardym. Teraz
Dokaże sztuki ten, kto wydobędzie
Ode mnie większy datek, nim nadejdzie
Haracz z Egiptu… Niechaj chociaż trochę
Nędza poczeka… Byle tylko datki
Przy grobie trwały wciąż, i byle tylko
Nie odchodzili próżno chrześcijańscy
Pielgrzymi… byle…
SITTAH
wchodząc
SALADYN
SITTAH
SALADYN
SITTAH
Pokazuje mu małe malowidło.
SALADYN
Mój brat!… to on jest!… to on był niestety!
Dzielny młodzieńcze, czemuż cię tak wcześnie
Straciłem!… Cóż bym teraz mógł przedsięwziąć,
Gdybym przy boku miał cię! Sitto, daj mi
Ten portret. Znam go! Dał go starszej siostrze,
Swej drogiej Lilii, gdy pewnego razu
Z objęć swych puścić go nie chciała wcale.
Było to po raz już ostatni; potem
Pojechał… ja mu pozwalałem jeździć
Samemu!… Lilia zmarła wkrótce z żalu!
Nie przebaczyła mi, żem mu samemu
Pozwolił jeździć! Nie powrócił więcej.
SITTAH
SALADYN
Dosyć!… Wszyscy my tak kiedyś
Nie powrócimy… Któż wie zresztą?… Czyliż
Śmierć tylko jedna młodych zwraca z drogi?…
Jest innych wrogów dosyć… Często silny
Tak samo pada, jak najsłabszy… Trudno!
Stało się! Muszę teraz wizerunek
Porównać z młodym templariuszem, sprawdzić,
Czy wyobraźnia bardzo mnie złudziła.
SITTAH
SALADYN
do wchodzącego służącego
SITTAH
Siada na boku na sofie i zapuszcza zasłonę.
SALADYN
SCENA IV
Templariusz, Saladyn.
TEMPLARIUSZ
SALADYN
TEMPLARIUSZ
SALADYN
Nie chciej tylko go używać
Przeciw mnie. Chętnie nieprzyjacielowi
Zwracam dwie ręce, lecz takiego serca
Nie chciałbym zwracać mu. Nie byłem w błędzie,
Młodzieńcze, co do ciebie… Duszą, równie
Jak ciałem, jesteś mym Assadem. Widzisz,
Prawie mnie bierze chęć zapytać, gdzieś się
Krył czas tak długi?… Czyś w zaklętej jakiej
Dobre cię duchy uchowały dotąd
W świeżej młodości? Widzisz, chęć mnie bierze
Przypomnieć, cośmy w rozmaitych miejscach
Razem robili! Chciałbym się pogniewać,
Żeś miał przede mną jednę tajemnicę,
Żeś mi przygody jednej twego życia
Nie dał podzielić z sobą… I to wszystko
Pewnie bym zrobił, gdybym tylko ciebie
Widział, nie siebie także… Lecz daremnie
Łudzić się!… Tylko to jest jedno prawdą
Z tych słodkich marzeń, że w jesieni mojej,
Wiosna Assada mego znów zakwita…
A ty, rycerzu, czyś zadowolony
Z tego?…
TEMPLARIUSZ
SALADYN
Zróbmy zaraz próbę…
Chcesz zostać przy mnie? U mnie?… Chrześcianinem,
Czy muzułmanem, mniejsza!… W białym płaszczu,
Czy w jamerlonku[51], w kapeluszu twoim,
Czy też w turbanie, mniejsza!… Nigdym nie chciał,
By wszystkie drzewa miały jednę korę.
TEMPLARIUSZ
SALADYN
TEMPLARIUSZ
SALADYN
podając mu rękę
TEMPLARIUSZ
podając mu rękę
SALADYN
TEMPLARIUSZ
TEMPLARIUSZ
TEMPLARIUSZ
zimno
SALADYN
TEMPLARIUSZ
SALADYN
TEMPLARIUSZ
Prawda!
Rzecz każda jednak ma tak różne strony,
Że często pojąć nawet niepodobna[52],
By razem jedno stanowiły.
