Więc to już dzisiaj rok.
Rok temu, siedział tam w swym gabinecie i obmyślał ostatni akt swego dramatu…
Rok temu — błysnęła mu myśl ostatnia, subtelna, dla zakończenia jednej głównej sceny…
Rok temu, właśnie w tej chwili szczęścia wielkiego, wpadła do niego służąca, cała blada i drżąca i krzyknęła:
— Nie wiem, co się pani stało, pani się nie rusza, pani się nie rusza!
Rok temu, zerwał się jak nieprzytomny i rzucił się do pokoju swej żony i tam, nachyliwszy się nad jej ciałem, zaczął nią trząść, by się poruszyła…
Rok temu, w jej blade, martwe usta wdychał swój oddech żywy, gorący, aby się obudziła…
Rok temu, wciskał coraz głębiej ucho w jej ciało, aby uczuć drgnienie życia…
Rok temu, jak nieprzytomny, zaczął biegać po pokoju, wyrywając sobie włosy z głowy i rycząc wniebogłosy z bólu…
Rok temu, przyszli, zanieśli go do łóżka i zaczęli mu dawać środki jakieś uspokajające, jakieś okłady…