 
      
    
    
  Arthur Conan Doyle
Znak czterech
Przyszedł prosto z dworca kolejowego. Wpuścił go mój wierny, stary Lal Chowdar, który dziś już...
 
      
    
    
  Przyszedł prosto z dworca kolejowego. Wpuścił go mój wierny, stary Lal Chowdar, który dziś już...
 
      
    
    
  Widziałem we Włoszech żołnierzy, którzy umierali ze sztywnym wzrokiem i oczyma wyłażącymi z głowy. Nawet...
 
      
    
    
  W chwili gdym o to pytał, usłyszałem obok siebie, z gromady poruszających się cieni, krzyk...
 
      
    
    
  Co prawda, są osoby, łatwo umiejące się zastosować do niewygód połączonych z obcowaniem z wielkimi...
 
      
    
    
  Pamiętam, poznałem kiedyś u mego ojca pewną starą margrabinę-filozofkę, w młodości wielbicielkę Helvetiusa. Otóż do...
 
      
    
    
  U małego Sylwka nie było oznak żadnej poważnej choroby. Pewnego wieczora zeszłego roku zawołał mnie...
 
      
    
    
  Tymczasem, leżąc w łóżku, bawiła się kędzierzawymi włosami klęczącego przy niej Strumieńskiego i opowiadała mu...
 
      
    
    
  Strumieński, chodząc po lesie, spotykał nieraz psa wygłodzonego, parszywego, okrytego ranami. Litość go zdjęła, postanowił...
 
      
    
    
  Ze śmiercią Pawełka dokończył swego dzieła przypadek, ten mistrz nihilista, wyszły z łona natury, który...
 
      
    
    
  Powoli, po przebyciu bólu po stracie nieocenionego chłopca, umysł Strumieńkiego wrócił znów do równowagi, odzyskał...
Śmierć stanowi najistotniejszy problem egzystencjalny, określa kondycję ludzką. Jest wyzwaniem dla dumy z osiągnięć człowieka w opanowywaniu i poznawaniu świata oraz siebie samego dzięki rozumowi, nauce i coraz doskonalszej technice. Śmierć niweczy wszystkie usiłowania i wszystkie nadzieje. Zagraża w każdej chwili i właściwie przez cały czas podgryza życie człowieka jak robak drążący pień drzewa, by na końcu je powalić. „Bo na tym świecie Śmierć wszystko zmiecie, / Robak się lęgnie i w bujnym kwiecie” — pisał Antoni Malczewski (Maria). Upływ czasu, przemijanie przypomina o tym, że w końcu przeminie wszystko. Nic na świecie nie daje — wobec świadomości nieuchronnej śmierci – trwałego oparcia; stąd rodzi się myślenie o marności wszystkiego. Postawa taka: patrzenia na świat w perspektywie zagrożenia zniszczeniem i śmiercią rodzi melancholię, która do surowego vanitas dodaje tęsknotę za tym, co było (stąd pewna predylekcja do ruin). Zajęciem melancholika jest wspominanie i nieukojona żałoba; (zob. też: trup, grób, gotycyzm, pogrzeb, nieśmiertelność).