SALADYN
TEMPLARIUSZ
SALADYN
TEMPLARIUSZ
SALADYN
TEMPLARIUSZ
SALADYN
TEMPLARIUSZ
Wiesz, sułtanie, o tym,
Że on ma córkę… Com uczynił dla niej,
To uczyniłem, bom uczynił. Jestem
Zanadto dumny, by tam wdzięczność zbierać,
Gdziem jej nie posiał. Widzieć jej raz jeszcze
Nie chciałem. Ojciec był w podróży, wraca,
Mówią mu, słucha, szuka mnie, znajduje,
Składa mi dzięki, pragnie, żeby córka
Spodobać mi się mogła, napomyka
Coś o widokach, o przyszłości błogiej
W oddali… Dałem się namówić, idę,
I rzeczywiście napotykam dziewczę…
Ach! Muszę wstydzić się, sułtanie!…
SALADYN
TEMPLARIUSZ
SALADYN
TEMPLARIUSZ
Mądry ojciec wprawdzie
Wprost nie odmówił, ale mądry ojciec
Chce wprzód wybadać, chce się wprzód namyślać!…
Ma słuszność!… Czyliż ja tak nie robiłem?…
Czym nie namyślał się? Nie dowiadywał,
Gdym głos jej w ogniu słyszał? Słusznie! Słusznie!
Na Boga! Jest to pięknie, tak być mądrym,
Tak być przezornym!…
SALADYN
TEMPLARIUSZ
SALADYN
TEMPLARIUSZ
SALADYN
ZabobonyTEMPLARIUSZ
SALADYN
TEMPLARIUSZ
SALADYN
TEMPLARIUSZ
SALADYN
TEMPLARIUSZ
SALADYN
TEMPLARIUSZ
żywo
SALADYN
poważnie
TEMPLARIUSZ
SALADYN
TEMPLARIUSZ
spokojnie
SALADYN
Nie o wiele lepiej!
Zapewne również tak porywczo! Ale
Kto cię nauczył tak mnie jednym słowem
Rozbrajać, powiedz? Rzeczywiście, jeśli
Rzecz się tak miała, to Natana mego
Sam nie poznaję wcale. Jest on zresztą
Mym przyjacielem. Moi przyjaciele
Gniewać się z sobą nie powinni. Słuchaj!
Działaj ostrożnie! Nie śpiesz się, Natana
Dawać na pastwę fanatykom waszym!
Milcz o tym, za co wasze duchowieństwo
Karać go zechce, mnie sprawiając boleść…
Nie sil się na to, byś na przekór Żydom
I muzułmanom był chrześcijaninem.
TEMPLARIUSZ
SALADYN
TEMPLARIUSZ
SALADYN
Tę twą obawę właśnie. Widzę teraz,
Z jakich to błędów rosną nasze cnoty.
Bądź tylko takim, jakim jesteś, dalej,
Nic nie zaszkodzi ci to w sercu moim.
Lecz idź go szukać, jak on szukał ciebie,
Sprowadź go tutaj. Chcę cię z nim pojednać.
Jeśli ci idzie tak o tę dziewczynę,
To się nie lękaj, będzie ona twoją,
I Natanowi nie przepuszczę płazem,
Że chrześcijańskie dziecko śmiał wychować
Bez wieprzowiny!… Idź!…
Templariusz odchodzi, Sittah opuszcza sofę.
SCENA V
Saladyn, Sittah.
SITTAH
SALADYN
SITTAH
SALADYN
SITTAH
SALADYN
SITTAH
SALADYN
SITTAH
SALADYN
SITTAH
SALADYN
SITTAH
SALADYN
SITTAH
SALADYN
Wychodzą.
Zmiana. Otwarte podwórze w domu Natana od strony palm, jak w pierwszej scenie pierwszego aktu. Część towarów i kosztowności leży rozpakowana.
SCENA VI
Natan, Daja.
DAJA
NATAN
DAJA
NATAN
DAJA
NATAN
DAJA
NATAN
DAJA
NATAN
DAJA
NATAN
DAJA
Po co udawać, że nie rozumiecie?
Powiem wam krótko: ten templariusz kocha
Rechę. Oddajcie mu ją… Tym sposobem
Skończy się grzech wasz, grzech, o którym dłużej
Milczeć nie mogę. Tak dziewczyna wróci
Znów między chrześcian, będzie tym, czym była,
A wy za dobro, które nam świadczycie,
Ogni piekielnych nie będziecie dłużej
Ściągali na swą głowę…
NATAN
DAJA
NATAN
DAJA
NATAN
DAJA
Odchodzi.
NATAN
na stronie
Gdybym
Mógł znaleźć sposób, jak do templariusza
Przystąpić, przyczyn mojej ciekawości
Nie wyjawiając… Bo jeżeli powiem,
A me domysły są bezzasadnymi,
To niepotrzebnie wmięszam jego ojca.
głośno do wracającej Daji
DAJA
NATAN
Daja wychodzi.
SCENA VII
Natan, Braciszek.
