5647 free readings you have right to
atrzy w górę: wierzchołki drzew mocno się kołyszą. Złowrogi szum. Wiatr.Ciemno.Strzał. Nie strzał...
atrzy w górę: wierzchołki drzew mocno się kołyszą. Złowrogi szum. Wiatr.
Ciemno.
Strzał. Nie strzał...
atrzy w górę: wierzchołki drzew mocno się kołyszą. Złowrogi szum. Wiatr.Ciemno.Strzał. Nie strzał, a grzmot. I zaraz deszcz. Duże, ciężkie krople.Znów: błyskawica i grzmot.Burza. Burza w lesie.Oprzytomniał.Zerwał się i biegnie.Do szosy. Do tramwaju.Ale w którą stronę?Nie wie.Zabłądził.Źle.Biegnie. Ale dokąd? Wszystko jedno. Znów grzmot.Czapka przemokła, z daszka ciurkiem leci. Ubranie ciąży. W butach woda chlupie. A może to zasadzka? Tak właśnie Madej zbłąkany podpisał cyrograf i duszę zaprzedał.Zdaje mu się, że ktoś się czai za drzewem.Przystanął. Nie — to krzak. Pędzi dalej.
Strzał. Nie strzał, a grzmot. I zaraz deszcz. Duże, ciężkie krople.
Znów: błyskawica i grzmot.
Burza. Burza w lesie.
Oprzytomniał.
Zerwał się i biegnie.
Do szosy. Do tramwaju.
Ale w którą stronę?
Nie wie.
Zabłądził.
Źle.
Biegnie. Ale dokąd? Wszystko jedno. Znów grzmot.
Czapka przemokła, z daszka ciurkiem leci. Ubranie ciąży. W butach woda chlupie. A może to zasadzka? Tak właśnie Madej zbłąkany podpisał cyrograf i duszę zaprzedał.
Zdaje mu się, że ktoś się czai za drzewem.
Przystanął. Nie — to krzak. Pędzi dalej.
Janusz Korczak, Kajtuś Czarodziej
Loading