Gdyby wilki dopadły go, on zginąłby, a ona straciłaby ostatnią deskę
ratunku. Pochylił się do niej, przytulając do siebie twarzyczkę, na której
wykwitł słaby uśmiech.
— Celio — mówił ochrypłym nieco głosem, ściskając mocno
jej drobne rączki — Celio, ty moja maleńka tajemnicza dzieweczko,
wiesz, jestem prawie szczęśliwy, że nie możesz rozumieć tego, co
ci mówię, bo z pewnością wyśmiałabyś mnie tylko. Znam cię dopiero
od dziś rana. I już cię pokochałem. Żadna kobieta w moim życiu
nie zrobiła na mnie tak silnego wrażenia jak ty. Żadnej jeszcze tak
nie pożądałem. Kocham cię, a tyś powinna wiedzieć o tym. Nie
uwierzyłabyś w tak gwałtowną, nagłą miłość — uważałabyś mnie za
drugiego Brama Johnsona.