NATAN
na stronie
Tak bym chętnie ojcem
Rechy pozostał… Ba! Czyż być przestanę,
Chociaż przestanę nosić nazwę?… Dla niej
Ojcem się zawsze będę zwał, gdy pozna
Jak chętnie byłbym nim.
głośno
BRACISZEK
NATAN
BRACISZEK
NATAN
sięgając po pieniądze
BRACISZEK
NATAN
BRACISZEK
NATAN
BRACISZEK
Do niedawna jeszcze,
Jako pustelnik żyłem pod Jerycho,
Przy kwarantannie, lecz arabscy zbójcy
Obrabowali mi mój domek boży,
Złupili celę i uprowadzili
Mnie z sobą. Szczęściem w drodze im umknąłem,
I tu przybyłem, by od patryjarchy
Otrzymać inne miejsce, w którym mógłbym
Bogu samotnie przez dni moich resztę
Służyć…
NATAN
BRACISZEK
NATAN
BRACISZEK
NATAN
z niepokojem
BRACISZEK
Posłuchajcie tylko!… Zatem na mnie
Włożył zlecenie, żebym, jeśli zdołam,
Wpadł na trop tego Żyda, i okropnie
Gniewał się na to straszne wykroczenie,
Które się zbrodnią zwie przeciw Duchowi
Świętemu, to jest najstraszniejszym grzechem
Ze wszystkich grzechów… chociaż, Bogu dzięki,
Nie wiemy dobrze, na czym to właściwie
Grzech ten zależy… Wtenczas się zbudziło
Nagle sumienie we mnie i w pamięci
Mojej stanęło, że to ja sam może
Do tego grzechu nieodpuszczonego
Przed laty powód dałem… Więc powiedzcie,
Czy nie wam konny giermek przed latami
Osiemnastoma oddał do rąk dziecko,
Dziewczynkę kilkotygodniową?
NATAN
BRACISZEK
NATAN
BRACISZEK
NATAN
BRACISZEK
NATAN
BRACISZEK
NATAN
BRACISZEK
NATAN
BRACISZEK
NATAN
BRACISZEK
Mnie możecie
Ufać, Natanie! Bo ja sobie myślę
Tak: jeśli z dobrem, które mam uczynić,
Blisko graniczy złe, to tego dobra
Czynić nie trzeba, bo choć dość dokładnie
Wiemy, co złem jest, ale co jest dobrem,
Tego tak ściśle nie możemy wiedzieć.
Było to bardzo naturalnym, żeście,
Chcąc chrześcijańskie dziecię dobrze chować,
Jako swe własne je chowali. Miłość
Kazała wam tak zrobić, i miałaby
Was za to czekać kara? To byłoby
Niesprawiedliwe. Prawda, że przezorniej
Zrobilibyście, gdybyście kazali
Obcym chrześciańskie wychowywać dziecię
W wierze chrześciańskiej, ale w takim razie
Czyżby to dziecko przyjaciela było
Kochanym przez was? Dziecko, Miłość, ReligiaA miłości dziecku,
Choćby dzikiego zwierza, jest potrzeba
W tych młodych latach bardziej, niż chrześciaństwa.
Na chrześciaństwo jeszcze ma dość czasu.
Jeśli więc dziewczę zdrowo i pobożnie
Pod okiem waszym wzrosło, to zostało
Przed okiem bożym tym, czym było. Czyliż
Całe chrześciaństwo nie jest zbudowane
Na judaizmie? Chrystus, ŻydNieraz mnie bolało,
I wiele nad tym łez wylałem, żeśmy
Chrześcianie często zapominać zwykli,
Iż sam Zbawiciel nasz był także Żydem.
NATAN
Wy, dobry bracie, za mną przemówicie,
Gdy złość, obłuda, przeciw mnie podniosą
Głosy… z powodu czynu… czynu, który…
Wy tylko sami wiedzieć to będziecie,
Ale do grobu weźcie tajemnicę…
Nigdy mnie jeszcze nie popchnęła pycha,
Bym ją powierzył komukolwiek… wam ją
Opowiem tylko… Zacnej ją prostocie
Opowiem tylko… Bo wy tylko sami
Zdolniście pojąć, jakie czyny może
Wymóc na sobie człowiek, co się boi
Boga…
BRACISZEK
Religia, PrzemocNATAN
BRACISZEK
NATAN
BRACISZEK
NATAN
Powoli jednak rozum mój powrócił
I rzekł łagodnie: „Przecież na niebiosach
Jest Bóg! To wszystko było jego wolą!
Idź, pełń to, co już dawno pojmowałeś,
A co trudniejszym nie jest do spełnienia,
Niż do pojęcia, byłeś pełnić zechciał.
Wstań!” A więc wstałem… Zawołałem: „Boże!
Chcę, jeśli ty chcesz, żebym chciał”. W tej chwili
Zsiedliście z konia i oddaliście mi
Dziecię, co było w płaszcz wasz zawinięte.
