Theme
Kobieta
in work
Król Maciuś Pierwszy
↓ Expand fragment ↓Potem gniewała ją sukienka.
— Dlaczego u was chłopcy inaczej się ubierają niż dziewczęta? To jest...
↑ Hide fragment ↑Potem gniewała ją sukienka.
— Dlaczego u was chłopcy inaczej się ubierają niż dziewczęta? To jest zupełnie dziki zwyczaj. Przez to dziewczynki u was są takie niezgrabne. Ani na drzewo nie można się wdrapać, ani przez płot przeskoczyć. Zawsze nieszczęsna sukienka plącze się i plącze.
— Ależ Klu-Klu — ty chodzisz po drzewach lepiej, niż nasi wiejscy chłopcy, nie mówiąc już o Maciusiu i Stasiu.
— Alboż to drzewa? — śmieje się Klu-Klu. — To są patyki, dobre dla dwuletnich dzieci, a nie takiej jak ja, dorosłej dziewczyny.
Raz podziwiały dzieci, jak zręcznie przeskoczyła wiewiórka z drzewa na drzewo.
— I ja to umiem — powiedziała żywo Klu-Klu. I zanim Maciuś, Staś i Helcia zdążyli się połapać, co ona chce zrobić, Klu-Klu zrzuciła sukienkę i sandałki, skoczyła za wiewiórką — i rozpoczęła się gonitwa. Wiewiórka skacze z gałęzi na gałęź, a Klu-Klu za nią. Wiewiórka hop z
— Czy to bardzo trujące zwierzątko, ta wasza małpka północy?
— Ani trochę. U nas tylko żmije są trujące.
Klu-Klu szczegółowo wypytała, jak wygląda żmija, uważnie przyjrzała się na obrazku i poszła w las. Cały dzień szukali Klu-Klu. Nie ma i nie ma. Dopiero wieczorem wróciła potargana, podrapana i głodna, ale przyniosła w szklanej bańce trzy żywe żmije.
— Jakże ty je złapałaś? — pyta się zdumiony Maciuś.
— Tak jak się łapie wszystkie jadowite węże — odpowiedziała z prostotą.
Dzieci wiejskie bały się Klu-Klu z początku, ale potem bardzo ją szanowały i lubiły.
— Chociaż dziewucha, a najpierwsza między chłopakami. Mój Boże, jacy to muszą u nich być chłopcy.
— Akurat tacy sami, wcale nie lepsi — tłomaczyła Klu-Klu. To tylko u białych, dziewczynki noszą długie włosy i suknie, i przez to nic nie mogą robić.
↓ Expand fragment ↓Klu-Klu była oburzona: dlaczego dziewczynki mają mieć trzy razy mniej, albo o cztery kieszenie mniej...
↑ Hide fragment ↑Klu-Klu była oburzona: dlaczego dziewczynki mają mieć trzy razy mniej, albo o cztery kieszenie mniej, niż chłopcy? Ale nic nie mówi i czeka, co będzie dalej.
Felek zadzwonił: sprawa dziewczynek.
I zaczęło się:
— Dziewczynki beksy. Dziewczynki plociuchy. Dziewczynki skarżuchy. Dziewczynki udają. Delikatne. Dziewczynki niezdary. Dziewczynki dumne. Dziewczynki się obrażają. Dziewczynki mają sekrety. Dziewczynki drapią.
A biedne dziewczynki-posłowie siedzą i tylko łzy mają w oczach. Aż tu z loży królewskiej odzywa się Klu-Klu:
— Proszę o głos.
Zrobiło się cicho.
— W moim afrykańskim kraju chłopcy i dziewczynki tak samo są zręczni, tak samo szybko biegają, drapią się na drzewa i fikają koziołki. A u was nie wiem, co się dzieje. Chłopcy kłócą się ciągle z dziewczynkami, przeszkadzają w zabawach, a sami nie chcą się z nimi bawić. Patrzę i widzę, że nie wszyscy, ale więcej chłopców jest łobuzów, niż dziewczynek.
— Oho, ho — rozległy się głosy.
Felek zadzwonił, żeby nie przeszkadzać.
— Chłopcy są niedelikatni, chłopcy się biją, chłopcy mają brudne ręce i uszy, chłopcy niszczą ubrania, chłopcy oszukują i kłamią.
— Oho, ho — rozległy się głosy.
Felek zadzwonił, żeby nie przeszkadzać.
— Chłopcy wydzierają stronice z kajetów i niszczą książki. Nie chcą się uczyć. Hałasują. Szyby tłuką. Korzystają z tego, że w Europie dziewczynki są słabsze, bo noszą sukienki i mają długie włosy…
— To niech obetną sobie włosy.
— I niech włożą spodnie.
Felek dzwoni.
— …dziewczynki są słabsze, więc chłopcy je krzywdzą. A potem jeszcze udają niewiniątka.
I nagle zerwała się burza. Jedni tupią, drudzy gwiżdżą na palcach. Krzyczą jeden przez drugiego.
— Patrzcie ją: będzie nas uczyć.
— Ty masz białe ręce.
— Do klatki z małpami.
— Królewska narzeczona.