— Jaguś, Jaguś — woła nagle jakiś cienki głos z drugiego kąta pokoju — Jaguś!
Ona podbiega szybko do rozbudzonego dziecka i klęka przy nim.
On z szeroko rozwartymi oczyma przypatruje się grupie swych dzieci. Ona głaszcze po włosach chłopaczka, który rozpaczliwie zaczyna płakać.
— Jaguś jeść — szlocha — jeść, je-eść!
Teraz i dziewczynka się obudziła i przyłącza się do płaczu brata.
A Jaga klęczy między dziećmi i stara się ukryć przed nimi postać ojca.
— No, śpijcie teraz, moje kochane dzieci — mówi uspokajającym głosem. — Śpij, Jaśku, tyś starszy — daj Marysi dobry przykład. Jak ojciec tylko wróci, a chyba zaraz wróci, to ja was obudzę. A przecież wiecie, że ojciec obiecał dzisiaj przynieść nam chleba, a kto wie, może jeszcze czegoś dobrego, kto wie… — i uśmiecha się przez łzy.
— Kiedy ojciec prędko ma wrócić, to już ja wolę poczekać tak — mówi Jaś i podnosi się na wpół.
A teraz nagle wybucha głośnym płaczem.
— Przecież tam ojciec już siedzi, to Jaga skłamała, Jaga niedobra. — I nagle zwracając się do niej twarzyczką pełną prawdziwej nienawiści zaczyna ją bić małymi pięściami — Jaga zła, Jaga kłamie.