Coście mówili, co odpowiedziałem,
Już nie pamiętam… Tylko wiem, że dziecię
Wziąłem do siebie, że je całowałem,
Żem na kolana upadł, i żem wołał:
„Boże! Z siedmiorga jednoś mi już zwrócił!”
BRACISZEK
NATAN
Bracie!
Co w waszych oczach mnie chrześcijaninem
Czyni, to w moich was przedstawia Żydem…
Lecz rozczulenia rzućmy! Trzeba czynu!…
I choć mnie wkrótce siedmiokrotna miłość
Do tej dziewczyny cudzej przywiązała,
Choć mnie zabija sama myśl, że mogę,
Tracąc ją, znowu siedmiu moich synów
Utracić — jeśli chce Opatrzność z moich
Rąk ją odebrać — słucham.
BRACISZEK
NATAN
BRACISZEK
NATAN
BRACISZEK
NATAN
BRACISZEK
NATAN
BRACISZEK
NATAN
BRACISZEK
NATAN
BRACISZEK
Są tam modlitwy.
Brewiarzem[53] zwiemy ją… Chrześcianin każdy,
Jak sądzę, może jej używać. Wprawdzie
Ja nie… nie umiem czytać…
NATAN
Książka, JęzykBRACISZEK
NATAN
BRACISZEK
NATAN
Daja wbiega spiesznie.
SCENA VIII
Natan, Daja.
DAJA
pomięszana
NATAN
DAJA
NATAN
DAJA
NATAN
DAJA
NATAN
DAJA
NATAN
DAJA
NATAN
DAJA
NATAN
Wychodzi.
DAJA
A ja drżę o co innego!…
Tak, jedynaczka, domniemana córka
Tak bogatego Żyda, być by mogła
Dosyć ponętną i dla muzułmana…
Oho! Templariusz przepadł!… Przepadł, jeśli
Na jeden jeszcze krok się nie odważę…
Jeśli jej samej prawdy nie odkryję…
Dobrze! Skorzystam z pierwszej sposobności,
Gdy sama będę z nią, by to uczynić.
Sposobność taka może wnet się zdarzy,
Gdy ją prowadzić będę do pałacu…
Przynajmniej szkody tym nie zrobię! Tak jest!
Teraz lub nigdy! Trzeba to uczynić!
Idzie za Natanem.
AKT V
Pokój w pałacu Saladyna, ten sam co w czwartym akcie. Worki z pieniędzmi na tym samym miejscu.
SCENA I
Saladyn, wkrótce potem trzej mamelucy.
SALADYN
wchodząc
Pieniądze tu są jeszcze! A derwisza
Ani wynaleźć! Musiał się zasiedzieć
Nad szachownicą i o sobie samym
Zapomniał, czemuż więc nie miałby o mnie
Zapomnieć?… Ale cierpliwości…
do wchodzącego mameluka.
MAMELUK
SALADYN
MAMELUK
czekając, do siebie
SALADYN
DarMAMELUK
SALADYN
MAMELUK
SALADYN
MAMELUK
Wychodzi.
SALADYN
Cóż znów? Chodź! Dwa zabierz!…
Odszedł na serio! Czyż we wspaniałości
Mnie chce przewyższyć? Bo mu przykrzej pewno
Odmawiać, niż mnie dawać!… Ibrahimie!…
Skądże mi przyszło w moich dni ostatku
Chcieć być inakszym, niż dotychczas byłem?
Czyliż Saladyn nie ma Saladynem
Umrzeć!… Musiałby chyba wówczas nie żyć
Jako Saladyn.
DRUGI MAMELUK
wchodząc
SALADYN
DRUGI MAMELUK
SALADYN
DRUGI MAMELUK
SALADYN
DRUGI MAMELUK
SALADYN
DRUGI MAMELUK
SALADYN
DRUGI MAMELUK
SALADYN
DRUGI MAMELUK
Wychodzi.
SALADYN
TRZECI MAMELUK
wchodząc
SALADYN
TRZECI MAMELUK
SALADYN
SCENA II
Saladyn, emir Mansor.
SALADYN
MANSOR
SALADYN
MANSOR
SALADYN
Wychodzą.
Zmiana. Miejsce pod palmami, przed domem Natana.
SCENA III
TEMPLARIUSZ
sam, przechadza się
Do domu jego wejść nie mogę… Przecież
Musi się wreszcie tu pokazać. Przedtem
Tak przed tym domem chętnie mnie widziano!
