5647 free readings you have right to
należało wprzódy pokonać największą trudność, jaka istnieje w dziedzinie myśli, tj. pogodzić ze sobą owe...
należało wprzódy pokonać największą trudność, jaka istnieje w dziedzinie myśli, tj. pogodzić ze sobą owe dwie idee: Boga i wolności, wykazać, że wszechmocny i wszechwiedzący Bóg, który jest wolą absolutną, nie staje w poprzek wolnej woli człowieka. To zaś znowu wymagało rozwikłania innej zagadki, dręczącej ludzkość od chwili, gdy myśleć poczęła: chcąc bowiem mówić o wolności Boga i człowieka — a istotą wolności jest możność czynienia wyboru między dobrem a złem — trzeba było wyjaśnić, skąd zło powstało, skoro wszystko od Boga pochodzi, a w Bogu ono możliwe nie jest.
Marian Zdziechowski, Wizja Krasińskiego
Od oskorupienia ziemi, od skał, w których „już leży Duch jako posąg doskonałej piękności, uśpiony...
Od oskorupienia ziemi, od skał, w których „już leży Duch jako posąg doskonałej piękności, uśpiony jeszcze, ale już przygotowany na człowieczeństwo formy”, zaczął Słowacki swoją Genesis i roztoczył dzieje tego Ducha, który drogą ofiary, przez „boleść pracy i upokorzenia”… „aby przez to ściągnąć prędszą pomoc Odkupiciela, wznosi się ku coraz wyższym formom. Czy ta ewolucja wszechświata w przedstawieniu poety jest „jasnowidzeniem przeszłości” (Lutosławski), które z czasem nauka potwierdzi, czy tylko poetyczną fantazją — pytanie to pozostawiam otwartym, zaznaczając jako rzecz zasadniczą głęboki tkwiący w poglądzie Słowackiego optymizm. To bowiem, co my złem nazywamy, czy to złem fizycznym w postaci cierpienia, czy złem moralnym w postaci grzechu, nie jest w nauce poety ani dziełem jakiejś siły pozytywnej a Bogu wrogiej, ani wynikiem świadomego odpadnięcia duchów od Boga, lecz tylko następstwem ich lenistwa, leniwego dążenia do celu. Zło przeto jest czymś rzeczywistym, istotnym, ale brakiem dobra, mniejszym dobrem.
Wszystko dla ducha, nic dla ciała, uduchownienie — celem świata, a ofiara — prawem postępu — w tym...
Wszystko dla ducha, nic dla ciała, uduchownienie — celem świata, a ofiara — prawem postępu — w tym, w tych dobroczynnych twierdzeniach streściła się nauka Słowackiego. Ale pomimo czaru poezji w szczegółach i wysokiej wartości moralnej nie tylko w pomyśle, lecz także w wykonaniu, o ile się w nim odbiła kryształowa czystość wyanielonej, obcej nawet tchnieniu zmysłowości duszy poety, nauka ta nie jest tym, za co on ją podawał, nie jest „drogą rozwidnień i oświeceń” ani jest „tak wielką, że przez tysiące lat spragnione wiedzy prawdziwej narody będzie karmiła”, nie jest nawet próbą systemu świata, a nawet zarysem do systemu takiego nazwać jej nie można — szpeci ją bowiem kalectwo tkwiące u samej jej podstawy, a pochodzi ono stąd, że Słowacki zatarł w niej fakt zasadniczy, jakim jest istnienie zła. Zachwycony harmonią lecących ku Bogu i przebóstwiających się stopniowo światów, zamknął on oczy na fakt ten, gorzej jeszcze, on go sfałszował, przedstawiając zło jako konieczność w dążeniu do urzeczywistnienia dobra, więc jako mniejsze dobro.
albowiem duch, zdobywając doskonalszy kształt, nie może nie czuć pogardy do odrzuconej formy i „najczęściej...
albowiem duch, zdobywając doskonalszy kształt, nie może nie czuć pogardy do odrzuconej formy i „najczęściej” kładzie się na niej „jak Kainita, aby gryzł mózg i ocierał usta krwawe włosami swojego młodszego brata”. I choć „kainostwo to natury” nazywamy złem, „lecz w oczach Twoich, Panie, nie czynił się przez to żaden uszczerbek w łańcuchu przyrodzenia, bo przez przyśpieszenie śmierci ciał przyśpieszał się pęd duchowy żywota”…Ten optymizm, prawie cyniczny optymizm, jest niezawodnie w związku z zasadniczymi właściwościami osoby Słowackiego: z fantazją, którą zapalił obraz postępowej ewolucji wszechświata, a idea ewolucyjna jest optymistyczna — oraz z upojonym potęgą woli indywidualizmem, dla którego niemożliwość nie istnieje. „Wieczysty cel — wołał największy indywidualista w filozofii, Fichte — powinien i może być dopięty w życiu i przez życie, bo rozum rozkazuje mi żyć — dopięty będzie, bo — ja jestem” — a są to słowa, które byśmy mogli wziąć również za wyraz stanu duszy poety w epoce, gdy swoje pisma mistyczne kreślił.
albowiem duch, zdobywając doskonalszy kształt, nie może nie czuć pogardy do odrzuconej formy i „najczęściej” kładzie się na niej „jak Kainita, aby gryzł mózg i ocierał usta krwawe włosami swojego młodszego brata”. I choć „kainostwo to natury” nazywamy złem, „lecz w oczach Twoich, Panie, nie czynił się przez to żaden uszczerbek w łańcuchu przyrodzenia, bo przez przyśpieszenie śmierci ciał przyśpieszał się pęd duchowy żywota”…
Ten optymizm, prawie cyniczny optymizm, jest niezawodnie w związku z zasadniczymi właściwościami osoby Słowackiego: z fantazją, którą zapalił obraz postępowej ewolucji wszechświata, a idea ewolucyjna jest optymistyczna — oraz z upojonym potęgą woli indywidualizmem, dla którego niemożliwość nie istnieje. „Wieczysty cel — wołał największy indywidualista w filozofii, Fichte — powinien i może być dopięty w życiu i przez życie, bo rozum rozkazuje mi żyć — dopięty będzie, bo — ja jestem” — a są to słowa, które byśmy mogli wziąć również za wyraz stanu duszy poety w epoce, gdy swoje pisma mistyczne kreślił.
Loading