Bogdan Wojdowski
Chleb rzucony umarłym
— I znowu święta — narzekała matka.
Stała w otwartym oknie, odwrócona. Szare i złote światło łagodnie...
— I znowu święta — narzekała matka.
Stała w otwartym oknie, odwrócona. Szare i złote światło łagodnie...