Mamże doczekać tego, że się stanie
Przykrym dla niego, iż tak uporczywie
Tu się przechadzam?… Hm! Tak wielka gorycz
Mówi przeze mnie!… Cóż mnie nań zgniewało
Tak bardzo?… Nic mi jeszcze nie odmówił,
Jak sam powiada, a Saladyn przyrzekł
Wziąć to na siebie, przyrzekł go nakłonić…
Czyżby chrześcianin we mnie jeszcze bardziej
Był wkorzeniony, niż w nim Żyd?… Ha! Może!…
Któż się zna dobrze?..Ojciec, Córka. Jakże mogłem zresztą
Przeczyć mu tego łupu, który sobie
Na chrześcijaństwie zdobył?… Jest to, prawda,
Łup niezwyczajny!… tak urocze dziecko!…
Dziecko, lecz czyje?… Czy tamtego, który
Nieurobioną bryłę na pustynię
Żywota rzucił, a sam poszedł dalej?
Czyli też tego, co tę bryłę podniósł,
I boskie dla niej obmyśliwszy kształty,
W nie ją przyoblókł? Niechaj chrześcijanie
Mówią co zechcą, ojcem Rechy, ojcem
Prawdziwym, mimo tego chrześcianina
Co jej dał życie, zawsze Żyd zostanie!…
Gdy myślę o niej, jako o chrześciance,
Gdy wyobrażam sobie, że jej braknie
Tego wszystkiego, co jedynie mogła
Od podobnego nabyć Żyda, wtedy…
Mów serce moje, co by ciebie do niej
Wabiło?… Prawie nic! Jej uśmiech nawet,
Gdyby był tylko kurczem jej muskułów,
Pięknym i miłym, ale gdyby to, co
Uśmiech ten budzi, czaru, co przystraja
Usta jej lube miało nie być godnym, —
Nie! Taki uśmiech mnie by nie porywał!…
Tyle uśmiechów takich już widziałem,
Którymi hojnie obdarzano głupców,
Frantów, szyderców, zalotników, albo
Pochlebców — przecież mnie nie czarowały…
Czyżbym i wtedy uczuł jakąś żądzę,
Bujać motylem w jej słonecznym blasku? —
Nie wiem!… I oto jestem zagniewany
Na tego, co jej taką wartość nadał!…
O co? Dlaczego?… Bom zasłużył na to
Szyderstwo, jakim żegnał mnie Saladyn!…
Źle ze mną bardzo, gdy Saladyn mógł w to
Uwierzyć!.. Jakże małym ja się muszę
Wydawać w jego oczach, jakże nędznym!…
I to z powodu tej dziewczyny!… Kurdzie!
Kurdzie!… Inaczej być powinno! Zwróć się
Z tej błędnej drogi! Jeśli zresztą Daja
Mówiła rzeczy, których dowieść trudno?
A! On nareszcie!… Wyszedł z domu… mówi…
Aa! Lecz z kim mówi?… Z kim?… Z braciszkiem!
Wie już o wszystkim… może już wydany
Przed patryjarchą!… Ha! W mej zaciekłości
Co ja zrobiłem?… Jak to jedna iskra
Namiętnych ogni łatwo mózg wypala! …
Prędko! Pomyślmy, co uczynić trzeba!…
Będę nań czekał tutaj, aż odejdzie
Braciszek.
Odchodzi na stronę.
SCENA IV
Natan, Braciszek.
NATAN
BRACISZEK
NATAN
BRACISZEK
NATAN
BRACISZEK
NATAN
BRACISZEK
NATAN
BRACISZEK
NATAN
BRACISZEK
NATAN
BRACISZEK
NATAN
Braciszek odchodzi.
Boże wielki!
Czemuż nie mogę upaść na kolana
Tu, zaraz! Jakże łatwo się rozplata
Ten węzeł, który często mnie przerażał!
Bóg, CzynBoże! Jak lekkim czyni mnie nadzieja,
Że już nie będę nic kryć potrzebował,
Że tak swobodnie będę mógł wśród ludzi
Stawać, jak staję przed Twym tronem, Boże,
Który nie sądzisz ludzi podług czynów,
Bo wiesz, że czyny te rzadko własnymi
Są ich czynami!
SCENA V
Natan, Templariusz.
TEMPLARIUSZ
zbliżając się
NATAN
TEMPLARIUSZ
NATAN
TEMPLARIUSZ
NATAN
TEMPLARIUSZ
NATAN
TEMPLARIUSZ
NATAN
TEMPLARIUSZ
NATAN
TEMPLARIUSZ
NATAN
TEMPLARIUSZ
NATAN
TEMPLARIUSZ
NATAN
TEMPLARIUSZ
NATAN
TEMPLARIUSZ
NATAN
TEMPLARIUSZ
NATAN
TEMPLARIUSZ
Że was
Oskarżył, jest to, chciejcie wierzyć, kłamstwo!
