Dzieciaki korzystające z Wolnych Lektur potrzebują Twojej pomocy!
Na stałe wspiera nas jedynie 427 osób.
Aby działać, potrzebujemy 1000 regularnych darczyńców. Dorzucisz się?
Motyw
Nauczyciel
w utworze
Pamiętnik
↓ Rozwiń fragment ↓Ojciec mój raz jeden — biedaczysko — musiało to być w jednym z jego rozczuleń poobiednich — kupił...
↑ Zwiń fragment ↑Ojciec mój raz jeden — biedaczysko — musiało to być w jednym z jego rozczuleń poobiednich — kupił mi za jakieś 40 rubli książek, jakie mu wepchnął księgarz — ale szkoda, że nie umiałem wtedy korzystać z tych książek, jakie były w ojca mojego zbiorze. Mogłem był z nich wynieść o wiele żywszą znajomość polskiej historii i literatury. Dziś skarbem byłby dla mnie Szajnocha, Siemieński, Bartoszewicz, Bobrzyński, Baliński, wówczas nie umiałem z tego korzystać. Nie umiałem w tym okresie wyczuć żadnego związku między Polską a moimi nowymi ideami. Przeciwnie: idee odprowadzały mnie coraz dalej od polskości i postępy mierzyłem tą odległością. Ale gdyby był ktoś naprawdę zainteresował się moimi myślami i troskami — może mógłby był pozyskać wpływ. Właściwie jako umysłem interesował się mną tylko mój nauczyciel rosyjskiej literatury, który i dzisiaj jeszcze podobno mnie wspomina — Filip Andrejewicz Werowski — a także mam wrażenie, że o wiele wcześniej jakiś artystyczny interes musiałem wzbudzać w Wasyliewie, nauczycielu w Lublinie.
↓ Rozwiń fragment ↓Pisać zacząłem bardzo wcześnie; pamiętam, że w II klasie gimnazjalnej wprowadziłem w zdumienie Gorieła (?), nauczyciela...
↑ Zwiń fragment ↑Pisać zacząłem bardzo wcześnie; pamiętam, że w II klasie gimnazjalnej wprowadziłem w zdumienie Gorieła (?), nauczyciela łaciny, gdy odkrył on pomiędzy moimi kajetami gruby zeszyt, przeznaczony na spisywanie moich przekładów z łaciny. Niewątpliwie w karierze nauczyciela rosyjskiego należą do rzadkości fakty, aby uczeń sam z siebie zdradzał jakiekolwiek upodobania osobiste, spontaniczne, do jakiegokolwiek bądź z przedmiotów wykładanych. Jest tu rzeczą ustaloną, że Sofokles, Homer, Plato, ale nawet Пушкин, Лермонтовъ są tylko lekcją, czymś, co jest zadawane i napotyka raczej opór i lenistwo. Jako ew. przedmioty zajęcia nie wchodzą te rzeczy w rachubę — a w każdym razie zasadą pedagogiczną jest, że z natury są one niezajmujące, niezdolne pociągać. Nic nie może być bardziej demoralizującego niż ten rys. Żadne wysiłki rusyfikatorskie w Królestwie, a ogólnego sykofantyzmu w całym państwie, nie przynoszą tyle krzywdy, ile ta apatia. Naturalnie jest ona związana z systemem i nie mam zamiaru tego kwestionować, ale trzeba sobie zdawać sprawę, że groźne są nie jaskrawe i w gruncie rzeczy rzadkie fakty skandalicznej opresji, która systemem panującym staje się tylko w razach wyjątkowych, jak w gimnazjum lubelskim Siengalewicza (nie powinien on być zapomniany i powinien zostać w historii), ile raczej ta urzędowa nuda, która z wolna zatruwa umysły, przyzwyczajając je do tego przekonania, że własna działalność myślowa jest czymś nienormalnym, „nawet niewymaganym”. — Pamiętam, jak naiwnie zdziwił się mój kolega Nikołajew, że ktoś może zajmować się poważnie, osobiście kwestiami logiki. „W gruncie rzeczy wszelka wiedza jest indukcyjna” mówiłem, wtedy darwinista, „jeżeli człowiek jest wynikiem ewolucji — wiedza, którą nawet cały gatunek ludzki znajduje w sobie gotową, była nabyta indukcyjnie przez zwierzęcych przodków — ”. „Nu — jeżeli ty o takich rzeczach będziesz myślał —! —”, a byliśmy wtedy w ósmej klasie i N. musiał mieć lat 20! W czasie epizodu z kajetem i tłumaczeniami usiłowałem pisać wiersze i bazgrałem je ciągle na lekcjach, a że zawsze były „patriotyczne”, łatwo mogłem stać się „męczennikiem”: korepetytor mój, Kruszewski, wziął ode mnie jako curiosum zeszycik z kilkoma takimi utworami. Zdaje się, że miały one zbyt mało sensu i rymu nawet dla mego wieku (11 lat). Pisałem wtedy i tragedię, zdaje mi się na temat Orestesa — lecz już w jakimś 20. wierszu miałem na scenie tyle trupów, że nie wiedziałem, co z nimi robić. W dwa lata potem pamiętam początek dramatu — o rokoszu Zebrzydowskiego. Jakiś strażnik królewski przemawiał tak do rokoszanina: „…A milcz, ty ogonie byczy!”. Ale prócz tego ogona nie zostało mi już nic w pamięci. W rok później napisałem pierwszą krytykę, rozbiór EsteiKartek z życia kobiety, zdaje się bardzo pochlebną. Prowadziłem wtedy także dziennik, którego zaniechałem, gdyż ojciec mój czytał go i kilka razy wspomniał z ironią (zasłużoną aż nadto zapewne) jakiś szczegół (zdaje się „mój sceptycyzm religijny”). Może jednak był to tylko dogadzający mi pretekst, a przyczyną zaniechania był brak wprawy, lenistwo i choroba całej mej młodości: rozrzutne niechlujstwo zainteresowań umysłowych.