Chciejcie posłuchać mnie, Natanie. Jestem
Nie z takich ludzi, którzy się umieją
Zapierać czynów swoich. Com uczynił,
To uczyniłem! I nie jestem z takich,
Którzy o wszystkim, co uczynią, twierdzą,
Że było dobrem. Czemużbym się wstydził
Błędu? Czyż nie mam chęci go naprawić?…
I czyliż nie wiem, ile z taką chęcią
Dokonać może człowiek?… Posłuchajcie…
Jam ten templariusz, który miał was niby
Oskarżyć. Wiecie, co mnie rozdrażniło,
Co krew w mych żyłach wprowadziło w wrzenie!…
Zarozumialec jestem!… Tak od razu
Ciałem i duszą padłem wam w objęcia!…
Jak mnie przyjęliście, jak zimno… chłodno…
A chłodno, wierzcie, to jest gorzej jeszcze,
Niżeli zimno… jak się staraliście
Wymówkę znaleźć, i zapytaniami
Obojętnymi, jakeście mi chcieli
Do zrozumienia dać odmowę waszą,
Otem i teraz jeszcze nie potrafię
Myśleć spokojnie!… A więc, posłuchajcie…
Byłem wzburzony strasznie, kiedy Daja
Cichaczem przyszła do mnie i wyznała
Mi tajemnicę waszą. Zdało mi się,
Że w niej znajduję wyjaśnienie, co was
Skłoniło, byście tak zrobili.
NATAN
TEMPLARIUSZ
NATAN
TEMPLARIUSZ
Chciejcie mnie posłuchać. Prawda!
Źlem zrobił!… Może nie jesteście winni,
I głupia Daja plecie bez podstawy;
Może ma do was złość i chce w ten sposób
Szkodzić wam… może, może!… Jestem młokos,
Z ostateczności jednej wpadam w drugą,
I raz za wiele czynię, a za mało
Drugi raz! Sam to widzę! Więc wybaczcie,
Natanie!
NATAN
TEMPLARIUSZ
U patryjarchy byłem, lecz imienia
Waszego przed nim nie zdradziłem. Jest to
Kłamstwo, powtarzam. Tylkom mu ogólnie
Opisał zajście i żądałem zdania…
I tego czynić nie potrzeba było,
Prawda, bom wiedział wprzód, że patryjarcha
Jest niegodziwcem… Czyż nie mogłem z wami
Mówić otwarcie?… Czyż mi wolno było
Narażać dziewczę na utratę ojca
Takiego, jakim wy jesteście? … Trudno!…
Sam patryjarcha swą niegodziwością,
Której utaić nie potrafi, prędko
Zwrócić mnie umiał na właściwą drogę..
Bo posłuchajcie mnie, Natanie!… Dajmy,
Że jest mu znanym wasze imię!.. Cóż stąd?
Może dziewczynę wam odebrać wtedy,
Jeżeli tylko waszą jest, niczyją
Więcej. Z waszego domu do klasztoru
Zabrać ją może, a więc mnie ją dajcie!…
Mojej mi żony nie zabierze!… Dajcie,
Mnie ją oddajcie! Prędko!… Czy jest waszą
Córką, czy nie jest, czy jest chrześcijanką,
Czy też Żydówką, czy bez żadnej wiary…
To wszystko jedno!… Ja was ani teraz,
Ani też nigdy o to w moim życiu
Pytać nie będę… Jak jest, tak niech będzie.
NATAN
TEMPLARIUSZ
NATAN
TEMPLARIUSZ
NATAN
TEMPLARIUSZ
NATAN
TEMPLARIUSZ
NATAN
TEMPLARIUSZ
NATAN
TEMPLARIUSZ
NATAN
TEMPLARIUSZ
NATAN
TEMPLARIUSZ
NATAN
TEMPLARIUSZ
NATAN
TEMPLARIUSZ
To chrześcianin!…
Ja czasem nie wiem, co mam o was myśleć…
Nie chciejcie tego za złe brać, Natanie!…
Czyż w pośród chrześcian żyjąc, nie zostanie
Zmuszoną także grać chrześcianki rolę?..
Czyż się nie przejmie nią, gdy ją odgrywać
Będzie zbyt długo?… Czy zdrowego ziarna,
Któreście sieli, kąkol nie zagłuszy?…
I o to wy się tak troszczycie mało?…
I nie zważając na to, powiadacie,
Że jej u brata będzie dobrze?
NATAN
TEMPLARIUSZ
O! Czegóż może braknąć jej u brata?…
Czyż jej braciszek nie nakarmi, czyż jej
Nie zaopatrzy w stroje i łakocie?…
A czegóż więcej dla siostrzyczki trzeba?…
Ach! Prawda! Jeszcze męża!… No, i tego,
Znajdzie brat dla niej w końcu, a im będzie
Bardziej chrześciańskim, tym się lepszym wyda!…
Natanie! Z waszych rąk aniołem wyszła,
A tam jej duszę szpecić będą inni!…
NATAN
TEMPLARIUSZ
NATAN
TEMPLARIUSZ
NATAN
TEMPLARIUSZ
NATAN
TEMPLARIUSZ
NATAN
TEMPLARIUSZ
NATAN
TEMPLARIUSZ
NATAN
TEMPLARIUSZ
NATAN
Wychodzi, wyprowadzając go.
Zmiana. Harem Sitty.
SCENA VI
Sittah, Recha.
SITTAH
w dalszym ciągu rozmowy
RECHA
SITTAH
RECHA
SITTAH
RECHA
SITTAH
KsiążkaRECHA
SITTAH
RECHA
Tak jest. Ojciec mój nie lubi
Mądrości z książek zaczerpniętej, która
Martwymi znaki[55] zbyt się słabo wpaja
W umysł.
SITTAH
RECHA
SITTAH
RECHA
SITTAH
RECHA
SITTAH
RECHA
SITTAH
RECHA
SITTAH
RECHA
SITTAH
RECHA
SITTAH
RECHA
Zalana łzami pada do nóg Sitty.
SITTAH
RECHA
SITTAH
RECHA
SITTAH
RECHA
odzyskuje moc nad sobą i wstaje
SITTAH
RECHA
SITTAH
RECHA
SITTAH
RECHA
SITTAH
RECHA
Chrześcianka, która
Dziecko, ReligiaW dzieciństwie moim mnie pielęgnowała,
Pielęgnowała tak troskliwie!… Nie chcesz
Mi wierzyć?… Dzięki jej, nie czułam braku
Matki. Nagrodzić racz ją za to, Boże!…
Lecz tak straszyła mnie, tak mnie męczyła!…
SITTAH
RECHA
SITTAH
RECHA
I dlatego sądzą,
Że obowiązkiem ich każdego zwracać
Na ową drogę. Jest to naturalne,
Bo jeśli wierzą, że to jest jedyna,
Prawdziwa droga, jakże pozostawiać
Mogą na innej swych przyjaciół, którzy
Dążą do zguby i do potępienia?…
Chyba musieliby tych samych ludzi
Kochać, a razem nienawidzić. Toteż
Nie o to się dziś skarżyć na nią głośno
Jestem zmuszona… Łkania jej, przestrogi,
Groźby, modlitwy, chętnie bym znosiła
I nadal jeszcze, bo gdym ich słuchała,
Dobre się myśli po mej głowie snuły…
I komuż wreszcie by to nie schlebiało,
Że dla istoty innej jest tak drogim,
Iż ta istota drży z obawy, aby
W wieczności odeń nie być odłączoną.
SITTAH
RECHA
SITTAH
RECHA
SITTAH
ŚwiątyniaRECHA
Tak, właśnie teraz, kiedyśmy z nią tutaj…
Koło opuszczonej przechodziły
Świątyni chrześcian. Ona nagle staje,
Zdaje się walczyć z sobą, wilgotnymi
Oczyma patrzy w niebo, to znów na mnie…
Chodź — mówi wreszcie — tędy, przez ten kościół
Pójdziemy prosto… Idę, z dreszczem patrzę
Na rozpadnięte ściany… Ona staje…
Widzę, że jestem na zwalonych stopniach
Ołtarza, który mchem już porósł. Co się
Działo tam ze mną, kiedy ona nagle,
Łzy rzewne lejąc, załamując ręce,
Do stóp mych padła…
SITTAH
RECHA
SITTAH
do siebie
RECHA
SITTAH
SCENA VII
Też same, Saladyn.
SALADYN
SITTAH
SALADYN
SITTAH
SALADYN
SITTAH
RECHA
czołgając się na kolanach, ze spuszczoną głową, do stóp Saladyna
SITTAH
RECHA
SALADYN
RECHA
SALADYN
podnosząc ją
RECHA
SALADYN
RECHA
SALADYN
Konając! …
I bezprzytomna może!… Choćby wreszcie
Prawdą to było, to krew, krew jedynie
Nie czyni jeszcze ojcem… Co najwięcej
Zwierzęcia ojcem czyni, co najwięcej
Nadaje pierwsze prawo do nabycia
Tego imienia… Więc się nie bój, dziecię!…
Skoro dwóch ojców spiera się o ciebie,
Porzuć ich obu, weź trzeciego… mnie weź
Za swego ojca!
SITTAH
SALADYN
SITTAH
SALADYN
SITTAH
SALADYN
RECHA
SALADYN
SITTAH
SCENA VIII
Ciż sami, Natan, Templariusz.
SALADYN
NATAN
SALADYN
NATAN
SALADYN
NATAN
RECHA
NATAN
RECHA
TEMPLARIUSZ
SALADYN
TEMPLARIUSZ
SALADYN
TEMPLARIUSZ
SALADYN
Kto zbyteczne prawa
Rości z powodu najlepszego czynu,
Ten czyn ów cofa… To, coś wyratował,
Nie jest własnością twoją, bo inaczej
Zbójca, którego chciwość w płomień rzuca,
Byłby podobnym tobie bohaterem.
Zbliża się do Rechy.
Chodź, moje dziecię, chodź!… Nie bądź zbyt srogą!…
Gdyby on mniej był dumnym, zapalonym,
Byłby cię pewno nie ratował… Niechże
Jedno za drugie mu się liczy… Chodź więc,
Zawstydź go! Uczyń to, co należało
Uczynić jemu… Wyznaj mu swą miłość,
Oddaj się jemu, a jeżeli tobą
Pogardzi, albo jeśli kiedykolwiek
Zapomni o tym, że już przez to samo
Więcej dla niego czynisz, niż on zrobił
Dla ciebie… Bo cóż zrobił on dla ciebie?…
Trochę okopcił się?… i cóż to znaczy?…
Jeśli zapomni o tym, to w nim nie ma
Duszy Assada… Jego tylko maskę
Ma, a nie serce! Chodź więc!
SITTAH
NATAN
SALADYN
NATAN
SALADYN
NATAN
Nie o wszystkim! …
Ja nie o sobie mówię. Jest kto inny,
Wcale[56] kto inny. Temu, Saladynie,
Głos przede wszystkim udziel.
SALADYN
NATAN
SALADYN
NATAN
RECHA
TEMPLARIUSZ
budząc się z zadumy
NATAN
TEMPLARIUSZ
z największą goryczą
SALADYN
NATAN
Przebacz mu to,
Sułtanie! Ja mu chętnie to przebaczam…
Któż wie, jak w miejscu jego, w jego wieku
Postępowalibyśmy? …
zbliżając się do niego, przyjaźnie
TEMPLARIUSZ
NATAN
TEMPLARIUSZ
NATAN
TEMPLARIUSZ
NATAN
TEMPLARIUSZ
NATAN
TEMPLARIUSZ
NATAN
TEMPLARIUSZ
NATAN
TEMPLARIUSZ
NATAN
Wasza
Matka z Stauffenów pochodziła rodu.
Jej brat, a wuj wasz, który was wychował,
I u którego was pozostawili
Wasi rodzice w Niemczech, gdy ich ostry
Klimat wypędził stamtąd, ten w istocie
Zwał się von Stauffen, ten miał Kurd na imię,
I jako syna mógł was adoptować…
Czyście od dawna z nim się rozłączyli?
Czy żyje jeszcze?
TEMPLARIUSZ
NATAN
TEMPLARIUSZ
NATAN
TEMPLARIUSZ
NATAN
TEMPLARIUSZ
NATAN
TEMPLARIUSZ
NATAN
TEMPLARIUSZ
RECHA
SITTAH
SALADYN
RECHA
zbliżając się do Templariusza
TEMPLARIUSZ
cofając się
RECHA
wstrzymując się i zwracając do Natana
SALADYN
do Templariusza
TEMPLARIUSZ
zbliżając się do niego z pokorą
O! Źle nie tłumacz
Mego zdziwienia, Saladynie! W chwili
Takiej zapewne nigdy nie widziałeś
Swego Assada, a więc nie potępiaj
Mnie, ani jego!
śpiesząc do Natana
Coście mi zabrali,
To oddajecie pełną dłonią!… Więcej
Dajecie nawet, niżeście mi wzięli!
Tak! Nieskończenie więcej!..
ściskając Rechę
NATAN
TEMPLARIUSZ
NATAN
SALADYN
pozostawiając ich we wzajemnych uściskach, zbliża się ze zdumieniem i niepokojem do Sitty
SITTAH
SALADYN
SITTAH
SALADYN
Przystępuje do Natana i rozmawia z nim po cichu; tymczasem Sittah zbliża się do rodzeństwa z oznakami współczucia
NATAN
SALADYN
NATAN
SALADYN
NATAN
SALADYN
NATAN
SALADYN
NATAN
Oddaje mu książeczkę.
SALADYN
otwierając ją szybko
NATAN
SALADYN
przejrzawszy książeczkę
Rzuca się w ich objęcia.
SITTAH
podobnież
SALADYN
do Templariusza
SITTAH
SALADYN
do Templariusza
TEMPLARIUSZ
Pada mu do nóg.
SALADYN
podnosząc go
Ściskają się w milczeniu. Zasłona spada.